adwokat, właściciel kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
35 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
stupid, emotional, obsessive little me
Zmuszanie jej do opowiedzenia się za którąś ze stron byłoby skrajną głupotą, miał tego świadomość. Wiedział o tym właściwie od samego początku, przy czym nie chodziło wyłącznie o Mari — kiedy wbrew rozsądkowi począł angażować się w przyjaźń z Walterem (był wówczas pewien, że to wszystko, na co może liczyć) prześladowało go poczucie, że nazbyt pewne sprawy komplikuje. Że nie tylko innych może skrzywdzić swymi decyzjami, ale też przede wszystkim samego siebie. Bo ostatecznie zostanie przez wszystkich opuszczony. Mimo to uśmiechnął się lekko, jako że zachowanie Mari nieco jego wszelkie teorie obalało. — Też nie uważam, że jest takim człowiekiem — odparł spokojnie, choć nie do końca był o tym w tej chwili przekonany. Wątpił, że Walter mógłby potraktować go jakkolwiek podle (być może nie bez powodu właśnie na niego przelał te swoje uczucia — tak bardzo różnił się przecież od wszystkich innych jego partnerów), ale nie wykluczał wcale scenariusza, w którym uznałby, że ten ich związek nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej teraz, kiedy wróciła Adria i… Sam nie wiedział. Na jej wskazanie wzruszył tylko ramionami, uznawszy, że nie potrzebuje się jakkolwiek tłumaczyć, po czym wyminął ją i skrył się we własnym gabinecie. Nie uważał po prostu, że powinni nad tymi sprawami debatować, skoro powinien uprzednio rozmówić się z Wainwrightem, to wszystko. Przeglądając stos nużących dokumentów pozostawał obojętny na jej słowa, a przynajmniej obojętność tę chciał fałszywie jej przedstawiać, ale w pewnej chwili utracił cały ten stoicyzm. Głośny śmiech brutalnie zadudnił w cichej kancelarii, a Ben ponownie wpatrywał się w Mari. Tym razem już ze szczerym uśmiechem. — Nie zamierzam się poddawać, Mari. Za bardzo mi na nim zależy — odparł, powstrzymując się przed krytycznymi uwagami wymierzonymi w Adrię. Nie uważał, by w sytuacji tej można było mówić o jakichkolwiek zawodach, ale mimo to Benjamin nazbyt uzależniony był od odnoszenia zwycięstw, by poddać się z powodu jednego nieporozumienia. Uświadomiło mu to także, że całe to zamartwianie się nie ma najmniejszego sensu, bowiem Adria swoim dziecinnym zachowaniem nie mogła odnieść jakiegokolwiek sukcesu. Byłoby to zbyt absurdalne. — Wiesz Mari, nie musisz wcale stawać po mojej stronie. Ale i tak ci dziękuję — dodał, bo mimo wszystko jej słowa przyniosły mu sporo ulgi. Podkreślił później raz jeszcze, że temat ten jest jednakże dla niego skończony, więc rozmowa zeszła na inne tory, nim nie przerwała im upominająca się o siebie praca.

koniec <3

Mari Chambers
ODPOWIEDZ