Pszczelarka — Sunvalleys Apiary
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszłam za mąż za człowieka, którego nie znam i przywiozłam go do świata, o którym on nie ma pojęcia. Co może pójść nie tak?
Obrazek
Od momentu ślubu minęło już trochę czasu i Honey w pewnym sensie przywykła do tego, że miała już męża. Nie było to rzecz jasna typowe małżeństwo, a i mąż nie należał do nudziarzy. A przecież nie musiał starać się cały czas. Z łatwością mógłby pokazywać tę dobrą stronę siebie, przed kamerami. Ale nie — on naprawdę dokładał starań, żeby nie tylko spędzić dobrze czas, ale poznać ją, spróbować dogadać się z konserwatywną panią babcią i poznać cały ich mały pszczelarski świat.
Babcia w tej układance stanowiła element najtrudniejszy, ale ostatecznie też w samym małżeństwie nie była postacią najważniejszą.
Wiadomo — każdy przechodzi przez etap zauroczenia w nieco inny sposób, ale u nich trwał już całkiem długo i nic nie zapowiadało tego, że miało się to w najbliższym czasie zmienić. Spali w jednej sypialni, co dawało oczywiście dodatkowe możliwości poznania się , nawet jeśli babcia nie była zachwycona całą sytuacją. Dla niej bowiem to nie był prawdziwy ślub — nie był w to zamieszany bóg ani prawdziwy urzędnik, więc się nie liczyło. Ale ostatecznie to nie tak, że go jawnie obrażała — co prawda zdarzało jej się marudzić pod nosem, czy przypadkiem wysunąć laskę tak, żeby musiał o nią nogą zahaczyć, ale nic ponadto. Na razie jednak rozpatrywała go raczej, jako dodatkową parę rąk do pracy w pasiece, a więc nie było aż tak źle.
W każdym razie dziś mieli dzień wolny — a przynajmniej taki sobie zaplanowali. Ekipa filmowa miała dojechać do nich dopiero późnym wieczorem, więc mogli skorzystać z chwil prywatności. Pomysłem Logana był piknik, a Honey dość naiwnie postanowiła zawierzyć jego umiejętnościom planowania. Nie, żeby do tej pory zrobił coś złego, ale najpewniej powiedziała mu, że pastwiska, które upodobał sobie na ich popołudnie, należało do niezbyt przyjemnego farmera. Ale dała sobie zawiązać oczy i podwieźć — a już na miejscu, wszystkie wyglądały niemal tak samo.
Rozłożony koc, ustawiona świeca przeciwko owadom, a nawet lekka moskitiera zawieszona z gałęzi nad nimi — to wszystko zapowiadało naprawdę przyjemnie spędzony czas.
- Dziękuje, że zorganizowałeś to wszystko dla nas. Nie sądziłam, że można świętować tak przyjemnie trzecią miesięcznicę ślubu. Uważaj, bo się jeszcze przyzwyczaję. - Powiedziała, skubiąc chłodne winogrono, które dopiero co wyjęli z przenośnej lodówki. Wypili już po dwie lampki różowego wina i Honey czuła, że znów dostaje rumieńców. Nie, żeby narzekała.

Logan Baxter
ambitny krab
Miodek/ Liv
Eks-Finansista — lorne bay
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwodnik z Sydney, który aktualnie gania za pszczółkami w Lorne. Uczestnik programu 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
No tak, czas niestety nie stanął w miejscu. Tygodnie mijały, a Logan aklimatyzował się w nowym miejscu. Czasem w obecności kamer. Przeważnie były to ustawiane scenki z rozstawionym dookoła sprzętem i mikroportami przyklejonymi do pleców. W obecności Honey Logan potrafił jednak zapomnieć o kamerach dość łatwo, na niej skupiając całą swoją uwagę. Każdego dnia uczyła go czegoś nowego o gospodarstwie i hodowli pszczół. Producenci programu też byli dość kreatywni w swoich pomysłach. Tydzień temu załatwili im nawet tandem na popołudniową przejażdżkę. Żyli z Sunvalley jak w bajce, na szczęście znalazła się babcia od czasu do czasu sprowadzająca ich na ziemię. Starsza kobieta testowała szatyna na własne sposoby, zlecając mu różne prace. Zupełnie jakby pilnowała by wieczorem był odpowiednio zmęczony, już na wejściu oceniając też jego przyzwyczajone do klawiszy i drogich zegarków dłonie. Baxter miał jednak okazję by się wykazać, gdy seniorka zleciła mu zbicie nowego kurnika. Stolarki nauczył się od ojca, więc wiedział dokładnie jak korzystać z piły oraz gwoździ. Do tego wrodzona żyłka pedanta sprawiła, że sam sobie dość wysoko zawiesił poprzeczkę. Poświęcił nawet kilka godzin na mały research, szukając najlepszych rozwiązań. W swoim planie znalazł w ten sposób miejsce na automatyczne lampki zasilane promieniami słońca oraz rynienkowe poidełko, choć efekt końcowy starsza pani i tak skwitowała skinieniem głowy. Logan mimo wszystko był pewien, że wpadło mu za to kilka punktów.
Dzień wolny od pracy przyjął z ulgą, głównie dlatego, że nie musieli z Honey wstawać wcześniej. Rudzielec nie dawała mu zbyt wiele pospać ostatnimi czasy. Nie żeby narzekał. Od czasu wyjazdu z Sydney zdecydowanie odżył. Wszystko wydawało mu się nowe i ekscytujące, a już w szczególności jego śliczna małżonka. Jeśli chodzi o piknik, to był pomysł dość spontaniczny. Dziewczyna po prostu upiekła na podwieczorek te cudowne lukrowane bułeczki z cynamonem, a on wcześniej natknął się na kawałek zielonego pastwiska upstrzony dzikimi kwiatami. Do tego wino i trochę własnoręcznie zerwanych owoców. Nie trudno się dziwić, że Logan ani przez chwilę nie żałował swojej decyzji o przeprowadzce do Lorne. Jedyne czego mu tutaj brakowało to mała Charlotte.
- Póki śmierć, lub kontrakt, nas nie rozłączą - mężczyzna wzniósł mały toast, zapewniając o swoim dozgonnym oddaniu. Wiele dla niego znaczyło, że robili to całkowicie poza kamerami, czas spędzając tylko we dwoje. Czuł się taki beztroski, gładząc jej kostkę kciukiem w cieniu płaczącej wierzby - Szczególnie, że wieczorem chcą nagrywać osobno. Pewnie znowu każą nam wszystko komentować. "Czy widzisz z Honey swoją przyszłość?", "Czy myślisz, że jej rodzina Cię w końcu zaakceptuje?"


Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Stasz
Pszczelarka — Sunvalleys Apiary
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszłam za mąż za człowieka, którego nie znam i przywiozłam go do świata, o którym on nie ma pojęcia. Co może pójść nie tak?
Logan mógł nie wiedzieć, ale Honey w pewien sposób również testowała jego osobę. Może jej metody nie były tak drastyczne, jak te babci, ale z pewnością miała swoje doświadczenia z przeszłości, które wolała wybadać, zanim stanie się to coś o tyle poważne, że motylki w jej brzuchu staną się nieznośną niepewnością, spowodowaną tym, że Honey do końca nie będzie mogła być pewna, czy uczucia Logana względem niej samej są szczera, o ile rzecz jasna istnieją. Na razie oboje, rzeczywiście żyli jak w bajce. To znaczy, dla Honey wszystko pozostało niemal takie samo, oprócz tego, że miała jego u swojego boku. To była przyjemna odmiana. Bo niby obowiązki miała wciąż te same, kłopoty pasieki się nie zmieniły, ale jakoś tak łatwiej szło się przez życie, gdy miało się kogoś u swojego boku. Nawet jeśli już kilka razy musiała mu pomagać sobie radzić z użądleniem przez pszczoły, to on nie wydawał się zniechęcony w żadnym razie.
A jej “testy”? Ot drobne przyglądanie się jak reaguje na niektóre wieści, jak chociażby to, czy jest empatyczny, czy nawet słucha, co do niego mówi. We wszystkim zdawał się odnajdować. Ot nawet w zadaniach od babci, która czasem przesadzała, za co Honey strofowała ją na osobności. Ale starsza pani wiedziała swoje!
- A co ty Miodku zrobisz, jak on cię wykorzysta i potem z dzieckiem zostawi? To niech przynajmniej coś w domu pomoże, póki jest. - Honey nie kłóciła się w kwestii wykorzystywania, bo tu akurat Logan mógłby się wypowiedzieć na to, kto kogo prędzej wykorzystuje wieczorami... Honey odnalazła bowiem w sobie pragnienia, jakich dawno nie czuła. Oczywiście tego nie mogła powiedzieć babci. Ale nawet i bez tego widziała, że starowince zaimponowało to, jak wyglądał kurnik zbity przez Logana. Wydawało jej się nawet, że słyszała, jak mruczy pod nosem, że może jednak ci miastowi coś potrafią. No i chodziła, oglądała, mówiła, że kury zadowolone. A jak wiadomo — szczęśliwa kura, to i szczęśliwa babcia.
Ale chociaż Honey sądziła, że to nie koniec przygód z kobieciną, to jednak dziś nie zamierzała zaprzątać sobie tym głowy. Piknik był cudowny i na tym właśnie zamierzała się skupić. Uśmiechnięta, wyciągała piegowatą twarz do słońca, czując, jak małych plamek pojawia się jeszcze więcej — na policzkach, ramionach, dekolcie. Czuła też delikatny dotyk Logana i przyjemny szum w głowie spowodowany winem, które wybrali. Zerknęła w jego stronę. Naprawdę miała szczęście — był przystojny, dobry i chyba ją lubił. Wiadomo, o miłości trudno mówić po kilku miesiącach znajomości, nieważne, jak intensywna była.
- Po śmierci przynajmniej nie musielibyśmy płacić kary za niedotrzymanie warunków. - Zaśmiała się, uderzając szkłem o szkło, żeby upić kolejny łyk.
- Ostatnio mnie pytali, czy myślę, że jesteś ze mną zupełnie szczery i co bym zrobiła, gdyby okazało się, że jednak, wbrew mojej odpowiedzi nie jesteś. Mam okropne przeczucie, że potną moją wypowiedź w jakiś głupi sposób, żeby wyszło na coś zupełnie odwrotnego. Tak, jak wtedy, kiedy im powiedziałam, że sypiamy w jednym łóżku. W zasadzie od pierwszej nocy nie mieliśmy z tym problemu. A oni pocięli to tak, że wyszło na to, że w “łóżku nie mieliśmy problemów.” - Westchnęła i pokręciła głową. Upiła łyk i znów na niego spojrzała. - Jak coś, to pamiętaj, nieważne jak to potną, że powiedziałam, że ci wierzę. - Zaznaczyła. Może nie powinni pić tyle wina, skoro czeka ich wieczorem “przesłuchanie”.

Logan Baxter
ambitny krab
Miodek/ Liv
Eks-Finansista — lorne bay
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwodnik z Sydney, który aktualnie gania za pszczółkami w Lorne. Uczestnik programu 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
Tak naprawdę prawdziwość uczuć Logana zweryfikować mógł jedynie czas. Najważniejsze będzie to jak ich relacja wyglądać będzie po programie, gdy już znikną kamery, choć to co działo się po ich wyłączeni na pewno też było jakąś przesłanką. Całą sprawę Baxter traktował na razie jak wielką przygodę, przy czym zamierzał sobie i Honey dać taką samą szansę jak gdyby chodziło o każdą inną kobietę. No dobra, może nie każdą. Nie okłamujmy się, ale Rudzielec to była solidna dziesiątka. Młoda i atrakcyjna. Zapewne widzom, tak samo jak Loganowi, trudno będzie uwierzyć, że ktoś taki miłości musi poszukiwać na własną rękę. Może problem tkwił w tych wszystkich testach? Chociaż brunetowi one nie wadziły. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jest intruzem na tej rodzinnej ziemi i na zaufanie, szczególnie babci, musi sobie zapracować.
W Lorne czuł się świetnie, w pasiece nawet lepiej. Nie tęsknił ani za Sydney ani za swoim gabinetem w drapaczu chmur. Budził się wcześnie, u boku wspaniałej kobiety, a po południu, też wspólnie, zjadali lunch w ogrodzie. Garnitury zamienił na flanelowe koszule i pszczelarski kombinezon, maile na komunikację w prawdziwym świecie z prawdziwymi ludźmi. Nareszcie był zadowolony ze swojego życia, a Honey była jak wisienka na tym miodowym torcie. Gdyby miał zaś w ten sam sposób określić babcię, celowałby raczej w pomarszczoną rodzynkę dorzuconą do sernika. Fakt jednak faktem, że od czasu postawienia kurnika, kobieta stopniowo powierzała mu coraz bardziej odpowiedzialne zadania. I świetnie, bo Baxter uwielbiał takie wyzwania. Poza tym jako osoba z zewnątrz, dostrzegał to co mieszkańcom gospodarstwa często umykało. Takie świeże spojrzenie na stare problemy.
- Kolejny argument by ze sobą skończyć - Czarny humor? Sięgał po niego rzadko, ale aktualnie pięknie kontrastował z trwającą chwilą. Piknik na słonecznej polanie, smaczne jedzenie i rozmowy o śmierci. Przed kamerą z pewnością nie pozwoliłby sobie na aż takie rozluźnienie. Ktoś mógłby to źle odebrać, jednak o osąd ze strony rudzielca martwić się chyba nie musiał. Właściwie to jej kolejne słowa zaniepokoiły go bardziej, choć oczywiście zgrywał niewzruszonego. W co Ci producenci pogrywali? To miał być ten ich plan?
- Cóż, przynajmniej po montażu nadal było zgodnie z prawdą - wyszczerzył się mężczyzna, puszczając Sunvalley małe oczko. Pożycie małżeńskie akurat nie sprawiało im żadnych problemów. Musieli po prostu pilnować by być wystarczająco cicho. A gdyby to było za mało by odwrócić uwagę Honey, Logan dorzucił też coś od siebie - Mnie pytali czy uważam, że do siebie pasujemy - pomimo tego, że zjadł już połowę muffinów, które ze sobą zabrali, sięgnął po kolejny. Były tak pyszne, że nie potrafił sobie odmówić - Powiedziałem, że pasujemy do siebie jak miód i głodny niedźwiedź - brunet wydawał się dziwnie dumny ze swojego porównania.



Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Stasz
Pszczelarka — Sunvalleys Apiary
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszłam za mąż za człowieka, którego nie znam i przywiozłam go do świata, o którym on nie ma pojęcia. Co może pójść nie tak?
O miłości jeszcze nie mogli mówić, ale z pewnością nawiązała się między nimi dość silna więź. Honey uważała, że jak na takie dość przypadkowe małżeństwo idzie im całkiem nieźle i mogła tym nieco utrzeć nosa tym wszystkim niedowiarkom, którzy nie sądzili, że ich telewizyjne małżeństwo ma szansę przetrwać.
Tylko babcia musiała na własną rękę wszystko sprawdzać i testować jego zaangażowanie w tę relację. Jakby tego było mało, to oglądała też wszystkie odcinki, jakie wychodziły z ich udziałem — sama też udzieliła kilku wywiadów i zyskała nawet swoich własnych fanów za swój cięty język. Honey usłyszała nawet pogadankę o tym, że powinna przemyśleć, co dokładnie robi. Było to po emisji pierwszego odcinka, gdy ekipa weszła do ich apartamentu małżeńskiego, żeby nakręcić ich z balkonu, ale trafili przypadkiem na opakowanie po prezerwatywie. Oczywiście nie omieszkali tego sfilmować i wrzucić w program. Niby jako przerywnik i gdzieś tam w tle, a czujnemu oku babci nie umknęło. W każdym razie zdawała się chyba przynajmniej być zadowoloną, że za szybko na świat nie powołają prawnuków.
W każdym razie, jakby nie patrzeć starsza pani też znalazła jakiś nowy sens w życiu. Lekko uprzykrzać życie młodemu mężczyźnie, przy okazji jednak dokładając mu często podwójną porcję swoich słynnych ziemniaczków z bekonem.
- No, no… Bez takich. - Skwitowała, chociaż również się zaśmiała. Przysunęła się też nieco bliżej niego, by móc wyszeptać w jego usta - Jeszcze z tobą nie skończyłam. - Stwierdziła z chytrym uśmieszkiem. Zaraz też zaśmiała się na jego uwagę i lekko trąciła w ramię, ale speszona nie była. Owszem, czasem jeszcze potrafił wywołać uśmiech, gdy szeptał jej niewybredne komentarze do ucha, ale gdy wypiła nieco wina i się rozluźniła, to nie miała zahamowań. Zwłaszcza że mężczyzna rzucał kolejnymi żartami.
- Czyli, że co? You wanna eat me out? - Zachichotała, upijając kolejny łyk wina. Słońce wciąż dawało się we znaki, dając im sposobność do tego, żeby procenty odczuć nieco szybciej.
Powiodła spojrzeniem po łące i jej wzrok padł na pasące się konie. Niestety, nie zapaliła się jej żadna lampka, że może jednak znajdują się na złej łące.
- Jeździłeś kiedyś konno? - Spytała i poprawiła się na kocu. Pełne uda uniosły się, lekko zakołysały i zaraz znów lekko rozjechały, gdy opadła znów. Nigdy nie była rozmiarem 0, ale Loganowi zdawało się to nie przeszkadzać.

Logan Baxter
ambitny krab
Miodek/ Liv
Eks-Finansista — lorne bay
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwodnik z Sydney, który aktualnie gania za pszczółkami w Lorne. Uczestnik programu 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
Faktycznie zrobiło się o nich nieco głośniej. Ekipa filmowa regularnie odwiedzająca Lorne to też nie było coś do czego przyzwyczajeni byli mieszkańcy, a co najmniej sąsiedzi mieszkający w okolicy pasieki. Logan nie potrafił już zliczyć ile razy tłumaczył obcym osobom co dokładnie robią i na czym polega jego udział w programie. Zdecydowanie przyjemniej działało to w drugą stronę, gdy nie towarzyszyły im kamery i mógł przedstawiać Honey niczym swoją pełnoprawną małżonkę. Z resztą, mieli przecież nawet obrączki.
Dla pani Babci oczywiście i to było za mało by zaakceptować nowego pra-zięcia bez zająknięcia. Baxter odbierał to po prostu jako przejaw najwyższej troski nad wnuczką. Kobiecina nie zamierzała oddać jej w pierwsze lepsze ręce, więc szatyn robił wszystko by zapracować na jej uznanie. Poza tym z pewnością urozmaicała ich małą fabułę. Staruszka była barwną postacią, a jej cięty język rzeczywiście zyskał wielu fanów. Chociaż jakby kto Logana pytał, w internecie widział też wiele komentarzy wspierających jego starania. Wiele głosów uważało, że babcia Sunvalley była dla niego nieco zbyt surowa. Cóż, fakty były zaś takie, że sam zapałał sympatią do markotnej nestorki rodu. A tej do życia mimo wszystko nie tracił.
- Ja z Tobą nawet nie zacząłem - skontrował, również z uśmieszkiem, mężczyzna. Przy ich długich dniach wypełnionych pracą oraz nagraniami nie mieli dla siebie z Honey aż tak wiele czasu jakby sobie życzył. Do tego ani rodzinny dom ani obecność kamer nie pomagały z poczuciem prywatności - i coraz częściej wracam myślami do kwestii naszego miesiąca miodowego - nadmienił nad słodkimi ustami swojej kochanki. Czuł też jak zaśmiała się w odpowiedzi na tekst o niedźwiadku. Oby tylko Miś Puchatek nie był pierwszy co przyszło jej na myśl. Nie takiego wizerunku Logan chciał w jej oczach.
- O tym pogadamy wieczorem - propozycja rudzielca brzmiała bardzo kusząco i już sam ton Baxtera wskazywał, że sprawę mogła uznać za załatwioną. Jako mąż nie zamierzał jej odmawiać niczego, szczególnie, że Sunvalley potrafiła na ogół pięknie się odwdzięczyć. Bardzo pięknie. Aż zerknął z sentymentem na jej usta, powracając do kilku co przyjemniejszych wspomnień. Nic dziwnego, że przez to nawet nie poświęcił wcześniej koniom zbyt wiele uwagi.
- Chyba nie, raczej bym pamiętał - podobnie jak Honey, zerknął w stronę skubiących trawkę zwierząt. Z daleka wyglądały raczej niegroźnie. Zupełnie jakby w parze nowożeńców nie dostrzegły większego zagrożenia. Cóż, na ich miejscu Logan aż tak nie ufałby dziewczynie. Wydawało się, że w głowie zakiełkował jej jakiś pomysł, więc dla pewności zapytał - A Ty?


Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Stasz
Pszczelarka — Sunvalleys Apiary
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszłam za mąż za człowieka, którego nie znam i przywiozłam go do świata, o którym on nie ma pojęcia. Co może pójść nie tak?
Czy to babcia, czy ktokolwiek w miasteczku — dla Honey uwagi były ważne, ale niczym prawdziwa partnerka, zawsze starała się wspierać we wszystkim Logana. Nawet gdy przysłowiowa taśma z kamery przestawała się kręcić, ona nie odpuszczała. W jakimś sensie chyba chciała, żeby byli jak małżeństwo prawdziwe, a nie jedynie kontraktowe. Chyba w środku, zaczynała rozumieć powagę całego przedsięwzięcia, ale również tego, że Logan zwyczajnie, po ludzku do niej pasował. W chwilach, które czasem oglądała na powtórkach, widziała, jak wodził za nią wzrokiem, zupełnie, jakby i ona nie była mu obojętna. Zwykle takie rzeczy potrafiły umknąć w życiu codziennym, ale właśnie, gdy patrzyło się na to wszystko z boku, zdawało się to mieć, nieco większy sens.
A babcia? No ona wiedziała swoje. Nie, żeby celowo chciała zrobić mu krzywdę, ale naprawdę nie chciała, żeby Honey cierpiała. Miała dobre zamiary, ale stare wychowanie dawało różne efekty tych zabiegów.
- Oho… A to wszystko, co do tej pory, to co to było? Wersja Demo? - Droczyła się z nim. A chociaż rzeczywiście grafik ich obojga był naprawdę napięty, to chyba tym bardziej doceniała to, że znajduje czas na takie niespodzianki jak dzisiaj — piknik był naprawdę świetnym pomysłem. Oczywiście zaraz będzie musiał zaaplikować jej porcję kremu do opalania, żeby nie przypaliła sobie jasnej, piegowatej skóry, ale tak po prawdzie, przy ich temperamencie, to nie sądziła, żeby to stanowiło jakikolwiek problem.
- Tak? A gdzie chciałbyś pojechać? - Wiedziała, że mają budżet z programu do wykorzystania, ale jakiś czas temu ustalili, że po prostu zrobią coś spontanicznego, jeśli któremuś z nich przyjdzie do głowy jakiś konkretny pomysł. Czyżby to właśnie był ten moment?
Zaśmiała się na stwierdzenie, że dopiero wieczorem poruszą tę kwestię.
- Och… A dopiero twierdziłeś, że nawet ze mną nie zacząłeś… - Droczyła się, wysuwając się tak, by te słowa wypowiedzieć wprost w jego wargi, a zaraz po nich przygryźć dolną z nich. - Ale dobrze… trzymam za słowo. - Powiedziała, nim odsunęła się, żeby dalej pić wino i podziwiać przyrodę. Może, gdyby postanowiła spełnić swoją groźbę z miejsca, to nie przyszedłby jej szalony pomysł do głowy, ale tak?
- Kiedyś… W zasadzie to bardzo dawno temu, ale czemu mielibyśmy nie spróbować. Bez siodła to nie może być przecież aż takie trudne, prawda? - Stwierdziła z tą podchmieloną, acz żartobliwą butą w głosie. Wstała, chociaż lekko nią zawiało. Wszystko to nagle wydawało jej się dobrym pomysłem. Odrobina szaleństwa, wino we krwi i może wiatr we włosach. Co mogło pójść nie tak?
- Idziesz? Czy pozwolisz małżonce samej… ujeżdżać. - Zapytała, idąc tyłem kilka kroków w stronę pasących się koni. - Kto ostatni ten ma związane ręce w łóżku! - Stwierdziła nagle i ruszyła pędem ku zwierzętom, wyraźnie przy tym ucieszona ze swojego psikusa.


Logan Baxter
ambitny krab
Miodek/ Liv
Eks-Finansista — lorne bay
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwodnik z Sydney, który aktualnie gania za pszczółkami w Lorne. Uczestnik programu 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
Cóż, to nie tak, że ludzie w miasteczku byli wrodzy. Honey po prostu stanowiła dla niego największe wsparcie. W rodzinnej pasiece przyjęła go niczym członka rodziny, nie jak obcego czy jakąś wypadkową programu. Wydawała się w tym całkowicie szczera, nawet widzowie programu chwalili jej naturalność. Większość kibicowała też Loganowi w podbijaniu serca pani Starszej, choć znaleźli się i tacy specjaliści co krytykowali postawiony przez niego kurnik. Wziął to do siebie tylko trochę.
- Cały ten program jest trochę jak wersja demo - stwierdził Baxter, biorąc łyk z kieliszka. Po ostatniej muffince trochę zaschło mu w ustach. Poza tym wszystko było idealnie. Szczególnie, że zapas babeczek jeszcze się nie wyczerpał. Krem? No tak, bezpieczniej było aplikować go regularnie. Logan z racji swojej oliwkowej karnacji nie musiał się o to aż tak martwić, choć ochrona przed słońcem powinna być oczywiście priorytetem. Kolejnym pytaniem rudzielec też go nie zaskoczyła. Kilka propozycji miał gotowe od ręki.
- Hmm Bora Bora? Malediwy? Może Madagaskar? - wymienił te najbliższe, najbardziej popularne destynacje. O tym, że miał okazję odwiedzić każdą z nich już nie wspomniał, bo zawsze towarzyszyła mu była małżonka - Chyba, że marzy Ci się Europa? - każdy miał własne wakacyjne zwyczaje. Szatyn chciał poznać te Sunvalley. Dotąd nie wspominała o zbyt wielu swoich wycieczkach. Praca w pasiece musiała pochłaniać ją od dawna. Kolejny powód by wyjechać z kraju.
Są jednak sprawy ważne i ważniejsze. Jak jawne prowokacje pani Baxter. I te jej słowne zaczepki. Zupełnie jakby naprawdę chciała, żeby w tej chwili pchnął ją na koc i zanurkował pomiędzy apetyczne uda. Trochę się tego po dziewczynie spodziewał. Miewała podobne pomysły gdy zostawali sam na sam. Tu, poza pasącymi się niedaleko końmi, nie było nikogo.
- Czy to była próba manipulacji? - zasugerował szatyn z uniesioną brwią. Był wyczulony na podobne techniki, a Honey zdecydowanie nie była tak niewinna za jaką uchodziła. I to skubnięcie jego wargi. Była niemożliwa - Ale chyba jednak po coś to siodło jest? - dopytał jeszcze, niezbyt przekonany do jej pomysłu. Albo inaczej. Wypił na niego za mało wina. Swój błąd usiłował szybko nadrobić, bo coś przeczuwał, że Sunvalley nie odpuści. Zanim odstawił bezpiecznie pusty kieliszek, pędziła już roześmiana w kierunku koni. Praktycznie od razu zerwał się za nią. Dobrze, że biegał regularnie. Honey dogonił w połowie, a na mecie wyprzedził najwyżej o kilka kroków.


Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Stasz
Pszczelarka — Sunvalleys Apiary
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszłam za mąż za człowieka, którego nie znam i przywiozłam go do świata, o którym on nie ma pojęcia. Co może pójść nie tak?
Ona na kurnikach nie znała się ani krzty, więc nic dziwnego, że w jej oczach równał się przynajmniej, ale z pewnością bardziej, niż niejeden w najbliższej okolicy. No i kury niosły się jakby szybciej i więcej. A może to tylko wrażenie, które chciała odnieść? Czasem nawet zapominała, że wciąż występują w telewizji i że obowiązuje ich kontrakt. Wydawało się, że zgrywają się ze sobą tak dobrze, jakby rzeczywiście łączyło ich uczucia. A może rzeczywiście tak było? Zauroczenie w zasadzie wystąpiło już w pierwszych chwilach, a ona nie broniła się przed nim w żadnym razie. Bo czemu miałaby? Dawne miłostki, związki rozmywały się gdzieś, wcale nie będąc szczególnie inne, niż to z czym mierzyła się teraz z Loganem.
Zsunęła z ramienia ramiączko jasnej sukienki, pozwalając mu opaść po piegowatej skórze. Była to zachęta, ponaglona uniesieniem buteleczki z kremem do opalania. Czy miała za złe, że porównał ich małżeństwo do takiej właśnie wersji? W zasadzie nie. Gdyby okazał się chamem i bucem, mogłaby go bez wyrzutów sumienia zostawić po programie. Nie tylko miałaby za sobą doświadczenie w postaci tego, czego oczekuje od potencjalnego męża, ale również trochę dolarów w kieszeni. Nie, żeby brakowało jej środków do życia, ale wtedy miałaby przynajmniej coś na osłodę. A tak? Tak miała coś lepszego. Logana tuż obok siebie.
- Nie byłam w żadnych z tych miejsc, więc powiedzmy, że po prostu pewnego dnia mnie zaskoczysz. Kupisz bilety, zawieziesz na lotnisko, te sprawy. - Zaśmiała się rumiana od słońca i wina.
Gdyby zanurkował pomiędzy jej uda, nie broniłaby się ani przez chwilę. Lubiła, gdy jego palce zaciskały się na jej skórze. Lubiła wić się pod jego pocałunkami, poruszeniami, po prostu pod nim. Ale wszystko planowała zostawić sobie na wieczór. Teraz w głowie miała wygłupy. Czego się jednak nie spodziewała, to to, że tak szybko ją dogoni. Koc i wszystkie przysmaki zostały daleko za ogrodzeniem, ale i to nie było w tym momencie ważne, gdy poczuła ramiona oplatające ją w pasie.
- Z tobą mogą przegrywać zawsze… - Wymruczała, zwalniając już tempo, bo coś tam świtało jej z tyłu głowy, że nie powinni podbiegać do zwierząt. Niestety, bez siodła wejście na górę mogło okazać się nieco trudniejsze, niż początkowo sądziła.
- I co teraz? - Spytała. Konie stojące najbliżej niespecjalnie przejmowały się ich obecnością, w zasadzie gotowe, żeby na nie wsiąść. Przyzwyczajone do ludzi, najwyraźniej nie zamierzały stawiać oporu. Honey spojrzała na męża, jakby szukając u niego jakiegoś rozwiązania.

Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Miodek/ Liv
Eks-Finansista — lorne bay
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwodnik z Sydney, który aktualnie gania za pszczółkami w Lorne. Uczestnik programu 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
Zdjęcia do programu faktycznie zajmowały sporo czasu, ale pomiędzy jedną wizytą ekipy, a drugą, Logan i Honey mieli okazję by poznać się bliżej. Producentom zależało na ukazaniu naturalnego progresu ich znajomości, więc czekały ich jeszcze długie tygodnie zgrywania nowożeńców. Dobrze, że były też inne pary. Żadnej z nich duet z Lorne nie poznał wprawdzie osobiście, ale zapewne w czasie wielkiego finału zbiorą wszystkich do kupy . Łącznie z tymi, których program zdołał już przerosnąć, zmuszając do rozwiązania małżeństwa przedwcześnie. Inne fabuły Logan generalnie śledził na pół gwizdka. To Honey z babcią nie przegapiły ani odcinka. Staruszka uwielbiała oglądać się na ekranie telewizora. Baxter raz nawet podsłuchał jak chwali się tym przed koleżankami.
Cóż, powodów do dumy z pewnością miała więcej. Zdolna, pracowita wnuczka chociażby. Niestety słońce nie było dla rudzielca zbyt łaskawe, więc bez dalszego ociągania mężczyzna przejął od niej znajomy krem, rozpoczynając pieczołowite wcieranie go w każdy, odsłonięty fragment skóry. Może i uwielbiał jej piegi, ale z bolesnymi wypiekami nie było jej do twarzy. Sam dla pewności też nasmarował trochę nos.
- A więc właściwie prosisz mnie, żebym Cię porwał - stwierdził, nie do końca oponując temu pomysłowi. Trochę jak Wilk i Czerwony Kapturek. Nawet pasowała mu ta rola. Z chęcią 'pożre' Honey wieczorem, a przedtem może wspólny prysznic? Na razie jednak przede wszystkim musiał ją złapać. To był prawdziwy pościg, ale dopadł ofiarę. Aż pisnęła. Potem już tylko łapali oddech obserwując zwierzęta z pewnego dystansu.
- Obiecaj mi, że wiesz co robisz, to pomogę Ci wsiąść - nie znał się na zwierzętach, tym bardziej na koniach. Sunvalley? Ona się tu wychowała. Z drugiej strony alkohol też mógł niepotrzebnie dodać jej odwagi. Może nawet chciała mu zaimponować. Szatyn potrzebował jakiegoś zapewnienia, że dziewczyna ma wszystko pod kontrolą, a jak tylko je uzyskał, spokojnie podeszli do dwóch szkap - Shit, mogliśmy zabrać jakieś jabłko - Logan obrócił się, oceniając odległość dzielącą ich teraz od piknikowego koca. Gra wydawała się nie warta świeczki - Dobry konik, grzeczny konik - zaczął więc z innej beczki, wyciągając dłoń w stronę uniesionego pyska.


Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Stasz
Pszczelarka — Sunvalleys Apiary
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Wyszłam za mąż za człowieka, którego nie znam i przywiozłam go do świata, o którym on nie ma pojęcia. Co może pójść nie tak?
Przebieg programu? Jakieś oczekiwania wobec niego? Honey ich nie miała. Nie oglądała poprzednich sezonów, a na samą aplikację trafiła przypadkiem w internecie. Gdzieś tam za jej plecami, może uleciało kilka odcinków, ale nic więcej. No i teraz też miała całkiem spore problemy z tym, żeby samą siebie oglądać na ekranie. Wydawało jej się to nieco niestosowne, żeby nie powiedzieć trudne. Ale właśnie po to, żeby móc uniknąć wszystkich sztuczek montażowych, wolała być na bieżąco z tym, co przekazują w telewizji. Inne pary? Cóż, nieskromnym jej zdaniem wypadali najlepiej na tamtych tle — najbardziej naturalnie i jakoś tak, jakby zatarła się już ta granica między aktorstwem a tym, co naprawdę do siebie czuli. Ale rzeczywiście — starsza pani nie przegapiła nic. Czy miała notatki? I chyba czasem próbowała ćwiczyć jak do teatralnej roli w zaciszu swojego pokoju.
Teraz jednak skupiła się na nim, a nie na swojej babci. Jego dłonie ślizgające się po skórze stanowiły naprawdę przyjemne doświadczenie — zwłaszcza, że niosły za sobą lekki chłodzik. Wciąż musiały mieć nieco niższą temperaturę niż otoczenie. Najpewniej od chłodnego kieliszka, który trzymał przed chwilą.
- Zawsze. - Odparła z przekonaniem. Czy mógł jej bowiem zrobić krzywdę? No cóż, jeśli zrobiłby to w zasadzie na oczach wszystkich, to sam na siebie ukręciłby bicz. Przecież byłby pierwszym podejrzanym. No, ale jak już wspominane — ani ona go nie podejrzewała o złe chęci, ani o to, że byłby na tyle głupi, by zrobić to na ich miesiącu miodowym.
Zabawa jednak dobrze im robiła — czuła się przy nim jak w trakcie pierwszego zauroczenia. Równie beztroska. Nic więc dziwnego, że i ryzyko wydawało się odległe i nieco nieprawdziwe.
- Powinnam dać radę. - Stwierdziła z przekonaniem w głosie, no bo tak naprawdę, co złego mogło się stać?
- Pamiętaj, żeby nie podawać palców, a jak już to cokolwiek na otwartej dłoni. - Powiedziała mu tonem znawcy, jakby chciała naprawdę go przekonać, że da sobie radę. Cóż, z pewnością nie zamierzała wracać na koc. Nie teraz.
Zaczekała, aż podejdą zupełnie blisko. Konie, średnio przejęte ich bliskością, leniwie skubały trawę, ale raz po raz przyglądały się zmierzającej ku nim dwójce.
- Jestem gotowa. - Powiedziała, gdy wreszcie zbliżyła się na tyle, by pogłaskać konia po boku szyi i stanąć tam, gdzie zwykle wisiało siodło.
Dobry humor nie opuszczał jej wcale, nawet gdy stawiała ostrożnie nogę na dłoniach Logana. Przez chwilę wszystko wydawało się w porządku, ale jednak — koń drgnął nerwowo, wyrzucając grzbiet nieco do góry. Honey nie dała rady usadowić się jeszcze, więc, zamiast usiąść, to przeleciała przez koński grzbiet i po chwili leżała już na trawie po drugiej stronie zwierzaka, próbując złapać wybity z płuc oddech.

Logan Baxter
ambitny krab
Miodek/ Liv
Eks-Finansista — lorne bay
30 yo — 183 cm
Awatar użytkownika
about
Rozwodnik z Sydney, który aktualnie gania za pszczółkami w Lorne. Uczestnik programu 'Ślub od pierwszego wejrzenia'
O jej pierwszym zauroczeniu Logan chętnie by posłuchał. I wszystkich kolejnych też. Jakby nie patrzeć w pasiece pojawiali się czasem znajomi Honey, ciekawi jak wyglądają prace nad programem. Żadnego z jej eks Baxter jednak jeszcze nie poznał, a przynajmniej nie miał o tym pojęcia. Sam zaś rozmowy unikał, bo osobiście miał dość sporo do ukrycia. Z resztą, nie wzięli udziału w tym show, żeby rozpatrywać przeszłość. Wręcz przeciwnie, planami woleli wybiegać bardziej w przyszłość. Może nie dziesięć czy dwadzieścia lat, ale co najmniej do zakończenia programu. To właśnie wtedy oboje staną przed podjęciem decyzji co dalej. Chociaż, jak się postarają, to może stacja zaproponuje im jakiś spin-off? Z tego co słyszał Logan, oglądający polubili śledzenie ich życia na gospodarstwie. Nic dziwnego, on na warunki też nie narzekał. Właściwie przeprowadzka do Lorne była najlepszą decyzją, jaką podjął od czasu rozwodu z Kelsey.
Udawane małżeństwo z Honey oczywiście też. Zabawne jak ten czas leci, bo jeszcze jakieś półtora roku temu Logan tkwił w swojej smutnej kawalerce, zaznajamiając się z papierami rozwodowymi oraz pismami kredytowymi z banku. Dobrze, że jednak oderwał się na chwilę żeby pobłądzić po Facebooku. Inaczej pewnie nie trafiłby na formularz zgłoszenia do ‘Love At First Sight’ i teraz nie smarowałby kremem ochronnym rudowłosej piękności.
Tej samej, która niedługo potem zapewniała go, że nie ma powodów do zmartwień, a konna przejażdżka to doskonały pomysł.
- To one nie są roślinożerne? – zapytał szatyn, z pewną obawą powoli cofając rękę. Lubił swoje palce i lubił mieć je w komplecie. Jak zwierzak nie da się przekonać, po prostu wróci na koc po owoce. Na szczęście to konieczne nie było, bo Sunvalley bez problemu ułaskawiła jedną z bestii.
- No dobra, na 3 – mężczyzna ustawił się przy boku parzystokopytnego, splatając dłonie pod gumową podeszwą buta Honey. Stał obrócony plecami, więc nie dostrzegł nic nerwowego w zachowaniu konia. Po odliczeniu do trzech, po prostu dźwignął małżonkę, a reszta rozegrała się już bardzo szybko. W sumie to usłyszał głuchy łomot, potem zauważył parę różowych trampek pod okrągłym brzuchem zwierzaka.
- Honey, Jezu, nic Ci nie jest? – zafrasowany szybko do niej dotarł i opadł na kolana – No powiedz coś! - wolną ręką szukał telefonu w kieszeni. Niepotrzebnie. Ten też został na piknikowym kocu.




Honey B. Sunvalley
ambitny krab
Stasz
ODPOWIEDZ