Będziesz moją wizą?
: 15 lut 2022, 20:11
Trzeba przyznać, że Saskia była tym typem osoby, która się nie bała nowych doświadczeń – w tym także i znajomości. Mimo że w Lorne Bay była od jakiegoś czasu, to jednak wciąż znała kilka osób na krzyż. Było to po części spowodowane jej sytuacją, która, nazwijmy to – nie należała do najbardziej sprzyjających. Bycie nielegalną imigrantką nie ułatwiało rzeczy, musiała bardzo często uważać na słowa, które mówiła, żeby przypadkiem się nie zdradzić. Życie w brazylijskich fawelach nauczyło ją jednej rzeczy: nigdy nikomu nie ufaj. Ktoś zawsze może okazać się być na tyle „miły”, żeby ją wsypać, a na deportację nie mogła sobie pozwolić. Nie chciała wracać do Brazylii. Nie miała po co.
Gdy się dowiedziała, że Once upon a tarte organizuje randki w ciemno stwierdziła – w sumie nie? Zawsze to była jakaś zmiana otoczenia. Ileż można siedzieć w Shadow, albo u Dicka (któremu swoją drogą podwędziła hajs na dzisiejsze przyjemności, bo była trochę spłukana, a Remingtonowi kilkanaście dolców wte czy wewte nie robiło większej różnicy).
Nie zamierzała się nie wiadomo jak wystrajać, bo nie widziała większej potrzeby – ot ubrała czarną sukienkę na ramiączkach do połowy uda, która odsłaniała dosyć sporą część jej tatuaży, a tych trochę się nazbierało w ciągu jej życia – na rękach, nogach, a nawet plecach. Nie zamierzała jednak ich w żaden sposób chować, bo jeżeli się to nie spodoba to jej potencjalnej randce… to nie był problem Saskii i będzie wiedzieć, że nic z tej znajomości nie będzie. Bo malunków na ciele kobiety zapewne pojawi się jeszcze sporo.
Miła kelnerka zaprowadziła ją do stolika. Okazało się, że była pierwsza, więc postanowiła poczekać na swoją tajemniczą randkę. Usiadła na krześle, opierając się o blat stołu… i nagle zauważyła, że ten się buja. Między jedną nogą a podłogą było dobre kilka centymetrów przestrzeni. Już widziała jedzenie w takich warunkach. Gdy w końcu przy niej pojawił się przypisany jej mężczyzna – trzeba przyznać, niczego sobie – wstała, uśmiechając się do niego.
- Hej, Saskia jestem, miło mi Cię poznać – Zapewne gdyby była w Brazylii, to zapewne by od razu do niego podeszła i pocałowała w policzek na przywitanie, jednakże tutaj panowały trochę inne zasady, więc się powstrzymała, pozwalając Orpheusowi na pierwszy krok. – Swoją drogą, możemy zmienić stolik? Ten się strasznie chwieje. – Miała nadzieję, że nie będzie to duży problem, zwłaszcza że parę wolnych się znajdowało. W najgorszym wypadku będą mogli zgłosić ten fakt pracownikom kawiarni i coś na to poradzą.
Wykonane zadanie: 2.17
orpheus wrottesley
Gdy się dowiedziała, że Once upon a tarte organizuje randki w ciemno stwierdziła – w sumie nie? Zawsze to była jakaś zmiana otoczenia. Ileż można siedzieć w Shadow, albo u Dicka (któremu swoją drogą podwędziła hajs na dzisiejsze przyjemności, bo była trochę spłukana, a Remingtonowi kilkanaście dolców wte czy wewte nie robiło większej różnicy).
Nie zamierzała się nie wiadomo jak wystrajać, bo nie widziała większej potrzeby – ot ubrała czarną sukienkę na ramiączkach do połowy uda, która odsłaniała dosyć sporą część jej tatuaży, a tych trochę się nazbierało w ciągu jej życia – na rękach, nogach, a nawet plecach. Nie zamierzała jednak ich w żaden sposób chować, bo jeżeli się to nie spodoba to jej potencjalnej randce… to nie był problem Saskii i będzie wiedzieć, że nic z tej znajomości nie będzie. Bo malunków na ciele kobiety zapewne pojawi się jeszcze sporo.
Miła kelnerka zaprowadziła ją do stolika. Okazało się, że była pierwsza, więc postanowiła poczekać na swoją tajemniczą randkę. Usiadła na krześle, opierając się o blat stołu… i nagle zauważyła, że ten się buja. Między jedną nogą a podłogą było dobre kilka centymetrów przestrzeni. Już widziała jedzenie w takich warunkach. Gdy w końcu przy niej pojawił się przypisany jej mężczyzna – trzeba przyznać, niczego sobie – wstała, uśmiechając się do niego.
- Hej, Saskia jestem, miło mi Cię poznać – Zapewne gdyby była w Brazylii, to zapewne by od razu do niego podeszła i pocałowała w policzek na przywitanie, jednakże tutaj panowały trochę inne zasady, więc się powstrzymała, pozwalając Orpheusowi na pierwszy krok. – Swoją drogą, możemy zmienić stolik? Ten się strasznie chwieje. – Miała nadzieję, że nie będzie to duży problem, zwłaszcza że parę wolnych się znajdowało. W najgorszym wypadku będą mogli zgłosić ten fakt pracownikom kawiarni i coś na to poradzą.
Wykonane zadanie: 2.17
orpheus wrottesley