30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Takiej reakcji się nie spodziewał. Nie robił sobie nadziei na to, że po tak prostym wyznaniu wpadnie mu w ramiona, ale cholera, żeby być tak urażoną? Czy to, co powiedział, nie było całkiem słodkie? Do tej pory był w końcu dość ostrożny w wyrażaniu swoich uczuć i był to właściwie pierwszy raz, kiedy powiedział to tak otwarcie. A co dostał w zamian? Kolejne fochy. Zupełnie tego nie rozumiał. Przecież od początku mówili sobie, że nie musi z tego wyjść coś wielkiego. Sam fakt, że zgodził się na wyłączność był już dla niego dużym krokiem po traumatycznych przeżyciach, a ona się teraz spodziewała, że po paru tygodniach wyzna jej miłość? Nawet gdyby rzeczywiście to czuł, zajęło by mu jeszcze trochę zanim zdobyłby się na te dwa słowa. Nawet teraz było mu trudno przyznać się do tego, że ją "lubi", ale chciał jej dać w jakiś sposób do zrozumienia, że myśli o niej na serio. Potrzebował tylko trochę czasu i zrozumienia, którego na tę chwilę jej zabrakło. Przechodzili swój pierwszy kryzys jako związek i wcale nie powiedziane, że go przetrwają. Tak jak jej poprzednie wyznanie nie zmieniło tego, jak ją widział, tak teraz zaczynał mieć pewne wątpliwości co do tego, czy to wypali.
- Tak, taką, której nie zapomnisz przez resztę życia i na której sama zaczęłaś się ze mną całować. - odgryzł jej się z kwaśną miną nie mogąc się powstrzymać, też potrafił być zgryźliwy kiedy chciał.
- Ja pierdolę... Czy ty siebie słyszysz? Naprawdę myślisz, że cieszy mnie sprawianie przyjemności jakimś przypadkowym paniom w kawiarni? To nie jest "lubię cię" z podstawówki, nie mam 10 lat. Chciałem dać ci do zrozumienia, że mi zależy w bardziej romantyczny sposób niż "świetnie mi się z tobą pieprzy i ogólnie fajna z ciebie dziewczyna". - syknął z rozczarowaniem kręcąc głową - Człowiek próbuje być trochę bardziej elokwentny i tyle mu z tego... - mruknął sam do siebie, chociaż nie kryjąc się z tym na tyle by ona również nie mogła tego usłyszeć.
W ciszy obserwował jej kolejne poczynania nie biorąc nawet pod uwagę możliwości, że próbuje się spakować i wyjść. Jasne, mogłaby sobie wynająć osobny pokój i z samego rana wrócić do domu, ale nie miał jej za jakąś histeryczkę, która rzuca wszystko w pizdu jak tylko usłyszy coś dla siebie niewygodnego. Jej bardzo pomocnej wypowiedzi na poziomie "kiedy jest ci smutno. polepsz sobie humor" nawet nie uraczył komentarzem, a tym razem nawet przewrócił oczami wiedząc, że na pewno tego nie zauważy. Gdyby to było takie proste już dawno by sobie kogoś znalazł i to, co się między nimi rodzi raczej nigdy by się nie zdarzyło. Zabicie swojego oprawcy przez przypadek, a wydanie rozkazu, który uśmiercił twoją narzeczoną to nie dwie takie same rzeczy.
Kiedy wyszła z łazienki nie mógł poradzić nic na to, że serce trochę szybciej mu zabiło. Może byli w trakcie kłótni, a ona chodziła naburmuszona, ale jak zawsze wyglądała cholernie seksownie i wyobrażenie sobie kilku scenariuszy w których ściąga z niej to skąpe ubranie było silniejsze od niego. Nawet po tym, jak wymownie nakryła się po samą szyję by przypadkiem nie robił sobie nadziei. Sam strzelił sobie w stopę doborem garderoby, ale to naprawdę nie tak miało wszystko wyglądać.
- I jesteś najważniejsza, nie rozumiesz tego? - przysiadł na łóżku obrócony w jej stronę patrząc z pewną skruchą - Powiedziałem ci już, że uwielbiam sprawiać ci przyjemność i to nie tylko w łóżku. Te wszystkie niespodzianki i niecodzienne randki to przejaw tego, że mi na tobie zależy. Przecież czasami jadę przez pół miasta tylko po to żeby zrobić ci jakaś małą niespodziankę i zobaczyć twój uśmiech. Tak właśnie postępuję, kiedy jestem zakochany. - spojrzał jej w oczy i jasnym było, że więcej w tej dziedzinie już dzisiaj z niego nie wyciągnie.

Susan Murphy
przyjazna koala
Graham
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Słysząc szybką ripostę, cofnęła się z łazienki tylko po to by wycelować w Grahama czarną halką i rzucić pogardliwe – Bo miałam taki kaprys – dobrze, że jej stopy były bose i praktycznie żaden krok nie wywoływał dźwięku. Dlaczego? A no dlatego, że przemieściła się z łazienki do części salonu niemal w prędkością światła. Susan odzyskała swoją dawną, nawet bardzo dawną pewność siebie i zachowywała się jak rozwścieczona pchła, która skacze i zaczepia większego. Graham mógł na nią ryknąć w każdej chwili i z pewnością nieco wystraszyć, zdawała sobie z tego sprawę, ale mimo to nie dawała za wygraną. Z lekko zaróżowionymi policzkami od ciśnienia, które on skutecznie jej podniósł, wyglądała jak ktoś umiejący stwarzać same pozory. Owszem, nie umiała się bić, ani nawet nie wyglądała na kogoś kto może zrobić krzywdę. Jedyne co jej jakoś wychodziło, to obrona.
Najlepiej przekonał się o tym ex mąż.
– Tak, słyszę – wtrąciła tak, że słyszeli to również sąsiedzi. Wymiana zdań przez całą długość apartamentu to bardzo ciekawy pomysł. Niemal jak odcinek telenoweli jedynie w wersji dla niewidomych. Co prawda nikt ich nie widział, ale słyszało wielu. Niespecjalnie zwracała teraz na to uwagę. Była zła, urażona, obrażona i nadal lekko pijana. To ostatnie zawsze jest złym doradcą. Uwydatniając problemy zakrzywia perspektywę i popcha do słów, których można żałować. Te tutaj jeszcze nie padły, lecz wszystko przed nimi.
– A czasem tak się zachowujesz – odparła łapiąc mimo wszystko przekaz. Faktycznie, Graham był fatalny w wyznawaniu uczuć. Nawet jeśli były one jedynie zaczątkiem czegoś dużego, to i tak od bycia romantykiem dzieliły go całe lata świetlne.
Idąc do łóżka z głową uniesioną wysoko i kamienną twarzą obrażonej gówniary, kątem oka zaobserwowała jak na nią patrzy. Podobało mu się to co widział, więc tym chętniej szczelnie otuliła się materiałem kołdry. Dzisiejszego wieczoru Halifax po raz pierwszy miał wątpliwą przyjemność poznać jedno z wielu obliczy swojej blondynki. Akurat to jedno było bardzo infantylne i zabawne zarazem, ale nie było nic gorszego niż próba naśmiewania się z jej humorków. Pomimo uroczego wyglądu aniołeczka potrafiła nie tylko zamienić się w diablice, ale również zgotować niewinnemu samcowi piekło na ziemi. Dobrze wiedziała gdzie dźgnąć, wsadzić szpilkę, aby zabolało.
Widząc nadchodzącego pana „lubię cię”, skrzyżowała ręce na piersiach co wyglądało zabawnie biorąc pod uwagę fakt, iż zrobiła to pod kołdrą. Wyglądała trochę jak obrażona mumia. W końcu uraczyła mężczyznę spojrzeniem kiedy ten przysiadł się na łóżku tuż obok. Przez dłuższą chwilę milczała analizując wszystko co z siebie „wyrzygała”, doprowadzając pod wpływem przymusu i nacisku do chyba szczerego wyznania.
– Wiem – skomentowała te niespodzianki i niezapowiedziane wizyty. Zależało mu na niej, tylko mówienie o uczuciach było ostatnią rzeczą, jaką chciał z siebie wyrzucać.
Susan, jesteś terrorystą.
Nic nie cisnęło się bardziej na usta niż „a mogłeś tak od razu”, ale przygryzła policzek oszczędzając już tych paskudnych uszczypliwości. Dzisiaj pokazała na co ją stać i nie był to pokaz kultury ani umiejętności retoryki. Raczej pyskówka pogniewanej smarkuli.
Krótkie westchnięcie, dostała to co chciała, a widok skruszonego Grahama niekoniecznie przypadł jej do gustu. Zrobiło jej się nawet trochę przykro, że jej fochy doprowadziły go do takiego stanu. Chcąc załagodzić konflikt i uspokoić sytuację, opuściła nieco kołdrę i wyciągnęła dłonie w stronę byłego żołnierza.
– No chodź – zabrzmiało zachęcająco. Jeśli spór uważa się za zakończony, to być może uda nawet im się przeprosić…

Graham Halifax
towarzyska meduza
Susan Murphy
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ta rozmowa naprawdę skręcała na tory, których się nie spodziewał. To chyba ich pierwsza poważna kłótnia, więc pierwszy raz miał okazję poznać kolejną stronę swojej nowej dziewczyny. Nie mógł z pełnym przekonaniem powiedzieć, żeby mu się podobała. Według niego zachowywała się jak nastolatka. Wiedział, bo jeszcze kilka lat temu jego siostra rzeczywiście zaliczała się do tego grona, a z nią jako jedyną po tamtej stronie sadzawki utrzymuje jakikolwiek kontakt. W każdym razie na pewno nie chodziło o to, że mógłby spotykać się z małolatami. Nawet on miał pewne zasady. Już wcześniej miał na uwadze pewną różnicę wieku między nimi, ale nie spodziewał się by to kiedykolwiek było dla nich jakąś barierą. Teraz przekonywał się do tego, że jednak mogą mieć w związku z tym jakieś problemy, bo szczerze taka pyskówka szybko zaczynała go męczyć i nie wyobrażał sobie by wszystkie ich kłótnie tak wyglądały. Sam nie jest zbyt poważnym facetem, ale w tej wymianie zdań zdecydowanie brakowało mu merytoryki.
Nie mógł tak do końca narzekać na te wszystkie jej kaprysy. Gdyby nie one na pierwszej randce, może kolejnej wcale by nie było. Nie ma co się oszukiwać, że uwiodła go tylko swoim charakterem. Z początku był to przede wszystkim pociąg fizyczny, którym bardzo umiejętnie manipulowała. Można powiedzieć, że owinęła go sobie wokół palca już po pierwszych kilku wieczorach. Jako pierwsza przekonała go do związku, więc koniec końców nie może na to psioczyć, to byłoby nie fair.
Zwłaszcza, że pomimo tego, że doprowadzała go teraz do szewskiej pasji tą pyskówką, jednocześnie strasznie go podniecała. Nie chodziło nawet o tę czarną halkę, w której przemknęła do łóżka, chociaż wyglądała w niej cholernie smakowicie. Graham miał w sobie coś takiego, że im bardziej kobieta doprowadzała go do szału, tym bardziej jej pragnął. Koniec końców zawsze kończył z taką w łóżku. Jego była narzeczona z początku też działała mu na nerwy, ale przez to wszystko zakochał się w niej po uszy. To działo się ponownie. Nawet jeśli Susan zachowywała się teraz jak kompletna gówniara i podnosiła mu ciśnienie, tak naprawdę umacniała swoją pozycję, czego oczywiście nigdy jej nie wyjawi, bo byłby to jego koniec. Całkowicie owinęłaby sobie go wokół palca, a on nie mógłby już nic na to poradzić.
- Skoro wiesz to dlaczego wbijasz mi teraz szpilę..? - spojrzał na nią trochę zrezygnowany nie do końca rozumiejąc całą ideę tego, że kobiety czasami po prostu muszą to usłyszeć. Dla niego najbardziej liczyły się czyny, a nie słowa.
Kiedy wreszcie opuściła mury swojego kołderkowego królestwa spojrzał na nią trochę sceptycznie, ale w końcu nachylił się w jej stronę podpierając dłońmi na materacu tak jakby chciał ją pocałować na zażegnanie tego sporu. Zamknął nawet oczy, tylko, że zaledwie centymetr czy dwa od jej pełnych ust zamarł i spojrzał jej w oczy z lekko zadziornym uśmiechem.
- A ty nie masz mi nic do powiedzenia?

Susan Murphy
przyjazna koala
Graham
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Gdy jest słodko, kolorowo i wszystko układa się po naszej myśli, trudno powiedzieć, że się kogoś dobrze zna. Momenty takie jak ten niosą ze sobą rozczarowanie, zdziwienie i przemykającą myśl, czy aby na pewno jest to ta sama istota, z którą spędziło się ostatnie tygodnie. W przypadku Su do wierzchu wypełzły paskudne zagrywki rodem ze szczenięcych lat. Owszem, mogło to być irytujące i to bardzo. Jednocześnie takie zachowanie nie miało w sobie nic niepokojącego bo trudno się nie zgodzić, że lepsze to niż wpadanie w furię, rzucanie talerzami lub tym co akurat wpadnie pod rękę. Do merytorycznych rozmów na poziomie osoby dojrzałej było daleko. Zwłaszcza gdy w grę wchodziły emocje, zazdrość i walka o drugą stronę.
– Bo chciałam usłyszeć, że Ci na mnie zależy – a nie, że mnie lubisz… przechyliła głowę nieco na bok. W tej chwili nie rozważała czy jej zachowanie działa na plus, czy na minus. Nie zastanawiała się jak mocno go od siebie odpycha lub przyciąga. Była sobą, wkurzoną wersją siebie, która domagała się zapewnienia o uczuciu. Kobiety tak mają. Szczególnie gdy dopadają gorsze dni, dołek, albo przypada dzień wyznań o zabójstwie. Na ten moment Su nie widziała w sobie żadnej winy. Prócz bycia łóżkowym żywym srebrem, była dodatkowo obrzydliwie uczuciowa i delikatna, więc dużo brała do siebie. Z tym ostatnim próbowała walczyć ale jak widać – z marnym skutkiem.
Pochyliwszy się do przodu złożyła usta do niewinnego całusa, a nawet zamknęła oczy. Nadstawiona tak trwała krótką chwilę, aż doszła do wniosku, że coś tutaj nie gra. Uchyliła więc jedną powiekę, sprawdziła co się zadziało. – Mi na tobie bardzo zależy i czuję, że to może być to – przyznała bez oporu tkwiąc w tym niewygodnym nachyleniu ku przodowi. – Tylko rozmawiaj ze mną częściej o tym co czujesz. Możesz robić to metodą małych kroków żeby nie rzucać się na głęboką wodę – co było jednoznaczne z tym, że nie oczekuje poematów o tym jak bardzo ją wielbi. Rozumiała, że bycie żołnierzem to też specyfika nastawienia i raczej romantyk nie odnalazłby się na froncie ale muszą się spotkać gdzieś po drodze w swoich oczekiwaniach.
To nie było wielkie wyrzeczenie.
– Jestem zadurzona po uszy – dodała mając nadzieję, że nie usłyszał, iż jest „zadłużona po uszy” bo czmychnie jej szybciej niż się spodziewa. – Dostanę teraz tego buziaka? – Susan osiągnęła wszystko co chciała.

Graham Halifax
towarzyska meduza
Susan Murphy
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Po tym pokrętnym sposobie, w który się zachowała, nie spodziewał się, że tak po prostu powie mu o co jej chodziło. Może dla niego cała ta kwestia z wyznawaniem uczuć była tak abstrakcyjna bo jego rodzice nigdy do tych bardzo wylewnych nie należeli. Ojciec zapierdzielał w fabryce całe swoje życie na trzy zmiany, a kiedy był już w domu zajmował się raczej sobą albo narzekał na wszystko, co w domu trzeba było naprawić ponieważ stawiał na tanie materiały. Tylko na takie było ich stać. Nigdy nie był dobry w tego typu rozmowach i nie zanosiło się na to by to się w jakikolwiek sposób poprawiło. Po swoich niezobowiązujących podbojach łóżkowych wyszedł już z wprawy. Zapomniał, że kobiety lubią czasami usłyszeć, że facetowi zależy pomimo tego, że okazywał jej to przy każdym spotkaniu. Był raczej facetem czynu, a nie wielu słów. Uważał, że jeśli znajduje dziesiątki pretekstów żeby spędzić z nią trochę czasu, gdzieś ją wyrwać, to jasnym jest, że mu zależy. Może jego przekazowi przeszkadzał trochę fakt, że zazwyczaj po każdej niespodziance lądowali w łóżku. Tego nie do końca przemyślał. Musiał jednak przyjąć na klatę fakt, że w tym momencie dał ciała, ale teraz już chyba wszystko było jasne, prawda?
Podkręconą piłeczką były jednak słowa, które usłyszał chwilę później. Chciał się z nią tylko trochę podroczyć, jak to miał w zwyczaju, ale nie mógł przewidzieć, że usłyszy coś tak szczerego oraz o wiele bardziej wiążącego niż jego własne wyznanie. Trochę go to speszyło i sprawiło, że musiał odwrócić wzrok. Ciężko było mu słuchać, że ktoś się w nim zakochał. To miało iść powoli, być dość swobodne. Sam nie mógł jeszcze z pełnym przekonaniem powiedzieć tego samego. Lubił ją, ale miłość? To coś zupełnie innego. Nie wydawało mu się by nadawał się na coś porządnego. Jak zauważyła, nie potrafił rozmawiać o emocjach. Nie poradził sobie jeszcze ze śmiercią narzeczonej. Było tak wiele rzeczy, które powinny go skreślać, ale ona widziała coś innego. Cieszył się i żałował jednocześnie bo nie wiedział czy jest w stanie stanąć na wysokości zadania. W końcu powrócił do niej wzrokiem patrząc w jej tęczówki z mieszaniną emocji, którą raczej ciężko było jej odczytać.
- Postaram się być trochę bardziej otwarty. - powiedział w końcu nachylając się trochę bliżej - Zdecydowanie zasłużyłaś na kilka buziaków. - uśmiechnął się szarmancko wpijając się w jej usta i przyciskając ją swoim ciałem do materaca.
Oczywiście na żadnym szybkim pocałunku się nie skończyło. Bardzo szybko namiętność wzięła górę, a jego język zaczął badać jej usta. Opanował się dopiero kiedy jedna z dłoni zaczęła wędrować w stronę jej ciała tylko po to by napotkać ścianę kołdry. Zaśmiał się cicho prostując plecy.
- To ja chyba też skoczę pod prysznic. Zmyję z siebie ten dzień. - puścił jej oczko wstając z łóżka.
Na pokaz zaczął gubić ciuchy na długo przed tym jak wszedł do łazienki. Oboje mogli grać w tę grę. Przecież on też się jej podoba. Nie zamykał za sobą nawet drzwi. Pod prysznicem nie spędził dużo dłużej niż ona. Niby przypadkiem zza uchylonych drzwi wystawały jego nagie pośladki kiedy mył zęby. Bokserki założył dopiero tuż przed wyjściem z łazienki. Ułożył się na łóżku obok niej zarzucając sobie kołdrę jedynie na biodro podpierając się na łokciu.
- Mówiłem ci już, że świetnie wyglądasz w tym... wdzianku? - uśmiechnął się filuternie.

Susan Murphy
przyjazna koala
Graham
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Gdyby ona sama miała zasłaniać się przykładem swoich rodziców, to musiałaby szybko zajść w ciąże i zostawić Grahama z małym dzieckiem w chwili, gdy tylko zorientowałaby się, że takie życie nie jest cacy. Tak, dokładnie w ten sposób postąpiła jej mamuśka. Ojciec zaś przez całe dzieciństwo i okres dorastania córki często wikłał się w nowe związki. Emocjonalna huśtawka jaką jej przez to zafundował również powinna sprawić, że mówienie o uczuciach jest czymś wstydliwym. Po co głośno oświadczać coś, co teoretycznie jest wiadome? A no po to, że takie zachowanie wpływa pozytywnie na całokształt związku. Nie tylko umacnia pewność drugiej osoby co do uczuć, ale także sprawia dużą przyjemność.
Podsumowując chwile szczerości są potrzebne chociażby raz na jakiś czas.
I z jej strony czas na otwartość nadszedł w najmniej oczekiwanej chwili. Pytanie rzucone z chęci droczenia się potraktowała całkiem serio. Z uwagą godną drapieżcy czyhającego na ofiarę, śledziła każdy ruch mężczyzny. Speszenie i zaskoczenie nie było czymś co mógł ukryć przy tak niewielkiej odległości. Zamiast robić kolejną awanturę o nic, cierpliwie odczekała aż zbierze się na jakąś wypowiedź. Gdzieś w tak zwanym międzyczasie przemknęło jej przez myśl, że to w sumie niesamowite jak łatwo można zbić z tropu tak wielkiego gościa. Temat uczuć tematem tabu i powodem do uniku.
Fascynujące.
– Miło, że chcesz chociaż próbować – bo sama chęć do zmian i podjęcie wyzwania to pierwszy i bardzo ważny impuls. Jeśli nie wyjdzie, trudno. Liczy się postawić pierwszy, najtrudniejszy czasem krok.
I to byłoby tyle jeśli chodzi o powagę sytuacji, bo nawet jeśli Su chciała coś jeszcze dodać, to została skutecznie uciszona męskimi wargami. Ciężar ciała Grahama przygniótł ją do łóżka. Gdyby nie to, że kontrolował nacisk, to chyba by ją zgniótł. Ważył tyle co mały słoń…
– Świetny pomysł – odetchnęła głęboko kiedy z niej zlazł. Ciągle przykryta kołderką patrzyła jak pan „lubię cię” wije się w kierunku łazienki odpinając guziki koszuli, gubiąc pasek i i marynarkę. Nawet udało mu się ją rozśmieszyć. Szczególnie wtedy gdy prawie wywrócił się walcząc z prawą skarpetką.
– Graham, coś Ci wystaje ! – nasunęła kołdrę na twarz widząc jego zgrabny tyłek na tle reszty umywalki i lustra. Mimo tego, że bardzo bawiła ją cała ta sytuacja, to z chęcią wbiłaby w te mięśnie swoje pazury.
– Nie – wyłoniła się zza pościeli przyjmując taką samą pozycję co były żołnierz, leżąc twarzą w jego stronę. – Osobiście wolałabym coś z większą ilością bawełny. Coś bardziej wygodnego – podjęła jego zabawę idąc w stronę poważnej rozmowy na temat seksownej bielizny. – Ja bym nie mogła zasnąć gdyby obok mnie leżała laska w czymś takim – pociągnęła delikatnie ramiączko, które strzeliło w ciało. – Nie wiem co Ci chodziło po głowie gdy to pakowałeś – przewróciła oczami niezwykle teatralnie ciągle zgrywając niedomyślną cnotkę.

Graham Halifax
towarzyska meduza
Susan Murphy
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Każdy jest na swój sposób spaczony przez swoich rodziców. I każdy mówi sobie, że nie popełni tych samych błędów z własnym dzieckiem, ale prawda jest taka, że to po prostu prowadzi do innego typu problemów i traum. Nie ma rodzin idealnych, a samemu nadal borykając się ze swoimi demonami nie wyobrażał sobie by samemu założyć rodzinę. Stąd unikał tego jak ognia. Pomimo wielu partnerek i częstego seksu zawsze się zabezpieczał, wręcz chorobliwie. Wystarczy mu jego własnych problemów. Jego zdaniem dzieciaki najlepiej wyglądały na zdjęciu i w najbliższym czasie nie planował dodawać sobie tego typu obowiązków. Nawet jeśli z Su byli już ze sobą na wyłączność, nadal nie przeszłoby mu to nawet przez myśl.
Nie próbował nawet specjalnie ukryć swojego zmieszania. Oczywistym było, że nie radzi sobie z wyznawaniem uczuć i będzie potrzebował dużo czasu żeby wyglądało to w miarę normalnie. Kiedy dojdzie już do tego pierwszego razu, gdy te dwa magiczne słowa zostaną wypowiedziane wszystko pójdzie już z górki. Wtedy będzie mogła się spodziewać, że usłyszy to każdego dnia. Do tego dojdą jeszcze inne przejawy jego uczuć, ale wszystko to dopiero po tym jak uświadomi sobie to, co naprawdę czuje i będzie to w stanie wyartykułować. To niestety raczej nie nastąpi tak szybko, jakby sobie tego życzyła. Ale tak, jak powiedział. Będzie próbować.
- Chcę i będę się starać. - przytaknął delikatnie - Bo wiem, że możemy mieć coś wyjątkowego, ale będziesz musiała mi dać trochę czasu. - spojrzał jej w oczy, a w jego malowała się po prostu szczerość.
Więcej jednak od niego już dzisiaj nie wyciągnie. To będzie musiało jej starczyć chociaż do końca wyjazdu. Jeśli będzie naciskać ten kawał żołnierza zamknie się w sobie i będzie musiała czekać jeszcze dłużej na kolejne przełomy. Z resztą... Te namiętnie pocałunki powinny chociaż na chwilę sprawić, że zapomni o tej całej rozmowie oraz ich małej kłótni.
Na wieść o tym, że zauważyła jego ekshibicjonizm zupełnie dla siebie naturalnie dodatkowo spiął kilka razy pośladki wychylając się zza pół przymkniętych drzwi i puszczając jej oczko. To było całkowicie w jego stylu i zdawał sobie sprawę, że dziewczyna lubi to, co widzi, więc nie będzie udawał pruderyjnego. Do tego mu daleko.
- W takim razie świetnie w nim wyglądasz... Tak, naprawdę świetnie... - uśmiechnął się obcinając jej perfekcyjną sylwetkę okalaną tylko tym delikatnym materiałem - Nie powinnaś chować przede mną takiej świetnej bielizny.- przesunął swoją dłonią powoli w górę jej uda - Kto powiedział, że będziesz w tym leżała całą noc? - uniósł wymownie brew z perfidnym uśmiechem przesuwając swoją dłoń na jej pośladek - Miałem wtedy przed oczami wiele obrazów, ale jak tak o tym teraz myślę to faktycznie... W niewielu miałaś to na sobie. - z szerokim uśmiechem złapał ją za pośladek i przyciągnął do siebie - Chodź tutaj.
Trzymając ją za pośladek oraz ramię praktycznie wciągnął ją na siebie kładąc się na plecach. Nie tracił już czasu na kolejne gierki. Chciał być z nią blisko. Puścić w niepamięć ich wyznania. Być po prostu tu i teraz, a to wychodziło im cholernie dobrze. Wplątując swoją dłoń w jej włosy przyciągnął ją do siebie zaczynając namiętnie całować, kiedy druga dłoń już coraz częściej zaciskała się na tym krągłym tyłeczku.

Susan Murphy
przyjazna koala
Graham
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Być może Susan sprawiała wrażenie niecierpliwca, który chce mieć wszystko tu i teraz, ale wystarczyło porozmawiać, wyjaśnić, aby postawić ją do tak zwanego pionu. Naturalnie rozumiała, że nie każdy jest romantykiem i prawdę mówiąc niekoniecznie przepadałaby ze wersją Grahama, kiedy śpiewałby pod jej oknem serenady albo był słodki aż do mdłości.
Czy on w ogóle umie śpiewać?
Bez względu na wszystko, czasu dostanie tyle, ile będzie potrzebował. – O to się nie martw. Potrafię być cierpliwa – a to, że nie wygląda na taką, przemilczała. Prócz tych wszystkich krzyków, drobnej awantury i dziwnych wyznań, wyjazd zaliczyć należy do udanych. Wywlekanie brudów przed kimś komu się ufa jest potrzebne. Pod warunkiem, że ten ktoś nie użyje tego przeciwko nam, ale do tego było daleko.
Miejmy nadzieję.
Krótki pokaz tego, iż jego pośladki są zupełnie sprawne, skwitowała jedynie klapnięciem otwartej dłoni na oczy i czoło. – Grahaaaam. Jesteś nienormalny – zaśmiała się rozszerzając palce aby móc jeszcze trochę podejrzeć. Zamiast zgrabnego, męskiego tyłeczka, dostrzegła cwaniacką minę byłego żołnierza. Umiał ją rozbawić swoją głupotą i to było cudowne. Mimo wyglądu, wieku i gabarytów, zachowywał się czasem jak pajac a Su nawet jeśli walczyła ze swoją mimiką z całych sił, to prędzej czy później i tak się śmiała, a nawet czasem zdarzyło jej się chrumknąć jak świnka. Wtedy ja częściej policzki przyjmowały kolor purpury bo to niezależne od niej. Tak czasem bywało i już.
– Skoro tak świetnie wychodzi Ci dobór mojej nocnej garderoby, to może zaczniesz kupować tą codzienną. Wiesz, jakieś sukienki, topy, kurtki – spojrzała na sufit powstrzymując się przed rozwinięciem wypowiedzi bo ta mogła trwać, trwać i trwać. – Czyli spakowałeś mi halkę tylko po to żeby mnie z niej rozebrać – wygięła się w lekki łuk gdy wielkie łapsko zacisnęło się na jej pośladku. Ponownie powstrzymała gwałtowną falę śmiechu, która chciała wyrwać się z jej ust. Przez to rubaszne „chodź tutaj”, poczuła się jak czerwony kapturek schwytany przez złego wilka ale w wersji bajki wyłącznie dla dorosłych.
Szybki i sprawny manewr sprawił, że nagle jej osoba znalazła się na górze. Nim cokolwiek powiedziała, zakneblował ją, skutecznie.
Tym razem nie da mu się uwieść tak szybko. Pod pretekstem pikantnej zagrywki przygryzła jego dolną wargę i gdy tylko raczył pozwolić odsunąć się jej trochę, spojrzała prosto w czekoladowe tęczówki. – Czy prócz nocnej bielizny spakowałeś olejek, żel, pejcze, kajdanki i lateks? – obserwując chwilowe niezrozumienie, dodała – Mam ochotę na masaż – w ramach gry przedwstępnej.
Hehe.

Graham Halifax
towarzyska meduza
Susan Murphy
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Z ulgą przyjął do wiadomości, że dostanie tyle czasu, ile będzie potrzebował. Prawdę mówiąc po dzisiejszym spięciu zaczynał mieć pewne wątpliwości co do cierpliwości swojej dziewczyny. Na pewno lubiła dostawać wszystko akurat wtedy, kiedy tego chciała, ale może, o ile zagra z nią w otwarte karty, da sobie przetłumaczyć, że u niego wszystko nie dzieje się tak szybko. Cóż... Pomogłoby też gdyby nie obrażała się tak jak mała dziewczynka o słowa typu lubię cię, zamiast kocham cię. On po prostu będzie potrzebował o wiele więcej czasu by w pełni się otworzyć. Przed nim jeszcze daleka droga by powrócić do pełnej funkcjonalności w związku, ale miał chęć poprawy, a to chyba ważne, prawda?
- I do tego niemoralny złotko. - dodał do jej wypowiedzi z tym głupkowatym uśmiechem, który w jakiś sposób do niego po prostu pasował.
Nigdy nie był jakimś cholernie poważnym typem. Kiedy chciał poderwać nową laskę zdecydowanie potrafił być tajemniczy i szarmancki, jeśli wymagała tego sytuacja, natomiast już będąc z kimś w związku, a dobrze jest wspomnieć, że do tej pory zdarzyło się to raz, sprawianie pozorów amanta mijało się z celem. Susan raczej wiedziała, czego może się już po nim spodziewać w sferze intymnej. Niczego jej nie brakowało, dogadywali się na tej płaszczyźnie świetnie. Więc najistotniejszym stał się teraz dla niego jej uśmiech oraz szczęście. Lubił jak się śmiała, uśmiechała, sprawiało mu to radość, może nawet szczęście, więc dążył do tego na wszystkie możliwe sposoby. Jeśli coś tak prostego jak wprawienie pośladków w taneczny ruch? Hulaj dusza, piekła nie ma. Uwielbiał też jak już nie mogła się powstrzymać i chrumkała. Kiedyś to nagra i będzie się z niej zbijał przez okrągły rok.
- W porządku, nie ma problemu, tylko powinnaś być świadoma, że moim pierwszym kryterium będzie jak szybko i łatwo mogę to z Ciebie ściągnąć. - uśmiechnął się do niej zawadiacko - Tak. I dlatego, że wyglądasz w niej cholernie seksownie. Działa lepiej niż afrodyzjak, nie wiem czego nie rozumiesz. - spojrzał na nią niewinnie udając, że naprawdę nie wie o co chodzi.
Pewnie od razu zabrałby się za wyswobadzanie jej z tego delikatnego materiału, ale zanim na dobre rozkręcili się z pocałunkami, ona szybko dała mu do zrozumienia, że tym razem to on będzie musiał być cierpliwy. Mruknął cicho kiedy ugryzła jego wargę unosząc na nią wzrok. Oczywiście ta przerwa nie przeszkadzała mu w tym by jego dłonie wsunęły się pod materiał halki i zaczęły miętosić ten zgrabny tyłeczek, który tak uwielbiał.
- Pejcze, lateks i masaż..? - uniósł wymownie brew - Ja chyba muszę pogadać z tym twoim masażystą, skoro już jesteśmy tak na serio... - spojrzał na nią całkiem poważnie po czym cicho się roześmiał - Mam olejek, mam żel i mam też kajdanki. - uśmiechnął się całkiem z siebie zadowolony - Ale chyba do tego musisz się całkiem rozebrać. - poruszył wymownie brwiami patrząc na nią już ta wizją całkiem podjarany.

Susan Murphy
przyjazna koala
Graham
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
– Połączenie nienormalnego i niemoralnego nasuwa mi na myśl same nieprzyzwoite wizje- i właśnie w tym momencie Susan zaczęła swoją rozkminkę, która zazwyczaj uruchamiała się po odpowiedniej dawcę alkoholu. To znaczy takiej, która wprawiła ją w dobry humor i jednocześnie nie była na tyle duża, aby bełkotała coś pod nosem. Jeśli tylko miała pod ręką dobrego kompana, czyli takiego, którego myśli wędrowały na te same tory, mogła pieprzyć głupoty bez opamiętania. – Jeszcze się okaże, że ja cię wcale nie znam. I co wtedy? – przyłożyła dłoń do mostka symulując nagłe zdziwienie możliwością takiego zajścia. Graham mógł się okazać jeszcze większym luzakiem niż do tej pory bo to co prezentował na pierwszej randce różniło się od jego codziennego podejścia. Ale nie ma się czemu dziwić. Nigdy nie wiadomo na kogo się trafi i pokazywanie całej gamy swoich zalet i wad jest bez sensu. W końcu to stopniowe odkrywanie kolejnych kart jest najciekawsze – w tym tkwi zabawa i urok.
– A co z guzikami w sweterkach, skomplikowanymi paskami albo kurtkami z dodatkową klamrą ? Nie możesz się kierować jednym kryterium. Nie możesz wiecznie myśleć tym – uniosła wymownie brwi kierując wzrok w okolice męskiego krocza. I gdyby nie ta wcześniejsza awantura, to najpewniej rzuciłaby pytanie, czy jest coś, co lubi w niej prócz seksu. Już wielokrotnie słyszała masę pochlebstw z jego strony jeśli chodzi o łóżko, ale jak każdego i ją nachodziły dziwne myśli typu „co by było gdyby”…
Odpuściła. Na dziś to zbyt wiele.
– Bo do mnie to trzeba powoli Graham – przewróciła teatralnie oczami zgrywając prawdziwą, stereotypową blondynkę, której trzeba wszystko tłumaczyć. A najlepiej to po dwa razy. Jego dłonie przypominały kota, który właśnie natrafił na coś, w co można wbić pazury i korzysta z tego do woli. Na zmianę ugniatał lewy i prawy pośladek mając z tego frajdę.
– A to nie jest normalne? To nie wygląda tak wszędzie?- ponownie wcieliła się w rolę aktoreczki odgrywając zaskoczenie i zdziwienie jednocześnie. Finalnie jej policzki drgnęły i całą scenę szlag trafił bo zaczęła się śmiać. – Będziemy się bawić w złodzieja i złego glinę? Nie ma sprawy. Kto jest kim? – entuzjazm i nadmierne poczucie humoru nie opuszczało ją nawet na sekundę. Tak otwarta i szczera nie była chyba przy nim nigdy. Najwyraźniej coś się zmieniło. – Ale najpierw ten obiecany masaż – czy ktoś komuś tutaj coś obiecywał ? – Ja nie mam problemu z tym żeby się rozebrać – szatański uśmiech na jej twarzy świadczył, że to wcale nie był koniec wypowiedzi. – To ma być masaż wyłącznie pleców, karku i ramion – czyli możesz patrzeć na nagi tyłek i nie możesz go dotknąć.
Ups.
Unosząc się do pozycji siedzącej na Grahamie, skrzyżowała ręce, aby szczypnąć materiał halki i zrzucić go przez głowę. Została naga.
Zupełnie.
Kiedy już mężczyzna napatrzył się na co przyjdzie mu czekać, zeszła i wyciągnęła się obok na brzuszku. – Czekam – poinformowała przytulając policzek po mniejszej poduszki.

Graham Halifax
towarzyska meduza
Susan Murphy
30 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- I bardzo słusznie. - uśmiechnął się nawet bez krzty wstydu.
Graham był, jaki był. Swoje zachowanie zmieniał tylko trochę, kiedy trzeba było wyrwać kolejną kobietę. Nie zmieniał się wtedy diametralnie, a jedynie podrasowywał niektóre kwestie, których dana dziewczyna akurat szukała. O dziwo z Susan nie miał pojęcia, czego dokładnie chce, więc w od początku dostawała tę w miarę standardową wersję jego. Z o wiele większym libido niż normalnie bo już po pierwszym razie nie potrafił o niej zapomnieć. Strasznie go podniecała i nie zamierzał tego ukrywać. Chciał żeby wiedziała, że mu się podoba. Jeśli mają stworzyć, coś, co ma szansę przetrwać dłużej niż kilka miesięcy nie może przy niej nic ukrywać. Albo go przyjmie takim, jakim jest, albo odejdzie. Nie było żadnego planu C. Z resztą zawsze mówił, że jeśli masz plan C to A i B były cholernie słabe.
- Będziesz mnie mogła poznać na nowo. Mnie i całą moją nienormalność i niemoralność. - wyszczerzył się do niej wyglądając na dumnego z siebie - I nie zamierzam, ale kiedy chodzi o twoją garderobę to chyba mogę sobie na to pozwolić? - spojrzał teraz sugestywnie na tę seksowną halkę, którą miała na sobie - I nie rób ze mnie jakiegoś neandertala. Potrafię rozpinać guziki oraz klamry w kurtkach. - przewrócił oczami trochę jej opinią o nim rozbawiony - Skomplikowane paski mogą mnie przerosnąć, ale mogę ci obiecać wszystkie typy zapięć w bieliźnie, w tym jestem całkiem dobry. - puścił jej oczko z łobuzerskim uśmiechem po czym skradł jej jeszcze jednego namiętnego buziaka.
Nie dał się nabrać na jej grę aktorską. Była w niej dobra, ale zaczynał już poznawać jej pewne tiki, jak chociażby to, że czasami kiedy się zgrywa minimalnie marszczy nosek bo nie potrafi już powstrzymywać uśmiechu. To było urocze i jednocześnie psuło cały jej misterny plan, ale tego nie miał zamiaru jej jeszcze zdradzać. Niech nadal myśli, że potrafi mu wszystko sprzedać. Dobry facet nigdy nie przyznaje się do wszystkiego, co wie o swojej partnerce. Czasami trzeba wyciągnąć te niespodzianki z kapelusza w najmniej oczekiwanym momencie, a najczęściej żeby damę udobruchać, kiedy się coś przeskrobało. Główka pracuje.
- Nie... Niestety muszę ci powiedzieć, że byłaś wykorzystywana. - odpowiedział z całkiem poważną miną starając się przywołać na twarz również żal z takiego obrotu spraw, lecz szybko pękł i również się z nią zaśmiał - Naprawdę musisz pytać, kto jest kim w tym scenariuszu? - uniósł wymownie brew bo oboje wiedzieli kto jest bardziej dominujący i też częściowo dzięki swoim gabarytom - Ta... Obiecany... - mruknął z przekąsem lekko kręcąc głową.
Wiedział, że ma kłopoty jak tylko zobaczył ten uśmiech. Oczywiście, że to nie mógł być normalny masaż, który zakończy się happy endem dla nich obojga. Musiała coś zmyślić żeby się nad nim poznęcać. To na pewno jej sposób żeby odpłacić mu za ich kłótnię. Byli tak krótko razem, a już wiedziała, gdzie uderzyć żeby zrobić wrażenie i postawić na swoim. Kiedy usiadła na nim kompletnie naga głośniej przełknął ślinę, a łapczywy wzrok przesunął się po całej jej sylwetce, najdłużej jednak zatrzymując się na jej piersiach. To był cios poniżej pasa, naprawdę. Dlatego nie zamierzał pozostawać jej dłużny. Zupełnie bez ostrzeżenia ugryzł ją w tyłek, po czym ścisnął jej pośladek cicho warcząc.
- Niemoralny i nienormalny, pamiętasz? - uśmiechnął się łobuzersko - Jesteś niemożliwa. - westchnął przeciągle zwlekając się z łóżka żeby wyciągnąć ze swojej walizki olejek, a przy okazji też resztę zabawek, które rzucił na łóżko obok niej. Zajął swoje zaszczytne miejsce okrakiem nad tym słodkim tyłeczkiem, co by go za bardzo nie kusiło. Rozgrzał olejek w dłoniach zanim przyłożył je do jej pleców rozpoczynając masaż. Wpierw posuwistymi ruchami rozprowadził preparat po całej skórze, a dopiero później wziął się za naciskanie jej mięśni wzdłuż boków, później łopatek by skończyć na ramionach i karku. Wychodziło mu to o wiele lepiej niż mogła się spodziewać. Chyba nie myślała, że ten olejek to tak dla picu, a on jest kompletnym amatorem? Czuł się trochę, jak ten pies, który nie powinien lubić się z kotem, a i tak mu ulega. Tak dokładnie było, wiedział, że owija go sobie wokół palca. Celowo każe czekać, ale czego się nie robi kiedy żywi się do kogoś uczucia, prawda?

Susan Murphy
przyjazna koala
Graham
25 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
25 letnia dziewczyna uciekająca przed mroczną przeszłością. Wieczna optymistka mimo wszystko...
Su wykrzywiła nieco usta i odchyliła głowę. – Nie wiem czy obiecujesz, czy grozisz. I to ten moment gdy powinnam zacząć się bać? – uniosła brew do góry. Lubiła takiego bezpośredniego Grahama kiedy był w pełni sobą. Takiego, który nie pamięta o tym co było, co się stało, co go dręczy. I to nie tak, że podobnych chwil było niewiele, wręcz odwrotnie ale od dzisiaj będzie je mocniej doceniała. Każdy dźwiga jakieś brzemię i gdy zna się prawdę łatwiej jest zrozumieć drugą osobę. Susan z pewnością będzie bardziej wyrozumiała i wcale nie musi mu o tym mówić.
– Nie wiem. Wątpię, że czekasz na moje pozwolenie – nikt nie ma na tyle władzy aby kontrolować czyjś umysł i szczerze mówiąc, taka wyidealizowana wersja faceta byłaby okropnie nudna. Lekki opór, swoje zdanie, to było coś, co dodawało pieprzu i pokazywało, że nie ma do czynienia z kluchą, a z myślącą istotą. A jej prywatna istota potrafiła być cwana i przebiegła. A na dodatek, gdy skończą się wszelkie argumenty, zawsze może użyć siły w granicach rozsądku. – Wiem, że umiesz rozpinać, ale myślę, że gdyby Ci się spieszyło to mógłbyś je pourywać. Przypadkowo oczywiście – akurat… – Jesteś dobry w zapięciach. Dobrze wiedzieć – i już nawet nie chciała dodawać, że chwalenie się takim doświadczeniem to jak strzały w kolana. Na kimś przecież to musiał zdobywać, bo nie uwierzy, że testował bieliznę zakładając ją na poduszki, krzesła, czy inne meble. Podobnymi umiejętnościami lepiej chwalić się przed kolegami, nie zaś przed własną kobietą. Na jego szczęście zaczął całować w odpowiednim momencie nim Su pociągnęła temat.
Strasznie czepialska się zrobiła…
– W takim razie to było bardzo miłe wykorzystanie – ucięła całkowicie zmyślony scenariusz wpatrując się w ciemne tęczówki mężczyzny. – Fajnie jest się zamienić czasem – tym razem to ona zmarszczyła brwi ale nie kontynuowała tematu bo zaraz miała wyłożyć się do masażu i jeszcze Graham wpadłby na pomysł, że trzeba go odmasować, a ona nie była fanem TAKICH zamian więc nie zawsze fajnie jest się zamieniać.
– Ała! – krzyknęła mocno zdziwiona, że dziabnął ją w pośladek. Natychmiast obróciła głowę aby sprawdzić czy zostawił jej ślad. – Graham… będę miała siniaka – rozmasowała czerwoną skórę patrząc na mężczyznę z lekkim wyrzutem. – To bolało. Uważaj żebym ja cię nie ugryzła – i musiał się domyślić o czym mówiła. Cóż, nie było wcale trudno.
Kładąc się na brzuszku, przerzuciła włosy po prawo do przodu tak aby nie leżały na łopatach i karku. Gdy Graham na niej usiadł cicho jęknęła. – Ale jesteś ciężki – westchnęła ale musiała przyznać, że taki ucisk na lędźwiach jest przyjemny. A gdy tylko zaczął ją masować… z pewnością tylu jęków, westchnięć i stęknięć nie słyszał ani razu gdy robił jej dobrze. – O matko, jak cudownie – każdy mocniejszy ruch wiązał się z głębokim mruknięciem. – Wyżej i w lewo, o tu, tu – instruowała mając najlepszy relaks pod słońcem.

Graham Halifax
towarzyska meduza
Susan Murphy
ODPOWIEDZ