: 01 sie 2022, 11:48
Przypomnienie przez Leonie nazwiska, takiego samego, jakie przecież nosiła Joy, zupełnie strąciło młodszą blondynkę z pantałyku. Teraz już nie wiedziała, czy Leo faktycznie tylko udaje, że się nie znają, czy może zwyczajnie jej nie poznała. Może to tylko nieporozumienie? Roześmiała się i potrząsnęła głową.
- Och, przecież wiem, jak masz na nazwisko, głuptasie - spojrzała czule na Leo. - Jestem Joy, pamiętasz? Joanne. Od wujka Steve'a - wzruszyła ramionami. Oczywiście, dziś nikt nie mówił do niej pełnym imieniem, ale może kiedy się ostatnio widziały, to ktoś z dorosłych jeszcze miał takie dziwne zapędy. Liczyła, że odświeżenie pamięci zwyczajnie pomoże i zaraz coś zaskoczy w głowie Leonie. Oczywiście, że z wdzięcznością przyjęła pochwały na temat wypieków, za które w ostatnim czasie to ona była w większości odpowiedzialna (na miejsce swojego pomocnika też musiała kogoś znaleźć, ale to już nie było takie proste, jak człowiek do stania za kasą). Nic jednak na ten temat nie odpowiedziała, bo przez swoje roztargnienie spowodowane rodzinnymi wspominkami nabiła coś źle na kasie, przez co ta wydała dziwny, głośny pisk. - Och, nie... - jęknęła, skupiając wzrok na maszynie i już teraz poświęcając się jej całkowicie, by w kilkanaście sekund skończyć, co miała do skończenia. Podała cenę i spytała o fakturę. Tak naprawdę, to miałą ochotę zaprosić Leo na kawę, najlepiej jeszcze z małą Tessie. Rozumiała, że może po latach nie tak łatwo się otworzyć przez praktycznie obcą osobą, ale przecież były rodziną. Joy nie rozumiała, co niby miałoby stać im na przeszkodzie.
leonie turner
- Och, przecież wiem, jak masz na nazwisko, głuptasie - spojrzała czule na Leo. - Jestem Joy, pamiętasz? Joanne. Od wujka Steve'a - wzruszyła ramionami. Oczywiście, dziś nikt nie mówił do niej pełnym imieniem, ale może kiedy się ostatnio widziały, to ktoś z dorosłych jeszcze miał takie dziwne zapędy. Liczyła, że odświeżenie pamięci zwyczajnie pomoże i zaraz coś zaskoczy w głowie Leonie. Oczywiście, że z wdzięcznością przyjęła pochwały na temat wypieków, za które w ostatnim czasie to ona była w większości odpowiedzialna (na miejsce swojego pomocnika też musiała kogoś znaleźć, ale to już nie było takie proste, jak człowiek do stania za kasą). Nic jednak na ten temat nie odpowiedziała, bo przez swoje roztargnienie spowodowane rodzinnymi wspominkami nabiła coś źle na kasie, przez co ta wydała dziwny, głośny pisk. - Och, nie... - jęknęła, skupiając wzrok na maszynie i już teraz poświęcając się jej całkowicie, by w kilkanaście sekund skończyć, co miała do skończenia. Podała cenę i spytała o fakturę. Tak naprawdę, to miałą ochotę zaprosić Leo na kawę, najlepiej jeszcze z małą Tessie. Rozumiała, że może po latach nie tak łatwo się otworzyć przez praktycznie obcą osobą, ale przecież były rodziną. Joy nie rozumiała, co niby miałoby stać im na przeszkodzie.
leonie turner