adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Pani Smith niekoniecznie musiała skończyć martwa. To był "żart". Tak naprawdę to nie o nią chodziło Gwen, bo mimo wszystko potrafiła jakoś dać sobie rade z durnym gadaniem starej sąsiadki, ale gdyby tylko miała okazję stanąć przed tym, kto posłał jej męża do grobu, a ją samą do szpitala i potem na długie miesiące na wózek inwalidzki (z którego w końcu wstała), to prawdopodobnie sama posłałaby go do grobu. Okej, może nie byłaby w stanie, ale nie miała wątpliwości co do tego, że Leon na pewno pomógłby jej w ten czy inny sposób. Osobiście wolałaby właśnie TEN. Bo ona też zrobiłaby dla niego wszystko. Dosłownie wszystko. Bez względu na to, co powiedzą geny, oni i tak będą rodzeństwem.
- Nie mów tak o nim. Jeśli jest w moim życiu jakiś prawdziwy przyjaciel, to jest nim właśnie on. Zresztą, sam pewnie wiesz, jak to jest. Jeśli zaczynasz czemuś zaprzeczać, to wszyscy i tak zaczynają o tym mówić.
Ben naprawdę nie był wstrętny. Przeciwnie. Był naprawdę fajny i Gwen zawsze będzie go broniła i zdecydowanie stanie po jego stronie.
- Wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła.
To akurat prawda. Mogła sobie gadać, mogła prowokować, a jednak nigdy nie wykreśli go ze swojego życiorysu. Mimo wszystko, to, że Gwen jednak wybuchła, wciąż świadczyło o tym, że jakieś emocje w niej siedziały. Bo coś w niej tkwiło. Zaczęło się od przekonania, że Charlie będzie TYM facetem. Istotnie, był nim, ale zginął. I to nie tak, że blondynka szukała jakiegoś substytutu zastępstwa, kogoś, kto zapełniłby lukę w jej życiu oraz sercu, ale jakby... Nieco bliżej poznała starszego Macfarlanda. On poznał ją. To wciąż brzmiało źle, ale wyglądało nieco lepiej, kiedy jej małżonek był martwy.
- Nie wiem, czy Caspian jest na to gotowy. Nie wiem, czy ja jestem. Tak naprawdę nie wiem nawet, czy cokolwiek się między nami dzieje, czy to tylko wymysł mojej wyobraźni - bo taka opcja również istniała. Blondynka zdecydowanie nie wiedziała, jak to wszystko rozegrać i czy były szwagier widzi to tak, jak ona. Może to tylko jej urojenia i biedna Gwen powinna odwiedzić jakiegoś psychoterapeutę? - Właśnie dlatego jesteś najlepszym partnerem do tego typu rozmów - dodała jeszcze po chwili. Chciałoby się powiedzieć, że rozmawiała właśnie z nim, bo nie chciała skończyć tak, jak on, ale nigdy nie miała o nim takiego zdania. Leon był po prostu tym, który doskonale znał życie od tej gorszej strony, był cyniczny, niczego nie pudrował i mówił dokładnie to, co siostra chciała usłyszeć, bez zbędnego upiększania.
- Nie wiem, czy jeszcze potrafię taka być - westchnęła. Niemniej jednak, ona również tego chciała i tego samego życzyła bratu. - Wszystko się pojebało - dodała po chwili. - Pamiętasz jeszcze, jak normalnie było, kiedy rodzice żyli?
Wiadomo, zdarzały się momenty mniej normalne, ale generalnie wtedy było jakoś lepiej. Wtedy wszystko miało większy sens.

leon fitzgerald
właściciel / barman — moonlight bar
41 yo — 195 cm
Awatar użytkownika
about
Agent federalny, którego na dno posłały narkotyki. Nie pamięta wielu lat swojego życia, więc czeka już tylko niecierpliwie na śmierć.
Kiedy przed kilkoma laty siedział w samolocie zmierzającym do Michigan, po raz ostatni sięgając pamięcią ku kilku wiadomościom posłanym na jego numer (nim agent o ponurym uśmiechu odebrał mu telefon i na jego oczach go zniszczył), odczuwał jakąś wdzięczność wobec całej tej przytrafiającej się mu katastrofy. Tak łatwo było porzucić swą rodzinę, nawet jeśli brak możliwości złożenia im wówczas jakichkolwiek wyjaśnień złamał mu serce. Teraz też byłoby podobnie, może nawet prościej; wystarczyło kilka podłości, by sami go zostawili. Nie miałby więc pretensji do Gwen, gdyby uznała go za wroga. Gdyby przestała dzwonić, odwiedzać go, martwić się. Posłał jej więc tylko lekki uśmiech — zdania na temat Benjamina nie zamierzał zmieniać, ale podobało się mu to, że siostra tak bardzo go broni — oczekując na te słowa ostateczne. Zamiast jednak usłyszeć, że jest potworem, otrzymał niepotrzebną dawkę wyrozumienia. — Więc, mimo wszystko, po prostu musicie szczerze pogadać — podsumował ponuro, wzruszając przy tym ramionami. Mogło się mu to wydawać proste, tak absurdalnie nijakie, lecz on sam nie potrafiłby na jej miejscu wykazać się tak wielką dojrzałością. Gdyby było inaczej, byłby dziś innym mężczyzną; żyliby szczęśliwie z Jane w jakimś przytulnym domu, posiadaliby psy, koty i może dzieci, martwiąc się sprawami błahymi i tak skrajnie nudnymi, że z tęsknotą spoglądaliby w tę swoją burzliwą przeszłość. — Dla mnie to nigdy nie było normalne, Gwen. Może jak miałem pięć lat, ale raczej nigdy niczego sobie z tego etapu nie przypomnę — mruknął, wmuszając w siebie uśmiech — jakby niezwykle go to rozbawiło — choć w istocie ów słowa sprawiły mu jedynie ból. Nigdy się mu nie układało, zawsze z rodzicami łączyły go wyłącznie kłótnie. — Jeśli Cas będzie chciał cię uszczęśliwić, to mu na to pozwól, Gwen. Nie musisz być pieprzonym męczennikiem — dodał, ciesząc się z tego, że została z nim tu do końca, że nie uciekła przy byle okazji, porzucając go w gęstwinie rozpaczy. Wezwali nawet jedną taksówkę, którą udali się najpierw do niej; a choć w słowach pożegnania skryła się chęć powtórzenia tego spotkania, Leon czuł się tak, jakby nigdy więcej nie mieli się już zobaczyć.

koniec
Gwen Fitzgerald
leoś
belzebub
benjamin | jude | pericles | othello | rome | cassius | vincent | dante | hyacinth
ODPOWIEDZ