lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Po pozytywnym wyniku aptecznego testu ciążowego faktycznie poszli do lekarza. Nie było to jeszcze urocze usg, na którym było cokolwiek widać, bo to ciągle był zaledwie zlepek komórek, ale lekarz potwierdził, że faktycznie… Ane jest w ciąży. Oczywiście, że od razu podzielili się swoimi wątpliwościami po ostatnim poronieniu, ale lekarz nie był w stanie niczego im zagwarantować. Takie rzeczy na wczesnym etapie się zdarzają i nic nie mogą z tym zrobić. Ane dostała jedynie litanię witamin na wzmocnienie jeśli miałoby im to psychicznie pomóc i powtórzył to, co wcześniej mówił Sky… mają się tym cieszyć. Przynajmniej spróbować, bo nie ma żadnego powodu dla którego miałoby się nie udać. Jest zdrowa i wszystko przy pierwszym badaniu wygląda dobrze.
Oczywiście, że ją to uspokoiło. Co prawda ciągle nie rozmawiali z Lily na ten temat i nikomu właściwie nic nie mówili, ale… zaczęli się cieszyć. I następne dni były zupełnie spokojnie. Normalne. Funkcjonowali tak jak funkcjonować powinni, bo przecież życie toczyło się normalnie. Ani nie odczuwała jakiś bardzo negatywnych skutków ubocznych – czasami ją mdliło, czasami była bardziej zmęczona i czasami marudna, ale to nie było coś, co jakoś bardzo rzucało się w oczy. Normalność. Tego wieczora akurat Skylerowi przeciągnęło się spotkanie z inwestorem, więc nie załapał się na filmowy wieczór z Nemo ani jak Lily poszła spać, ale za to Ane na niego czekała. Mogli spędzić wieczór tylko we dwoje. Zjeść kolację, kochać się na kanapie w salonie, rozmawiać i może nawet planować przyszłość. I poszli spać.
I wtedy znowu zaczął się horror. Strach i ból.... Wierciła się nerwowo po łóżku, przerzucała się z boku na bok, coś ją męczyło. I znowu to poczuła… krew cieknącą po udach. Sparaliżowało ją. Nie była pewna, czy krzyknęła – ale na pewno się poderwała do pionu. Usiadła na łóżku, serce waliło jej jak oszalałe, a oczy miała pełne krwi. Momentalnie odrzuciła pościel na bok, ale… nie. Prześcieradło było zupełnie czyste. Nic się nie działo. Krwawa kałuża, w której się obudziła była tylko w jej głowie. To był tylko i wyłącznie jej zły sen…
Był jednak tak przerażający, tak realistyczny, że ciągle nie mogła się uspokoić. Wpadła w histerię, siedząc na łóżku, podciągając kolana do samej brody i aż cała się trzęsła…
Oh wiedziała, że obudziła męża, ale tym razem nie miała zamiaru mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Za bardzo go potrzebowała. Przylgnęła do niego ciasno, dała się zamknąć w jego ramionach i próbowała chociaż trochę się uspokoić. Chociaż minimalnie.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ta wizyta u lekarza i słowa, które od niego usłyszeli, nawet jeśli nie było w nich jako takiej gwarancji na to, że wszystko się uda, a ich dziecko urodzi się całe i zdrowe, chyba były im potrzebne. Obojgu. Ane dlatego, żeby faktycznie zaczęła cieszyć się tym wyjątkowym czasem, a Skylerowi po to, żeby… Heh, zepchnął wszystkie wątpliwości, o których nigdy głośno nie mówił, na daleko daleko daleeeeeko dalszy plan. Nie myślał już o tym co mogło się wydarzyć. Myślał o tym co mają i jak bardzo powinni być w związku z tym szczęśliwi i wdzięczni. Dzień za dniem mijał więc w spokoju, aż do tej nocy…
Obudziła go dziwna krzątanina w łóżku. Na początku, wyrwany z głębokiego snu, kompletnie nie wiedział gdzie jest i co właściwie się dzieje. Ten stan - zdezorientowania i ogłupienia - na szczęście jednak szybko minął. Sky poderwał się do góry, spojrzał na żonę, a w chwili, w której dotarło do niego to w jak przykrym i kiepskim stanie ona była, nawet nie zadawał pytań. Po prostu przysunął się do niej, przyciągnął ją do siebie mocno, ciasno zamknął w swoich łapskach i na moment, dwa, siedem lub trzydzieści, pozwolił i sobie i Ane tak po prostu trwać. Chciał żeby choć odrobinę, chociaż trochę się uspokoiła, żeby jej emocje okrzepły, a łzy nie cisnęły się usilnie do zmęczonych oczu. Nic nie mówił. Był z nią, przyciskał ją do siebie, przytulał i gładził to po głowie to po grzbiecie. Palce wplatał w jej ciemne loki i tylko od czasu do czasu cicho pomrukiwał, że już wszystko w porządku, już nic jej nie grozi, on jest przy niej i zawsze będzie. Minęło więc trochę czasu, zanim Ane uspokoiła się na tyle, że Weston uznał, że może zadać pierwsze pytanie. Jednocześnie… Sam nie wiedział czy powinien. Bo może w ogóle nie powinni teraz gadać, a po prostu sprobować wrócić do przerwanego snu? Nie… To chyba tak nie działało. Dlatego przytknął pysk do kobiecej skroni i w końcu szeptem zapytał: - Powiesz mi co ci się śniło? - bo ewidentnie nie było to nic przyjemnego. - Jeśli potwory i czarownice… - z czym czasami przychodziła do nich Lily. Najchętniej w środku nocy, pakując im się do łóżka i potem zajmując jego większą część dla siebie. - To wiesz najlepiej na świecie, że mam z nimi umowę. Mogą mieszkać pod łóżkiem, ale mają nam nie dokuczać. - bo inaczej Sky wkraczał, wchodził pod łóżko, najczęściej było to łóżko Lily, i przeganiał stamtąd wszystkie złe moce. Nawet jeśli miały postać niewinnych kotów z kurzu. - Trochę lepiej? - zapytał jeszcze i znów przytknął wargi do czoła żony.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Potrzebowała go. Był obok, zgarnął ją do siebie, mocno przytulił i czuła bicie jego serca, czuła jego spokojny miarowy oddech i jednocześnie się go uczyła. Raz za razem go za nim powtarzała i oddychała coraz spokojniej. Zaciskała dłonie na jego koszulce, ciągle pewnie zostawiała na niej mokrą plamę od własnych łez, ale z każdą kolejną sekundą w jego ramionach było lepiej. Otarła policzki wierzchem dłoni i podniosła wzrok na męża, który mówił o potworach spod łóżka. Pokręciła lekko głową.
- Z nimi poradziłabym sobie sama. – dodała, lekko zachrypnięta i jeszcze raz powierciła się na materacu, żeby się upewnić, że kolejna krwawa plama na pościeli była tylko i wyłącznie wytworem jej głowy. To był tylko zły sen, była bezpieczna i ich dziecko też było bezpieczne. Przynajmniej taką miała nadzieję – I tak… lepiej. To… to po prostu był zły sen. – zapewniła, pokiwała głową, żeby chyba samą siebie w tym przekonać i powiodła spojrzeniem do męża – Tamta noc… myślałam, że się powtórzyła. – doskonale wiedział o jakiej nocy mówiła, zwłaszcza, że przesunęła dłoń na własne podbrzusze jakby w ten sposób chciała przekazać trochę otuchy rosnącym w niej komórkom. Ich dziecku. A może miała nadzieję, że tak uda jej się sprawdzić, czy wszystko jest w porządku? Nie no, musiało być w porządku. Teraz, gdy wreszcie odsunęła się od męża, gdy oddała mu jego przestrzeń, gdy ponownie opadła na materac i wbiła spojrzenie w sufit, gdy zastanowiła się nad tym jak właściwie się czuje – wszystko było w porządku. Była tylko jeszcze roztrzęsiona – Chyba jednak ciągle się boję… – spojrzała na męża – Cieszę się i widzę jak ty się cieszysz… i tak strasznie boję się cię rozczarować. – siebie również, ale przede wszystkim jego. To złamałoby jej serce – Ale to był tylko zły sen. Wszystko jest w porządku, Sky. – żałowała tylko, że nie wiedziała kiedy ten jej strach minie. Kiedy zda sobie sprawę, że naprawdę wszystko będzie dobrze.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Ta jedna rzecz, którą powiedziała… Tych kilka słów… Uderzyło go to. Mocno. W sam środek ego. Ale nie tak, że zrobiło tam ranę, nienie. To był inny rodzaj uderzenia - mocno otrzeźwiający i otwierający oczy. Patrzył więc na Ane, kiedy ona leżała już obok, a sam przez chwilę jeszcze tkwił w tej pozycji, w której był. Czuł teraz, kiedy ciemnowłosa uciekła mu z uścisku łap, dziwną pustkę. Tak jakby… Zabrakło jakiegoś elementu, klocka, który tak idealnie, tak cholernie idealnie pasował do niego. W każdym właściwie kontekście. Odchrząknął cicho i nie odrywając spojrzenia od żony, położył się tuż-tuż przy niej. Na boku, tak, że odległość między nimi była… No cóż, znikoma. Teraz on dotknął łapskiem damskiego podbrzusza. Może to był mocno naiwny gest z jego strony, ale… Coś w tym było. Jakieś takie niewypowiedziane przesłanie - kiedy dotykał tego miejsca, to tak jakby już podświadomie komunikował się z tą ich małą ludzką kijanką. A przecież miał jej do powiedzenia tak dużo… Tak cholernie dużo. Z pewnością zacząłby od tego, że ma się niczym nie martwić, bo on i Ane zadbają o to, żeby wszystko było dobrze. Staną na głowie, żeby nie dopuścić do żadnego dramatu. A kijanka niech sobie tylko ładnie rośnie, grzecznie dojrzewa. Nabiera sił i… Charakteru! - Nie wiem co mam powiedzieć… Albo jak to powiedzieć, żebyś w końcu zrozumiała… - Sky odezwał się po dłuższej chwili kompletnego milczenia, wbijając uparte, bystre spojrzenie w twarz żony. Nie dał jej nic wtrącić, bo od razu dodał: - Nie jesteś w stanie mnie rozczarować, Sloane. Niczym co zrobisz świadomie, nigdy… A z pewnością już nie tym na co tak po prostu, zrozum to wreszcie, nie masz wpływu. Nie możesz. Nie jesteś w stanie. To… To po prostu tak nie działa. - on w sobie nie miał mechanizmu bycia rozczarowanym, który ona mogła uruchomić. Niestety. Do tej jednej sfery jego Westonostwa nie miała dobrego kluczyka. Do całej reszty? Heh, no jasne, że tak, bo mógł się na nią złościć, mógł się obrażać, mógł ją kochać do utraty tchu, mógł szaleć na jej punkcie i wszystko inne też. Wszystko poza byciem nią rozczarowanym. - Może… Chcesz do kogoś pójść? - zapytał po chwili i przesunął rękę wyżej, do kobiecego policzka. - Do psychologa, terapeuty, zwał jak zwał. Wiesz, że pójdę z tobą wszędzie, nawet na koniec świata. Nawet na… Płaczliwy romans dla bab. - do kina, no pewnie, że by z nią poszedł, a kiedy o tym wspomniał - wargi zadrżały mu lekko do uśmiechu. - W normalnych warunkach wyciągnąłbym teraz najlepsze wino jakie mamy w barku i kazałbym ci wypić duszkiem pół butelki, ale… - nie mogła. Nie powinna. - To co mogę zrobić to… - jeszcze ciaśniej przylgnął do niej sobą. Jego pysk znalazł się tuż przy jej policzku. - Przytulić cię, zrobić ci dobrze, albo zacząć cię łaskotać. - dał jej wybór! Lojalnie! Jeśli Ane spojrzała na męża, ten uśmiechał się całkiem jak drań. Nie chciał widzieć w jej oczach smutku. Bo tak - miała rację - to był tyko zły, bardzo przykry sen.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Mogła się domyślić, co od niego usłyszy. Wiedziała to. Wiedziała też, że Skyler miał rację… nawet gdyby zaliczyli kolejną porażkę to nie byłaby niczyja wina. Nie mieli na to wpływu, żadnego. Oboje tego chcieli, ale nie mogli zrobić nic więcej niż być, czekać i normalnie funkcjonować. Tym razem naprawdę byli skazani na los i jakąś siłę wyższą. Co swoja drogą było okropne i nie lubiła takiej bezsilności. Może to było właśnie to, co sprawiało, że czuła ten ogromny strach, który jak widać paraliżował ją nawet wtedy, gdy wydawało się już, że było okej. Bo naprawdę było! Przez kilka ostatnich dni nic nie wskazywało na to, że myśli Ane uciekają w tym kierunku. Nienienie, nic z tych rzeczy.
Nie wierzyła jednak w to, że nie jest w stanie go rozczarować. Oczywiście, że była! Miała tylko nadzieję, że nigdy, ale to przenigdy tego nie zrobi – a z całą pewnością świadomie nie będzie tego robiła.
- Zawsze, gdy mówisz do mnie Sloan… mam wrażenie jakbyś mnie ganił. – za coś, co zrobiła. Uśmiechnęła się pod nosem i pokręciła lekko głową – Nie chcę nigdzie iść. Chcę tu być z tobą, po prostu. – w domu i w całej ich bezpiecznej przestrzeni. Wina też nie chciała! O dziwo wcale jej tak do tego nie ciągnęło, nie czuła potrzeby napicia się go nawet po długim dniu w pracy, gdy już mogli odpocząć i się zrelaksować. Było wiele lepszych sposobów niż alkohol! Ale nie były to płaczliwe romanse dla bab! Tych na szczęście nie oglądała, mógł żyć w spokoju – Także możemy zacząć od przytulenia. – potwierdziła i sama do niego przylgnęła, znowu mocno się w niego wtulając – I wiesz, ze ja to wszystko wiem… ale czasami nie potrafisz zapanować nad strachem. On po prostu jest. I objawia się w takich momentach jak ten. – dodała jeszcze i przytknęła wargi do męskiego policzka – Kocham cię – szepnęła i tyle. Mocniej się tylko przytuliła.
Ale po chwili coś jeszcze przeszło jej przez myśl.
- Zostańmy w tym domu. Złóżmy ofertę nie do odrzucenia… kupmy go. – wcześniej o tym rozmawiali, ale nigdy nie konkretnie. Może czas podjąc ku temu odpowiednie kroki?



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Parsknął cicho, bo on nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że to faktycznie mogło tak wyglądać… A raczej brzmieć! - Bo ganię! - przytaknął, choć wcale tak nie było, ale hej - skoro tak, to mogli przyjąć od dzisiaj, od teraz taką właśnie zasadę. - Mówię do ciebie Sloane jak chcę, żebyś mnie uważnie posłuchała… Ale skoro tak… - to wtedy kiedy będzie chciał dać jej po tyłku, też będzie używał pełnej formy jej imienia.
Coś tak przypuszczał, że z zestawu „rzeczy”, które mógł teraz dla niej zrobić, żeby trochę poprawić jej nastrój, Ane wybierze przytulanie. Na orgazm nie była w nastroju, a łaskotki to bardziej kara, broń ostateczna, atomowa, niż pociecha. Dlatego tak - Sky natychmiast zagarnął żonę do siebie i mocno, ciasno zamknął ją w swoich łapskach. Rozumiał też co i o czym Ane do niego mówiła. Rozumiał to, naprawdę tak. On przecież też się bał - różnych i o różne rzeczy, ale… Chyba po prostu jakoś udawało mu się nie dopuścić do tego, żeby ten strach nim zawładnął. A Ane dzisiaj zawładną - sen snem, ale tak naprawdę najważniejszy był właśnie ten strach. O ich przyszłość, o ich nienarodzone dziecko. Strach przed kolejną porażką. - Akurat. - mruknął cicho, niemal szeptem w odpowiedzi na to kobiece „kocham cię”, co jasne, z czystej przekory. Sam zdążył przytknąć na moment wargi do skroni Ackerman, kiedy ona wspomniała o… O tym o czym wspomniała! I chyba… Tak, Weston był zaskoczony. Głupio, bo przecież rozmawiali już kiedyś o tym i w zasadzie jakąś tam nieformalną i między sobą zgodę na ten krok wyrazili, ale… To prawda, to nie było nic zobowiązującego. Żadna prawdziwa decyzja. - Wiesz co… W zasadzie tak, masz rację. Zróbmy to. Za długo już czekamy, sam właściwie nie do końca wiem na co. - na natchnienie? Czy może na to aż ktoś im powie, że nie robią głupio mając już piękny dom w przyzwoitej dzielnicy, który przechodzi teraz generalny remont i… Ech, to w ogóle nie było ważne. To w ogóle nie miało żadnego znaczenia. Sky podejrzewał, że tak dla niego, jak i dla Ane. - No dobra. To… Czekaj, jak to teraz działa… Jak zmieniamy dom to muszę cię przenieść znowu przez próg czy tamten raz w tamtym domu będzie zaliczony już na wieki wieków? - zażartował sobie głupio i wyszczerzył krótko kły. Zaraz też dotknął dłonią kobiecego policzka, wargami musnął wargi żony. - Rano zadzwonię do właściciela. Po prostu powiem, że… Nie wyprowadzimy się. Nigdy. Po prostu nie. I albo nam ten dom sprzeda albo będzie miał w nim dzikich lokatorów. - i będzie musiał siłą ich stąd wynieść! Nie inaczej! - Nawet nie sądziłem, że bycie żonatym z milionerką może mieć tyle dobrych stron… - chcesz dom na plaży? Masz dom na plaży! A co! Błysnął kłami i cicho się zaśmiał. Ane musiała wiedzieć, że tylko się wygłupiał i robił to po to, żeby i ona choć trochę lepiej się poczuła. Sky wiedział, że ten sen… No, konkretnie dał jej w kość.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Jak nie mówił do niej ‘Sloane’ też go uważnie słuchała. Prawda była taka, że zawsze go uważnie słuchała – chociażby nie wiem co. I nawet jeśli twierdził, że jest inaczej to bardzo, ale to bardzo liczyła się z jego zdaniem. Teraz również! Po prostu czasami na pewne rzeczy nie ma się wpływu, bo tak… przytłaczają. Siedzą gdzieś w środku i psują głowę. Taki był właśnie jej irracjonalny strach – o samą stratę i jeszcze bardziej irracjonalny o to, że go rozczaruje, gdy on tak bardzo się cieszył.
A ona cieszyła się, że zdecydował się przystać na jej propozycję. Że nie kręcił nosem i nie próbował tego przeciągnąć w czasie, chociaż wiedziała, że to nie było dla niego łatwe. Nie mogło! Jakby nie było kupił tamten dom w Lorne, swój pierwszy dom w Lorne – wydał na niego większość amerykańskich oszczędności i teraz po prostu miał z tego zrezygnować. Domyślała się, że to trudne. Dla niej sprzedaż domu w Monterey też wcale nie była łatwa, chociaż gdy już to zrobiła – poczuła ulgę.
- Zawsze możesz mnie przenosić przez próg. Przecież jestem twoim największym szczęściem i skarbem… powinieneś chcieć mnie nosić na rękach cały czas. – zażartowała sobie, co chyba było dobrym objawem. Zmiana tematu sprawiła, że zapominała dlaczego właściwie w środku nocy rozmawiają o planach na przyszłość zamiast po prostu spać. I żartowała. I uśmiechnęła się do niego ładnie – No widzisz! Mówię, że jestem twoim największym skarbem – zaśmiała się pod nosem i nie dała mu dojść więcej do słowa, bo go pocałowała. Lekko, swobodnie ale z uczuciem – Wiesz… tak sobie myślę, że może orgazm też wcale by nie zaszkodził. – mruknęła w jego wargi i zaśmiała się, więc tak… już było dobrze, zdecydowanie! Każdy sposób na odciągnięcie myśli od tych ponurych był dobry, a tak się składa, że Skyler Weston był najlepszym na to sposobem. Jak mogła go nie kochać? I jak mogła się nie bać, że złamie mu serce? Gdy był najlepszym, co ją spotkało.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Taaaak, taaak, ale zawsze jak mówił Sloane to jakoś tak mimowolnie jeszcze bardziej nadstawiała ucha! Taka sztuczka, której nie należało nadużywać, hyhy.
Zaczął się cicho chichrać w reakcji na słowa żony, bo oczywiście, że była jego największym szczęściem i skarbem i oczywiście, że chętnie będzie ją przenosił każdego dnia i przez każdy próg, który napotkają na swojej wspólnej drodze! Oczywiście, że tak… Aleeee… No pewnie, że było jakieś ale. - Kochanie chcę, tylko jak już nabierzesz, no wiesz… Kształtów to nie wiem co na to powie mój stary kręgosłup. - wyszczerzył kły i żeby przypadkiem nie dostać za to co powiedział, po głowie, szybko przytknął wargi do warg żony i mocno i soczyście ją pocałował. Niech się na niego nie gniewa, to tylko głupie żarty. - Tak coś czułem, że jednak będziesz chciała spróbować tej opcji… - wymamrotał jak już odsunął się od niej na mniej niż centymetr. Jego łapsko szybko znalazło się pod koszulką, którą Ane na sobie miała, jego czy jej - to bez różnicy. Palcami już przemykał się po jej nagich pośladkach, wyżej plecach… A potem z powrotem w dół. - Mój największy skarb. Moje szczęście, moja żabka… Kwiatuszek, słoneczko, serduszko… - zaczął mamrotać w najlepsze i robił to z absolutną premedytacją, bo przecież doskonale wiedział jak bardzo Ane nie znosiła takich, uhh, słodkich określeń. On sam zresztą też nie, więc „misiowali” i „żabciowali” sobie tylko w chwilach jak ta - żartobliwych i przekornych. - Ale wiesz… Ja chyba jednak chciałbym porozmawiać… No bo wiesz, jak się nie przegada odpowiednio wszystkich problemów, to żabciu… - wargi natychmiast mocniej mu zadrżały. Grabił sobie pewnie niesamowicie, ale ciiiiicho tam! Raz kozie śmierć. - Potem to wszystko odbija się echem. Albo czkawką, jak wolisz. Także może jednak porozmawiajmy, co? O tych twoich obawach i w ogóle. Bo może ty tak naprawdę boisz się tego, że ja nie będę dobrym tatą, co rybciu? No to uspokajam cię i zapewniam cię, że będę. Będę najlepszym tatą, najlepszym jakiego można sobie wymarzyć dla swoich dzieci. Normalnie… Każda chciałaby mieć ze mną dziecko, wierz mi. A ty, mój słodki pierniczku, wygrałaś ten konkurs i widzisz, główna nagroda jest twoja i tylko twoja. - znaczy się on. On on. Bredził tak w najlepsze, a jednocześnie jego łapsko wciąż leniwie sunęło po kobiecej sylwetce. To dotykał jej pośladków, to ud, to bioder, a potem żeber… - Jak bardzo mnie teraz nienawidzisz? Jak bardzo chcesz udusić mnie poduszką? - zapytał wprost i wyszczerzył kły jak największy w świecie drań.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Dobrze, że zamknął jej usta… chociaż i tak był to żart bardzo blisko granicy, której wolałby nie przekraczać. Granicy babskiego ciążowego focha, który jednak jest bardzo nieprzewidywalny. Bo ciężko stwierdzić, czy skończyłoby się awanturą, obrażeniem się na trzy dni, czy może histerią i płaczem. Także był baaaardzo bliziutko tej granicy i może gdyby dał jej dojść do słowa to by mu o tym powiedziała i ostrzegła, że jednak żarty z jej wagi to nie jest najlepszy pomysł. No ale… na pewno będzie miał okazję ku temu by się zorientować. Na własnej skórze.
Teraz po prostu zamknął jej usta pocałunkiem. I odwrócił uwagę zdrobnieniami! Gdy tylko usłyszała żabkę i wszystko, co nastąpiło po niej – parsknęła śmiechem. Nie potrafiła się na niczym skupić, bo z jednej strony te głupie teksty, a z drugiej strony dłonie muskające jej skórę, gdzie z każdego jednego dotkniętego przez niego miejsca rozchodził się przyjemny dreszcz.
- Nie chcę cię udusić poduszką, bo wtedy tylko bym na tym straciła. – wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu, przyglądając mu się uważnie – Po prostu cię nie słuchałam. Grzecznie czekam aż wreszcie przestaniesz gadać i zaczniesz używać języka do czegoś ciekawszego. – drażniła się z nim, to oczywiste, ale chyba nie mógł mieć do niej o to pretensji, gdy przecież właściwie sam to zaczął – Misiuu… – przeciągnęła, uśmiechając się pod nosem – Ale… muszę się z tobą zgodzić. W jednym. W tym, że każda chciała mieć z tobą dziecko, ale pamiętaj… że jak jakiejś zrobisz, jak mnie zdradzisz po tym jak już mi zrobiłeś to dziecko, zabiję. Ten świat spłonie. Więc nie radzę, Weston. Naprawdę nie radzę. – mruknęła, sięgając jego ust i tym razem to ona mu je zamknęła – A może wolisz iść spać, co? Jesteś zmęczony? Mam sobie poradzić sama? – ha! Zadała kluczowe pytanie, unosząc lekko brwi i spoglądając na niego z takim wyrazem twarzy, że musiał wiedzieć, że się z nim droczy. Ale z drugiej strony znał ją na tyle dobrze by wiedzieć, że byłaby w stanie to zrobić.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To było to! Brawo, Weston, wygrałeś. Ten test zaliczyłeś celująco. Nagroda główna: śmiech twojej żony! Taaaak, poczuł ulgę, momentalnie poczuł ulgę, kiedy usłyszał Ane tak beztrosko, swobodnie śmiejącą się z tych głupot, które wygadywał. O to przecież chodziło – o zatarcie wspomnienia o nieprzyjemnym śnie i nastrojeniu się na coś zupełnie, zupełnie innego. – Słucham żabkooo… – on jej misiem, ona jego żabką… Miś i żabka to trochę… Hmmm… Kontrowersyjny układ sił. Szczególnie w łóżku. No właśnie – w łóżku. Prawda jest taka, że jak tylko Ane zasugerowała mężowi, że mogłaby sobie poradzić z pewnymi rzeczami bez jego pomocy i w tym, choćby najmniejszego udziału, ślepia wyraźnie mu rozbłysły. Wyraźnie i baaaaardzo specyficznie, trochę, tak jakby Ackerman obudziła w nim coś… Coś nowego. Coś czego jeszcze nie znał. Uśmiechnął się w pół chwili potem, szczerząc bezczelnie, zuchwale kły i płynnie balansując wzrokiem między oczami, a ustami żony, jak gdyby nigdy nic… Zapytał: - A będę mógł popatrzeć? – tudududum! Było to… Dziwne? Niecodzienne? Trochę perwersyjne? E tam. Kompletnie niegroźne. Poza tym – byli dorośli. Mogli eksperymentować… Albo wcale nie! Wszystko zależało od nich. I tylko od nich. – Nie idę spać, zapomnij o tym. Moja żabcia mnie potrzebuje, jak mógłbym… – po prostu się na nią wypiąć i wrócić do nocnych fantazji. Tia, fantazji. Zwykle śniły mu się łódki albo jakieś bardzo codzienne sprawy. W ogóle nie miewał problemów ze snem i snami jako takimi. W ogóle. No, ale! – Podnieca mnie to… Jak jesteś taka… No wiesz… Ostra. Ostra żabka. – hyhy. – Normalnie… Daj łapkę, żabko. – wcale nie czekał aż mu ją da. Po prostu ją sobie wziął i pokierował w okolice swojego podbrzusza. – Czujesz? Już prawie stoję na baczność. Wystarczyło, że dałaś mi jakąś tam lichą sugestię, przygryzłaś wargę, a ja… Cały twój. No. I jak ja miałbym zrobić dziecko innej, jak mnie na widok innych opada i tylko dla ciebie sztywnieje na maksa? No nie bój się, dotknij sobie. – wyszczerzył się jak mówił to „nie baniu się i dotykaniu”, bo kto jak kto, ale jego dzielna, odważna agentka akurat takich rzeczy nic, a nic się nie bała. Ten karabin nie był jej straszny. – To co? – wymownie skinął na jej łowieckie tereny. – Chyba naprawdę mam przestać gadać. – a język zmotywować do… Ehem, wiadomo, znacznie ważniejszych i atrakcyjniejszych, niż gadanie, czynności. – No to, Ane, weź rączkę, no co ty… Rozpraszasz mnie. – sapnął niby z oburzeniem i to takim bardzo niby, że po chwili już szczerzył bezczelnie kły. Podniósł się, ściągnął sobie przez łeb koszulkę, odrzucił ją poza łóżko, a potem jak gdyby nigdy nic wpakował się między zgrabne uda żony. Jeszcze się tam nie rozkładał, na razie wciąż klęczał. – Wiesz, tak sobie myślę… – zaczął jak gdyby nigdy nic, choć… Chyba miał przestać gadać, prawda? – Tak normalnie, normalnie, na co dzień… To co ci się właściwie śni? – jej seksowny mąż, który właśnie beztrosko zaglądał sobie do spodenek, w których spał, czy… Nie wiem, lista zakupów do zrobienia? Był ciekaw.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Jeśli taki był jego cel to faktycznie osiągnął sukces. Ane nie przestawała się głupkowato uśmiechać za każdym razem, gdy wyjeżdżał z jakimś idiotycznym określeniem. Bo tak, żabka była idiotycznym określeniem i Ackerman nigdy, absolutnie nigdy nie rozumiała dlaczego ludzie chcą tak do siebie mówić. Dlaczego chcą używać jakiś infantylnych zdrobnień, zwierzątek i ugh… nie, po prostu no nie. Na pewno nie spodziewała się też takiej reakcji ze strony męża na wspomnienie, że może sobie poradzić sama. Parsknęła, wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu – A chcesz? – oczywiście, że mógł… prawda była taka, że mógł wszystko. Bo dokładnie tak – byli dorośli, mogli po prostu porozmawiać i mogło robić, co im się tylko podobało. Także jeść lody na śniadanie! I próbować nowych rzeczy w łóżku jeśli oboje nie mieli z tym problemu.
Chociaż i tak w tym momencie nie potrafiła traktować go poważnie. Jak facet prawie metr dziewięćdziesiąt wzrostu, poważny mąż i ojciec, człowiek który własnymi rękoma budował łódki i generalnie w każdym jednym aspekcie życia był dokładnie tak męski jak być powinien… rzucał żabkami. No po prostu… no nie. Kiedy wziął jej dłoń i wsunął ją sobie do spodenek, no nie protestowała. Ale też nie wykazywała jakiejś większej inicjatywy. Raczej czekała na rozwój sytuacji, co też ciekawego jej mąż wymyślił. Zwłaszcza, że dalej gadał zamiast nie gadać! Nawet gdy zajął miejsce między jej rozsuniętymi udami to nadal gadał. Sapnęła wymownie i pokręciła głową – Nie wiem… – wcale nie kłamała. W większości przypadków nie pamiętała, co jej się śniło. Tylko te takie najbardziej realistyczne zostawały z nią do przebudzenia i to zazwyczaj bardzo gwałtownego – Wiesz za to, co wiem? Że ciągle gadasz. I że jesteś o tyle… o tyyyyyle – pokazała bardzo małą odległość między swoimi palcami – Żeby zdenerwować swoją ciężarną małżonkę, a z doświadczenia ci powiem… i tak z sympatii zdradzę, że naprawdę nie chcesz jej denerwować. Bo nawet nie wiesz jak zareaguje. Będzie krzyczeć? A może się popłacze? Po co ryzykować? – no lojalnie uprzedzała! Z czystej sympatii! – No chyba, że naprawdę wolisz, żebym… – na przykład tą dłoń, którą trzymała w jego bokserkach jednak przesunęła między swoje uda? Co zresztą zrobiła! I czekała na jego reakcję, bezczelna małpa.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Patrzył na nią, słuchał tych kobiecych gróźb i jedyne, co w odpowiedzi na to wszystko pchało mu się na język, to… - Szlag, Ackerman. Jak ja cię uwielbiam… - taaaaak! Nawet taką… Grożącą mu właśnie! Malującą przed nim perspektywę najazdu czterech jeźdźców, a właściwie to czterech amazonek prawdziwej małżeńskiej apokalipsy. Skoro była w ciąży, była też nieobliczalna, a to nakręcało Westona jeszcze bardziej. - Ty jesteś teraz jak… Ocean, wiesz? Spokojna, spokojna… Do czasu, a potem nagle, ni stąd ni zowąd, zupełnie znienacka przychodzi sztorm i… - sapnął pod nosem. - Łamie wszystkie maszty. Wszystkie, nawet najtwardsze kadłuby, porywa żagle i biednych marynarzy. - normalnie poeta. Zanim Ane cokolwiek na to odpowiedziała, Sky złapał za jej rękę - tę samą, którą przed momentem wymownie przesunęła między swoje uda. - Już. Cicho, mój oceanie. Moja rybko… - hyhy. - Twój Posejdon się tobą zajmie. - nie mógł, po prostu NIE MÓGŁ sobie tego odmówić. No po prostu nie mógł! Ledwie sekunda minęła od tego, jak to powiedział i… Parsknął śmiechem. Szczerząc kły, kręcił głową i chichrał się jeszcze przez dobrą kolejną chwilę. Ostatecznie zsunął się pyskiem między kobiece uda i łypnąwszy jeszcze przekornie w górę, mruknął: - Ciągle mnie zagadujesz. I jak ja mam tu pracować, co? Cicho już. Po prostu cicho. - niech leży i korzysta z… Dobrodziejstw, które zaraz jej zaserwuje! A prawda jest taka, że w ogóle już nie zwlekał. Nawet jeśli przed ledwie chwilą w najlepsze się śmiali i wygłupiali, to teraz… Nie, teraz już na śmiechy chichy nie było ani centymetra kwadratowego, miejsca. Wziął się do roboty i to, tak jak potrafił najlepiej. Jego język, jego wargi… Zaczął nimi swoją magię. Dbał o każdy jeden punkt międzyudzia żony, o te najbardziej i najmniej wrażliwe punkty, wszystkie! Wziął ją jak swoją, tyle, że pyskiem i językiem, a nie… Kapitanem! Wziął ją tak, żeby w jej głowie nie pozostał nawet cień wątpliwości czy on tego chce i - więcej - czy on tak naprawdę to umie i lubi. Chciał, umiał i uwielbiał. Widzieć ją w tym stanie, czuć jej niecierpliwiące się pod nim biodra, czuć jej iskrzącą podnieceniem skórę, jej spojrzenie, dotyk jej dłoni, słyszeć jej ciche jęki… To wszystko miało na niego niesamowity impakt. No po prostu… Niesamowity! Dlatego kiedy skończył, a trzeba zaznaczyć, że nie przerwał zanim tego nie zrobił - zanim Ane nie wygięła się w przypływie spełnienia - jego ślepia błyszczały trzykrotnie mocniej niż wcześniej. Scałował resztki przyjemności z wnętrza kobiecych ud, potem z jej podbrzusza, brzucha, a potem podsunął się wyżej, zawisł pyskiem nad jej twarzą i złączył ich wargi w spokojnym, relaksującym pocałunku. Bez pośpiechu, bez gwałtowności… Odsunął się dwie chwile później i zaległ na swoim wcześniejszym miejscu. Po lewicy Ane, na boku, wpatrując się w nią i nie przestając się uśmiechać. - To co? Pomogłem? - zapytał cicho po kilku chwilach dalej, przysunął się, przylgnął ciasno do żony, pysk przytknął do jej policzka, a łapsko przerzucił przez jej sylwetkę.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ