adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ po grach

Kiedy Gwen obiecała Caspianowi, że zabierze go do swojej nowej kancelarii, nie żartowała. Odczekała odpowiednią ilość czasu, aż w końcu uda się zamontować na klatce schodowej platformę dla osób niepełnosprawnych. Nie ukrywajmy, ciężko byłoby jej wnieść Macfarlanda na piętro, a jednak nie chciała zwlekać z jego wizytą do momentu, gdy mężczyzna w końcu stanie na nogi. Owszem, życzyła mu, żeby nastąpiło to jak najszybciej, ale jednocześnie miała świadomość tego, że być może trzeba będzie zaczekać na efekty rehabilitacji. Mimo wszystko naprawdę chciała, żeby były szwagier odwiedził ją już teraz, kiedy wydawało jej się, że urządziła już swój gabinet.
- Nie jestem jeszcze do końca przekonana do koloru ścian, ale Ben mówi, że całkiem fajnie rozświetlają je promienie słońca - zerknęła w stronę okna. Póki co było jeszcze dość wcześnie i jasno i już teraz blondynka mogła powiedzieć, że Hargrove faktycznie miał rację. Ściany nie były ani za jasne, ani za ciemne, ale najważniejszy i tak był dla niej dobór dodatków. Najbardziej podobał jej się stolik kawowy oraz fotele, teraz tylko musiała delikatnie przepchnąć na bok jeden z nich, żeby Caspianowi było łatwiej manewrować pomiędzy meblami.
- No i jak? - spytała z lekką dumą. - Nie myślałam, że po tym wszystkim będę jeszcze chciała brnąć w rozkręcanie własnego interesu, ale Ben ma prawdziwy dar przekonywania - delikatnie się uśmiechnęła. Rzeczywiście, przyjaciel miał wielki talent. Zresztą, przecież sam zajął się wszystkimi formalnościami, a Gwen naprawdę to wszystko doceniała. Podpisała, co miała podpisać, ale urządzaniem swojego gabinetu zajęła się już osobiście. - Napijesz się czegoś? Nasza sekretarka robi całkiem niezłą kawę. Mam też szkocką. Dostałam ją od twojej mamy, żebym mogła częstować nią najważniejszych klientów.
Kto by pomyślał, że teraz proponowała odrobinę synowi pani Macfarland. Tego kobieta chyba nie mogła przewidzieć. Nikt nie mógł.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Caspian również nie żartował, mówiąc, że bardzo chętnie zobaczy jej kancelarię – nic dziwnego, uważał, że to duży krok w jej karierze – szczególnie, że doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wyglądało – jak zastanawiała, się czy wrócić do zawodu, jak wahała się nad tym, czy to dobry pomysł… A Cas naprawdę miał nadzieję, że się na to odważy, chociaż nie naciskał i nie namawiał – wiedział, że musiała do tego dojść w swoim tempie, w swojej głowie. Uśmiechnął się nieznacznie i rozejrzał się po jej gabinecie.
– Kolor ścian zawsze można zmienić. Pędzel, trochę farby i można działać. Mógłbym poprosić Toma, żeby ci pomógł – zaoferował, bo sam chętnie by jej w tym przedmiocie usłużył, ale ze względu na niepełnosprawność – najzwyczajniej w świecie nie mógł. Za to Tom mieszkał u niego, dobrze mu zrobi jak pomoże przyjaciółce w potrzebie, nie? – Ale faktycznie, jest ładnie. W ogóle świetnie się urządziłaś – powiedział z uznaniem. Nie był żadnym architektem, ale jemu się podobało, a chyba skoro go tu przyprowadziła, to jego zdanie liczyło się dla niej bardziej niż jakiegoś randomowego typa, który by się na tym znał troszkę bardziej.
– Masz do tego smykałkę, poza tym na pewno wspaniale sobie poradzicie, Gwen – w głosie Caspiana pojawiła się jakaś tka ciepła nuta, której nie było można usłyszeć przy kimkolwiek innym. Puścił jej oczko.
– Właściwie to… – powiedział, sięgając do kieszeni jakiejś kurtki, z której wyciągnął niewielką buteleczkę szampana. – Pomyślałem, że dobrze będzie to uczcić czymś poza whisky – uśmiechnął się szeroko, otwierając buteleczkę i podając jej, by wyciągnąć zaraz drugą, taką samą, dla siebie. – Za twój nowy biznes – powiedział, uśmiechając się szeroko i spoglądając na Gwen.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Wystarczyło już, lekko nacisnął na nią Ben. Nigdy nie będzie mówiła, że sama dojrzała do tego wszystkiego. Nie zamierzała w żaden sposób ujmować tutaj niczego swojemu przyjacielowi, bo to jednak on stał za tym, że dziś ona i Caspian mogli spotkać się w Fitzgerald & Hargrove. W zasadzie powinni chyba byli odwrócić nawet kolejność nazwisk, bo to Bena było ważniejsze, ale tak było alfabetycznie i ładniej brzmiało. Chyba. Ostatecznie i tak najważniejsze było to, że udało im się zacząć.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł. Ellie mogłaby chcieć mnie zabić - uśmiechnęła się. Mimo wszystko wolała do niczego się nie wtrącać. Niby nie ma takiego prawa, które zabroniłoby proszenie prawie-byłego- męża przyjaciółki do malowania, ale... Wolała nie ryzykować. Ale propozycję Caspiana zdecydowanie doceniała! Miał rację. Kolor ścian to najmniejszy z problemów i nie tylko w tej kwestii jego zdanie zdecydowanie liczyło się dla niej bardziej, niż pierwszego lepszego znajomego. Macfarland był... Niby był bratem jej zmarłego męża, bratem niedoszłego współudziałowca kancelarii, ale chyba stawał się kimś więcej.
- Chciałabym, żeby tak było - przytaknęła. Na jej twarzy również pojawił się uśmiech. No, ale przecież dopóki nie spróbuje, to się nie przekona, prawda? To działało wszędzie, a już zwłaszcza w sferze zawodowej. - O kurcze, tego się nie spodziewałam - odparła na widok szampana. Zdecydowanie nie przewidziała tego rodzaju toastu. Być może powinna, przecież to chyba najlepszy znany ludzkości trunek do oblewania tego typu sukcesów! - Poczekaj, mam gdzieś odpowiednie kieliszki.
I zanurkowała do wnętrza jednej z szafek. Co prawda nie do końca jeszcze panował w niej porządek, ale miała jeszcze czas, żeby nad tym zapanować. Tu jakaś teczka, tam kubek, obok niego książka, ale wyższe kieliszki również tam znalazła.
- Otworzysz? - poprosiła go. Niech będzie facetem i czyni honory. Z gwinta jednak nie wypadało pić. Chyba że wypadało? Jeśli Caspian będzie pił z gwinta, to ona również! - Za to, że powoli staję na nogi. I ty też staniesz.
A nawet jeśli nie, to i tak nie zmieni to sposobu, w jaki Gwen będzie na niego patrzyła.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Cas uważał mimo wszystko, że to przede wszystkim jej zasługa. Oczywiście, Ben jej pomógł w tym wszystkim, ale jednocześnie, gdyby sama nie była gotowa, to nikt by wołami jej nie zaciągnął do tej pracy, nie byłby w stanie jej przekonać, nie? Westchnął cicho i wywrócił oczyma, gdy wspomniała o Ellie.
– Och, przestań. Zachowują się jak cywilizowani ludzie. Całkiem – zaśmiał się pod nosem, bo widywał naprawdę znacznie gorsze rozstania niż to Toma i Ellie. Nie sądził, żeby kobita miała coś przeciw, poza tym przecież Tom nadal był jej kumplem, tak jak Cas był kumplem Elaine, right? Musieli z tym żyć wszyscy. W każdym razie, uśmiechnął się do niej i pokiwał powoli głową.
– Tak będzie, zobaczysz – zapewnił ją i jakoś tak zupełnie mimowolnie sięgnął po jej dłoń, lekko zaciskając na niej palce, w pokrzepiającym geście. Zaraz jednak rękę zabrał. W każdym razie, kiedy wyjął dwie mini buteleczki i powiedziała, że ma kieliszki, uniósł jedną brew.
– Te butelki są wielkości kieliszków, myślę, że obeszlibyśmy się bez – zaśmiał się pod nosem, ale faktycznie najpierw otworzył jedną, potem drugą butelkę i uniósł lekko brwi, by nalać zaraz kieliszki – może faktycznie, soro to było jej biuro, to trochę nie wypadało pić z gwinta. Nie przemyślał tego do końca.
– Och, niewątpliwie- uśmiechnął się do niej, stukając lekko swoim szkłem o jej szkło. – A jak wam idzie szukanie klientów? Macie już kogoś? – uniósł brwi, spoglądając na Gwen z lekkim zaciekawieniem przebijającym się przez ciemne tęczówki.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Coś w tym było. Rzeczywiście, gdyby powiedziała stanowcze "nie", to nawet Ben nie założyłby tej kancelarii. Albo razem, albo wcale. Ty skaczesz, jak też skaczę, jak mówiono w "Titanicu". Weszli w to razem i Gwen zdecydowanie nie żałowała.
- Oni? Cywilizowani? - spojrzała na niego z lekkim niedowierzaniem. Jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić. Z jednej strony para przyjaciół kojarzyła jej się z emocjami, z pasją, namiętnością, wrzaskami i awanturami, ale z drugiej, blondynka wierzyła w to, że potrafiliby się dogadać. Ech, ciężko się w tym wszystkim odnaleźć.
Ciężko również odnaleźć się w świecie, w którym nawet najmniejsze gesty oraz dotyk byłego szwagra okazują się szalenie przyjemnie. Do tego stopnia, że nie zabrała swojej dłoni. Co więcej, spojrzała na ich ręce i delikatnie się uśmiechnęła. Cieszyło ją jego wsparcie, cieszyło ją również jego towarzystwo.
- Zapomniałam już o tym, że można dostać w sklepach takie buteleczki - przyznała. - Zazwyczaj kupowałam od razu coś dużego albo zabierałam coś z Moonlight - do tego również się przyznała, chociaż chyba nie było wielkim sekretem to, że po wypadku miała nieco mroczniejszy okres, ale powoli wychodziła na prostą, zarówno zawodowo, jak i prywatnie. Zwłaszcza prywatnie.
- Poza tobą? - zaśmiała się. - Chciałabym zająć się rozwodem Ellie, ale nie po to, żeby oskubać Toma. Przeciwnie. Chciałabym upewnić się, że naprawdę załatwią to jak cywilizowani ludzie - wyjaśniła. - Ale poza nimi mamy też kilku innych klientów i swoje plany. O, na przykład Ben chciałby postawić bardziej na prawa człowieka. To ma sens, zwłaszcza tutaj, gdzie jest wiele rodzin z Tingaree. Musimy tylko dograć wszystkie szczegóły i skleić jakoś nasze wizje.
Przede wszystkim te finansowe. Pewnie, Gwen chętnie weźmie jakąś sprawę pro bono, żeby pomóc społeczności Lorne Bay, ale chciałaby też coś zarobić. Rachunki same się nie zapłacą, rehabilitacja i leczenie również nie odbywały się za darmo. Jeśli miała w ten sposób stać się materialistką, to chyba byłaby gotowa z tym żyć. Niech Ben będzie idealistą.
- Ale pamiętaj, że zawsze będę mieć dla ciebie czas, nawet przy największej liczbie klientów - no i proszę, znów się uśmiechnęła.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Zaśmiał się cicho i wzruszył ramionami na jej nieco sceptyczne pytanie. Właściwie to nie miał jakichś dziwnych doświadczeń związanych z tym, co się działo między Tomem a Ellie, nawet jeśli ich sposobem było milczenie, nie?
– Powiedziałem, że całkiem, bo Tom zachowuje się trochę jak jaskiniowiec – zaśmiał się pod nosem, ale cóż, miał nadzieję, że powrót do Lorne sprawi, że mężczyzna nabierze nieco ogłady i wróci do normalnych, ludzkich manier, nie? Sam wiedział, jak przebywanie w wojsku potrafiło zmienić człowieka.
On też się gdzieś wewnętrznie cieszył, że ją miał – chociaż wcale jej nie miał. Naprawdę lubił jej towarzystwo i doceniał jej wsparcie na każdym kroku rehabilitacji i w ogóle. Westchnął cicho, otrząsając się z tej chwili i zabierając dłoń pierwszy.
– Widzisz, mogę cię jeszcze czymś zaskoczyć – zaśmiał się pod nosem i puścił jej oczko. Pokiwał głową na słowa o Moonlight i zaśmiał się pod nosem, a gdy wspomniała o rozwodzie Ellie, westchnął cicho.
– Powinni naprawdę ze sobą porozmawiać. Dziwi mnie, że tak po prostu z siebie zrezygnowali – przyznał z lekkim smutkiem przyglądając się blondynce. Naprawdę zawsze przykro się patrzyło jak dwójka kochających się ludzi po prostu przestaje się o siebie starać. – O, to świetnie. A ty? Na czym ty chcesz się skupić poza rozwodami znajomych?[‘/b] – puścił jej oczko, uśmiechając się delikatnie.
– Pamiętam, mam nadzieję. I mam nadzieję, że moje sprawy będą priorytetowe po znajomości, pani mecenas – puścił jej oczko i zaśmiał się cicho. Właściwie całkiem go to bawiło, chociaż miał nadzieję, że nie będzie zmuszony do korzystania z jej usług.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Tak, to akurat doskonale widać na pierwszy rzut oka - uśmiechnęła się. Rzeczywiście, Thomas zachowywał się czasem jak troglodyta i jeśli na jego zachowanie wpłynął pobyt w wojsku, to chyba dobrze, że w najbliższym czasie nigdzie nie pojedzie. Dobrze, że Caspian wrócił z frontu wcześniej. Gwen jakoś zniesie to, że marudził, ale przynajmniej zachowywał się już normalniej, niż przyjaciel.
- W to akurat nie wątpię i jestem pewna, że zaskoczysz mnie jeszcze wiele razy. Oczywiście w ten pozytywny sposób.
Bo jednak w ten negatywny nie chciała być już więcej zaskakiwana przez nikogo, a Macfarland... Na swój sposób był dla niej wyjątkowy. Był naprawdę ważny. Nie tylko jako rodzina, którą wciąż niby trochę byli, ale jednak już nią nie byli. Po prostu był ważny.
- Wiesz, czasem ludzie po prostu boją się zaryzykować - odparła. Ani trochę jej to nie dziwiło. Czasem strach okazuje się silniejszy, ale warto go przezwyciężyć, żeby być szczęśliwym. Liczyła na to, że para przyjaciół pójdzie po rozum do głowy i jakoś się dogadają, a nawet jeśli nie, to nie będą wciągać ich w ten cały dramat i nie każą im wybierać stron.
- Sama nie wiem. Póki co chcę nadrobić zaległości w przepisach, ale zawsze dobrze czułam się w prawie karnym, więc może będę się trzymać tego? - to nie byłby taki zły pomysł. Dobrze jest przecież robić coś, na czym człowiek się zna i co lubi, prawda? Inna sprawa, że takie zagadnienia zazwyczaj przynoszą spory rozgłos, a dodatkowa reklama zdecydowanie przyda się młodej jeszcze kancelarii. - Zdecydowanie. Dla ciebie wszystko - usmiechnęła się i upiła łyczek ze swojej butelki. - A ty? Masz jakieś plany na bliższą lub dalszą przyszłość? Oczywiście poza rehabilitacją, bo to na pewno wypali, ale... Planujesz wrócić do służby? Myślałeś już w ogóle o tym, co dalej?
Jeśli nie chciał, nie musiał odpowiadać na to pytanie. Nie musieli o tym rozmawiać, ani teraz, ani w ogóle. PO prostu była ciekawa, co siedziało mu w głowie i czy ewentualnie mogłaby mu jakoś pomóc.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– Co zrobić, w wojsku… Przebywasz 24/7 z innymi facetami. Taki sposób bycia to trochę sposób na przetrwanie – uśmiechnął się nieznacznie, spoglądając na Gwen. Prawda była taka, że wcale w sumie nie wiedział, czy to faktycznie kwestia samego przebywania na froncie, czy może tego, co się tam wydarzyło.
– W negatywny pewnie też, takie jest życie – wzruszył ramionami i westchnął sobie cicho. Ni zamierzał ukrywać, że nie był ideałem – ba! Doskonale sobie z tego zdawał sprawę, bo przecież wielokrotnie to udowodnił swoim podejściem – kto jak kto, ale właściwie Gwen wiedziała o tym najlepiej. Westchnął mimowolnie i powoli pokiwał głową.
– To prawda, ale ty do nich nie należysz. Zawsze to w tobie podziwiałem – wzruszył ramionami. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Gwen nie była tylko żoną jego brata – przez Ellie i Toma gdzieś tam zawsze obracali się w podobnym towarzystwie, a teraz trochę tę drogę odnaleźli, nawzajem lecząc rany, które zadała im przeszłość.
– To całkiem niezły pomysł, chociaż tutaj szczególnie wiele na karnym nie zarobisz – wzruszył ramionami. Ludzie rozwodzić się będą zawsze, ale wskaźnik przestępstw w Lorne od dawien dawna utrzymywał się na podobnym poziomie, nie? – Uważaj, bo będę cię trzymał za słowo – zachichotał i puścił jej oczko – Nie chcę wracać do bycia żołnierzem, ale właściwie myślałem o policji – przyznał, wzruszając ramionami. Zawsze był patriotą, zawsze chciał w jakiś sposób służyć społeczeństwu i to się nie zmieniło.
– Ale nie wiem, co dalej. To bardzo dalekosiężne plany, skoro nadal nie wstałem z tego gówna – spochmurniał. Dlatego właśnie chyba nie lubił mówić o przyszłości. Widać było jak na dłoni, że ten temat sprawił, że wyglądał, jakby ktoś spuścił z niego całe powietrze.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Nie miałabym nic przeciwko przebywaniu z samymi facetami przez 24/7 - uśmiechnęła się. Wiadomo, żartowała. Nie potrzebowała do szczęścia aż tylu facetów. Tak naprawdę wystarczyłby jej tylko jeden. I może to ten moment, kiedy powoli zaczynała już dorastać do tej myśli? Dorastać do tego, że może w końcu czas zacząć powoli układać sobie życie na nowo?
- Myślę, że mogłabym przywyknąć do tych negatywnych rzeczy - puściła mu oczko. Doskonale wiedziała, że Caspian czasem marudził, ale była w stanie z tym handlować. Może dlatego, że sama również nie zawsze była miła i uśmiechnięta? Nikt nie był idealny, a to, że oboje całkiem nieźle się dogadywali, zdecydowanie działało tylko na ich korzyść.
- W tym momencie nie mam już nic do stracenia - wzruszyła ramionami. Bo co jeszcze mogła stracić, gdyby nie wyszło jej na przykład z kancelarią? Pieniądze? One nie były najważniejsze. Przyjaźni Bena nie straci, tak przynajmniej lubiła myśleć, a cała reszta była kompletnie bez znaczenia. - Niby tak, ale nie chcę dusić się w czymś, czego nie lubię. Nie muszę brać zleceń, których nie czuję. Teraz to ja jestem szefem - na moment dumnie wypięła pierś. - O, gdybyś faktycznie się na to zdecydował, będziemy musieli wypracować jakiś kompromis, żebym nie brała spraw, w których miałbyś swój udział. Wiesz, nie chciałabym ciągle z tobą wygrywać i wypuszczać tych, których byś łapał.
Zaśmiała się, żeby żartem rozładować nieco napięcie. Zauważyła, że spochmurniał, ale przecież jej zamiarem ani trochę nie było psucie mu nastroju. To dlatego dotknęła jego dłoni.
- Przepraszam. Nie będziemy o tym rozmawiać - zapewniła go. Nie chciał, żeby czuł się zakłopotany, zwłaszcza dzisiaj, kiedy oblewali jej nowy biznes. - Póki co możesz mi powiedzieć, gdzie to kupiłeś i czy mają tam tego więcej.
Skinęła głową na butelkę.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– Tak ci się tylko wydaje. W wojsku jest... inaczej. Bardziej brutalnie, właczają się najgorsze instynkty, najbardziej... Zwierzęce, w najgorszym tego słowa znaczeniu – westchnął cicho, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak wojsko i pobyt na froncie wpływało na ludzi i jak wyciągało z nich absolutnie najgorsze cechy charakteru. Sam należał do tych osób, patrząc czasami na swoje niezbyt pochlebne czyny na froncie nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego zachowanie było jakby on sam był kompletnie innym człowiekiem.
– Chyba nawet już trochę przywykłaś, wiem doskonale że nie ułatwiałem ci życia na początku fizjoterapii – uśmiechnął się leciutko, wzruszając delikatnie ramionami. Taka była prawda i nie zamierzał się teraz wypierać. Był chujowym człowiekiem czasami, ale Gwen ba niego dobrze wpływała, co można było zauważyć bez większych problemów. Przy niej faktycznie rozkwitał, częściej się uśmiechał i generalnie funkcjonował bardziej jak człowiek niż jak totalny gbur, którym się stał przez to, co przeszedł na froncie.
– Zawsze jest coś, co można stracić, Gwen – odparł może nieco zbyt filozoficznie, ale naprawdę tak to widział, zawsze mogła cos stracić, mogła też pozwolić, by strach przejął nad nią kontrolę, a tego nie zrobiła i zdecydowanie było to godne podziwu. Zawtórował jej jednak śmiechem, kiwając głową powoli. – Z jednejstronymasz rację, ale z drugiej... w sumie to niezłe perpetuum mobile, ja ich łapię, ty wypuszczasz, ja znowu łapię... zawsze mielibyśmy robotę – puścił jej oczko, wyraźnie tą myślą rozbawiony. Pokiwal głową z wdzięcznością, że nie musiał rozmawiać na razie o przyszłości, bo ten temat naprawdę cholernie go mierził. Dlatego też na kolejne słowa kobiety uśmiechnął się cwaniacko.
–To moja słodka tanemnica, ale moze ci mogę takie skołować, jeśli potrzebujesz - wzruszył niewinnie ramionami.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Obawiam się, że jedyne zwierze, jakie mogłabym z siebie uwolnić, to leniwiec - uśmiechnęła się i szturchnęła go lekko łokciem, żeby nieco go rozweselić. Osobiście miała jednak nadzieję na to, że przynajmniej na sali sądowej obudzi się w niej prawdziwa lwica lub tygrysica. Musiała być drapieżna i nieustępliwa i liczyła na to, że właśnie tak będzie, kiedy już stanie przed sędzią, wróci dawna Gwen.
- Jeśli będę pamiętać, pokażę ci później mój strój na salę sądową. Ale to później. Póki co jestem na to jeszcze zbyt trzeźwa - to tak w temacie sądów. Trzeba bowiem wiedzieć, że w Australii wszyscy noszą super hiper białe peruki. Fitzgerald nie czuła, żeby wyglądała w takowej zbyt poważnie, ale skoro musiała, to ja zakładała. Przynajmniej wcześniej, teraz jeszcze nie miała okazji. Może przyda jej się mała próba generalna?
- Fakt, nie jest z tobą łatwo - przyznała zgodnie z prawdą - ale ze mną też nie było. Może dlatego jestem w stanie wybaczyć ci wiele rzeczy - do tego również się przyznała. Z początku chodziło przede wszystkim o to, by być dla niego względnie miłą, bo przecież Caspian sporo przeszedł. Tak nakazywała przyzwoitość. Tyle tylko, że blondynka sama była na jego miejscu. No, może niezupełnie, bo jednak wstała z wózka, na którym musiała się poruszać zaraz po wypadku, ale nie chciała, żeby ludzie się nad nią użalali, żeby ktoś patrzył na nią ze współczuciem. A że z czasem okazało się, że naprawdę polubiła Macfarlanda... No bywa, prawda?
- Oby tylko niezbyt wiele - uśmiechnęła się. - Kurcze, to brzmi jak całkiem dobry plan. Musimy to kiedyś wypróbować.
Przynajmniej oboje mieliby co robić i żadne z nich nie byłoby bezrobotne. Zajmą czymś głowy i nie będą już musieli marudzić.
- Poproszę od razu o cały zestaw. Będę otwierać jedną po każdej wygranej sprawie - a że zamierzała wygrywać naprawdę często, to buteleczek będzie potrzebowała naprawdę dużo. No i... Byłoby przyjemnie, gdyby mogła robić to z Caspianem, bo jednak naprawdę lubiła spędzać z nim czas i liczyła na to, że zawodowe sukcesy będzie mogła oblewać właśnie z nim.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
– E tam, ja wierzę, że drzemie w tobie lwica, ale mimo wszystko wojsko to inna bajka – wzruszył ramionami, ale uśmiechnął się. Doskonale wiedział, że Gwen miała zadziorny charakterek i całkiem mu się to podobało, chociaż chyba nie powinno mu się cokolwiek podobać, biorąc pod uwagę, że nadal była jego bratową. Co prawda eks bratową, le nadal.
– Mówisz o tych śmiesznych białych perukach? No, dawaj – teraz to on ją lekko trącił łokciem, ale uśmiechnął się całkiem sympatycznie mimo wszystko. – Jak chcesz, też mogę ją przymierzyć – dodał z delikatnym rozbawieniem, puszczając jej oczko, bo przecież on będzie na pewno wyglądał znacznie śmieszniej niż ona.
– Może. Może po prostu oboje byliśmy bardzo złamani, ale powoli się posklejaliśmy… – westchnął cicho, bo bardzo nie lubił przyznawać się do swoich słabości, jednocześnie jednak zdawał sobie sprawę z tego, że w istocie, był całkowicie złamanym człowiekiem przez to co mu się przydarzyło. Stawał na nogi właściwie przede wszystkim dzięki niej.
– No, może będziemy mieli kiedyś okazję. Nigdy nie wiesz – puścił jej oczko, uśmiechając się nieznacznie i westchnął sobie cicho, bo nadal były to jednak całkiem odległe plany, niestety.
– Masz to jak w banku, kupię ci całą zgrzewkę – zachichotał. – O ile oczywiście będziesz je otwierać razem ze mną. Sukcesy przyjemniej celebruje się w towarzystwie- wzruszył niewinnie ramionami, spoglądając na nią i trochę wyczekując jej reakcji.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
ODPOWIEDZ