A gdybyśmy spotkali się wcześniej?
: 17 mar 2022, 21:21
ciuch
Niedawno skończyła studia i nie mieszkała w Monterey od kilku ładnych lat. Właściwie regularnie i skrupulatnie układała sobie życie w San Francisco, zamieszkała z Markiem, ciągle wydawało jej się, że chyba jest szczęśliwa, dochodziły ją plotki, że niedługo jej się oświadczy i wydawało się, że wszystko jest na swoim miejscu. Lubiła San Francisco, pracowała w jednej z najlepszych kancelarii prawniczych i na pierwszy rzut oka niczego jej nie brakowało. U rodziców bywała często, jak na jedynaczkę przystało. I po prostu lubiła to miejsce. Specyficzny klimat miasta, dom z najpiękniejszym widokiem na ocean i tak… lubiła wracać do domu.
Teraz jednak miała dodatkową misję. Nie przyjechała tylko, żeby zjeść z rodzicami kolację i poszwendać się po dobrze znanych kątach – chociaż to oczywiście też! Teraz dostała od swojej matki zadanie specjalne. Zbliżały się okrągłe urodziny pana Ackermana i kobieta chciała spełnić jedno jego marzenie, a trzeba pamiętać, że nie jest łatwo spełniać marzenia kogoś, kto właściwie może sobie na wszystko pozwolić i gdy ma na coś ochotę – po prostu sobie to kupuje. Dlatego to nie mógł być zwykły prezent i dlatego została w to zaangażowana Ane. Zwłaszcza, że no… chciała w tym uczestniczyć! Uważała, że to świetny pomysł i postanowiła pomóc mamie w organizacji wszystkiego.
Jej małe poszukiwania sprawiły, że trafiła do jednej z lokalnych stoczni, w której była umówiona z mężczyzną, który podobno był najlepszy. Nie wiedziała tego, nawet z nim nie rozmawiała… po prostu znajomy znajomego stwierdził, że powinna przyjść tutaj, a jemu powiedział, że ktoś przyjdzie. Żadne z nich nie miało wielu informacji i właściwie żadne nie wiedziało, czego się spodziewać.
- Halo? Szukam kogoś nazwiskiem Weston… – rzuciła w kierunku mężczyzny przy jednym z „garaży” (nie mam pojęcia jak nazywają się miejsca, w których buduje się łodzie zanim zostaną rzucone na głęboką wodę), tutaj ją pokierowano, ale czy trafiła dobrze? Okulary przeciwsłoneczne zsunęła z nosa i przesunęła je na czubek głowy – pogoda wczesną wiosną w Kalifornii jak zawsze była przyjemna. Bez upałów, ale słońce dawało o sobie znać. Mężczyzna był wysoki, dobrze zbudowany i tak… potrafiła stwierdzić, że przystojny. Podniósł głowę, spojrzał na nią i po chwili wiedziała, że trafiła dobrze. Czy spodziewała się kogoś tak młodego? Chyba nie… chociaż? Nie miała oczekiwań – Cześć. Tommy mnie do ciebie przysłał, bo podobno jesteś najlepszy, a kogoś takiego właśnie potrzebuję. – uśmiechnęła się do niego ładnie i wyciągając do niego dłoń – Ane Ackerman – przedstawiła się, bo skoro ona znała jego nazwisko to… chyba wypadało. Zresztą trochę przywykła, że ich nazwisko w Monterey jest raczej dobrze kojarzone – Mam interes. Nie wiem, czy duży, ale na pewno goni nas czas, więc będę potrzebowała szczerej deklaracji, czy go znajdziesz. Finansowo na pewno się dogadamy. – skoro praca była pilna to miała świadomość, że będą musiały więcej zapłacić. Zupełnie jej to nie przeszkadzało. Przyglądała mu się. Uważnie i z zaciekawieniem. Naprawdę był najlepszy w okolicy? Dlaczego więc nie pracował na własne nazwisko?
Skyler Weston
Niedawno skończyła studia i nie mieszkała w Monterey od kilku ładnych lat. Właściwie regularnie i skrupulatnie układała sobie życie w San Francisco, zamieszkała z Markiem, ciągle wydawało jej się, że chyba jest szczęśliwa, dochodziły ją plotki, że niedługo jej się oświadczy i wydawało się, że wszystko jest na swoim miejscu. Lubiła San Francisco, pracowała w jednej z najlepszych kancelarii prawniczych i na pierwszy rzut oka niczego jej nie brakowało. U rodziców bywała często, jak na jedynaczkę przystało. I po prostu lubiła to miejsce. Specyficzny klimat miasta, dom z najpiękniejszym widokiem na ocean i tak… lubiła wracać do domu.
Teraz jednak miała dodatkową misję. Nie przyjechała tylko, żeby zjeść z rodzicami kolację i poszwendać się po dobrze znanych kątach – chociaż to oczywiście też! Teraz dostała od swojej matki zadanie specjalne. Zbliżały się okrągłe urodziny pana Ackermana i kobieta chciała spełnić jedno jego marzenie, a trzeba pamiętać, że nie jest łatwo spełniać marzenia kogoś, kto właściwie może sobie na wszystko pozwolić i gdy ma na coś ochotę – po prostu sobie to kupuje. Dlatego to nie mógł być zwykły prezent i dlatego została w to zaangażowana Ane. Zwłaszcza, że no… chciała w tym uczestniczyć! Uważała, że to świetny pomysł i postanowiła pomóc mamie w organizacji wszystkiego.
Jej małe poszukiwania sprawiły, że trafiła do jednej z lokalnych stoczni, w której była umówiona z mężczyzną, który podobno był najlepszy. Nie wiedziała tego, nawet z nim nie rozmawiała… po prostu znajomy znajomego stwierdził, że powinna przyjść tutaj, a jemu powiedział, że ktoś przyjdzie. Żadne z nich nie miało wielu informacji i właściwie żadne nie wiedziało, czego się spodziewać.
- Halo? Szukam kogoś nazwiskiem Weston… – rzuciła w kierunku mężczyzny przy jednym z „garaży” (nie mam pojęcia jak nazywają się miejsca, w których buduje się łodzie zanim zostaną rzucone na głęboką wodę), tutaj ją pokierowano, ale czy trafiła dobrze? Okulary przeciwsłoneczne zsunęła z nosa i przesunęła je na czubek głowy – pogoda wczesną wiosną w Kalifornii jak zawsze była przyjemna. Bez upałów, ale słońce dawało o sobie znać. Mężczyzna był wysoki, dobrze zbudowany i tak… potrafiła stwierdzić, że przystojny. Podniósł głowę, spojrzał na nią i po chwili wiedziała, że trafiła dobrze. Czy spodziewała się kogoś tak młodego? Chyba nie… chociaż? Nie miała oczekiwań – Cześć. Tommy mnie do ciebie przysłał, bo podobno jesteś najlepszy, a kogoś takiego właśnie potrzebuję. – uśmiechnęła się do niego ładnie i wyciągając do niego dłoń – Ane Ackerman – przedstawiła się, bo skoro ona znała jego nazwisko to… chyba wypadało. Zresztą trochę przywykła, że ich nazwisko w Monterey jest raczej dobrze kojarzone – Mam interes. Nie wiem, czy duży, ale na pewno goni nas czas, więc będę potrzebowała szczerej deklaracji, czy go znajdziesz. Finansowo na pewno się dogadamy. – skoro praca była pilna to miała świadomość, że będą musiały więcej zapłacić. Zupełnie jej to nie przeszkadzało. Przyglądała mu się. Uważnie i z zaciekawieniem. Naprawdę był najlepszy w okolicy? Dlaczego więc nie pracował na własne nazwisko?
Skyler Weston