Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Nie czepiaj się słówek. – spojrzała na niego nieco zdezorientowana? A może zdziwiona. Nie spodziewała się tego 'męskiego' trącenia łokciem. Zupełnie się tego nie spodziewała. Wręcz spojrzała pytająco na swój bok, a potem na rękę Seana.
Poza tym miałam na myśli spędzanie czasu z Tobą, ale w innych warunkach, w innym miejscu. – sama też poszła w jego ślady i lekko traciła łokciem jego bok. Jakaż z niej wychodziła romantyczna dusza. Pewnie chciała go porwać na bezludną wyspę. Albo do pobliskiej restauracji na wzgórzu, z widokiem na potok i hasające po polach kangury. Wombaty. Czy inne krokodyle. Wszystko jedno. Nie byłam nigdy w Australii, nie wiem czy po polach biegają urocze, białe owieczki rodem z brytyjskich pastwisk.
Jestem pewna, że to by zadziałało, jeśli mielibyśmy do dyspozycji choćby pół dżentelmena w tym pomieszczeniu. – wywróciła oczami. Oswald był starym wyjadaczem, doskonale wiedziała, że nie zgodzi się na zwykły uścisk dłoni. Fizjoterapeuta niemal wyśmiał ten pomysł, parskając i kręcąc głową. Melville tylko zgromiła go spojrzeniem.
Umowa przedwstępna brzmi bardzo dobrze. Mam swój laptop, zaraz sklecę parę prostych i zrozumiałych dla wszystkich zdań. – wzruszyła lekko ramionami i nawet nie czekała na przyzwolenie czy reakcję ze strony zebranych tu mężczyzn. Miała wrażenie, że powietrze aż zgęstniało od ilości czczego testosteronu.
Usiadła na pobliskiej sofie, wyciągając z torby małego, srebrnego laptopa. Otworzyła go i odblokowała odciskiem palca. Włączyła pierwszy z brzegu edytor tekstowy, wklepując datę.
Ta miejscowość ma jakąś nazwę czy użyć współrzędnych geograficznych? Zresztą nieważne. – mruknęła, odnajdując się całkiem nieźle w Google Maps.
Wpiszę także datę poniedziałkową, jako zaplanowane ostateczne podpisanie umowy. Finalizację negocjacji z obustronną dobrą wolą zawarcia transakcji. – mruczała, co pewien czas przytaczając kolejne zdania krótkiej i treściwej umowy.

Sean Taylor
przyjazna koala
Melville
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- No tak, bo to zwykle twoja działka... - jeszcze się cicho zaśmiał i kto wie, czy gdyby nie był innym człowiekiem, a ich relacja nieco inna to teraz by jej nie przytulił, czule objął, pocałował w skroń, polik. A przez okno wpadłby tabun cherubinków niosąc od razu suknie z welonem. Nawiasem, gdzieś ostatnio czytałem o modzie na wesela w czerni, z jakiegoś powodu idealnie mi to pasuje do Melville. - Myślę, że te przeszkody o których mówisz są do pokonania... - czyżby on właśnie jej zasugerował, że ten dom jest tak duży że na pewno mogliby się gdzieś ukryć na spędzenie czasu tylko we dwoje? Chyba tak, chociaż Sean wolałby nie zostać uwieczniony na taśmach ochrony. Za duża chata, żeby nie była pod ciągłym monitoringiem.
- Pechowo się składa, że takowych brak... - bynajmniej nie brzmiał na rozczarowanego tym faktem bo wyglądało na to, że cała czwórka doskonale zdawała sobie sprawę z kim ma do czynienia po drugiej stronie. Oswald na pewno sprawdził kim jest Taylor gdy ten się tutaj przeniósł, zbyt mało jest miliarderów na świecie by wzajemnie o sobie nie wiedzieli...
- Jeżeli chodzi o mnie, to panna Lewis jest dużo bardziej fachowa w kwestiach prawnych, więc to co zaproponuje to tak, jakbym zaproponował ja. Wy tutaj się dogadajcie, a ja ruszam na małe zwiedzanie... - i jak gdyby nigdy nic, powędrował sobie na piętro.
Wrócił około pół godziny potem. Może niecałe. Zadowolony, uśmiechnięty. Po powrocie z górnego piętra zauważył, że Mel złożyła już komputer, ale siedzi wyraźnie z dala od, o dziwo, czekającego na niego Oswalda z przydupasem.
- Naprawdę piękny dom. Nie spodziewałem się kolekcji instrumentów... nie chciałbyś wiolonczeli Pau Casalsa? Ja mam nieco bardziej nowoczesne, ale w ramach dobrej i udanej współpracy, taki mały prezent? Co Ty na to? Bo jak rozumiem wszystko dogadane i prezent jest jak najbardziej na miejscu? - tutaj przerzucił wzrok z dwójki panów na jedną panią. Pochylił się nad uchem Lewis - Mała niespodzianka... -podejrzewam, że w jej stroju nie było miejsca na kieszenie, ale wsunął w dłoń blondynki chusteczkę z małym zawiniątkiem. Puścił jej oczko jeszcze jak gdyby nigdy nic. Mimo klimatyzacji i bardzo przyjemnej temperatury był wyraźnie zgrzany i lekko spocony, jakby zwiedzanie kosztowało go wiele energii...

Melville Lewis
przyjazna koala
nick
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
– Trochę Ci to zajęło. – mruknęła, gdy Sean wrócił po niespełna pół godzinie zwiedzania.
– Ostatecznie to nie Luwr, ani Buckingham. Raptem parę zakurzonych antyków. – to pewnie nie spodobało się pokojówce. Lekka siwizna muskająca ciemne, czarne włosy, ciasno upięte w koku. Zmarszczki rysujące się, niemal rzeźbiące w jej skórze, wydęły się groźnie gdy ściągnęła brwi i obrzuciła Melville nienawistnym spojrzeniem.
– Strasznie dużo tych dowodów dobrej woli. Byłabym wdzięczna, gdyby ten przepływ wspaniałomyślności i przyjaźni był obustronny. – cóż, ostatecznie miała dbać o interesy Seana, a nie Oswalda. Chciała doprowadzić do podpisania tej umowy, ale nie za wszelką cenę. W końcu to tylko grunt, mogli ten projekt przenieść w inne miejsce. Sean zwyczajnie źle znosił odmowy.
Była nieco zdziwiona faktem, że Sean wiedział o istnieniu Pau Casalasa. Chociaż chyba równorzędnie była zdziwiona, że posiadał oryginalną wiolonczelę, na której muzyk podbijał sceny całego świata. Była pewna, że Sean większość dzieł sztuki kupował jako inwestycję lub snobistyczny pierwiastek chęci posiadania. Zawsze tez podejrzewała go o posiadanie jakichś kradzionych dzieł sztuki. Ot, aby dało mu to satysfakcję posiadania czegoś nieosiągalnego, zakazanego i unikatowego.
– Ach… – pokiwała głową na swój prezent. Schowała go zaraz do swojej skórzanej torby.
– A już myślałam, że w reszcie tej willi zabrakło klimatyzacji. – uniosła lekko brwi, z rozbawieniem. Cóż, rumieńce na policzkach były wyraźnym znakiem zgrzania i lekkiej zadyszki.
– Dobrze, umowa jest gotowa. Teraz tylko Wasze podpisy i możemy jechać w stronę cywilizacji. – nawet udało jej się wydrukować umowy. Powiedzmy, że była tu jakaś drukarka, z którą połączyła się bezprzewodowo. Fizjoterapeuta czy majordomus przyniósł kilka stron - dwie kopie. Melville raz jeszcze je odczytała, aby wszystko było jasne.
– Czy jakieś punkty pozostają niejasne, budzą wątpliwości? – uniosła lekko brwi, zerkając na Seana, a potem siedzącego na wózku Oswalda. Właściwie, staruszek odgarnął kaszmirowy koc Hermesa ze swoich kolan i wstał z wózka, podchodząc do stojącego nieopodal barku.

Sean Taylor
przyjazna koala
Melville
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
Tylko obojętnie wzruszył ramionami jakby nie mając nic na swoje usprawiedliwienie, ale szelmowski uśmiech, a także potem miły gest z jego strony, powinny pozwolić Mel na dodanie dwa do dwóch. Pozostawało tylko pytanie z kim, ale akurat dla Taylora było to mniej istotne. Liczył się efekt, ot co.
- Daj spokój, nie stój ością. Doceniam, że dbasz o moje interesy, ale wszyscy chcemy sprawę załatwić i mieć ją z głowy... nawet jeżeli przeciągnie się do poniedziałku... - wyjaśnił. Nawet nie pamiętał jak to się stało, że ta wiolonczela trafiła w jego posiadanie, ani skąd sobie o niej przypomniał. Prawdopodobnie na początku roku dostał od asystentki jakieś zestawienie swoich dzieł sztuki i eksponatów kolekcjonerskich, nieco bogatszą wersję listy, którą przygotowała Mel. No i mu się przypomniało
- Przy odrobinie twojej pomocy zorganizuje i drugą niespodziankę... - mruknął jej nad uchem licząc, że może choć nieco ją rozproszy gdy kontynuowała bycie w pełni profesjonalną pani prawnik. To zawsze wielce go bawiło, wszelkie próby wybicia jej z rytmu pracy. Na początku, gdy jeszcze terminowała jako stażyska i asystentka było to dużo łatwiejsze, teraz coraz rzadziej mu się udawało, musiał bardziej wyszukanych metod używać. W końcu też złożył swój podpis... Oswald również, ale bynajmniej Taylor nie skakał z radości. Dopóki nie będzie przy obecności notariusza (ciekawe czy taka instytucja też w Australii działa) miał aktu własności, gotów był na wszelkie perypetie.
- O proszę. Zaskakujesz mnie Oswald - wyraźnie był też zaskoczony tym, że dziadyga się podniósł. Usłyszał w odpowiedzi, że jankesi mało wiedzą o tym jak twardzi i wytrzymali są australijczycy. Cóż. Miał to gdzieś - Czym dobrym chcesz nas poczęstować, mhmm? Ale naprawdę nie zabawimy długo o czym byśmy rozmawiali w poniedziałek? - odpowiedź była prosta: o niczym. Chciał dostać swoje i wyjść. Nie czerpał przyjemności z czasu spędzonego ze starym dziadem i jego przydupasem. Pochylił się nad uchem Mel - Zorganizuj nam szybkie wyjście... w ogrodzie widziałem miłą, zacienioną altankę... - wyszeptał.

Melville Lewis
przyjazna koala
nick
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Jak wolisz. Twoje pieniądze, Twoja decyzja. - nie sadziła aby Sean zamierzał wyrywać małolaty na starą wiolonczele. Prędzej zadziałałby stanik Duy Lipy czy mikrofon Seleny Gomez. W każdym razie mogła sprawnie dodać wiolonczelę do umowy, podpisujac zmianę przez obu uczestników transakcji.
– Dobrze. Każdy ma swoją kopię umowy przedwstępnej, wyrażającą dobrą wolę ku zawarciu transakcji. - to uznała za zakończenie tego spotkania. Nie zamierzała siedzieć na tej niewygodnej sofie ani chwili dłużej. Nie wątpiła w serwisy sprzątające, ale ilość bibelotów i pierdół dookoła zwyczajnie zbierała kurz w zastraszajacym tempie. Miała wrażenie, że można nabawić się suchot bez szczególnych starań.
- Wierzę, że masz zapas alkoholi z czasów królowej Wiktorii, ale Amazon wypuścił serial o Reacherze i czas mnie goni. Zamierzam go obejrzeć jeszcze dzisiaj. - zapięła dość dynamicznie zamek błyskawiczny swojej torby na laptopa. Wrzuciła ją do czarnej, matowej, klasycznej Birkin zrywając się na równe nogi.
- Jeśli będziesz miał jakieś pytania, Twoi prawnicy mają do mnie kontakt. Ale zapisałam tez swój adres e-mail i numer telefonu na odwrocie umowy. - raczej nie bała się niepotrzebne flirtu ze strony starego, bogatego geja. Co najwyżej mógłby chcieć wyjść z nią na zakupy. O ile na koniec pokrywa rachunek to pewnie nawet by się skusiła!

Sean Taylor
przyjazna koala
Melville
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Po co mi to dajesz? - zdziwił się wyraźnie gdy po podpisaniu obu egzemplarzy Melville postanowiła jeden wręczyć jemu. Czy on wyglądał jej na kogoś, kto nosi przy sobie jakiekolwiek papiery? Czasami nawet nie zabierał portfela ograniczając się do karty kredytowej i pliku banknotów. No i telefonu. Klucze? Domu zawsze ktoś pilnował.
- Myślę, że Lewis ma rację. Nie nadużywajmy swojego towarzystwa, jeszcze miłą atmosferę szlag trafi... - Taylor, przekonany że na tym już koniec tego spotkania ponownie ulokował ręce w kieszeniach jeansów i powoli zaczął ruszać w stronę wyjścia - Dzięki za gościnę, świetne piwo, ekstra dom... jakbyś czegoś potrzebował, dzwoń, ogarniemy. Na razie Oswald. Na razie Mokebe! - jeszcze wykonał pseudosalut w ich kierunku i, znów puszczając Melville przodem, opuścili dom. Schody jeszcze pokonali jak należy, ale gdy zeszli na podjazd klepnął blondynkę w tyłek i tam też ją pozostawił.
- Z altany musimy zrezygnować. Kusi, ale gdybym był takim chujem jak Oswald, któremu zagroziłaś przed nosem... cóż, jakby typ, któremu nie chce nic dać bzyknął w mojej altanie jakąś pannę, oj byłbym wkurwiony... - ta sytuacja go bardziej bawiła niż złościła, zresztą zamknięte jedne drzwi to zwykle otwarte długie... a przynajmniej tak gadają jacyś azjatycy mnisi czy inni kołczowie.
- Poza tym spodziewam się, że on coś knuje... - dodał, gdy już znaleźli się przy samochodzie - A tak poza tym... od kiedy oglądasz telewizję? Nie podejrzewałbym Cię o tego typu rozrywki... - chyba przez całe to spotkanie, ta rewelacja go najbardziej zaskoczyła.

Melville Lewis
przyjazna koala
nick
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Tak, wiem. Mam zajebisty tyłek. - przyznała, kiedy Sean dał jej klapsa i przytrzymał dłoń na jej pośladku. Mnie mogła kryć się za nieszczerą skromnością.
- Nie oglądam telewizji, tylko Reachera. - poprawiła go spokojnie. Niemalże profesorskim tonem.
- Jestem fanką serii książek i samej postaci. Jeśli typowa kobieta podkochuje w nieznajomym aktorze z ekranu, ja mam fantazje o Reacherze. - wzruszyła lekko ramionami. Chwyciła za klamkę od drzwi swojego samochodu, a charakterystyczne mignięcie świateł i dźwięk otwieranego zamka obwieściły wolny wstęp!
- Moje auto jest pewnie tak samo duże jak ta altana. Ale wole żeby Oswald nie rzucił na mnie klątwy. Pewnie znał się osobiście z czarownicami z Salem. - jednym słowem, chciała się ulotnić z podjazdy najszybciej jak to tylko możliwe. Zaczekała tylko aż Sean ostatecznie zapnie pasy i odpaliła silnik. Ku jej zaskoczeniu, na ganku zjawił się Oswald ze szklaneczką whisky. Nawet do nich pomachał, unosząc szklankę w niemym toaście.
- Mam wrażenie, że wyjątkowo masz racje. Coś kombinuje. To stary wyjadacz. - mruknęła, włączając kierunkowskaz i włączając się do ruchu na głównej drodze.
- Zastanawiam się tylko co. Ostatecznie zagra ekscentryka i zmieni zdanie? Uda zawał? - mruknęła. Raczej nie spróbuje ich otruć podczas kolacji. To szybko rzuciłoby podejrzenie na niego.

Sean Taylor
przyjazna koala
Melville
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Potato potato tomato tomato - jakkolwiek idiotycznie jest to pisać, tak bardzo lubię to powiedzonko, więc chyba łatwo sobie wyobrazić zróżnicowaną wymowę poszczególnych słówek. Sean wcale nie wyglądał na przekonanego tą próbą wyłuszczenia mu różnic - Wciąż. Byłem przekonany, że telewizor masz tylko po to, aby oglądać porno na dużym ekranie... - bynajmniej nie zamierzał tutaj drążyć i próbować jej czegokolwiek udowadniać. Także dlatego, że z nią było w tej materii ciężko.
- Co to w ogóle za typ? - dopytał zainteresowany tym nowym rodzajem fantazji, którym zdradziła się przed nim kobieta. Sean naturalnie nie miał zielonego pojęcia o takim bohaterze powieści... chyba mimo wszystko kryminalnych - Zaraz, czy to czasem nie w tą postać wcielał się Tom Cruise w jednym czy dwóch filmach? - teraz mu coś zaświtało. Posiadł kilka teatrów, między innymi w NY i LA, stąd bliżej mu było do twórczości Broadway'owskich, ale o Hollywood też się otarł. Młode aktorki potrafią być bardzo przekonujące w nadziei na szepnięcie słówka to tu, to tam. Nie każdy kończy jak WInstein.
- Oby się kutas udławił, wiele to ułatwi - burknął nie siląc się na odmachanie. Okulary miał już na nosie. Ktokolwiek nie przejmie ziemi po Oswaldzie, chętnie się jej pozbędzie i to, jak mówił wcześniej, za pół ceny. Na co komu nieużytki, których nikt nie zagospodaruje, za które trzeba płacić niemałe podatki gdy można mieć żywą gotówkę - Jedyne co mi przychodzi do głowy, to że na tej ziemi są jakieś pieprzone złoża diamentów czy czegoś innego... - rzucił z głupia frant grzebiąc po schowkach i skrytkach. Szukał jakiejś wody. - Z tego co wiem, umowy przedwstępne można obalić, więc... wkurwia mnie ten staruch i tyle... - westchnął w końcu - Znajdź jakieś miłe, zacienione miejsce po drodze... - rzucił od niechcenia wciąż poszukując czegoś do picia...

Melville Lewis
przyjazna koala
nick
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Do tego tez. I do konferencji. To wygodniejsze niż jakiś mała laptop. - ściągnęła lekko brwi. Mogła korzystać z telewizora do najróżniejszych czynności. Pewnie nawet seks wideo z Seanem uprawiała na telewizorze. Przez telewizor?
- Tak. Nie wiem kto wybrał tego karła do tej roli. Kompletnie się nie nadawał. - w ramach buntu zdecydowała nawet nie oglądać tych adaptacji filmowych. Wychodziła z założenia, że książka zostawiła jej na tyle miłych wspomnień, że nie warto podejmować ryzyko.
- Pewnie wlazł pod biurko producenta żeby dostać tę rolę. Albo liczyli, że samo nazwisko wystarczy. - wzruszyła lekko ramionami. W zasadzie niemal się wzdrygnęła na samo wspomnienie niskiego aktora z wielkim nosem, nieznośnym ego i szemraną psychiką.
- Nie jestem pewna czy to by cokolwiek ułatwiło. - pokręciła głową przecząco. Jak na złość nie było żadnego sensownego zjazdu, gdzie mogliby złapać kilka głębszych wdechów i płytszych orgazmów.
- Nie wiemy co ten dziad zapisał w testamencie. Kto dziedziczy tę ziemię i jak skomplikowane procesy spadkowe musi przejść. - możliwe, że trafiłoby na kogoś łatwego. Kto z chęcią pozbędzie się gruntów, bo ceni bardziej gotówkę niż zamrożone środki inwestycyjne. Ale Oswald mógł równie dobrze przepisać ziemie urzędowi, jakiejś fundacji albo kilku osobom. To z kolei wydłuży negocjacje. Mógł także dodać pewne zapisy - ktoś dziedziczy po ukończeniu iluś lat. Same komplikacje! Lepiej wykorzystać dobrą wolę tej chodzącej mumii.
- Tam jest jakiś pensjonat, ale pewnie nie ma tam żywego ducha. - mruknęła. Zatrzymała się bowiem na jakiejś opuszczonej stacji benzynowej. Pamietała pewnie lata osiemdziesiąte, o czym świadczyły rozpadające się neony. Po drugiej stronie dużego parkingu był pensjonat z zaparkowanymi dwoma samochodami. Ale nie sadziła by ktoś miał im szczególnie utrudniać życie na środku takiego pustkowia.
przyjazna koala
Melville
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- a fakt, pamiętam... - przytaknął przypominając sobie ich niedawną krótką konferencję w związku z mocno opóźnionym oskarżeniem o molestowanie, napastowanie... cholera, Sean nawet nie pamiętał o co chodziło z tą laską z Minnesoty. Tematu więcej nie drążył.
- Brzmisz jakby Tom Cruise uraził twoją kobiecą dumę... startowałaś kiedyś do niego i odrzucił twoje zaloty? - teraz wiadomo, że Sean się z niej zwyczajnie nabijał, ale dawno, o ile kiedykolwiek, nie widział jej takiej zacietrzewionej i negatywnie nastawionej do czegokolwiek. Jasne, nie była kobietą do rany przyłóż, często wyrażała się dosadnie i bezpośrednio, ale nawet jemu wydało się, że niechęć do pierwszego scjentologa Hollywood była wręcz niezdrowa.
- Jedyne co mi teraz przychodzi do głowy, to że właśnie zmieni te zapisy aby to po swoim zgodnie utrudnić. To by mnie nie zdziwiło, ale jezeli nie ma dzieci i krewnych... każdy na kogo spadnie taki dar będzie wolał żywą gotówkę od gruntów - no chyba, że ofiarowałby grunty jakiemuś wielkiemu deweloperowi, czy komuś w tym guście, ale tor był zbyt daleko by budować tam jakieś nowe luksusowe osiedle. Daleko do oceanu, raf, pociągnięcie mediów. - W najgorszym razie poszukam toru gdzieś indziej... - ta lokalizacja była świetna, nie wymagała iwele pracy, ale miał ciekawsze rzeczy do roboty niż kopanie się ze starym capem. Zwykle szedł taranem, ale jak gówno leżało na ulicy to i on czasami je obchodził zamiast rozwalać na wszystkie strony.
- Zamierzasz tam zjeść obiad? Kurz zaserwowany z brudem? - prychnął, gdy się zatrzymali - Zaczął cię kręcić seks na starych, skrzypiących materacach? - odpiął pasy uśmiechnął się i wyszedł na zewnątrz - Jeżeli chodzi o mnie to niczego więcej nie potrzebuje.... - przesunął dłonią po masce. Cóż. To był problem. Była naprawdę gorąca od australijskiego, letniego słońca - Otwórz bagażnik... - polecił jeszcze przechodząc na tył pojazdu...

Melville Lewis
przyjazna koala
nick
Prawnik — Lewis Corp
31 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Albo odda to jakiemuś deweloperowi albo fundacji. Z fundacją możemy się bić przez następne pare lat. - żaden ekolog nie będzie przecież prześladował fundacji wspierającej zagrożone gatunki albo chore dzieci
- Dobre sobie. - prychnęła.
- Wszyscy wiedzą, że mężczyzna zaczyna się dopiero od metra osiemdziesiąt. - dodała tym swoim profesorskim, wykładowym tonem.
- A ja nie flirtuje z karzełkami. Wolę prawdziwych mężczyzn. - aby go w tym utwierdzić, pogłaskała go nawet po kroczu, przez materiał spodni. Już nie pamietam czy miał jeansy czy proste spodnie wełniane? Ale to bez znaczenia, nie przeszkadzało jej wcale w złapaniu go za jedna z jej ulubionych części jego ciała.
- Ach, zapomniałam o prezencie. Ale nie będę się teraz rozpraszać, zostawię sobie deser na samotny wieczór w domu. - mruknęła, gasząc silnik. Oparła się wygodniej na miękkim, skórzanym fotelu. Uniosła lekko brwi, gdy Sean wysiadł z samochodu.
- Nie. Nie lubię ani starych domów, ani starych mebli. Wole świeże wnętrza i czyste pościele. - tylko raz korzystała z każdego ręcznika, wrzucając go zaraz do kosza na brudy. Wolała tez jednolitą, prostą pościel z egipskiej bawełny o splocie powyżej 1000. Ewentualnie 800 splotów, ale to już czysta perwersja i spartańskie warunki.
- Mogłabym Cię kiedyś porwać i przetrzymywać w bagażniku jako moją seksualną zabawkę. - dodała z szelmowskim uśmiechem, bo spodziewała się, że role teraz się odwrócą. Nacisnęła jeden z guzików na kluczyku, a bagażnik zaczął się powoli unosić. W środku pewnie było bardzo pusto. Może miała parasol - na wszelki wypadek gdyby pogoda za sprawa globalnego ocieplenia postanowiła oszaleć. Może miała tam jakieś narzędzia? Ale pewnie to duża fantazja.

Sean Taylor
przyjazna koala
Melville
CEO na zesłaniu — pieniądze robią się same
41 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
CEO holdingu, oficjalny właściciel klub NBA... na zesłaniu za nietrzymanie rączek przy sobie. Poza tym, zdecydowanie nie jest to przykład typowego gościa z Wall Street.
- Będziemy się martwić potem, ale lepiej pomyśl co on może odstawić i bądź na to gotowa - mimo iż cała rozmowa szła raczej w luźnym tonie, to jednak teraz głos Seana stał się inny, twardszy. Ot jakby chciał jej przypomnieć, że jednak pracuje dla niego i mogą się pieprzyć regularnie, ale poza oddawaniem mu swego kształtnego tyłka i seksownego ciała ma też inne, bardziej przyziemne obowiązki.
- To chyba była córka tej pokojówki... niespecjalnie się opierała, chyba była wreszcie zadowolona, że ktoś bogaty zwrócił uwagę na jej młode ciało, za dużo gejów u Oswalda - rzucił rozbawiony, jednak strącił rękę Mel ze swojego krocza. Na to jeszcze przyjdzie czas...
- Tak myślałem... - przytaknął, a gdy i ona już wyszła nawiązał jeszcze do wcześniejszej dyskusji - Dlatego zostaniemy tutaj, a jeżeli tam ktoś siedzi to wątpie, aby telefony wystarczająco dobrze uchwyciły naszą zabawę. Zresztą, z tego co kojarzę to świadomość, że ktoś patrzy ciebie i tak nakręca... - rzucił obchodząc auto.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Melville Lewis
przyjazna koala
nick
ODPOWIEDZ