lorne bay — lorne bay
26 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
co w ręce mi wleci, to się rozleci
- 1 -

outfit do pośmiania się z piżamki, tylko u niej to jakiś random, a nie Versace no i pewnie ma trampki, bo by się w kozakach ugotowała.

To nie był jej dzień - powtarzała sobie w myślach, idąc ulicą wśród zacinającego w twarz deszczu. Kiedy tylko jej oczy napotkały kurtynę deszczu za oknem, znów zaczęła przeklinać moment, w którym zgodziła się pójść na randkę w ciemno. Kto w ogóle jeszcze na coś takiego chodzi? Zdaje się, że wyłącznie frustraci i chcąc nie chcąc, zaliczała się do tego grona. Kiedy dwa tygodnie temu pozwoliła założyć sobie profil na Tinderze, wychodziła z założenia, że być może ma to jakiś sens. Może niekoniecznie spotka miłość swojego życia, ale trafi na przyzwoitego faceta, z którym będzie mogła wyjść na kawę albo piwo, porzucać lotkami, pogadać o chociażby planach na wakacje, ale nie. Po siedmiu fotkach prężących się do obiektywu penisów (w tym dwóch wyjątkowo odrażających), poniechała dalszych poszukiwań. Ponoć siedem to szczęśliwa liczba, więc skoro spotkało ją przy niej samo nieszczęście, zdecydowała, że czas odpuścić.
Inne plany wobec niej miała dziewczyna (dalej nie potrafiła przywyknąć do tego, że Ryder wyrósł ze swojego bromance'u) młodszego brata. Wciąż nie nadążała co jest między nimi i czy to już oficjalne, czy dalej bawią się w te dziwaczne podchody, chociaż w sumie po zdjęciu na insta już wszystko było wyjaśnione. A że Lyrę lubiła to po długim namawianiu finalnie zgodziła się pójść na randkę z facetem, którego jej wybrała, licząc na to, że sugerowała się wielkością penisa.
Wchodząc do restauracji, trochę zaczęła żałować, że nie zdecydowała się jednak na jazdę uberem, a zamiast tego licząc na to, że zaraz przejdzie (a wcale nie przeszedł), wybrała rower. Strugi deszczu spływały po jej włosach, które przed wejściem, pod niewielkim daszkiem wycisnęła, nim postanowiła wejść, pozostawiając za sobą mokrą ścieżkę, jak dziwna odmiana jakiegoś wodnego ślimaka.
- Um, to Ty jesteś Rusty, tak? - zaryzykowała, podchodząc do stolika, przy którym siedział opisany wcześniej przez Lyrę mężczyzna. A przynajmniej tak jej się wydawało. No i był suchy, w przeciwieństwie do niej. Ostrożnie, uważając żeby niczego przy tym nie strącić, zajęła krzesło na przeciwko niego. Nie zamierzała przyznawać się, że została wrobiona w randkę w ciemno. Im więcej o tym myślała, tym bardziej lamersko to brzmiało. Zupełnie jak samo słowo lamersko. - Wybacz, ze musiałeś czekać. Myślałam, że ten deszcz przejdzie, ale... - owszem, mogła sprawdzić pogodę w telewizji albo internecie, i owszem, tego nie zrobiła. - W sumie to nawet przyjemnie tak się schłodzić. Co innego jakby była burza, wtedy bym sobie odpuściła, ale tak... - urwała, zastanawiając się, czy przypadkiem Rusty, l. 29, nie pomyśli teraz sobie, że nie ma w domu prysznica. Albo chociaż umywalki.

Rusty Overgaard
ambitny krab
nick
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
20.

Kurwa mać, ile jeszcze?
Z tańczącym kaktusem, sprzedawanym na ebayu, łączyło go tyle, że też już miewał dosyć. Akurat nie zjazdu, a umawianych przez znajomych spotkań, które były jakąś parodią komedii romantycznej z lat dziewięćdziesiątych. Bo jeszcze żadna z randek w ciemno się nie udała. Ani on nie dostrzegał w nich choćby krzty potencjału, ani znajomi nie trafiali z doborem partnerek. Raz była to znajoma z dzieciństwa, innym razem była żona (chyba) byłego kumpla, teraz wiedział tylko tyle, że jest ruda.
Nie był świętym, zwracał uwagę na wygląd, każdy zwracał, ale nie to się dla niego liczyło w rozmówcy. No właśnie, rozmówcy, chodziło o rozmowę, a on nic nie wiedział o dziewczynie, oprócz tego, że miała na imię... - Jinx, hej - uśmiechnął się lekko znad swojego drinka, mając wrażenie, że to jakieś pieprzone deja vu, bo ostatni raz w tej samej knajpie też był na randce. Może jednak Rusty Overgaard to po prostu nieudacznik, który nie potrafił się zaangażować, albo odstraszał potencjalne partnerki? - Wiesz, ja mam w domu klimatyzator, działa trochę sprawniej niż deszcz i nie trzeba go uzależniać od prognozy pogody - on był suchy, bo mieszkał przecież zaraz obok i zdążył przed deszczem, a o klimie oczywiście mówił żartobliwie, bo nie musiał mokrej dziewczynie dokładać zmartwień. - Zgadza się - skinął głową.
Niczego o niej nie wiedział, bo to nie on się z nią umówił. A to było prawdą przynajmniej połowicznie, bo chociaż propozycja spotkania wyszła z jego konta, to nie spod jego palców. Podobno przynajmniej rozmowa nie ciągnęła się za długo, bo wtedy jednak miałaby poznać trochę innego Rusty'ego. - To czego jeszcze się o mnie dowiedziałaś? - mógł chociaż przejrzeć historię konwersacji, kiedy na nią czekał, ale tego nie zrobił, a teraz było już za późno. - I czego się napijesz? - wzrokiem podłapał spojrzenie kelnera, który już szedł w ich kierunku, dokończył też swojego drinka, bo może jak alkohol ich trochę rozluźni, to nie będą tacy niezręczni?

Jinx Fitzgerald
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
co w ręce mi wleci, to się rozleci
Kaktusy nie przepadały za nadmiarem wody, a że Jinx była jak chodząca ulewa, z kaktusami miała niewiele do czynienia. Może to i dobrze, bo to zdradliwe rośliny były. Raz w dzieciństwie nawet zauważyła takiego uroczego, pokrytego milutkim puchem i jakże się zdziwiła, kiedy ten puch został w jej dłoni, piekąc jakby dotknęła rozgrzanego pieca.
Teraz piekły ją policzki, kiedy zbliżała się do stolika. Czuła jak wzbiera w niej poczucie winy, jakby sam fakt, że to nie ona, a Lyra dokonała za nią wyboru był czymś złym. Ale im bliżej było terminu randki, tym bardziej żałowała, że zgodziła się na nią pójść. Zwłaszcza teraz, kiedy ociekając deszczem zajęła miejsce na przeciwko wypadkowej algorytmu Tindera.
- Chyba też powinnam w niego zainwestować - uśmiechnęła się blado, wdzięczna, że nie próbował sobie zażartować z jej obecnego stanu i nie zarzucił typowo tinderowym tekstem w stylu "widzę, że randka się jeszcze nie zaczęła, a Ty już jesteś mokra". - W zasadzie to gdybym zwróciła uwagę na prognozy, może bym jednak przemyślała ten udział w deszczowej piosence - z tą różnicą, że he was singing in the rain under his umbrella-ella, a ona wyszła pozbawiona nawet kaptura. No i teraz, z tą żałosną próbą wybrnięcia, pewnie i godności.
Drgnęła gwałtownie. Niby zwykłe, luźne pytanie, a wprawiło ją w niesamowitą konsternacje, bo...
- No więc.... - kurwa. - Dowiedziałam się... - kurwa razy dwa, kurwa do kwadratu. Kurwa, kurwa, kurwa. O czyyyym Lyra z nim rozmawiała? Bo to jej Jinx zleciła cały ten small talk, wychodząc z założenia, że sama chujowa jest w te klocki i może działa wręcz jak magnes na przyjebów, a taka Raynott obeznana w świecie wirtualnych randek, lepiej sobie poradzi. Żałowała, że pierwsza nie wpadła na to genialne pytanie. Testował ją?
- ... Że mam do czynienia z przystojnym, inteligentnym mężczyzną, który wie jak nadać życiu kolorów - a medal za czcze pierdolenie dostaje.... Przełknęła ślinę, z trudem przybierając na usta swobodny uśmiech. Równocześnie miała nadzieję, ze rzeczywiście facet będzie miał trochę rozumu w głowie, ale z drugiej strony jeśli go nie miał, to i tak się nie zorientuje, że nie jest inteligentny, więc na jedno wychodziło! - A Ty? Coś szczególnego Ci się spodobało? - zapytała, zerkając na niego podejrzliwie, w obawie, że sama oberwie rykoszetem przez swoje pytanie.
- Whiskey z colą! - zadecydowała od razu, z dzikim entuzjazmem skazując siebie na wieczne potępienie. Dość często zdarzało jej się zapominać, że jej głowa nie należy do najmocniejszych.

Rusty Overgaard
ambitny krab
nick
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Na początek możesz też zainwestować w parasolkę. A jak nie chcesz inwestować, to wystarczy poczekać aż przestanie padać. Wiesz ile ludzi zostawia swoje w stojakach tak już na zawsze? - Rusty parę lat temu kupił sobie elegancką, czarną, z drewnianą rączką i drutami, które zdawały się być bardziej trwałe niż w tych za trzy dolary, które przy najmniejszym podmuchu wiatru postanawiały się rozpaść. A skoro ludzie nie chcieli pamiętać o swoich parasolkach, to trzeba było korzystać! Raczej po nie nie wracali. Nie, żeby Fitzgerald był pasjonatem parasolek, ale lubił obserwować ludzi, a ci, chodź przywiązywali się do dóbr materialnych, takie akurat mieli gdzieś.
- Dobra, pewnie próbujesz to utrzymać jako tajemnicę, ale cię rozgryzłem - splótł ze sobą palce obu dłoni, podpierając na nich brodę. - Lubisz dobry film, dobrą książkę i podróżowanie - to lubili dosłownie wszyscy. A cała masa ludzi pisała podobne pierdoły w swoich opisach i podawała je za zainteresowania. Poważnie. Ludzie uważali, że ich zainteresowaniami były rzeczy chyba naturalne wręcz dla ludzkości, bo jeśliby ktoś powiedział, że nie lubi oglądać dobrego filmu, byłby wyśmiany. I dlatego właśnie Rusty nie wierzył w aplikacje randkowe. Ludzie na żywo byli dużo ciekawsi niż to, co próbowali na siłę zmieścić w opisie, który jednocześnie miał być chwytliwy, błyskotliwy i zachęcić do przewinięcia w tę dobrą stronę.
- O, czyli nie jesteś fanatyczką czystych alkoholi, które najlepiej pić w określonej temperaturze, w odpowiednim szkle i tak dalej? - uśmiechnął się lekko, nawet z ulgą, bo pozerzy, którzy udawali, że rozróżniają bukiet kwiatowy w czerwonym winie tylko go irytowali, a niestety duzo takich miał okazję w życiu spotkać, bez szczególnej sympatii. Sam też wziął whisky (bo chyba to wcześniej pił) i bardzo żałował, że nie zajrzał na profil Jinkx przed spotkaniem, zeby zobaczyć co może tam znaleźć, co pomogłoby mu w rozpoczęciu, albo pociągnięciu rozmowy w jakimś sensownym kierunku.

Jinx Fitzgerald
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
co w ręce mi wleci, to się rozleci
- W zasadzie to mam parasolkę, ale... No z cukru nie jestem. No i żeby nie było, to nie tak, że zwykle robię yolo i wychodzę niezależnie od pogody z domu. Teraz... Tak jakoś wyszło - zmieszała się trochę. Rzeczywiście, zdarzało jej się wcześniej sprawdzić pogodę, ale nawet jeśli już to zrobiła, często albo była zbyt spóźniona żeby wrócić się po parasol, albo po prostu go zapominała, a kiedy już się zorientowała, była w środku drogi po środku ulewy. Jej imię nie wzięło się znikąd. Po prostu przyciągała do siebie pecha. Przynajmniej tak sądziła. Bo może gdyby poświęciła nieco więcej czasu na skupienie nad czymś uwagi, ów pech nieco by odstąpił.
Z drugiej strony patent na podbieranie parasolek ze stojaków, choć nie był nacechowany wyjątkową moralnością, był sprytny i mógł niejednokrotnie zażegnać jej problem. Nie chciała się przyznawać do tego na głos, ale była całkiem skłonna skorzystać z niego w niedalekiej przyszłości. O ile znowu zapomni parasola, a ten był ostatnią rzeczą, w którą chciała jakoś specjalnie inwestować, bo parasole się łamały i gubiły, a chociaż Jinx sobie mogła pozwolić na takie okresowe zakupy, to nie lubiła marnotrawić pieniędzy. Koniec końców wychodzi na to, że zrobiłaby jeszcze przysługę dla środowiska, częstując się takim pozostawionym samotnie w stojaku!
Serce jej zadrżało, kiedy wspomniał o tajemnicy. Zatrząsła się w duchu, zastanawiając się co takiego Lyra musiała napisać temu człowiekowi, ale już za chwilę się uspokoiła, a na jej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.
- Wow, muszę przyznać, że prawdziwy z Ciebie Sherlock - uśmiechnęła się półgębkiem i pokręciła głową. - To chyba lubi prawie każdy, chociaż co do filmu mogłabym polemizować. Akurat rozmawiasz z osobą, która jest w stanie obejrzeć prawie wszystko - prawie, bo jakieś Greye i tego typu filmy przyprawiały ją o ból głowy, ale trzeba było przyznać, że obejrzała w swoim życiu niejedno gówno i była z tego zadowolona! - I w tym kinie plenerowym, czasem są organizowane takie maratony najgorszych filmów świata. Przy dobrym alkoholu - a tego nie powinno być za wiele, o ile miała jakkolwiek skumać sens tego filmu. - to całkiem niezła zabawa - wyjaśniła, równocześnie zastanawiając się czy Rusty nie pomyśli teraz, że na przeciwko niego siedzi jakaś wariatka. Niewiele osób chyba zaczyna rozmowy od opowiadania o najgorszych tworach kinematografii, przyznając się do tego, że lubią je oglądać.
- Totalnie nie znam się na alkoholu. Dla mnie musi być podany tak żeby był smaczny, a co będzie w środku jest kwestią drugorzędną - o ile nie jest to long island, bo po jednym takim potrafiła już bełkotać bez zrozumienia w poszukiwaniu łazienki. - Ty chyba też nie? - spojrzała na niego z zaciekawieniem. Sama też nie przepadała za takimi pozerami i być może dlatego też podchodziła tak sceptycznie do kwestii Tindera, bo o ile nie trafiła na jakiegoś zapalonego kutasiarza, niespecjalnie miała ochotę spędzać godziny na wysłuchiwaniu o rodzajach whiskey.

Rusty Overgaard
ambitny krab
nick
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Wow, naprawdę? Każdy? A już myślałem, że trafiła mi się wyjątkowo wyjątkowa partnerka na randkę - wiadomo, powiedział to żartobliwie, bo każdy lubił dobre rzeczy, tylko dla każdego były one inne. Wystarczyło spojrzeć na jakiekolwiek rozdanie nagród filmowych i to, jak bardzo opinie widzów były podzielone. Potrafili się kłócić i mówić, że wszystko było ustawione, a z ostatnią aferą ze Złotymi Globami chyba i słynnym netflixowym fiaskiem, o wdzięcznym tytule "Emily in Paris", nawet najwięksi antyfani teorii spiskowych zaczynali wierzyć, że to nie te najlepsze filmy dostają najwięcej statuetek. Ciężko też było ocenić który film w rzeczywistości był dobry, a który po prostu trafił w czyjeś gusta i każdy szukał innych rzeczy. Tak jak Rusty ledwo przemęczył satyrę końca świata, a reszta świata mówiła o jego geniuszu. - To musi być prawdziwy talent, jak dajesz sobie z tym radę? - Overgaard, jeśli męczył się nad filmem, to go wyłączał. Nie było sensu tracić czasu na jakieś pierdoły, tylko dlatego, że już zaczął. - Ale... są chociaż tak złe, że aż dobre, czy po prostu dużo ludzi lubi katować się w wolnym czasie? - niestety, ale trafiła na faceta, który nie przepadał za kinem klasy z i nawet nie przebrnął nigdy przez "The Room", czy jakkolwiek nazywał się ten rzekomo najgorszy film na świecie. - Czyli lubisz dobrą książkę, ale zły film, więc połowicznie się zgadza? - rozbawiony uniósł kącik ust i wcale nie z niej się chciał śmiać, po prostu podobne rozrywki były mu obce, ale przynajmniej była trochę bardziej oryginalna, a to w końcu też było w cenie.
- No nie do końca, bo dla mnie nie jest to aż tak obojętne. Mam w domu nawet szafkę z alkoholem i zbieram tam te trochę lepsze butelki - bo może nie był koneserem, ale między winem, a winem i między whisky, a whisky, różnica potrafiła być kolosalna. - Ale nie jestem wybitnym smakoszem, który rozpoznaje takie najmniejsze rzeczy, więc spokojnie, nie musisz się tego obawiać - uśmiechnął się lekko, bo nie miał jej zamiaru zbesztać za picie ze słomki, kiedy nie powinna, ani nic z tych rzeczy, trochę tak jak z flmami - niech każdy ogląda to, co mu się podoba i nie wtrąca się w to, co robią inni ludzie, bo nic nie jest świętością.

Jinx Fitzgerald
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
co w ręce mi wleci, to się rozleci
- No dobra, może co do książki tutaj akurat grono się zawęża. Chyba ludzie ostatnio coraz mniej książek czytają - zapiekł ją nos, kiedy czubek zaczął rozkwitać czerwienią. Nie chciała zabrzmieć jakoś przemądrzale, chociaż akurat z tą wyjątkowością trafił w samo sedno. Bo choć może nie w kwestii utartego schematu lubię-nie lubię, ale trafiła mu się wyjątkowa niezdara. Do tej pory jeszcze nie udało jej się zaprezentować całego swojego wachlarza pokracznych umiejętności, ale przy najbliższej okazji albo co bardziej prawdopodobne - kieliszku, jeszcze będzie w stanie go zaskoczyć.
- Jakoś daję, co więcej, mogłabym to nazwać moim hobby w wolnym czasie - może zabrzmiało to tak, jakby spędzała dnie i noce na oglądaniu strasznego syfu, ale w rzeczywistości wcale tak nie było. Czasem po prostu miała niesamowitą potrzebę obejrzenia jakiegoś absurdalnie przewidywalnego serialu albo filmu, w którym do żadnego z bohaterów nie pałała sympatią, ale dlaczego? Tego nie potrafiła wyjaśnić. po prostu sprawiało jej to jakąś specyficzną przyjemność. - Ale żeby nie było, robię też inne rzeczy - dodała na wszelki wypadek, gdyby jednak nie czytał jej w myślach i uznał za wariatkę. Z drugiej strony wcale nie chciała iść na tą randkę, wciąż czuła się głupio, że dała się namówić przyjaciółce, a równocześnie niezręcznie, kompletnie nie wiedząc, kim jest ten facet, bo nawet nie zadała sobie trudu żeby przejrzeć wcześniejszą konwersację.
- Nie powiedziałabym, że wszystkie takie są, ale... Coś w tym jest, wiesz? - już nie bardzo chciała wracać do tego, że oprócz tych tak złych, że aż dobrych, zdarzają się gnioty, które ogląda z niewyjaśnionych samej sobie przyczyn. - W zasadzie to się zgadza, z książką trafiłeś, bo chociaż filmami niszczę sobie głowę, nie umiałabym się męczyć z beznadziejną książką - raz w życiu próbowała i powiedziała sobie - nigdy więcej. Ale skąd miała wiedzieć, że książka okaże się gorsza od filmu? Przeważnie było na odwrót!
Ał, kolejna gafa. Znowu poczuła jak się czerwieni. Zbyt często zakładała, że ludzie są po prostu "jacyś" po pewnych zrachowaniach, co nie zawsze było trafieniem w dziesiątkę. Na szczęście nie wydawał się być rozgoryczony z jej powodu.
- Racja, zawsze zapominam, że istnieją jeszcze pół-środki i normalni ludzie, ale może to dlatego, że większość czasu spędzam ze zwierzętami - w końcu była weterynarzem. Nawet miała to wpisane w profilu na Tinderze, bo z jakiegoś powodu Lyra uznała to za super seksowne.

Rusty Overgaard
ambitny krab
nick
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- Czyli co, aspirujesz na krytyka filmowych gniotów, czy ocen na IMDb już nie wystawiasz? Bo wiesz, na takiej podstawie można też przeprowadzić komuś analizę osobowości - co prawda byłaby równie wartościowa jak ocena wieku na podstawie ulubionego rodzaju pieczywa w teście na BuzzFeedzie, ale dalej to ocena. I skoro niektórzy potrafili po godzinie i dacie urodzenia przewidzieć przyszłość wniosku, albo wróżyli z fusów, to czemu nie? Dlatego kiedy ktoś go pytał o ulubione filmy, najczęściej chwilę się zastanawiał co odpowiedzieć, bo czasem gust przy ulubionych produkcjach był dla niego czymś zbyt prywatnym. Dlatego też sam miał konto bardzo incognito, żeby samemu dla siebie porządkować obejrzane tytuły, ale nazywał się littleponyyy420, więc nie spodziewał się, żeby je ktoś miał z nim powiązać, skoro ostatniego blanta trzymał między wargami chyba lata temu. Tak, powinien czasem odpuścić i przestać być takim wiecznie spiętym i poprawnym.
- Na film składa się po prostu więcej elementów. Zdjęcia, muzyka, efekty specjalne, gra aktorska, gdzieś na końcu dopiero scenariusz, a w książce masz tylko historię i swoją wyobraźnię - dlatego pewnie na książce trzeba było się bardziej skupić, wymagała więcej myślenia, a ludzie uważali je za coś bardziej ambitnego. Rusty chyba nie miał zdania - była to była, sam miał domową biblioteczkę zapełnioną od podłogi do sufitu, ale też pracował z tekstem na co dzień, po tylu latach w redakcji już wiedział jaką wagę mają poszczególne sformułowania.
- A z ludźmi już nie? Są całkiem ciekawi. Nie wszyscy, ale lubię ich czasem obserwować. Albo zakładać o czym myślą, co robią. Zobacz, tamci na przykład - wskazał ruchem głowy na parę w okolicach czterdziestki. - Jest tak znudzona, że zaraz sobie wykręci palce tym pierścionkiem, a on siedzi z telefonem. I ma obrączkę. Pewnie są małżeństwem, już takim starym. Może to trochę wścibskie, ale jak się im uważnie przyjrzysz, możesz pewne rzeczy zauważyć - on za to zauważył, że jeszcze nie zamówili drinków (chyba), w międzyczasie się więc tym zajął.

Jinx Fitzgerald
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
co w ręce mi wleci, to się rozleci
- Żeby to robić musiałabym pewnie się porejestrować na jakiś portalach albo chociaż prowadzić rejestr obejrzanych filmów, a to znacznie przerasta moje możliwości. Może nie pod względem technicznym, ale porządkowanie nie jest moją mocną stroną - nawet playlisty na youtubie, mimo że przez jakiś czas były skrzętnie układane tytułami, które miały zawęzić pewne przypisywane do nich gatunki, w pewnym momencie zamieniały się w wielki śmietnik. Świadczyła o tym między innymi lista piosenek, której dochodząc do trzydziestej strony, nie dało się już dalej przewijać, bo większość zebranych na niej tytułów z biegiem czasu zdążyła ulec dezintegracji. Albo po prostu ktoś je skasował. Przez lata planowała też konto na Imdb i chyba nawet kiedyś udało jej się zarejestrować, ale w międzyczasie zapomniała hasła, a wysłanie linku z resetem na maila zdawało się być drogą przez mękę, bo przecież trzeba było naklikać tyle rzeczy, że w końcu spasowała.
- Niby tak. W zasadzie to ciężko porównywać książkę do filmu, bo tak jak w filmach liczy się wszystko to co wymieniłeś, tak w książce odpowiednie sformułowania, a przysięgam, że jeśli gdzieś spotkam "pulsującą męskość" albo "koronkowe majteczki", czy "wewnętrzną boginię" to jestem bliska puszczenia pawia - być może dlatego, że na filmy nie składał się jedynie scenariusz, miała nieco większą tolerancję na różne gnioty, jak chociażby wszelakie seriale paradokumentalne, które oglądało się sprzątając mieszkanie, ot aby coś leciało. No i filmy miały jeszcze tą ogromną przewagę, że można było przewinąć fabułę do przodu, nie tracąc wątku. Chociaż w przypadku takich filmów jak niesławne 365 dni wystarczył początek i koniec albo lepiej - nie oglądać wcale.
- Oni chyba mają nieco inne zdanie na temat tej całej ciekawości - zaśmiała się, bo jak słusznie zauważył para była sobą śmiertelnie znudzona. - Żeby nie było, że jestem jakimś kripem, który stroni od ludzi. Wcale tak nie jest, ale nie powiem żebym pałała jakąś niebywałą chęcią poznawania nowych ludzi - zwłaszcza, że większość działała jej na nerwy, począwszy od wścibskich sąsiadów, a skończywszy na tych najbardziej denerwujących jednostkach, które wstawały z łóżka, obierając na cel wyżycie się na innych. - I w sumie czasem też tak sobie myślę, nawet nieświadomie, kim ci ludzie nieopodal są. A u ciebie skąd ta zdolność obserwacji? Zawsze myślałam, że większość ludzi jest zbyt zajęta sobą żeby zwracać uwagę na innych - z drugiej strony przecież nie bez powodu utarło się, że ludzie lubią wściubiać nos w nieswoje sprawy, więc może nie do końca miała rację.

Rusty Overgaard
ambitny krab
nick
dziennikarz — The Cairns Post
29 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Dziennikarz, niespełniony żeglarz i posiadacz czarnego notesu, który wszędzie ze sobą zabiera, w przeciwieństwie do ukochanej, której już nie ma
- O, to teraz w porządkach są popularne te wszystkie sposoby z Marie Kondo, albo innymi specjalistami, planowanie, organizery, aplikacje i TED Talki - dalej nie pomaga? - rzucił raczej żartobliwie, bo choć sam od dzieciństwa był bardziej uporządkowanym, niż chaotycznym człowiekiem, widział całe masy podobnych reklam jakichś usług, czy nowych show, które miały pomóc ludziom z uporządkowaniem swojego życia, najpierw przez przestrzeń wokół, a przez to też tego, co ma się w głowie. A może na odwrót? Rzeczywiście, spotkał się ze stwierdzeniem, że wizualny bałagan przeszkadza w zebraniu myśli, ale czy te wszystkie sposoby działały, tu miał poważne wątpliwości.
- Okej, ja chyba nie mam tego problemu z książkami, bo czytam trochę... inne? - raczej żadne wewnętrzne boginie były mu obce, ale owszem, bardziej niż sama akcja i postępowanie postaci, zrażały go słowa, źle dobrane i na siłę wciśnięte w usta postaci, co do której miało się jakieś oczekiwania, mogło skutecznie zniechęcić do dalszego zachwycania się dziełem. Tak samo jak tłumaczenia, w których dało się wyczuć brak odpowiednich słów w tym drugim języku, a przekład był sam w sobie swego rodzaju sztuką. Pisarze w końcu nie tylko wymyślali historię, ale też ją spisywali, a tłumacz musiał odszyfrować ją na nowo.
- Z każdej strony mamy wpajane, że trzeba być nie wiadomo jak przebojowym, żeby wszystko szło po naszej myśli, ale wcale tak nie jest. Nie trzeba z uśmiechem witać każdego w pracy i pytać jak mu minął weekend, przynajmniej o ile to rozumieją. U mnie jakoś przeszło, siedzę przy moim biurku, nie mam nic przeciwko nowym spotkaniom, ale nie szukam nic na siłę - nie był ani introwertykiem, ani ekstrawertykiem. Umieściłby się gdzieś pośrodku, ale tego nie rozumieli ci wszyscy rozentuzjazmowani każdym wschodem słońca, ewentualnie ci, którzy narzekali na kolejne wyście w weekend, w międzyczasie narzekając na brak znajomych, ale tu akurat w grę wchodził po prostu paskudny charakter. - Trochę przydaje mi się w pracy. Wywiady, wyciąganie informacji, ale też jakaś obserwacja tego, co dana osoba robi, jak się zachowuje i czy w ogóle warto do niej podchodzić - poza tym lubił obserwować. Tak po prostu. Czy to szumne morze tuż po zachodzie słońca, czy znudzoną sobą parę na kolacji.

Jinx Fitzgerald
przyjazna koala
nata#9784
lorne bay — lorne bay
26 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
co w ręce mi wleci, to się rozleci
- Ojej, mam nadzieję, że nie mówisz na serio - uśmiechnęła się szerzej, bo na myśl o tym, że miałaby jeszcze kogoś angażować i to za pieniądze do porządkowania własnego życia, chciało jej się wewnętrznie śmiać. - Kiedyś próbowałam korzystać z tej apki co liczy kalorie, węglowodany, białka i tak dalej, ale po tygodniu coraz gorzej wychodziło mi uzupełnianie tego aż wreszcie przestałam - nieco głupio czuła się, wyznając takie rzeczy obcemu facetowi, równocześnie zastanawiając się czy powinna się aż tak obnażać, bo w zasadzie na chwilę obecną niewiele na swój temat przekazała pozytywów. Prawda była taka, że w pracy często robiła nadgodziny, poświęcając się w stu procentach wykonywanym obowiązkom, przez co niekoniecznie miała czas pilnować aplikacji, a że wrodzony bałaganiarz nie chciał się dać wyplenić, tym ciężej było jej zachować konsekwentność nawet przy takich pierdołach.
- Żeby nie było, nie czytam samych romansideł, ale czasem zdarza mi się po jakieś sięgnąć - wolała to sprostować, bo szło jej nie najlepiej. Oprócz tego, że zareklamowała się jako człowiek chaos, dochodził jeszcze wątpliwy gust w przypadku literatury. - W zasadzie to dosyć często sięgam po książki stricte popularno-naukowe, które pomagają mi w pracy, ale czasem mam ochotę odpocząć, przy czymś mało wymagającym - a dziełem literackim nie można nazwać utworu, w którym pojawiają się koronkowe majteczki. Czasami żałowała, że tak mało czasu poświęcała na przyjemności w czasie wolnym, więc może takie wyjścia na randki nie były wcale czymś złym. Mimo, że z początku czuła się przerażona myślą o spotkaniu z kimś o kim kompletnie nic nie wiedziała (co zresztą było tylko i wyłącznie jej winą), zaczynała się czuć coraz pewniej, a przede wszystkim mogła oderwać myśli od codziennej rutyny.
- Oprócz tego, że ja nie siedzę przy biurku, chyba określiłabym siebie tak samo. Czasami nie jestem w stanie zrozumieć tych wszystkich ludzi, którzy wręcz muszą wyjść gdzieś do ludzi, na imprezy i tak dalej, bo sama nie mam nic przeciwko spędzeniu czasu w domu raz na jakiś czas bez większego ciśnienia - mnóstwo osób nie wyobrażało sobie spędzenia dnia na "nic nie robieniu", uważając to za bezproduktywny, zmarnowany dzień. Jinx była innego zdania. Mimo, że chadzała na imprezy, nie czuła parcia, ani tym bardziej żadnego zobowiązania żeby koniecznie gdzieś wyjść, bo tak trzeba.
- A nie masz czasem tak, że z obserwacji wydaje ci się, że jakaś osoba jest niekoniecznie tą, z którą chciałbyś zamienić nawet kilka słów, a potem po konfrontacji okazuje się, ze w rzeczywistości to spoko człowiek? - być może jej samej nie wychodziło to najlepiej, ale zdarzały się takie przypadki kiedy uznała, że nie ma nic wspólnego z kimś, kto później okazał się całkiem spoko. Zresztą mówi się, że najlepsze znajomości zaczynają się od nienawiści.

Rusty Overgaard
ambitny krab
nick
ODPOWIEDZ