studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
- Ehe, wszystko w porządku - kiwnęła mocno głową, żeby mocno potwierdzić swoje słowa o tym, że jest przecież wszystko okej, bo nie chciała się wcale rozbeczeć i rozkleić przed Archiem. Czemu ona go w ogóle pocałowała? Nie powinna go całować, tak sobie tylko powiedział, że ma na to ochotę, bo przecież zaczęli flirt, żartowali sobie, ale na pewno wcale nie mówił na poważnie, a Raine mocno skiepściła sprawę. Bo przyjaciół się nie całowało. Między innymi dlatego, że czuła się tak zażenowana, że miała ochotę do Archera przytulić, ale chodziło o niego, więc nie mogła. - To ten, coś mnie załaskotało w nosie, myślałam, że kichnę - rzuciła wymyśloną na poczekaniu głupią wymówką, ale Brooks nie był głupi, więc istniała dość mała szansa, ze da się na nią złapać.
- Nie no, spoko, przecież luz i w ogóle - zaczęła, bo jak tak urwał, to myślała, że chodziło o te treningi, ale Archer nie siedział jej w głowie i nie wiedział co myśli, dopóki mu nie powiedziała, więc skąd miał wiedzieć, że to przez to jej się zrobiło tak... przykro? Jakby powiedział to w jakiejkolwiek innej sytuacji, zdzieliłaby go w ramię, powiedziała, że jest głupi, ale teraz wypiła już kilka piw, a do tego go pocałowała (!) i przez to tak emocjonalnie zareagowała na luźny komentarz chłopaka, bo przecież nie powiedział nic złego. Nic, a nic. - A, że to - zacisnęła usta w wąską kreskę i głęboko wciągnęła powietrze przez nos, chociaż miała wielką ochotę zapaść się pod ziemię. Ten balkon mógłby się na przykład pod nią zarwać, tworząc wyrwę w ziemi, w którą ona by sobie wpadła, żeby nie musieć czuć się jak skończona idiotka. Bo właśnie tak się teraz czuła. - Nie, Archie - pokręciła głową - to ja cię nie powinnam całować, bo przecież sobie pewnie tak tylko rzuciłeś i to ja przepraszam, bo to był taki impuls - który powinna zignorować, ale to wszystko była jej wina, a nie jego. I wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby od takiego na pozór prostego dotyku, jakim było pogładzenie jej dłoni, nie przeszedł jej przyjemny dreszcz. - Co to znaczy możemy? - o cholera, powiedziała to na głos? Nie chciała powiedzieć tego na głos! Jej policzki, a teraz też i uszy, po prostu paliły gorącem. Ale dlaczego to powiedział? Czy to znaczyło, że istniała jakaś rzeczywistość w której robią to więcej? Czy tylko tak mu się powiedziało? Pewnie tak mu się powiedziało. Ale dlaczego nie odpowiadał już z pięć sekund? To przecież szmat czasu na takie odpowiedzi. I dlaczego dalej się trzymali za ręce, kiedy flirtowanie było już za nimi? I czemu serce Raine waliło bez opamiętania, w oczekiwaniu na odpowiedź na to jedno pytanie?

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Problem w tym, że gdyby Raine go nie pocałowała, to pewnie on by to w końcu zrobił. Właściwie nie wiedział, dlaczego powiedział o swoich pragnieniach zamiast po prostu działać. Może czekał na zezwolenie? Ale czy tak się robi? Czy ktokolwiek pyta drugą osobę czy może skraść jej pocałunek? Wprawdzie Archerowi daleko było to romantyka, ale nawet on wiedział, że w takim pytaniu nie było nic romantycznego.
Popatrzył na nią podejrzliwie, bo ani trochę nie wierzył w jej wymówkę, ale drążenie tematu nie miało sensu, bo jeśli Barlowe chciałaby, to powiedziałaby mu o co chodzi i nie zarzekała się, że wszystko było w porządku kiedy nic do końca w porządku nie było. Brooksowi wydawało się to dość logiczne, a że był ścisłowcem, to myślał bardzo zwięźle.
- Nie rzuciłem tego ot tak - wtrącił natychmiast ze świadomością, że muszą sobie tę kwestię jak najszybciej wyjaśnić. - Chciałem tego. Naprawdę chciałem cię pocałować, dlatego powiedziałem, że mam na to ochotę - dobra, może i Archie dużo żartował i często mówił coś tak totalnie nie na poważnie, ale tym razem jego słowa były niebagatelne. Jedyne czego nie chciał, to żeby myślała, że robił sobie jaja.
Trzymanie jej ręki nagle, całkiem znienacka stało się najnaturalniejszą czynnością na świecie. Jakby dłoń Raine była idealnie dopasowana do jego, a ich palce splecione dosłownie od zawsze. Dlatego nie chciał zabierać ręki, bo tak było dobrze. Najlepiej. No i jeszcze dlatego, bo trochę obawiał się, że to więcej może się nie powtórzyć.
- No... - w zamyśle wolną ręką podrapał się po głowie i ściągnął na moment brwi. - Jeżeli ci się nie podobało albo uważasz, że to niestosowne, to wiesz... Możemy tego nie robić - nie wiedział czy dobrze ujął myśli w zdanie, ale chyba nie umiał inaczej. Na szczęście Raine była osobą, z którą konwersacje zawsze przychodziły z zadziwiającą łatwością i mimo wewnętrznych obaw, nie chciał, żeby dzisiejszy wieczór pozostawił pomiędzy nimi jakiekolwiek wątpliwości. Niedopowiedzenia to coś, czego Archer szczerze nie znosił, bo później wychodziły jakieś krzywe akcje, ktoś się obrażał, ktoś drugi przestawał odzywać. A między nimi powinno być normalnie, a nie niezręcznie. Musiało tak być, innej opcji nie wiedział. - Ale jak ci się podobało to w sumie możemy czasem się całować. Tak wiesz, niezobowiązująco? W sensie ty jesteś wolna, ja nikogo nie mam, a godzinne całowanie spala jakieś sto dwadzieścia kalorii - uśmiechnął się, bo chyba nie byłby sobą, gdyby jednak nie wplótł w swoje wyjaśnienia drobnego żartu. Może chociaż to nieco rozluźni atmosferę i sprawi, że będzie po prostu okej.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Czuła się jak główna bohaterka jakiegoś słabego romansidła dla nastolatek, kiedy z taką trwogą i niepewnością czekała na każde słowo Archera. Na co dzień była przecież dużo pewniejsza, otwarta i wygadana, a teraz bała się, że powie o jedno słowo za dużo i Archie ją wyśmieje, bo powie, że to przecież był tylko żart i się za bardzo wkręciła. Z jednej strony w ogóle nie powinna tak myśleć, bo Brooks przecież celowo nie zrobił jej tak nigdy na złość, a z drugiej to żartowali sobie często, nawet dzisiaj, przy czym Raine była dość łatwowierna i naiwna, a że te wszystkie piwa szumiały jej w głowie, to już sama nie wiedziała w co ma wierzyć i co sobie dopowiada, a co jest bardziej prawdziwe.
- Naprawdę? - i naprawdę sobie nie żartował? To też był dla niej ważny aspekt, bo już zdążyła wymyślić wszystkie negatywne scenariusze i to, co złego mogłoby się zadziać, ale skoro pocałunek nie był tylko jej niezrozumieniem, to poczuła się o kapkę lepiej. - Podobało! - wcięła mu się w zdanie, może trochę bardziej gwałtownie i entuzjastycznie, niż by tego chciała, przez co poczuła jak kolejny raz przechodzi jej po plecach dreszcz lekkiego zażenowania samą sobą, a żołądek ściska się coraz bardziej, bo policzki czerwieńsze już być fizycznie nie mogły.
- To znaczy... Myślisz, że możemy się tak po prostu czasem całować, ale że nic się między nami oprócz tego nie zmieni? - pokazała jeszcze między nich palcem, jakby na tym ciasnym balkonie oprócz Brooksa i Raine był ktoś jeszcze. - Ale tak na powitanie? Albo w jakichś konkretnych sytuacjach? I tak w tajemnicy? - skoro Archie zaczął ten temat i całe wyjaśnianie, to chyba lepiej było wyjaśnić wszystko. Przynajmniej dla Raine taka opcja była rozsądna, bo ona potrzebowała wiedzieć, zanim zbyt entuzjastycznie przejdzie do kolejnego pocałunku. Bo bardzo chciała go teraz pocałować znowu i nagle poczuła, że chciałaby też przeczesać palcami jego włosy i w tym wszystkim być po prostu pewniejszą. A ona zawsze miała wszystko zaplanowane, wakacje były jej czasem na rozluźnienie, ale nie chciała niczego miedzy nimi popsuć, bo Brooks był jej najlepszym przyjacielem i jedną z najbliższych osób. - A co jak... A co jak któreś z nas będzie chciało czegoś więcej? - wydusiła cicho, bo musiała jeszcze wiedzieć, czy te pocałunki miałyby być tylko formą przyjacielskiego kontaktu, jak przytulenie, czy właściwie do czego miały prowadzić? Była zaskoczona jego propozycją, ale jednocześnie bardzo nią podekscytowana, chyba niezależnie od formy.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Nie mógł jej zagwarantować, że niewinne buziaki niczego nie zmienią, ale bardzo chciał wpleść te elementy do ich przyjacielskiej relacji. Ktoś pewnie stwierdziłby, że to głupie, ale w zasadzie dlaczego? Każdy człowiek potrzebuje w swoim życiu czułości i bliskości, a chyba lepiej otrzymywać to od kogoś, kogo bardzo się lubi niż od przypadkowej osoby, której się nawet nie zna, prawda? A Archer wiedział o Raine dużo (czasami chyba więcej od niej samej) i darzył czystą sympatią tak zupełnie bez powodu. To znaczy lubił ją z wielu względów, przede wszystkim dlatego, że była mądra, zabawna i ładna, ale żadne z nich nigdy nie prosiło się o tę przyjaźń. Ona po prostu zaistniała, tak sama z siebie i nikt o to nie zabiegał, nikt na nikim niczego nie wymuszał.
A co, jeśli to ona?
Raine sprawiała, że się śmiał, stanowiła dla niego wyzwanie i rozumiała go jak nikt inny na świecie. Kiedy jej nie było czuł, jakby brakowało mu czegoś naprawdę ważnego. Tak ważnego, że przestawał się czuć sobą. Nigdy dotąd nie miał wrażenia, że ktoś może być częścią jego samego.
Co, jeśli to zawsze była ona?
- Nie mogę ci tego obiecać, ale nie będę też proponować zakładu, że kto się pierwszy zakocha ten przegrywa - och, to byłoby głupie. Poza tym nawet bez dotyku można się w kimś zakochać, jeśli spędza się z nim naprawdę dużo czasu i dogaduje na każdej płaszczyźnie, a zwykłe, zupełnie przypadkowe muśnięcie palców czy uścisk na powitanie tylko utwierdzał w przekonaniu, że ta wyjątkowa osoba był ważniejsza od wszystkich pozostałych. - Nie wiem, to chyba samo wychodzi i raczej nie planuje się, w jakich sytuacjach kogoś pocałować. Tak mi się przynajmniej wydaje - jakby tak się bardziej zastanowić, to Archie nie całował w swoim życiu zbyt wiele osób. Przez całe życie smakował ust czterech dziewczyn i jednego kolegi ze szkoły średniej, a wszystkie te inicjacje wychodziły spontanicznie i kompletnie niespodziewanie. Ale zawsze obie strony tego chciały, to chyba najważniejsze. - W tajemnicy? - powtórzył po niej, unosząc nieznacznie brwi. - Chcesz być moim sekretem? A ja twoim? - w sumie sam nie wiedział czy chciałby, aby ktokolwiek widział jak się całują. Czy wtedy po mieście zaczęłyby krążyć na ich temat plotki?
Kolejne pytanie Barlowe znów wzbudziło w nim pewną autorefleksję, bo wcześniej nie zastanawiał się nad tym, co będzie jeżeli któreś z nich będzie chciało czegoś więcej. Albo poczuje więcej.
- Hmm - mruknął, dotykając kciukiem opuszek jej wskazującego palca. - No to może ewentualnie zaczniemy się nad tym głowić, gdy któremuś faktycznie będzie za mało? - zapytał niezbyt pewnie, ale bardzo ciekawiło go, co dziewczyna sądziła w tym temacie. Bo tak naprawdę wcale nie muszą się całować i mogą wycofać się, zanim to zaszło za daleko. A teraz był chyba najodpowiedniejszym moment, żeby powiedzieć pas.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
Nie było chyba bardziej niezręcznych rozmów niż te, kiedy dwójka ludzi chciała się jakoś porozumieć co do wyglądu ich relacji. Przynajmniej Raine nic takiego nie przychodziło do głowy. A jednak tym flirtem i pocałunkiem, w jakiś sposób otworzyła swoistą puszkę Pandory, a przynajmniej puszkę tematów, które trzeba poruszyć, żeby mogli być w tym samym miejscu ze swoją relacją. Dla Raine było to wyjątkowo ważne, bo kiedy wcześniej była z Colem, choć tak naprawdę to nie była, z jakiejś takiej nieśmiałości nie chciała poruszać pewnych kwestii, a potem czuła się przez to jak idiotka. Cieszyła się, że ma to już za sobą i jest bogatsza o pewne przemyślenia, dzięki temu też chciała to przegadać wszystko z Archiem, chociaż wiedziała, że takie całowanie to nie jest proste.
- No dobra, to było głupie pytanie - bo też ludzie się przecież całowali pod wpływem chwili, a nie na jakieś hasło, czy komendę, to wszystko wychodziło trochę samo z siebie. - Nie, nie, to nie tak - a może trochę tak? Nie chciała, żeby sobie pomyślał, że się go wstydzi, czy coś, ale jednak ludzie na widok całującej się pary dawali jasny werdykt. I nic dziwnego, sama Barlowe zrobiłaby to samo! A już i tak niektórzy z tym charakterystycznym spojrzeniem dopytywali, czy coś się między nimi kręci i jakby dowiedzieli się o ich układzie, to wcale nie ucięłoby plotek, wręcz przeciwnie. - Ale fajnie, jakby to było takie... nasze? - bo jednak całowanie było dość intymne, jak rozmowy prosto z serca, albo nawet i spojrzenia, bo te też potrafiły być zarezerwowane dla konkretnych osób i momentów. - A ty byś chciał tak przy ludziach? - od tej rozmowy tylko cały czas się coraz bardziej nakręcała na to, że chciałaby jeszcze raz pocałować Archera i wyobraziła sobie jak chłopak ukradkowo się nachyla do niej między sklepowymi półkami, albo ona na korytarzu na imprezie ciągnie go za koszulkę, żeby niby powiedzieć coś na ucho. Taka tajemnica była w pewnym sensie też kusząca.
Gdy, nie jeśli. Może tylko czepiała się słówek, a może powiedział tak specjalnie? Układ, w którym oprócz dotychczasowych przyjacielskich szturchnięć w ramię, albo buziaków w policzek, mogli pójść o krok dalej i który chyba im obojgu pasował. - To mamy chyba umowę? - jeśli można to w ogóle było nazwać umową. Ale przynajmniej to przegadali i chyba doszli do jakiegos porozumienia, dzięki czemu mogli uniknąć wszelkich niezręczności.
Bo przede wszystkim Raine nie chciała Archera stracić. Był cholernie ważnym elementem jej życia, a przez ostatnie pół roku ich relacja jeszcze się tylko zacieśniła, była więc gotowa dostosować się pod jego wyobrażenia nawet, byleby tylko się to nie skończyło. - Zwijamy się stąd? - z balkonu, z tej domówki, gdziekolwiek. Ale i tak umówili się, że Raine śpi u Brooksów. - Tylko jeszcze jedna rzecz - już się nawet podniosła, tą jedną wolną ręką poprawiając spódnicę, bo drugiej za nic nie chciała go puścić. - Musimy to jakoś przypieczętować.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
- Nie, raczej nie - pokręcił głową, bo nie widział nic fajnego okazywaniu czułości pośród ludzi. Uważał, że nawet pary nie powinny się jakoś z tym obnosić, bo przecież nikt nie chce patrzeć na śliniących się ludzi, którzy natarczywie wpychali sobie do ust języki. No i mogli ograniczyć się w tej kwestii ze względu na samotnych ludzi, żeby nie sprawiać im tymi widokami przykrości. - Niech to będzie takie nasze - tym razem skinieniem głowy dał Raine do zrozumienia, że zgadza się z nią i chyba to mieli ustalone.
Taki owiany tajemnicą układ był ekscytujący i wtedy trzeba było się pilnować, żeby nic zostać zauważonym i nie odskakiwać od siebie niczym dwójka dzieciaków przyłapana na gorącym uczynku. Oczywiście wcale nie musiało tak się dziać, oboje byli wolni, więc nie robili absolutnie niczego złego i nikogo tym nie krzywdzili. Co najwyżej mieszali sobie wzajemnie w głowach, co chyba nie było zbyt zdrowe, ale jeszcze o tym nie wiedzieli i zapewne dopiero się o tym przekonają.
On też nie chciał jej stracić. Archer miał w swoim życiu wielu znajomych i dużą rodzinę, ale Barlowe była dla niego ważna. Inaczej ważna niż każdy kumpel czy starsi bracia. Miała w jego sercu wyjątkowe miejsce i był przekonany, że nikt inny nie będzie w stanie tam pasować i nikt nie wypełniłby po niej pustej luki.
Tak, chyba powinni się stąd zawijać się. Najlepiej do jego domu, gdzie będą mogli zamknąć się w pokoju bez obaw, że ktoś za moment wparuje do środka, chociaż na tej balkonowej imprezie do tej pory nikt im nie przeszkodził.
- Mamy umowę - wyszczerzył się do niej, kiedy tak stali naprzeciwko siebie. Mieli umowę, którą trzeba było przypieczętować i normalnie pewnie użyliby do tego małych palców, coś na zasadzie pinky swear, choć za dzieciaka Archer na bank namawiał Raine, żeby splunęła na swoją dłoń i zbiła z nim piątkę. Ale ta umowa była inna i musiała zostać przyklepana w odpowiedni sposób, dlatego tym razem to Brooks pochylił się i najzwyczajniej w świecie pocałował ją, już bez wcześniejszych obaw, że dziewczyna może być niezadowolona albo co gorsza - zniesmaczona! I przez cały ten czas nawet na krótką chwilę nie puścił jej ręki, ale tę drugą umieścił na jej plecach.
Bo pierwsza zmysłowość zawsze dotyczy pleców i jak kogoś się całuje, to dłoń mimowolnie obejmuje plecy. I bez tego objęcia, bez dłoni na plecach nie ma pocałunku, Wyobraźcie sobie słynny pierwszy pocałunek z luźno opuszczonymi wzdłuż ciała rękami. Bez dotykania pleców nie ma pocałunku, bez dotykania pleców nie ma wzajemnej skłonności, bez dotykania pleców nie ma tego prądu, który właśnie przebiegał Archerowi na całej długości kręgosłupa.
- Czy teraz jest wystarczająco ważna? - wyszeptał gdzieś w kąciku ust Raine, żeby po chwili znów rozchylić jej wargi językiem.

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
studentka mechatroniki — przyszły technik turbin
22 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Powracająca po kilku miesiącach do Lorne Bay studentka mechatroniki, która próbuje zacząć życie na nowo.
W odpowiedzi na pytanie Archera, wyrwało się jej ciche westchnienie, kiedy znów wspinając się na palcach, całowała chłopaka. A może to on ją całował. Czy to w ogóle miało znaczenie? Czuła, że ten nieprzyjemny nerwowy uścisk w żołądku, ustąpił zupełnie na rzecz przyjemnych ukłuć, a od tego prostego objęcia ramieniem, po jej ciele rozchodzą się przyjemnie przeszywające dreszcze. Sama, zupełnie nieświadomie, palcami objęła jego kark, co i rusz pociągając lekko za przydługie kosmyki. Bo ten pocałunek, choć dalej smakował paprykowymi chipsami, był inny niż pierwszy, nieco śmielszy i na swój sposób prawdziwszy, a Barlowe już wcale nie żałowała, że te kilkanaście minut wcześniej pochyliła się nad Archerem. Bo on też dobrze całował. Nie nachalnie, nie zbyt miękko, ale i nie zbyt gwałtownie, czy łapczywie. Jego ręka idealnie pasowała do wygiętych w łuk pleców Raine, a splecione ze sobą palce zdawały się leżeć idealnie. Czemu wcześniej nie trzymali się za ręce? Przecież to wcale nie coś tak niezwykłego w swoim widoku, prawda? - Czekaj, to jeszcze dla pewności - jeszcze chwilę przeciągnęła ich pocałunek, a słysząc głośniejsze hałasy z dołu, cmoknęła chłopaka w czubek nosa z szerokim uśmiechem, który obejmował zarówno jej usta, jak i oczy. - Dobra, to chodźmy Archie - pociągnęła go w stronę drzwi balkonowych, obawiając się, że jak teraz któreś z nich nie powie, że czas się zbierać, to nie pójdą nigdy.
Nie przejęła się drobnym bałaganem, jaki za sobą zostawili, bo butelki i paczka po chipsach nie powinny zrobić specjalnej różnicy przy sprzątaniu. Jeszcze przed naciśnięciem klamki, napotkała wzrokiem spore lustro na ścianie, w którym widać było ich odbicie i podchwytując spojrzenie Archiego, na chwilę mocniej ścisnęła jego dłoń. - Agencie Brooks, naszą nową misją jest szybka i bezkolizyjna ewakuacja, przejmujesz prowadzenie.
Własnie otwarte drzwi przyniosły hałas głośnej muzyki i bawiących się gości, ale w tym już nie chciała uczestniczyć. Archer był wyższy, miał szersze ramiona i lepiej nadawał się do torowania przejścia, Raine za to głupio uśmiechała się do jego pleców. Ten układ był jednym z głupszych pomysłów na jakie razem wpadli. Mogli sobie przegadywać swój pomysł do woli i żartować, że nie będą obstawiać kto pierwszy sie zakocha, ale prawda była taka, że ich całowanie nie miało nic wspólnego z niewinnymi buziakami, a kotłujące się z podekscytowania w brzuchu Raine motyle tylko to potwierdzały, jednak nie chciała teraz psuć tego momentu. Ba! Ona wcale nie myślała racjonalnie, kiedy przepychali się między resztą imprezowiczów, gotowa juz wyjść. Zapomniała nawet o swojej zagubionej torebce, z kluczami, telefonem i tą malinową pomadką, którą zjadła wraz z piwem i chipsami.

Archer Brooks
raine barlowe
nata#9784
me, myself & I
doradca klienta — bendigo bank
24 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
zaproś mnie na swój ślub, niech widzę jak inny cię będzie trzymał za rękę, niech cierpię, niech cierpię i już;
Dlaczego wcześniej nie trzymali się za ręce? Nie wiedział. Tak, jak nie wiedział, dlaczego wcześniej nie zdecydowali się całować, skoro mogli. Czy to z obawy, że mogliby tym sposobem zniszczyć swoją relację? To głupie. Jak komuś na kimś zależało, to nie dało się po prostu tego zjebać czymkolwiek, nawet buziakami. Wręcz przeciwnie, wtedy człowiek jeszcze bardziej był tego spragniony i lgnął do drugiej osoby, niezależnie od wszystkiego. Tylko Archiego chyba trochę zazdrość zeżre, kiedy Raine będzie kogoś innego trzymać za rękę, jednak jeszcze nie miał takiej świadomości. I dobrze, bo zrobiłoby mu się wtedy strasznie smutno.
- Już? Tak? - spojrzał na nią dla pewności czy aby przypadkiem nie potrzebuje jeszcze czegoś sprawdzić, bo jak tak, to była jej ostatnia szansa zanim opuszczą balkon. Zmrużył oczy od tego cmoknięcia w nos, a potem pociągnął ją w kierunku wyjścia. Po chwili znów znaleźli się pośród tłumu, jednak to nie przeszkodziło Brooksowi w dalszym ściskaniu ręki Barlowe. W zasadzie kiedy otaczało ich tyle osób, to nikt nawet tego nie zauważył, a już na pewno nikogo to nie obchodziło. I to był jeden z tych momentów, gdzie nawet jakby chcieli, to wcale musieli się ukrywać, bo każdy miał to gdzieś.
Na szczęście Raine miała Archera, a on dobrze pamiętał o zagubionej torebce, którą finalnie odnaleźli wiszącą na klamce od drzwi do łazienki i pewnie ktoś w ferworze zabawy musiał ją wcześniej zrzucić z wieszaka albo półki, a ktoś inny podniósł ją i zawiesił w pierwszym lepszym miejscu. Przed wyjściem sprawdzili też jej zawartość, ale nic nie zginęło. I chwała bogu, inaczej Archie musiałby kogoś wyjaśnić.
Tak jak wcześniej postanowili, Barlowe nocowała w domu Brooksów, ale nie miało to zbyt wiele wspólnego ze spanie, bo zamiast tego dużo się przytulali i całowali, i gadali do samego rana, chociaż już jak wracali to zaczynało świtać, więc ranek nastał dość szybko. Ale było warto, Raine zostało na śniadaniu i obiedzie, a on odprowadził ją dopiero późnym popołudniem. I nikogo już nie dziwiło, że wieczorem też pojawił się pod jej domem, gdzie czas spędzili wylegując się w ogrodzie na hamaku czy innych leżakach.

/zt x2

Raine Barlowe
mistyczny poszukiwacz
-
ODPOWIEDZ