właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
#28

To był najwyższy czas, żeby William pogodził się z otwartym morzem i przy okazji także z tym, co zjebał po drodze. Oczywiście wiedział, że na pewno Link Burke doskonale rozumiał, czemu wtedy był w takim chujowym stanie, w którym za bardzo nie można było liczyć na jego... no cokolwiek tak właściwie, ale i tak czuł się z tego powodu źle. Link w końcu zjawił się u niego, kiedy najbardziej tego potrzebował, nawet jeśli nie potrafił tego powiedzieć na głos i poprosić o jakakolwiek pomoc. No dobra, akurat ostatnia sprawa się w sumie nie zmieniła, bo wciąż nie mówił że potrzebuje pomocy, ani że wtedy potrzebował. I chyba... no uznał, że jak ze wszystkim po prostu mu minie. Nabawił się w tym czasie pewnej pustki wewnętrznej i obojętności, ale hej, przecież to też mógł ignorować skutecznie! Właściwie to powinno być to dość łatwe, skoro... no pustka i obojętność z ignorowaniem chodzą sobie po świecie za rączki. No ale, wracając do tu i teraz. Jego rodzice zginęli na żaglówce, ale on pogodził się z nimi już lata temu i doskonale wiedział jak pływać po otwartych wodach. A że pogoda była wspaniała, a on wpadł na pomysł grilla na świeżym powietrzu, to kazał Linkowi zamówić sobie to popołudnie na coś super, zostawił mu adres portu (licząc, że się Link domyśli co będą robić i nie założy jakiegoś garniaka, czy czegoś), no i jak przyjaciel się zjawił, zasalutował.
- Ahoj, zapraszam na pokład, może z niego nie spadniesz po drodze - rzucił, w ramach przywitania, a potem zaczął się uwijać, żeby mogli się stąd szybko ewakuować. Nie wiem jakie doświadczenie żeglarskie ma Link, ale pewnie zaraz się dowiem. - No dalej wilku morski, zostawiamy za sobą dziewki w porcie i ruszamy do następnego. I ahoj przygodo! - dodał, no tak w ramach pokazania mu, że faza depresji mu już minęła, okej.
happy halloween
-
adwokat — WINSTON & STRAWN
32 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
Prawnik, troskliwy brat, trochę zgryźliwy, lekkoduch, miłośnik podróży.
Na szczęście z Lincolnem nie było aż tak źle, żeby William musiał się martwić. Burke nie obrażał się przesadnie na swoich prawdziwych kumpli, akceptował ich gorsze momenty bez wielkiego marudzenia. Może też dlatego dał Hendersonowi odrobinę tej upragnionej przestrzeni. Nie byli w końcu babami, żeby wydzwaniać do siebie nonstop i sprawdzać jak się mają, jakie zmiany itp., itd. Jak widać wcale to nie najgorsze rozwiązanie, bo wreszcie nadszedł ten cudowny dzień, a przyjaciel odezwał się sam.
Kolejną szczęśliwą gwiazdą okazał się fakt, że Burke miał wolne popołudnie. Bez pracy, oszczędzał też swoje cenne garnitury i wybierał o wiele luźniejsze ciuchy. Zwłaszcza przy tak dobrej pogodzie. Nie zajęło mu więc długo, kiedy z zerówkami w plecaku pojawił się pod wskazanym adresem. Z nieco skwaszoną miną, bo jeśli chodzi o doświadczenia żeglarskie Lincolna, zdecydowanie opierały się bardziej na towarzyskich atrakcjach niż właściwych zasługach. No, ale co? Podróże to nie tylko żeglowanie, prawda?
-Ahoj, samotny wilku - może się Link nie gniewał, ale nie byłby sobą, gdyby nie wbił szpileczki Williamowi, chociażby tak głupim, iście gówniarskim komentarzem. Cały blondyn, wieczne dziecko, ups. -Co to za okazja? - zapytał, wchodząc na pokład. Odłożył na bok pełen dobrodziejstw plecaczek, po to, by przywitać się iśćie po bratersku, klepiąc Hendersona po plecach. -Przypomniałeś sobie, że miesiąc temu się zestarzałem czy jak? - zażartował, bez cienia żalu. Nawet się cieszył, że jedynie matka pamiętała o tej przykrej dacie. Może faktycznie już odczuwał ten postępujący wiek oraz dotkliwą samotność? W końcu Padma wyniosła się jakiś czas temu, a pustka po niej zdawała się wciąż obijać wśród pustych ścian czy co tam... Tak więc całkiem nieźle z tą "wycieczką", przygodą życia trafił Will. Link się nie chwalił, ale też nie mniej, ni więcej, w potrzebie się znalazł. Chyba bardziej niż kiedykolwiek. W końcu pierwszy raz za kimś tęsknił, wiadomo więc, że się nie przyzna. Bo jak? Skomplikowana... Sprawa. Trochę.

william henderson
przyjazna koala
leośka#3525
właściciel szkoły nurków — i nurek ratownik
33 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Współwłaściciel szkoły nurkowania, nurek-ratownik, a do tego szuka nowych kłopotów w życiu.
E tam, przyjaciele czasami musieli się trochę pomartwić, tak z czystej troski i miłości! A jednak no, William był daleki do okazywania jakichś miłosnych względów nawet własnej rodzinie, więc… dobra, to zabrzmiało trochę kripi. Okazywania… miłych… gestów… no nieważne. Will po prostu nie był zbytnio emocjonalny, był taką o emocjonalną amebą, to podobno dość popularne czasami! Grunt, że Link Burke był jego przyjacielem i czasami się o niego Will martwił, nawet jeśli nie mówił tego na głos, ani nie robił jakichś oczywistych gestów.
- To mi podobno najlepiej wychodzi, samotne gonienie za księżycem - rzucił, bo nie obraziło go to, właściwie to było całkiem trafne. Will był indywidualistą i samotnikiem. Brał taką prawdę na klatę! No i nie dodał, że wyje do księżyca, bo oczywiście wycie nie było w jego stylu. Ani nawet ujadanie…
- Ruszam w morze grabić, pić rum i podrywać dziewki w dalekich portach - rzucił, dalej brnąć w porównania marynarskie. W sumie to nie brzmiało aż tak źle, chociaż nigdy nie miał takich ambicji. No i jednak nie miał za grosz ochoty grabić ludzi, bo jednak… no wybierał zarabianie na siebie w legalny sposób i całkiem nieźle mu to szło.
- Tak i że miesiąc temu ja - rzucił z rozbawieniem, bo cóż, miał urodziny i jakoś nikt o nich najwyraźniej nie pamiętał. A już na pewno nie ja. Ale tak, był lutowy! - Ale między innymi tak, świętujmy też to - zdecydował z lekkim uśmiechem. - I to że byłem trochę chamem i teraz będę trochę mniejszym - dodał, a potem zmrużył lekko oczy - i że oficjalnie jestem rozwiedzionym facetem - dodał, po czym rozwiązał te sznury, które trzymały statek przy brzegi u przygotowywał się do ruszenia z miejsca. Był doświadczony, wiedział co robi, w przeciwieństwie co do mnie, więc detali nie przewiduję zbyt wiele! Na pewno detal najważniejszy był taki, żeby Link się znalazł na burcie, a nie poza nią, kiedy żaglówka odbije od brzegu, bo inaczej klops, będzie musiał go gonić popisując się umiejętnościami pływaczymi.
happy halloween
-
ODPOWIEDZ