Barmanka — Rudd's
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Jak widac po samej nazwie postaci - zycie Jo to jeden wielki żart. Nie miała lekko. Za dzieciaka z początku musiała użerać się z ojczymem-tyranem, następnie ze stratą ukochanej mamy, by finalnie w wieku czternastu lat wylądować z rocznym bratem w domu dziecka. Braciszek szybko znalazł nowy dom, jednak ona spędziła tam całe swoje młodzieńcze lata.
No już dobra, dobra — wtrąciła się w pół słowa, gdy ten próbował wytłumaczyć, jak to jej zawodowe marzenia wcale nie były aż tak nudne. Oj były. Doskonale wiedziała, że były, a przynajmniej te, którymi uraczyła Otisa, a że były one w rzeczywistości wyjątkowo dalekie od prawdy to już inna sprawa. Trochę żałowała, że niekiedy przez te wszystkie kłamstwa nie mogła w pełni dzielić się swoimi przemyśleniami z przyjacielem. Bo przecież chciała! Chciała jak jasna cholera, ale niestety, teraz było już za późno. Za daleko zabrnęła w tym wszystkim i gdyby teraz nagle spróbowała połączyć ze sobą te dwie rzeczywistości, mógłby wyjść z tego niezły kwas. No bo skąd mogła wiedzieć, że finalnie chłopak z pomylonego połączenia stanie się tak nieodłącznym i ważnym elementem jej życia? A no nie mogła. Dobrze, że chociaż on był z nią szczery. — Wiesz, myślę, że nie ważne jak dużo nie zarabialiby ludzie na śmieciarce tak ty przy tym projektowaniu aplikacji i tak zarabiasz trzy razy więcej — stwierdziła zgodnie z prawdą i własnymi przekonaniami. Przecież jawną informacją było, że branża IT była jedną z lepiej zarabiających w każdej firmie. — Dwie trzy apki i pewnie hajsu masz więcej niż ja w cały rok dymania z tacą — zaśmiała się do słuchawki. Nie miała z tym problemu. Najważniejsze, że starczało na mieszkanie, jedzenie i w miarę przeciętne funkcjonowanie w społeczeństwie. To i tak zdecydowanie więcej niż miała przez większość swojego nędznego życia, nie miała na co narzekać. A to, że on zarabiał o wiele więcej, no cóż, może kiedyś zrobi jej niespodziankę i kupi coś ładnego, jak wielką, tulaśną poduszkę w kształcie foczki.
To cebula, debilu. C e b u l a — przeliterowała mu, jakby jeszcze potrzebował jakiegokolwiek wyjaśnienia. — Jeszcze nie jesteś na tyle dobry, żeby doprowadzać mnie to łez. Sory — zaśmiała się głośno, jeszcze co jakiś czas pociągając noskiem, bo to cholerstwo przecież nie dawało nawet chwili spokoju. Pokrojone kosteczki wrzuciła jednym ruchem na rozgrzaną już patelnie, dostając jeszcze w międzyczasie po łapie gorącym olejem, który nagle postanowił sobie chlapnąć prosto na nią. Super. Jeszcze trochę i z tego całego gotowania wyląduje na oiomie. Dobrze, że chociaż miała cały czas Otisa po drugiej stornie słuchawki, to przynajmniej zadzwoni na pogotowie gdyby coś się działo.
No przecież niemożliwe, że jesteś w to aż tak tragiczny — skwitowała bez najmniejszego zastanowienia. Bez jaj, facetem był, a skoro laska miała siłę, by wbijać deski, on tym bardziej powinien skądś ją wytrzasnąć. — To nie chce nawet myśleć, jakby szło nam składanie mebli z IKEI — kurwa, mówią, że to zawodowy łamacz relacji, a co dopiero, gdyby znalazł się w czterech lewych rękach. Koniec świata? Pokręciła głową na samą myśl, dorzucając w międzyczasie na patelnie mrożony szpinak i przykryła wszystko elegancko do podduszenia. — Żaden mini barek i chociaż posiadanie kucyka Pony brzmi BARDZO kusząco, to niestety nie. W domu jest już coraz mniej miejsca na wszystkie rysunki, sztalugi i płótna, nie mam gdzie tego wszystkiego trzymać i wszystko wiecznie wala się po podłodze, a szopa stoi sobie pusta, więc tak pomyślała, że nawet spoko pomysłem byłoby użycie tej przestrzeni na coś pożytecznego — podzieliła się pomysłem, w międzyczasie nastawiając jeszcze wodę na makaron i otwierając kolejną już butelkę wina. No co? Świętowała, to mogła. — Chociaż teraz przez ciebie mam naprawdę ochotę na kucyka Pony. Z hajsem średnio, ale może można by go skądś ukraść?! Co myślimy? — no bo czemu nie?

Otis Goldsworthy
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
Harry
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Na pewno na tych aplikacjach zarabiałby niezłe pieniądze. Gdyby je najpierw tworzył, ale nic takiego nie miało nigdy miejsca. To znaczy hobbistycznie ślęczał nad jakąś z muzyką do relaksacji, ale trzeba było ją mocno dopracować i w ogóle na rynku było takich mnóstwo, więc nikła szansa, że ktoś by się nią zainteresował. Wybór był ogromny, a Otis dopiero raczkował w świecie oprogramowania.
- No tak, sram pieniędzmi - odparł, ale jakoś bez przekonania. Nie chciał jednak dłużej drążyć tego tematu w obawie, że wysypie się przed Jo i tyle będzie z jego wielkiej tajemnicy. - Ale pamiętajmy, że pieniądze szczęścia nie dają. Pamiętajmy, że najważniejsze jest zdrowie - zaznaczył, mimo że oboje wiedzieli, że wszystko bez pieniędzy to chuj.
No jeszcze tego by brakowało, żeby dziewczyna przez niego płakała. No chyba, że doprowadzałby ją do łez ze śmiechu, wtedy to byłoby pochlebstwo. Bo nie ma nic lepszego, jak rozbawiać kogoś tak bardzo, że aż w pewnym momencie brakuje mu tchu.
- Podczas składania mebli z IKEI rozpada się połowa małżeństw, a druga połowa rozwodzi się podczas grania w Monopoly. Lepiej, żebyśmy niczego ze sobą nie składali, inaczej nie wróżę świetlanej przyszłości naszej pięknej przyjaźni - wetchnął żałośnie do słuchawki. Warto było wspomnieć jeszcze o Uno, gdzie rodzinne rozgrywki kończyły się awanturą, płaczem i zgrzytaniem zębami. Otis wolał tego uniknąć. Już wystarczyło, że w dzieciństwie tłukł się z siostrami podczas wieczornych rozgrywek w planszówki, a rodzice nie poradzić sobie z czwórką rozhisteryzowanych purchlaków.
Nie potrzebnie poruszył temat kucyka, przecież podświadomie wiedział, że tak to się skończy i Jo usra się na takiego niewielkiego konia i będzie problem, żeby jej to wyperswadować.
- A po co ci kucyk? I to w dodatku Pony - zapytał w końcu. - Na nich nie można pojeździć. Już lepiej zainwestować w prawdziwego rumaka. Mogłabyś jeździć na nim do pracy, zamiast na rowerze. Bo dobrze wiemy, jak jakiś czas temu skończyła się twoja podróż rowerowa, nie? Chociaż kopytkowanie mogłoby skończyć się podobnie, więc nie wiem, może zainwestuj w królika? Są mięciutkie, puszyste i takie do ściskania - zaproponował z nadzieją, że Jo szybko minie chęć kradzieży kucyka. Bo Otis, to Kaśka z piosenki Wilków, z którą można byłoby konie kraść. Było tyle zwierząt, które można przygarnąć pod swój dach - psy, koty (Goldsworthy kochał kotki!), chomiki, świnki morskie. A najfajniej to w ogóle byłoby mieć koalę albo kangura, ale to nie było zbyt legalne i można przez to nabawić się niezłych kłopotów, nawet w Australii, gdzie torbacze, jeśli nie mieszkały na łonie dzikiej natury, to zamieszkiwały specjalne przeznaczone dla nich sanktuaria.

Jo King
towarzyska meduza
-
Barmanka — Rudd's
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Jak widac po samej nazwie postaci - zycie Jo to jeden wielki żart. Nie miała lekko. Za dzieciaka z początku musiała użerać się z ojczymem-tyranem, następnie ze stratą ukochanej mamy, by finalnie w wieku czternastu lat wylądować z rocznym bratem w domu dziecka. Braciszek szybko znalazł nowy dom, jednak ona spędziła tam całe swoje młodzieńcze lata.
Pieniądze szczęścia nie dają - największy bullshit, jaki świat był w stanie wymyślić. Jasne, łatwo pierdolić takie farmazony, kiedy faktycznie je masz i w życiu możesz pozwalać sobie na faktyczne “życie”, jednak prawda jest taka, że bez pieniędzy chuja możesz. Nie możesz realizować marzeń, celów, podróżować i przede wszystkim funkcjonować. I jasne, zdrowie jest ważniejsze, ale to nie tak, że hajs w ogóle nie miał znaczenia w tym świecie. Bo miał i to duże, ale my już nie o tym.
Monopoly? — zainteresowała się. O składaniu mebli z IKEI doskonale wiedziała i sama na własnej skórze przekonała się o agresji, jaką wywołuje, kiedy to z Tessą składały swoją pierwszą szafę. Niby poszło o jedną śrubkę i jej miejsce przykręcenia, a potem nie odzywały się do siebie przez dobry tydzień. Grubo było, jeszcze pewnie by się któraś wyprowadziła z tego wszystkiego, ale klepały jebaną biedę i jedyny lokal, na jaki wtedy było je stać była kawalerka pod mostem lub kontener na śmieci. O monopoly jednak nigdy nie słyszała i pewnie kurwa nawet nie grała, biorąc pod uwagę, że do ludzi wyszła dopiero jako dorosła osoba. — No tak, już widzę jak nie potrafiłbyś znieść PRZEGRANEJ i finalnie zabił mnie podkładką. Brzydka, bardzo brzydka śmierć by to była — zaśmiała się do słuchawki. W końcu nie znała Otisa z tej strony, a przecież wiadomo, że poznajesz w pełni drugą osobę dopiero gdy pograsz z nią w planszówki i przekonasz się, jak reaguje na przegraną. To ważny znak na przyszłość!
Ej no wiesz co! — oburzyła się na słowa chłopaka, aż prostując na baczność i przewracając teatralnie oczami. — Przepraszam bardzo, gdzie jakieś wsparcie dla swojej kumpelki, co? Zero kurwa wsparcia, tylko same kłody pod nogi — skwitowała z rozbawieniem, bo choć udawała taka super, Jo doskonale zdawała sobie sprawę, że pewnie zabiłaby się przy samym wsiadaniu na takiego kucyka. Ona to potrafiła pierdolić nawet najprostsze czynności… jak na przykład przypalony szpinak i wylewający się z garnka makaron.
Kurwa!! — krzyknęła, a nawet bardziej psiknęła, podnosząc wysoko ręce w geście totalnej dezorientacji. Tak się dziewucha zagadała, że nawet nie zauważyła rozpierdolu, jaki sama sobie zgotowała: jedzenie z patelni przywarło do niej niczym Bubek do żelka i za nic nie miało zamiaru puścić, a woda, w której powinien gotować się (już rozgotowany) makaron, wyjebała, zalewając całą kuchenkę. — Jezu Otis, mam tu cholerną awarię, wszystko chuj strzelił — próbowała ratować patelnie, wycierać wodę i jeszcze rozmawiać, co finalnie okazało się okropnym pomysłem. — Ej zadzwonię do ciebie potem, okej? Bo nie ogarnę. Przepraszam! A w sumie nie przepraszam, bo to wszystko twoja wina! — zwaliła jeszcze przy okazji całą wine na chłopaka (bo czemu nie) i rozłączyła się w pizdu, próbując to jakoś ogarnąć, finalnie decydując się zamówić jedzenie.

Otis Goldsworthy
/ x2 zt.
niesamowity odkrywca
Kasik#0245
Harry
ODPOWIEDZ