FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
[11]

Trochę zabawne, że trafili ponownie do tego miejsca, w którym odbyła się ich pierwsza prawdziwa rozmowa (nawet nie po latach, bo przecież wcześniej chyba niespecjalnie mieli okazję, by faktycznie porozmawiać), ale chyba tylko tutaj spośród kawiarni w całym Lorne Bay serwowali te obiecane naleśniki. A przecież Ezra – jak już zostało ustalone – był zwolennikiem porządnego śniadania. Najlepiej rzeczywiście na słodko, ale w wyjątkowych sytuacjach mógł zgodzić się nawet na ofertę słonego śniadania. No i cieszył się przede wszystkim z towarzystwa, bo zdążył już poczuć zdrową sympatię względem Lisbeth na tyle, by chcieć się z nią zaprzyjaźnić. Coś było w tej dziewczynie takiego, że chciało się z nią spotkać więcej niż jeden raz. Nawet jeśli miało to być czysto platoniczne – a przecież miało, co ostatnim razem w sposób wprawdzie bardzo niezręczny udało im się ustalić.
Poza tym niedawno Ezra obchodził urodziny i gdy wybiło mu te magiczne dwadzieścia sześć lat, stwierdził, że w życiu nie tyle powinien się ustatkować, co jednak docenić grono najbliższych mu osób. Do tego grona zaliczał oczywiście braci, jak i również swoją drogą przyjaciółkę Eden, i… nieśmiało pragnął również zaliczyć do tego grona Lis, o ile dziewczyna mu na to pozwoli. I dlatego z czystej ciekawości tego, co u niej, chciał się z nią spotkać. Wciąż chyba byli na etapie raczej poznawania się, ale Ezra podświadomie czuł, że jest to ktoś, z kim będzie się dogadywał. Prawie jakby byli bratnimi duszami? Chociaż w to nie chciał celować Ezra i nawet wypowiadać tego na głos, bo nie był aż tak wielkim epokowym romantykiem, by wierzyć w takie rzeczy.
W każdym razie ucieszył się z zaplanowanego spotkania. Wyjście na jedzonko było chyba dla niego najprostszą formą na zaproszenie kogoś, bo kto nie lubił jeść, prawda? Nie miał pojęcia oczywiście o tym, że być może dla Lis niekoniecznie komfortowe było takie spotkanie na jedzenie, ale… no skąd w zasadzie na tym etapie znajomości miałby wiedzieć? Dlatego ten wybór miejsca wydawał mu się jak najbardziej trafny.
Spóźnił się nieco na to spotkanie, bo coś zatrzymało go w domu, a właściwie to zatrzymał go wujkiem swoim telefonem i prośbą o niezwłoczne sprawdzenie czegoś. Jak się okazało chodziło o jakąś aukcję dotyczącą łodzi i Ezra stracił na to szmat czasu, ale nie zamierzał bynajmniej narzekać. Wpadł do kawiarni spóźniony i od razu dostrzegł Lis. – Cześć, witaj…, przepraszam za spóźnienie – powiedział nerwowo i przewrócił oczyma na to swoje roztargnienie. Natychmiast do niej podszedł i przytulił ją krótko na powitanie, bo w końcu czuł się w jej towarzystwie znacznie swobodniej i ledwo się od niej odsunął i już rozległ się obok niego wesoły szczebiot; Ezraaaa, kochany, dla ciebie to samo, co zwykle?. Chłopak odchrząknął i rzucił przelotne spojrzenie w kierunku kelnerki, którą już całkiem nieźle kojarzył. – Tak, jasne, ale bez bitej śmietany. Dziękuję – odparł z czarującym uśmiechem. – A dla ciebie, Lis? Zdążyłaś już coś wybrać? – spytał, zwracając się do swojej towarzyszki.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
18.

Zaproszenie od Ezry przyjęła z niemałą ekscytacją, bo zwyczajnie rzadko kiedy była gdziekolwiek zapraszana. Koleżanek nie miała, kolegów też nie... była jedynie rodzina i Remigius, a poza nimi raczej stroniła od różnych spotkań. Zapewne też ta ekscytacja sprawiła, że tak ochoczo zgodziła się na śniadanie, nie wiedząc wówczas na co się porywa. To normalne, że Ezra nie był świadomy jej problemów, bo nikt nie był... kilka lat temu zachorowała na bulimię, ale było to już przeszłością, o której - tak się utarło w domu Westbrooków - nie wspominano. Teraz, gdy stare nawyki znów się odzywały, Lisbeth robiła co w jej mocy, aby nikt się o tym nie dowiedział, ale sama wizja pójścia gdzieś na śniadanie i to śniadanie słodkie, niezdrowe, kaloryczne... po prostu napawało ją stresem nad którym musiała przecież zapanować, bo jej także zależało na znajomości z Ezrą. Czuła się przy nim trochę tak, jakby jednak nie straciła całej swojej młodości, chociaż ich teraźniejsze spotkania nie mogły jej zwrócić minionych lat. Po prostu miło było z kimś tak po prostu się umówić, pogadać, pożartować, nawet jeśli sama Lisa żartownisiem była raczej kiepskim.
Na miejsce spotkania przyszła dużo za wcześnie, wiedziała o tym, ale czuła, że tak będzie lepiej, że oswoi się ze słodkim zapachem, przeanalizuje kartę menu i jakoś to będzie. Spóźnienie Ezry było jej więc całkiem na rękę, bo kiedy blondyn zjawił się na miejscu, ona była już w całkiem niezłym stanie. Z drugiej strony, gdy przytulił ją na przywitanie, poczuła, że się rumieni. Miłe gesty świadczące o bliskości z kimś, kogo być może mogłaby nazwać przyjacielem także były nowością. Wciąż niewiele o sobie wiedzieli, ale Lisa chciała to zmienić. Już teraz zrozumiała, że w przeciwieństwie do niej, Brooks dość często pojawia się tu na śniadaniach.
- Ja poproszę z samymi truskawkami i wodę - zamówiła od razu, bo doszła do wniosku, że to będzie najrozsądniejsze. Kelnerka ich zostawiła, więc uwagę Westbook ponownie skupił siedzący na przeciw mężczyzna. - Musisz tutaj często przychodzić, skoro tak ciebie kojarzą - zauważyła, niepewnie unosząc kącik ust do góry. Normalnie powiedziałaby, że to niezdrowe, że powinien zacząć uważać na to, co je, że to może źle wpłynąć na cholesterol, a potem na serce, ale... chociaż zwykła dość otwarcie krytykować cudze nawyki żywieniowe, tym razem ugryzła się w język. - Ja zazwyczaj nie jadam śniadań na mieście - dodała więc jedynie to, by nie pozostała po jej słowach niezręczna cisza. - Moja mama by nie uwierzyła - mogła jednak siedzieć cicho i postawić na to kłopotliwe milczenie, bo niepotrzebnie powiedziała coś, przez co zrobiło jej się głupio. - Jeju, żałośnie to zabrzmiało - skwitowała, czując, że robi się delikatnie czerwona.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
faktycznie, chyba nieco bardziej się z nią oswoił. Przynajmniej na tyle, by przywitać ją w nieco cieplejszy sposób niż poprzedni – co pewnie zamierzał świadomie bądź nie praktykować w przyszłości. Chyba to oswojenie wynikało paradoksalnie z jego roztargnienia i z tego, że przytulił Lis na przywitanie w sposób odruchowy. Dostrzegł jej rumieniec, ale nie zamierzał dawać tego po sobie poznać, od razu przechodząc do zapytania ją o wybór śniadania z karty dań. Uznał, że tak będzie bezpieczniej i taktownie, zwłaszcza mając w pamięci ich ostatnie niezręczne momenty. Miał też nadzieję, że to uczucie zacznie powoli zanikać i będą mogli podejść do siebie z czasem swobodniej.
Usiadł i wreszcie mógł spokojnie skupić uwagę na swojej rozmówczyni. Zaśmiał się dźwięcznie i tylko przytaknął ruchem głowy. – Od czasu do czasu faktycznie – przyznał, zastanawiając się nad właściwą częstotliwością przychodzenia do tego miejsca. Zazwyczaj jednak chyba jadał w domu albo w pracy, ale zdarzało się, że gościł w Once Upon a Tart kilka razy w tygodniu o różnych porach – bądź czasem po prostu wpadał po kawę. Chyba po prostu łatwo wpadał w oko niektórym ludziom i zapadał w pamięć? Mogło tak w zasadzie być. Dlatego przynajmniej ta kelnerka go kojarzyła. – Czasem tylko po kawę – dodał po chwili i wzruszył ramionami, rozglądając się po lokalu i ponownie skupiając wzrok na Lisie. Nawet chciał dopytać czy dziewczyna ma jakieś takie swoje miejsce, ale ona go ubiegła ze swoją odpowiedzią. Uśmiechnął się tylko promiennie. I nagle Lis wypowiedziała coś… wcale nie tak nieprawdopodobnego jak jej się chyba wydawało. – Daj spokój. Wcale nie żałośnie – powiedział z rozbawieniem i potrząsnął głową. – W co by nie uwierzyła? W to, że nie jadasz na mieście? – dopytał lekkim tonem, bo nie uważał, żeby Lis powiedziała coś dziwnego lub nieodpowiednego. Właściwie był nawet ciekaw jej odpowiedzi. ¬– Dlaczego? – Jak i tego, co wiązało się z (być może) niechęcią Lis do jadania na mieście. Bo tak podejrzewał po tym, co powiedziała.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Dla niej po prostu wciąż wizja obcowania z Ezrą, do którego kiedyś wzdychała, była dość nierealna. Oczywiście w poczytanym tego słowa znaczeniu. Niby nie robili nic złego, w zasadzie nie mogli jeszcze nazwać siebie przyjaciółmi, a i tak Lisa już te ich spotkania ukrywała przed światem, bojąc się po postu przyznać przed bliskimi do tego odgrzebywania przeszłości. No i chyba trochę obawiała się reakcji Remigiusa... z początku nie wiedziała, jak by mu miała powiedzieć, a teraz, gdy spotkała się z Ezrą już kilka razy, żałowała, że nie powiedziała od razu. Tak więc póki co spotkania z młodym mężczyzną były jej tajemnicą i wyrzuty sumienia zagłuszała tym, że przecież nie robiła nic złego.
- Ja nie pijam kawy wcale - wróciła myślami do rozmowy, poprawiając się nieco na krześle. Wiedziała, że dla wielu osób taka wiadomość może stanowić nie lada zaskoczenie, bo jednak ten kofeinowy napój był niezwykle popularny, ale skoro spotykali się coraz częściej, to wypadało powiedzieć mu o jej przyzwyczajeniach nieco więcej. Tak po prostu, by w razie czego uniknąć później jakiś wpadek, gdyby na przykład Ezra chciał się z nią gdzieś spotkać i przyniósł kawę... nie, żeby miał jej kupować kawę! Nie musiał! Jeju, o czym też ona myślała w tej chwili?
- Ogólnie, w to, że z kimś wyszłam coś zjeść na miasto - wyjaśniła nieco speszona, ale też nie było co ścinać tego tematu, skoro wyszedł od bezpośrednio od niej. - Bo wiesz... ja generalnie za często z nikim się nie spotykam - przyznała, ale uczucie wstydu tylko się pogłębiło. Nie brzmiało to zbyt dobrze, ale też lepiej od razu postawić na pewne fakty, by potem nie było żadnych złudzeń, które jakoś zaburzyłyby postrzeganie Lisy przez Ezrę. - A co do samego jadania... obok miejsca, w którym ćwiczę jest taka restauracja, w której kiedyś mieli rozpiskę mojej diety od dietetyka, chodziłam tam na posiłki po treningach, ale jakoś tak przestałam - wzruszyła delikatnie ramionami i zamilkła, bo akurat kelnerka przyniosła im ich zamówienia. Spojrzała na swoje naleśniki z lekką obawą. Nawet nie pamiętała w którym momencie przestała chodzić na obiady... chyba wtedy, gdy Remigius jeszcze był ze swoją byłą, a do Lisy zaczęła docierać zazdrość? No, a potem problemy się mnożyły i jedzenie znów stało się dużą przeszkodą.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Na pewno nie robili niczego złego – w każdym razie Ezra nie odczuwał, by robili coś, co ktoś postronny mógłby skomentować jako chociażby podejrzane. Rzecz jasna, nie wiedział kim jest Remigius i jedyne, co w zasadzie zdołał się od Lis dowiedzieć to, to, że z kimś się spotyka. Chyba? W każdym razie wiedział, że nie próbuje go uwieść ani nic z tych rzeczy. Poza tym Ezra już nie wnikał w to jakie ta potencjalna osoba, z którą obecnie była Lis, ma podejście do spotkań Ezry i Lisbeth. Nie zamierzał też o to pytać, bo to nie była jego sprawa i nie jemu było tutaj oceniać sytuację w jakikolwiek sposób.
Rozumiem. Kawa chyba potrafi też mocno rozregulować organizm, prawda? Nie zaleca się jej podczas treningów? – Tak tylko na głos się zastanawiał, bo właściwie nie miał o tym pojęcia, ale… Przyszło mu po prostu do głowy, że Lis nie pije kawy, bo to niezbyt zdrowe. Cóż, nie było to na pewno zdrowe w takich ilościach, jakie niekiedy pakował do siebie Ezra. Zwłaszcza, gdy na przykład odstawiał na jakiś czas papierosy, wtedy pił kawę i jadł słodycze w masowych ilościach, bo w końcu jeden nałóg trzeba zastąpić innym.
To aż takie dziwne? – wtrącił ze zmarszczeniem brwi. Choć może było to głupie pytanie, bo faktycznie Lis wyglądała na nieco zakłopotaną. Zamilkł jednak, gdy postanowiła kontynuować i tylko się w nią cierpliwie wpatrywał. Pokiwał ze zrozumieniem głową, nie komentując w żaden sposób tego, że nie spotyka się zbyt często z ludźmi. Nie było w tym przecież niczego złego. Okej, rozumiał, nie każdy przecież musiał mieć chęci, tuzin przyjaciół i czas, by spotykać się z ludźmi. Poza tym… – Domyślam się, że wyjazdy i treningi też mają trochę na to wpływ? – zagadnął jeszcze w temacie nieczęstego spotykania się z ludźmi.
Zanim zdążył się odezwać, przyniesiono im jedzenie. Zerknął na Lis i dostrzegł w wyrazie jej twarzy coś, co przykuło jego uwagę. Zmarszczył brwi. – W porządku? – zapytał po prostu, widząc niepokój na jej twarzy. – Wiesz… bo chyba zapomniałem zapytać czy masz jakąś specjalną dietę. Chyba pytałem tylko czy jesteś wegetarianką albo czy masz jakieś uczulenie, a do głowy mi nie przyszło zapytać o preferencję i… – zatrzymał się tutaj, bo też nie bardzo wiedział, co dalej w tej wypowiedzi chciał zrobić. Ale szczzerze liczył na to, że Lisbeth na tym etapie się po prostu wtrąci. Lilka sorki, że tyle czekałaś, love you, you know that. Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Czy Lisbeth nie próbowała go uwieść? Cóż... sama tak by tego nie nazwała, ale też skłamałaby mówiąc, że nie zależy jej na tym, aby Ezra miał o niej dobre zdanie i generalnie byłoby całkiem przyjemnie, gdyby czasem o niej myślał w miły sposób. Zależało jej na opinii młodego mężczyzny i nie potrafiła być względem niego tak w pełni obojętna, ale to chyba normalne w przypadku pierwszej miłości, za jaką Lisa go uważała. No i też nie mogła patrzeć na swoje zachowanie, jak na w pełni poprawne, bo takim by było, gdyby z osoby Ezry Brooksa nie robiła swojej prywatnej tajemnicy.
- Tak, to też, poza tym źle działa na ciśnienie i serce - powiedziała rzeczowo, może nawet zbyt rzeczowo, jak na takie przyjacielskie spotkanie, ale już tak miała, że w temacie sportu i zdrowia była bardzo skrupulatna. Chociaż z drugiej strony, z jej własną chorobą, której usilnie się wypierała nawet przed samą sobą, mówienie z zaangażowaniem o zdrowiu zakrawało o wyjątkowo paskudną odmianę hipokryzji.
- One też - przyznała nieśmiało, bo mimo, że sam Ezra się do tego nie przyczyniał, było jej głupio. Wolałaby móc się przed blondynem pochwalić tym, jaka to była lubiana i ilu to nie miała przyjaciół, ale realia dalece się różniły od tych wizji. - Sport zawsze był najważniejszy... kiedyś jeszcze chciałam nadążać za rówieśnikami, ale wiesz... jak nie zna się najnowszych kawałków popularnych idoli, albo w ogóle imion tych idoli, to ciężko złapać z kimś kontakt, no i tak już zostało - wzruszyła ramionami, chcąc - jak zwykle - zbagatelizować poruszaną przez siebie kwestię, pokazać rozmówcy, że to nic wielkiego i w zasadzie wcale jej to nie rusza, nawet jeśli prawda była całkowicie inna. Tak samo z resztą postępowała ze śmiercią Margot. Wciąż wzrok miała utkwiony w jedzeniu i nawet nie wiedziała, że tak się zawiesiła, aż do chwili, kiedy to głos Ezry ją nieco ocucił. Poczuła się trochę tak., jakby przyłapano ją na gorącym uczynku.
- Nie, wszystko jest w porządku, proszę nie przejmuj się - zapewniła go z dużym przejęciem, ale była też w tym pewna nuta stanowczości, bo przecież nie mogła pozwolić mu się domyślić, że coś mogłoby jej nie pasować. Zaraz złapała za widelec i nóż, odkrawając sobie kawałek naleśnika. To nic, mogła zjeść nawet kilka porcji, potrafiła z tym sobie poradzić. - Lepiej też jedz, bo ci ostygnie - rzuciła niby luźno i jeszcze chwilę się wahała z tym kęsem na widelcu, a ostatecznie zjadła go, zachwycając się smakiem, a także planując już, jak się tego posiłku pozbędzie. Zaczynała robić to intuicyjnie, jakby podobne plany stanowiły już integralną część jej codzienności. - Lepiej mi powiedz, co tam u ciebie? Jak w pracy, w życiu? Chciałabym więcej dowiedzieć się o tym, kim jest Ezra Brooks - zauważyła nieco nieśmiało, nie będąc w stanie podnieść wzroku znad własnego naleśnika.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
Przez jego twarz przemknęło przerażone spojrzenie na wieść o złym oddziaływaniu na ciśnienie i serce. To nie tak, że o tym nigdy nie słyszał. Niby o tym wiedział, ale jakoś tak niezwykle poważnie zabrzmiało to w ustach Lisbeth, że na chwilę go to wybiło. Zreflektował się jednak szybko i zaśmiał się nerwowo. – No tak, zdecydowanie – skomentował tylko, wzruszając ramionami niezręcznie. Nie chciał mówić oklepanego „na coś trzeba umrzeć”, bo sam w to nie wierzył i nie uznawał tego głupiego tekstu za jakąkolwiek wymówkę. Zbył swoją nerwowość uśmiechem. Wystarczało, chyba że przyznał jej rację i nie zamierzał dalej ciągnąć wątku kawy. Raczej.
Spojrzał na nią trochę współczująco, choć starał się to zwalczyć, bo domyślał się, że może to wprawić Lis w jeszcze większe zakłopotanie. A to nie było im teraz niepotrzebne. Zerknął, więc na nią przeciągle i czujnie. – Musiało być ci ciężko. Zwłaszcza za dzieciaka – powiedział po prostu. Naprawdę rozumiał i doskonale potrafił sobie wyobrazić jak bardzo czuła się wyobcowana. Sam tak się kiedyś czuł, nawet pomimo tego, że od zawsze otoczony był gromadką braci. – Dzieci nie zawsze rozumieją, że oddanie się pasji musi odbywać się kosztem czegoś innego… takie mam wrażenie – dodał jeszcze ze zmarszczeniem brwi. Miał tutaj na myśli zarówno tego, kto musiał coś poświęcić – w tym przypadku zawieranie przyjaźni – jak i rówieśników, którzy nie zawsze potrafili pojąć, dlaczego ta jedna osoba z klasy nie woli pójść na trening niż nie wracać do domu od razu po szkole i posiedzieć na boisku szkolnym. Obdarzył Lis ciepłym uśmiechem, mając nadzieję, że nie narusza zanadto strefy komfortu dziewczyny.
Obserwował ją jeszcze przez chwilę, ale ostatecznie sięgnął po swój talerz i również skosztował naleśników. – Kim jest Ezra Brooks – dobre pytanie – skwitował ze śmiechem tak szczerym, że aż zrobiły mu się dołeczki. – Nikim szczególnym. Kompletnym nudziarzem – odparła z rozbawieniem i podniósł na nią wzrok. No, bo… naprawdę daleko mu było do jakiegokolwiek potencjalnego obiektu fascynacji. – Miałem niedawno urodziny i już czuję się całkiem stary – palnął bez większego zastanowienia i znów roześmiał się nerwowo. Wink, wink Lilka.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Lisbeth zdecydowanie miała talent do przedstawiania wszystkiego w najmroczniejszych barwach. W jej ustach trywialne kwestie brzmiały jak wyrok rychłej śmierci, więc powinna mieć to na uwadze podczas rozmów z innym, ale zwykle ganiła siebie w myślach już po czasie. Tak samo było teraz, gdy po reakcji Ezry zrozumiała, że mogła sobie darować, albo przynajmniej ubrać to wszystko w jakieś przyjemniejsze słowa. Zdecydowała się już nie ciągnąć tematu ciśnienia i kawy, by do reszty to ich spotkanie nie było przez nią stracone.
- W zasadzie to... z perspektywy czasu myślę, że chyba za dzieciaka było łatwiej - przyznała zgodnie z prawdą, chociaż i ten temat nie zakrawał o miano najlepszego do swobodnej pogawędki. - No wiesz... wtedy nie było perspektywy, z której mogłabym to wszystko ocenić, a teraz... mam dwadzieścia jeden lat i braki w doświadczeniach, jak żadna inna dziewczyna w moim wieku - wyznała cicho, wydychając powietrze z płuc i kiedy te już opuściło jej usta, jeszcze raz przeanalizowała co właśnie powiedziała i prawie powylewała im napoje, tak nagle podskoczyła, wyciągając dłonie spod stołu i machając nimi nad blatem. - To nie miało tak idiotycznie zabrzmieć! - zaczęła od razu, już czując rosnące zażenowanie i przemożną potrzebę naprostowania tego wszystkiego. - Miałam na myśli jakieś imprezy w wieku szesnastu lat i gadanie przez telefon do późna, a nie, że ten... poza tym wiesz, nadganiam wszystko, ok? Całkiem nieźle mi idzie... nie żebym miała jakieś punkty na liście i no - kontynuowała zakopując się we własnej wypowiedzi, aż nie zaciągnęła mocniej daszka na twarzy, by ukryć rumieńce. - Proszę, nie pozwól mi się odzywać - jęknęła pod nosem, bo naprawdę miała siebie dość. Jak nie była królową lodu, to zmieniała się w skończoną idiotkę. Rozmawianie o nim naprawdę było bezpieczniejsze, to też zerknęła na niego niepewnie, ciesząc się, że na twarzy blondyna gości przyjemny uśmiech. Jego śmiech też brzmiał naprawdę obiecująco, mogłaby do tego przywyknąć. - Nie jesteś nudziarzem, Ezra - zapewniła go z mocą, bo sama siebie za nudziarę uważała, a on był od niej znacznie bardziej interesujący. Stary też nie był, Anu, był w kwiecie wieku, prawie jak siedemnastka, całe życie przed nim, rozkwita dopiero, o! - Cholera... urodziny... powinnam była ci chociaż wysłać życzenia - zauważyła niezadowolona z siebie. - Może chociaż postawię nam te śniadanie, chciałabym coś ci dać - przyznała zgodnie z prawdą, bo gdyby wiedziała wcześniej, to jakoś lepiej do tego wszystkiego by się przygotowała.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.

Ezra był raczej dobrym słuchaczem i zawsze doceniał, gdy ktoś chciał mu się zwierzyć – rozumiał, że niektóre osoby naprawdę wiele mogło kosztować podzielenie się swoją historią. Dlatego zawsze słuchał uważnie. A Lisbeth dodatkowo chciał słuchać, bo uważał, że to, co miała do powiedzenia jest naprawdę warte uwagi. No i był jej zwyczajnie ciekawy. Nawet wtedy, gdy brzmiała niczym Mroczny Kosiarz ze zwiastowaniem śmierci. Albo nawet wtedy, gdy mówiła rzeczy, które z reguły mogły być uznane za kompromitujące. Posłał jej nieco pytające i niepewne spojrzenie, bo kompletnie jednak nie wiedział, co miała na myśli, a jego własne myśli powędrowały w dość jednoznacznym kierunku, ale od razu to wyparł w głowie, bo nie sądził, by Lis to właśnie miała na myśli. – Ee… – wymknęło mu się, zanim zdołał pozbierać myśli i je uporządkować. – To znaczy, ja wiem, co miałaś na myśli… – próbował szybko się zreflektować, bo to dość oczywiste, że chodziło jej po prostu o zwyczajne życie nastolatki. I Ezra przecież doskonale się domyślał, że liczne treningi i zawody sprawiły, że pewnie sporo Lis ominęło. Sam przecież wspomniał o poświęceniu całkiem niedawno. Na szczęście w tym całym zakłopotaniu mógł zająć się asekuracyjnym złapaniem ich napojów.
Zaraz jednak szczerze zaśmiał i przewrócił oczyma. – Lis, bardzo dobrze mi się ciebie słucha – wymruczał z politowaniem i pstryknął w jej daszek, przechylając się nad stołem. Wciąż obdarzał ją uśmiechem, który miał dodać jej otuchy. – Dlaczego tak się przejmujesz tym, co mówisz? Jest w porządku. Rozumiem, co chciałaś mi powiedzieć, naprawdę – zapewnił ją z mocą.
Nie uważał, by jego osoba była bezpiecznym – i co ważniejsze ciekawym – tematem, ale przystał na tą chwilową zmianę. Podziękował jej uśmiechem, gdy zaprzeczyła, iż byłby nudziarzem. Cóż, Lilka, jak już ustaliłyśmy to skończenie dwudziestu sześciu lat to już starość. Gruba krecha oddzielająca pewien rozdziału w życiu, który przepadł bezpowrotnie. Bolące kości itd. Ej, Twoje już chyba były całkiem niedawno, więc wszystkiego najlepszego, Lilka! Mam nadzieję, że teraz nie zjebałam i nie pomyliłam. – Nie, nie, daj spokój, nie musisz. To nic takiego. Kolejny rok przeleciał i tyle. Ja nawet nie świętuje szczególnie urodzin – zaczął się automatycznie wzbraniać. Bo przecież nie dlatego o tym wspomniał, by mu teraz Lis czuła się winna i fundowała mu śniadanie.
Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Jeśli chodzi o Lisbeth Westbrook to albo była milczącą i wyrachowaną panną z zadartym nosem, ale kompromitującym się żenującymi tekścikami pośmiewiskiem - niczym pomiędzy. Ze skrajności w skrajność, czego sama miała już dość, tym bardziej, że widziała także po Brooksie, jak z początku się zagubił, na pewno myśląc o tym, o czym brunetka pomyślała zbyt późno.
- Zawsze dobiorę słowa jak idiotka - mruknęła pomimo słów Ezry, bo te nie uspokoiły jej w pełni. Miała wrażenie, że wypowiedział je z grzeczności, chociaż nie chciała się upierać przy swoich podejrzeniach. Była mu zwyczajnie wdzięczna za to, że tak się stara udawać, że spotkanie z Lisą wcale nie jest tak żenującą i wymagającą przeprawą. O ile jeszcze kurtuazji się spodziewała, o tyle niespodziewany komplement ją zaskoczył i zaowocował rumieńcami na jej polikach.
- Naprawdę? - wymsknęło jej się i zaraz zakaszlała, a potem złapała za daszek, w który pstryknął i przez to też nie potrafiła uciec spojrzeniem, tylko tak patrzyła na twarz swojego towarzysza. - Bo chyba chcę zrobić na tobie dobre wrażenie - przyznała ze szczerością, na jaką być może nie powinna sobie pozwalać. - No wiesz, tak po prostu... nie chcę, żebyś myślał, że bujała się w tobie jakaś wariatka - przewróciła oczami nie szukając wielkich słów, a raczej sięgając po te dość potoczne. Ja natomiast sięgnę po podziękowania, bo jak najbardziej nie zjebałaś, więc dziękuję pięknie za pamięć, dopisałabym serduszko, ale w poście będzie dziwnie wyglądać... teraz dopisałabym iks de.
- Ale bardzo bym chciała, nawet jeśli nie muszę! - odparła dość żywo, bo czuła potrzebę zrobienia czegoś dla niego, może tym samym sprawienia, że ta ich znajomość zyska nieco na wartości. - Mam mało osób, z którymi mogę jakoś poświętować ich urodziny - wyjaśniła, ale zaraz delikatnie się speszyła. - Chyba, że to dla ciebie problematyczne? Jeśli przekraczam jakąś granicę, to powiedz mi proszę - zerknęła na niego z autentycznym przejęciem, bo tak mało wiedziała o tych relacjach z innymi, że ryzyko popełnienia błędu było naprawdę wysokie, a tego wolałaby uniknąć. Może sama powinna też pomyśleć o własnej sytuacji, o tym, że robi z Ezry jakąś tajemnicę, którą ukrywać pragnie przed światem, ale to też nie dlatego, że była podła. Zwyczajnie... jej życie w porównaniu do tego, co było kiedyś, pędziło teraz w takim tempie, że tutaj, przy tym stoliku, siedząc z blondynem, mogła na moment zwolnić, wziąć głębszy oddech.

ezra brooks
FOTOGRAF KRYMINALNY — LORNE BAY POLICE STATION
27 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Brooksów. Jest fotografem kryminalnym. Trochę nie umie w życie, ale w sumie jest młody, to może jeszcze ogarnie.
/ale ten czas leci ;c

On nie udawał i nawet pomimo całej tej niezręczności i zakłopotania, naprawdę dobrze spędzało mu się czas z Lisbeth, której nie można było odmówić uroku. Bo pod tym płaszczykiem milczenia i wyrachowania w odbiorze Brooksa, Lis była po prostu urocza z tą swoją niezręcznością. Dlatego czuł się dobrze w jej towarzystwie, bo i on sam przecież nie należał do najbardziej smooth gości. Dobrze mu się z nią rozmawiało. Nawet jeśli musiał nieco wyjść poza własną strefę komfortu. Potrząsnął tylko pośpiesznie głową na znak, że wcale nie uważa jej za idiotki. Był uprzejmy, bo tak go wychowano, ale przede wszystkim to przecież chciał być dla niej miły.
Zaśmiał się szczerze. – Nie uważam cię za wariatkę – powiedział z przekonaniem i przewrócił oczyma, co oczywiście miało być potwierdzeniem w jego wykonaniu. Aczkolwiek, kiedy dotarły do niego jej słowa, tym razem to on nieco się zarumienił i odchrząknął. Chwilę zastanawiał się, co mógłby jej powiedzieć w tej sytuacji, by jak najlepiej i jak najbardziej bez podtekstowo ująć to, co chciał jej przekazać. – Wiesz… wcale nie musisz na mnie robić dobrego wrażenia. Ani na nikim w gwoli ścisłości, ale na mnie szczególnie nie… – urwał, bo dodanie, że już ma o niej świetnie zdanie nieco kulało nawet w jego głowie. Zawahał się krótko i posłał jej delikatny uśmiech. Na wszelki wypadek – by samemu się nie wygłupić, bo takie z nich awkward głuptasy – nie podjął się kontynuowania tego zdania.
Zresztą temat jego urodzin i wspólnego świętowania nieco go wybił z pantałyku. Nawet z braćmi nieszczególnie świętował swoje urodziny, więc Lis go tutaj dodatkowo zaskoczyła. Ale z każdym jej kolejnym słowem, powolutku docierało do niego, dlaczego dziewczyna tak się złapała tego pomysłu. – Nie, w porządku, to nie jest dla mnie problematyczne i nie przekraczasz żadnej granicy. Po prostu do tego nie przywykłem i też w ogóle nie dlatego o tym wspomniałem – wytłumaczył z zapewniającym uśmiechem. – No i… nie spodziewałem się. Ale w porządku, jeśli to dla ciebie istotne, to chyba… możemy uznać, że świętujemy? – dodał mocno niepewnie, bo znowuż, miał wrażenie, że strasznie to kulawo wyszło.

Lisbeth Westbrook
gimnastyczka artystyczna — reprezentująca Australię
22 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła Remigiusa, wierząc, że przez nią był nieszczęśliwy i jednocześnie odebrała sobie jedyny powód do szczęścia.
Ulżyło jej, kiedy Ezra powiedział, że nie ma jej za wariatkę, chociaż jak to w przypadku Lisy często bywało, nie uwierzyła mu tak od razu. Ona zawsze musiała stawiać na najczarniejsze scenariusze, bo inaczej nie byłaby sobą.
- Wiem, że nie muszę, nigdy się nie przejmowałam tym, co myślą o mnie inni - przyznała bez zawahania, ale nie było w jej manierze mówienia żadnej dumy. Przez takie podejście większość życia spędziła w pojedynkę, to też nieszczególnie uważała to za swoją zaletę. - Ale tym razem chcę. Mam wrażenie, że powinnam dobrze wykorzystać tę szansę - dodała nieco ciszej, a najlepiej byłoby, gdyby w ogóle o tym nie mówiła. Sama nie miała pojęcia, jak te słowa mogły zabrzmieć. W końcu nie wiedzieli o sobie w dalszym ciągu zbyt wiele, więc równie dobrze Ezra mógłby uznać, że Lisbeth wciąż na coś liczy. Gdyby nieco rozsądniej planowała wypowiedzi, pewnie wyglądałoby to znacznie lepiej, ale w rozmowach radziła sobie raczej kulawo.
Ucieszyło ją przynajmniej to, że w końcu Ezra przystał na jej propozycję. Z resztą, co nie zdarza się tak często, pozwoliła sobie na uśmiech, zadowolona z tego, jak to wszystko wyszło.
- Świeczki nie ma, sto lat też nie zaśpiewam, bo to wstyd, ale naprawdę wszystkiego dobrego, Ezra - pożyczyła mu najlepiej, jak umiała. Niezbyt wylewnie, ale za to całkowicie szczerze, będąc przy tym z siebie zadowoloną. Może to nic wielkiego, ale poczuła się taka... ważniejsza? To chyba dobre słowo, nawet jeśli sam Brooks kompletnie by tak na nią nie spojrzał. Może też bardziej wartościowa, bo mogła zrobić dla niego coś miłego, co w jakimś tam stopniu odczuje. - Jeśli uda nam się utrzymać kontakt, za rok dam ci fajniejszy prezent - obiecała od razu i nie rzuciała tutaj słów na wiatr, bo już teraz wyciągnęła z plecaka spod stołu swój nieodzowny terminarz, w którym notowała dosłownie wszystko ze skrupulatnością godną sędziwego urzędnika i przekartkowała wstecz kilka stron, aby zapisać urodziny Ezry. - Co roku kupuję nowy i wtedy przepisuję wszystkie istotne daty, więc mi to nie zginie - poinformowała, chociaż nie pytał. Naprawdę podchodziła na tego spisywania zbyt poważnie, bo gdy kiedyś jej terminarz zaginął, czuła się tak, jakby straciła rękę. Teraz, o ile to możliwe, pilnowała go jeszcze dokładniej, nie rozstając się z nim praktycznie nigdy, co na swój sposób pokazywało, jak mało w niej było spontaniczności.

ezra brooks
ODPOWIEDZ