: 07 lis 2022, 09:18
Gdyby od brunetki to zależało, najpewniej weszłaby w współpracuje z mężczyzną, nie zwracając większej uwagi na lokalizacje lokalu. Nie była doświadczona i nie do końca wiedziała na co powinna zwracać uwagę przy nawiązywaniu nowych, biznesowych znajomości. Potrafiła jednak sobie wyobrazić jak bardzo ojciec byłby nią rozczarowany - z całą pewnością zakwestionowałby jej poziom inteligencji i rzuciłby tekstem, mówiącym o tym, że to Malia powinna zająć to miejsce. Wcale nie byłoby jej z tego powodu przykro - przyzwyczaiła się do faktu, że nie spełniała oczekiwań swoich rodziców.
— Wierz mi, coś o tym wiem — odparła, spoglądając na niego spod byka. Pan Beardsley był perfekcjonistą - dbał o każdy, najmniejszy szczegół i dopieszczał sprawy firmowe co najmniej jakby winiarnia była jego jedynym dzieckiem. Wydawać by się mogło, że był bardziej dumny z prowadzonych interesów niż własnej rodziny ale dziewczyna wierzyła, że w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Gdzieś pod tą grubą skorupą, był człowiek, któremu zależało na żonie i córkach, jednak za nic nie potrafił okazać tego swoim bliskim. — A jaki był powód jego odmowy? — zapytała z czystej ciekawości, by móc odnieść się do tego w rozmowie z ojcem. Oczywiście zamierzała z nim porozmawiać, lecz nie przez wgląd na łączący ją z brunetem seks. Wierzyła w jego misję i miała okazje przekonać się na własnej skórze, że Rudd's to porządny lokal, a Harden dbał o niego równie bardzo co jej ojciec o tę winiarnie. Powinien dać mu przynajmniej szansę.
— Postaram się ale niczego nie mogę obiecać. Jak sam zdążyłeś się już przekonać, mój ojciec jest.. dość trudnym i cholernie upartym człowiekiem. Mało kto potrafi do niego dotrzeć, a to miejsce to jego oczko w głowie. Poręcze jednak za twój bar i może przynajmniej zgodzi się jeszcze raz z tobą porozmawiać — odparła i wzruszyła ramionami, bo niestety więcej nie mogła zrobić choćby chciała. I chciała, naprawdę. Stworzył wspaniałe miejsce i poznała tam cała masę wspaniałych ludzi. Przecież gdy jej ojciec zaczynał ze swym pierwszym interesem, ktoś także dał mu szanse i podał pomocną dłoń. Od czegoś trzeba było zacząć. Przyjęła jego dokumenty, które zamierzała wcisnąć ojcu. Teraz schowała je jednak pod ladę, tak by nie zwracały uwagi klienteli. — Przestań, to ja jestem ci coś winna po tym jak przyjąłeś mnie do załogi. Nie miałeś ze mnie dużego pożytku na starcie a potem rzuciłam ci wypowiedzenie. Cóż, gdybym wiedziała, że nie będzie mi dane studiować nawet przez miesiąc, to pewnie zostałabym z wami ale to w sumie bardziej skomplikowane — wyjaśniła po krótce, chcąc dać mu do zrozumienia, że jej decyzja o odejściu była motywowana tylko i wyłącznie rozwojem jej kariery prawniczej.
Harden E. Caulfield
— Wierz mi, coś o tym wiem — odparła, spoglądając na niego spod byka. Pan Beardsley był perfekcjonistą - dbał o każdy, najmniejszy szczegół i dopieszczał sprawy firmowe co najmniej jakby winiarnia była jego jedynym dzieckiem. Wydawać by się mogło, że był bardziej dumny z prowadzonych interesów niż własnej rodziny ale dziewczyna wierzyła, że w rzeczywistości było zupełnie inaczej. Gdzieś pod tą grubą skorupą, był człowiek, któremu zależało na żonie i córkach, jednak za nic nie potrafił okazać tego swoim bliskim. — A jaki był powód jego odmowy? — zapytała z czystej ciekawości, by móc odnieść się do tego w rozmowie z ojcem. Oczywiście zamierzała z nim porozmawiać, lecz nie przez wgląd na łączący ją z brunetem seks. Wierzyła w jego misję i miała okazje przekonać się na własnej skórze, że Rudd's to porządny lokal, a Harden dbał o niego równie bardzo co jej ojciec o tę winiarnie. Powinien dać mu przynajmniej szansę.
— Postaram się ale niczego nie mogę obiecać. Jak sam zdążyłeś się już przekonać, mój ojciec jest.. dość trudnym i cholernie upartym człowiekiem. Mało kto potrafi do niego dotrzeć, a to miejsce to jego oczko w głowie. Poręcze jednak za twój bar i może przynajmniej zgodzi się jeszcze raz z tobą porozmawiać — odparła i wzruszyła ramionami, bo niestety więcej nie mogła zrobić choćby chciała. I chciała, naprawdę. Stworzył wspaniałe miejsce i poznała tam cała masę wspaniałych ludzi. Przecież gdy jej ojciec zaczynał ze swym pierwszym interesem, ktoś także dał mu szanse i podał pomocną dłoń. Od czegoś trzeba było zacząć. Przyjęła jego dokumenty, które zamierzała wcisnąć ojcu. Teraz schowała je jednak pod ladę, tak by nie zwracały uwagi klienteli. — Przestań, to ja jestem ci coś winna po tym jak przyjąłeś mnie do załogi. Nie miałeś ze mnie dużego pożytku na starcie a potem rzuciłam ci wypowiedzenie. Cóż, gdybym wiedziała, że nie będzie mi dane studiować nawet przez miesiąc, to pewnie zostałabym z wami ale to w sumie bardziej skomplikowane — wyjaśniła po krótce, chcąc dać mu do zrozumienia, że jej decyzja o odejściu była motywowana tylko i wyłącznie rozwojem jej kariery prawniczej.
Harden E. Caulfield