about
Stary dziennikarz, który niszczy swoją wątrobę i nawiązuje same dziwne relacje z ludźmi dookoła.
#10
Jacka nosiło. Po prostu nosiło. Musiał coś zrobić, musiał coś zmienić, dlatego analizował stare sprawy, które nigdy nigdzie nie zaprowadziły i nawet z tego wszystkiego zaczął tworzyć jakąś nową książkę. Nie wiedział co prawda, czy zostanie to właśnie takim tworem, o drogach które nagle zgubiły się w lesie i nie wiadomo gdzie zniknęły, czy jednak coś się poruszy razem z nimi i nagle doda tym historiom nowego życia, odkryje te tajemne ścieżki, schowane wśród tego buszu, między prawdą a domysłami… a może ta książka będzie pełna pytań i niedopowiedzeń, a następną napisze w pogoni za odpowiedziami i możliwe, że właśnie z rozwiązaniem? No nie wiedział, wiedział tylko, że coś go gdzieś ciągnie, a jego intuicja nigdy go jeszcze w życiu nie zawiodła. Nigdy nie czuł na przykład, że to już czas, że zaraz zginie przez swoje wścibstwo, ciekawość i generalnie swój zawód, więc… no chyba całkiem nieźle mu ta intuicja działała!
Nie mógł jednak siedzieć cały czas w domu, czasem trzeba było wyjść do ludzi. Na przykład żeby zarzucić sieci, poszukać nowych informacji albo chociaż zachęcić swoich dawnych informatorów, do poruszenia kilku tematów z odpowiednimi ludźmi. Bo kto wie? Może minęło tyle czasu, że ktoś będzie gotów rozmawiać o prawdzie albo ktoś zdążył coś usłyszeć? Czasami też po takim czasie wracają do człowieka detale, początkowo z pozoru mało istotne, za takimi śladami też mógł później podążyć. Więc tak, w mieście zrobił ile mógł, Ostatni przystanek był właśnie z shadow i kiedy już się pożegnał ze swoim informatorem, usiadł przy barze na drinka. I proszę, szybko zauważył znajomą twarz. - O, cześć. Nie spodziewałem się Ciebie akurat w takich rejonach - zauważył, unosząc z zaciekawieniem brwi. - Zostajesz na szklaneczkę? - zapytał, ciekaw co tutaj robi, ale najlepiej takich rzeczy się dowiaduje przy alkoholu, dlatego właśnie to zaproponował Evangeline Burnett.
Jacka nosiło. Po prostu nosiło. Musiał coś zrobić, musiał coś zmienić, dlatego analizował stare sprawy, które nigdy nigdzie nie zaprowadziły i nawet z tego wszystkiego zaczął tworzyć jakąś nową książkę. Nie wiedział co prawda, czy zostanie to właśnie takim tworem, o drogach które nagle zgubiły się w lesie i nie wiadomo gdzie zniknęły, czy jednak coś się poruszy razem z nimi i nagle doda tym historiom nowego życia, odkryje te tajemne ścieżki, schowane wśród tego buszu, między prawdą a domysłami… a może ta książka będzie pełna pytań i niedopowiedzeń, a następną napisze w pogoni za odpowiedziami i możliwe, że właśnie z rozwiązaniem? No nie wiedział, wiedział tylko, że coś go gdzieś ciągnie, a jego intuicja nigdy go jeszcze w życiu nie zawiodła. Nigdy nie czuł na przykład, że to już czas, że zaraz zginie przez swoje wścibstwo, ciekawość i generalnie swój zawód, więc… no chyba całkiem nieźle mu ta intuicja działała!
Nie mógł jednak siedzieć cały czas w domu, czasem trzeba było wyjść do ludzi. Na przykład żeby zarzucić sieci, poszukać nowych informacji albo chociaż zachęcić swoich dawnych informatorów, do poruszenia kilku tematów z odpowiednimi ludźmi. Bo kto wie? Może minęło tyle czasu, że ktoś będzie gotów rozmawiać o prawdzie albo ktoś zdążył coś usłyszeć? Czasami też po takim czasie wracają do człowieka detale, początkowo z pozoru mało istotne, za takimi śladami też mógł później podążyć. Więc tak, w mieście zrobił ile mógł, Ostatni przystanek był właśnie z shadow i kiedy już się pożegnał ze swoim informatorem, usiadł przy barze na drinka. I proszę, szybko zauważył znajomą twarz. - O, cześć. Nie spodziewałem się Ciebie akurat w takich rejonach - zauważył, unosząc z zaciekawieniem brwi. - Zostajesz na szklaneczkę? - zapytał, ciekaw co tutaj robi, ale najlepiej takich rzeczy się dowiaduje przy alkoholu, dlatego właśnie to zaproponował Evangeline Burnett.