psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
- Poszukując samej siebie bez grosza przy duszy można co najwyżej nabawić się rzeżączki po daniu dupy za odrobinę działki – palnęła bez przemyślenia, bo wypity wcześniej alkohol sprawił, że nie pilnowała się aż tak dobrze z tym co wyznawała a co powinno zostać w świecie niedostępnym dla innych. Nie od razu to zarejestrowała, ale kiedy z uśmiech (jakby to super żart) spojrzała na Inej wiedziała, że właśnie z jej ust padło coś niewłaściwego, a raczej nietypowego jak na „pijackie rozmówki z nowo poznaną kumpelką”. – Żartowałam – dodała od razu i trochę nienaturalnie się zaśmiała. – Wybacz, czasami łapie się mnie czarny humor – wyjaśniła tak, jakby to mogło wymazać wszystko co powiedziała. Tak, jakby poprzednie słowa były kiepskim żartem a nie prawdą, której wyznanie nigdy nie należało do rzeczy, które lubiła robić. Raczej było to coś, czego nie mówiła nigdy.
- Jest blisko, więc.. – Wzruszyła ramionami, bo tak naprawdę to był wybór na chybił trafił. Uznała, że skoro nic jej tutaj nie będzie trzymać, to mogła pojechać gdziekolwiek. Jak się jej nie spodoba to ruszy dalej. – Później wyruszę gdzie indziej, aż znajdę miejsce, w którym poczuje się jak w domu. – Albo chociaż „dobrze”. To by wystarczyło, bo wątpiła aby kiedykolwiek rzeczywiście znalazła dla siebie kawałek miejsca, w którym poczułaby się jak w domu. – A ty, dokądś byś pojechała gdybyś zdecydowała się opuścić to miasto na stałe? – zapytała zarazem pewna, że może skorzystałaby z czyichś planów, żeby podchwycić ów pomysł i również się tam wybrać.
Uznała, że sok bez wódki był za słodki, dlatego jego część zamiast pić to wylała na piasek za nimi. Zrobiwszy miejsce mogła dolać do środka alkohol i cieszyć się prowizorycznym drinkiem, który najpierw podała swej towarzyszce. Na zdrowie.
- Śmiem stwierdzić, że nawet bardzo – odpowiedziała z delikatnym uśmiechem na pytanie o akcent oraz głos. Uważała, że ten Inej był bardzo przyjemny a samo to jak wymawiała poszczególne słowa przypadło do gustu Joan.
- Nie pamiętasz? Mnie? – Uśmiechnęła się zawadiacko trochę tak, jakby nie wierzyła, że nie dałoby się jej zapamiętać (chyba, że alkohol wyczyścił wspomnienia, co w jej przypadku było bardzo prawdopodobnego zwłaszcza na początku pobytu w Lorne Bay).
- Tak? A w jaki to sposób, droga Inej, spędzasz wieczory? Poza pracą, oczywiście. – Rozumiała potrzebę zaszalenia bez częstego powtarzania tego. Sama nie uważała się za imprezową osobę. Chodziła do Shadow tylko po to żeby zabić czas, bo w innych miejscach czułaby się niekomfortowo i przede wszystkim niechciana. Łatka matkobójczyni mocno na niej ciążyła.
- Nie często – zaprzeczyła od razu. – Tak naprawdę też nie uważam się za imprezowiczkę. Po prostu tak mogę oderwać myśli od rzeczywistości i Shadow to jedyne miejsce, gdzie nie czuje się niechciana. – Przede wszystkim nie było tutaj policji, która jednak miała ją na oku. Wszystko przez idiotę, który spowodował stłuczkę, wezwał policję a ta zamiast spisać go to zgarnęła Joan na komendę (w końcu dobrze wiedzieli kim była). – To jakiś wstęp do flirtu? – zapytała z przekąsem. – Jeżeli tak, to musisz trochę nad tym popracować. Najpierw mnie zapraszasz, a potem robisz sobie anty reklamę twierdzą, że „nie jesteś ciekawą osobą”. Pozwól, że sama to ocenię. – Ponownie posłała kobiecie delikatny uśmiech i znów przekazała butelkę z drinkiem, którego sama upiła kolejny łyk. – Więc Inej, powiedz mi, czy skoro twoi rodzice są „dobrze wykształceni” to oznacza, że ciebie też poprowadzili w tym kierunku? – Mało to się słyszało o rodzicach, którzy wręcz kazali dziecku iść na studia? Jeden byłby chętny a inny już niekoniecznie. Do której kategorii należała Marlowe?

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Zrobiła wielkie oczy słysząc słowa brunetki, a później się zaśmiała głośno kręcąc lekko głową. - To może zamiast szota powinnam Ci postawić wizytę u lekarza - zażartowała sobie też, mając nadzieję, że Joan się na nią za to nie obrazi. - Doceniam ludzi, którzy posiadają taki humor, zawsze wydają się być o wiele bardziej ciekawsi, nawet jeżeli nie zawsze jest to stosowne - dodała wpatrując się w twarz swojej towarzyszki z lekkim uśmiechem wymalowanym na delikatnej twarzy, która zupełnie nie pasowała do jej charakteru. Nikt, kto spojrzałby na Inej nie wpadłby na to, że może ona zajmować się czymś tak okropnym jak morderstwa, tortury, szpiegostwo... same fajne rzeczy. Chciałaby powiedzieć, że robiła to tylko zawodowo, ale wiadomo, że tak nie było i nawet Joan była tego przykładem. Marlowe nie śledziła ją dlatego, że ktoś jej tak kazał, sama na to wpadła i sama chciała dowiedzieć się o dziewczynie jak najwięcej... nie wiedziała dlaczego, może ją to po prosu bawiło? Może nie mogła sie doczekać, aż znów zadzwoni na helpline i będzie mogła jej opowiedzieć o tym jak widziała ją na spotkaniu z pewną śliczna blondynką... tak, mówiłaby w ten sposób o sobie.
- Dlaczego w Lorne nie czujesz się jak w domu? - Zapytała przechylając lekko głowę na bok. Chciała być wścibska, taki był sens tego pytania. Miała jak najwięcej dowiedzieć się o kobiecie siedzącej obok. - Do Włoch - odpowiedziała bez większego zastanowienia czym sama siebie zaskoczyła, nie powinna się jednak dziwić, bo przecież to z tamtego miejsca miała ostatnio całkiem miłe wspomnienia, nawet jeżeli skończyła z dziurą w boku wykrwawiając się na stole u jakiś biednych, teraz już martwych, Włochów. Dobrze, że była tam wtedy Sameen, która uratowała jej życie, chociaż gdyby nie Galanis to nigdy nie byłoby ono narażone, więc w sumie tak w stu procentach to nie miała jej za co dziękować. Wzięła od kobiety alkohol i wypiła kilka łyków, po czym jej go oddała. Marlowe nie mogła przesadzić z piciem, musiała nad sobą panować i mieć trzeźwy umysł.
- No weź, bo zaraz sie zarumienię - zaśmiała się - ale dziękuję, to bardzo miłe z Twojej strony. - Inej była przekonana, ze jej bliskowschodni akcent, nie spodobałby się Joan az tak bardzo. Całe szczęście jeszcze go nie poznała. - Przepraszam! Teraz bardzo żałuję, że Cię nie pamiętam, jestem na siebie za to zła - powiedziała i złapała kobietę za rękę, bo widziała na filmach, że ludzie tak czasem robią, jak chcą kogoś przeprosić. Wiedziała też, że Joan sobie żartuje, ale postanowiła zrobić ze swojej "postaci" kogoś kto się bardzo przejmuje tym żeby nie zranić uczuć innych.
- Nic specjalnego - wzruszyła ramionami - piję wino, oglądam seriale, biorę gorącą kąpiel i robię na drutach - ostatnie dwie rzeczy były akurat prawdą. Marlowe lubiła robić na drutach i na szydełku. - Mogę Ci zrobić szalik jak już się zacznie robić chłodniej - zaproponowała posyłając kobiecie szeroki uśmiech. Mówiła całkowicie poważnie. - Na pewno, jest więcej takich miejsc... o nawet teraz, czujesz się tu niechciana? - Miała nadzieję, że nie, bo jednak starała się jak mogła żeby Joan czuła się komfortowo w jej obecności, chciała żeby jej zaufała. - Wstęp? Myślałam, że teraz to już mamy rozwinięcie - zaśmiała się - najwidoczniej jestem w tym beznadziejna - aż się pacnęła w czoło z otwartej dłoni, a później wzięła ponownie butelkę alkoholu, tym razem jednak się nie napiła. - Chcieli żebym poszła na medycynę i tak w sumie zrobiłam... ale nie wytrzymałam tam długo i rzuciłam studia, nie mogłam też zostać na miejscu, bo ciągle mnie namawiali do robienia w życiu rzeczy, których robić nie chciałam. Pomyślałam wiec, że wyjadę gdzieś dalej żeby poczuć się trochę bardziej wolną i niezależną... no i oto jestem - rozłożyła ręce, a później wstała z piasku i otrzepała sobie tyłek. - Kąpałaś sie kiedyś o tej porze? - Zapytała wskazując głową na dość spokojne morze. Nie było wielkich fal, więc mogłyby byc względnie bezpieczne.

Joan D. Terrell
towarzyska meduza
catlady#7921
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
- Bo nie mam tu domu ani nikogo bliskiego. – Odpowiedz była bardzo prosta, acz jeszcze jednym ważnym aspektem było to, jak czuła się w tym miasteczku przez policję, która urządziła szopkę byleby tylko ją postraszyć. Poza tym nie mogłaby powiedzieć, że rudera po matce to jej dom. Każdego dnia, gdy musiała wejść do środka przeżywała personalny koszmar. Nigdy nie wyobrażała sobie, że miałaby tam ponownie zamieszkać. Wyremontować i sprzedać. To był jej plan, który nie uwzględniał również obecności brata, ale z nim.. relacje były skomplikowane. Od lat nie byli częścią swojego życia. Jedno drugie oskarżało o brak kontaktu i ni w ząb nie wiedzieli, jak się przy sobie zachowywać. Nic dziwnego skoro ostatni raz, kiedy się widzieli, mieli zaledwie jedenaście i trzynaście lat.
- Szybka i konkretna odpowiedz. – Widać, że Inej dobrze wiedziała, czego chce. – Czemu akurat tam? – dopytała będąc ciekawą, skąd wziął się taki a nie inny wybór. Czym był determinowany? Wspomnieniami? Marzeniami? A może opowieścią kogoś, kto wspaniale opowiadał o kraju pizzy?
Utrzymała uśmiech na twarzy nie komentując już kwestii zarumienienia. Kogoś zawstydzonego lepiej bardziej nie dobijać, acz w niektórych przypadkach coraz większe zmieszanie wywołane komplementami było bardzo urocze.
- Oh, żartowałam. – Położyła drugą dłoń na tej Inej, którą złapała ją za rękę. – Pewnie się jeszcze nie spotkałyśmy. – To było oczywiste wyjaśnienie, acz Joan nadal nie była pewna, skąd mogłaby kojarzyć głos kobiety. W tej chwili jednak i pewnie później też niespecjalnie się tym przejmowała. To nie było coś ważnego, co musiałaby rozwiązać na już-teraz-natychmiast.
- Na drutach? Musisz być bardzo cierpliwa. – Kolejna cecha, którą mogła dorzucić do listy pod imieniem Inej. Nie żeby miała ona znaczenie, bo szczerze powiedziawszy nie spodziewała się ponownie spotkać kobiety. – Dziękuję, to bardzo miłe, ale najprawdopodobniej już mnie wtedy nie będzie w Lorne. – Nie planowała zostawać tu dłużej ani tym bardziej do zimy. Oczywiście wiedziała, że bywały sytuacje, które niweczyły wszelkie plany, ale jak na razie wierzyła w powodzenie. W to, że szybko uda jej się sprzedać dom po matce.
- Czuje się niekomfortowo – Przytaknęła, bo cały czas z tyłu głowy miała świadomość, że gdyby teraz przypatoczyła się tutaj policja, to nie daliby jej spokoju. – ale to nie ma z tobą nic wspólnego. Po prostu to miasto.. mnie nie chce. – Nie wiedziała jak inaczej mogłaby to ująć jednocześnie nie zdradzając swej przeszłości ani kiepskich relacji z tutejszymi służbami. Nie chciała spłoszyć nowopoznanej, a raczej zobaczyć na jej twarzy zawodu lub niechęci. Tak naprawdę nikt by tego nie zrozumiał. Zabić własną matkę? To jakieś szaleństwo. O ironio chyba tylko Rachel, o której wolała nie myśleć, bo przez nią teraz bała się odbierać telefony na Helpline, byłaby w stanie ją zrozumieć.
- Masz rację. – Zaśmiała się. – Zaproszenie mnie do siebie, to zdecydowanie rozwinięcie. – Acz kiepsko wyszło z zaproszeniem okalanym przez stwierdzenie o byciu nudnym. Nie żeby Joan od razu skreśliła nową koleżankę, której jednak musiała o tym powiedzieć, co by na przyszłość pamiętała aby od razu nie kopać samej siebie. Ot, mała rada, którą albo Inej wykorzysta albo nie. Jej wola.
- W takim razie, co byś chciała robić w życiu? – Albo co może już robiła, ale Joan jeszcze tego nie wyłapała? Zadając to pytanie uniosła wzrok na towarzyszkę, której uważnie się przyglądała. Nie ruszyła się z miejsca zastanawiając się, czy kobieta zamierzała już sobie pójść. Zamiast tego usłyszała ciekawą propozycję, z której by skorzystała gdyby nie jeden drobny szczegół.
- Nie. Nigdy. – Pokiwała głową na boki zanim znów utkwiła spojrzenie na stojącej Inej. – Może dlatego, że.. głupio się przyznać.. ale nie umiem pływać. – Nigdy się tego nie nauczyła. Ani za dzieciaka ani później. Najpierw nie miała okazji, matka nie była chętna do edukowania dzieci a później Joan o tym nie myślała. Nieumiejętność pływania? Miała inne – poważniejsze – zmartwienia. – Ale ty się nie krępuj. – Machnęła ręką w stronę wody. – Popilnuje twoich rzeczy. - Kimże była by odmówić komuś beztroski?

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Rozumiem Cię, też tu nikogo nie mam... ale mam dom - co prawda Inej nigdzie nikogo nie miała, więc miejsce nie robiło jej zbyt wielkiego znaczenia. No dobra, trochę kłamała. Miała wujka Vesemira, ale ten stary rusek był tu tylko przejazdem kiedy musiał skontaktować się face to face ze swoją protegowaną. Ostatnim czasem zdarzało się to nieco częściej, bo staruszek się nieco o nią martwił. No i była też Sameen. Marlowe już dawno odkryła gdzie kobieta mieszka, ale na razie trzymała się z daleka śmiejąc się w głębi serca, że jest o wiele. wiele, wiele lepszym stalkerem niż Galanis. Wiedziała, że niedługo będzie musiała złożyć swojej morderczej drugiej połówce wizytę. Teraz to jednak nie był na to odpowiedni moment. - Jeżeli mogę Ci coś doradzić to dom można kupić, a bliskich ludzi znaleźć. To miejsce jest tak samo złe jak każde inne, ale ma w sobie "to coś" - Marlowe przyjechała tu przez głupią pocztówkę, przeznaczenie zdecydowało za nią i nie narzekała.
- Wydaje mi się, że to piękny kraj... ciepły, ale ma zimę, gdzie rzeczywiście jest chłodniej. Lubię rzymskie zabytki, bardzo chciałabym zobaczyć Koloseum... no i jedzenie - miałaby też bliżej do pracy, bo jednak głównie mordowała na terenie Europy, ale o tym znów Joan nie musiała wiedzieć. Jeszcze nie.
- Daj miastu szansę, może bardziej to Ty go nie chcesz, a ono to czuje i Cię odpycha... zobacz jakie jest różnorodne, blondynki, brunetki... rude - rzuciła kończąc żartem nawiązującym do tej denerwującej rudej, koleżanki. Inej będzie musiała chyba ją gdzieś zrzucić z klifu tak dla świętego spokoju, bo nie chce na nią już nigdy więcej wpaść. - Teraz przyszło tylko czekać żeby zobaczyć jakie będzie zakończenie tego flirtu - uśmiechnęła się i nawet poruszała brwiami dość sugestywnie. Żartowała sobie oczywiście, bo o Marlowe można było wiele powiedzieć, ale do flirtu czy romansu nikogo nie zmuszała. - Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc... - westchnęła - może muszę zrobić tatuaż i złapać jakąś chorobę weneryczną żeby się dowiedzieć czego chce od życia - dodała śmiejąc się pod nosem.
- Ojjj... ale to w niczym nie przeszkadza. Możemy iść tylko w miejsca, gdzie na spokojnie będziesz czuła dno. Chodź, nauczę Cię skakać przez fale, do tego nie trzeba umieć pływać - a jak się będzie topić to Inej ją zawsze uratuje... albo podtopi, zależy od nastroju. Na razie jednak miała go całkiem niezły. - Nie daj się prosić... samemu nie ma takiej frajdy... to tak jak z seksem, niby można samemu, ale w parze jakoś lepiej - szczerze mówiąc sądziła, że było to naprawdę dobre porównanie. Wyciągnęła nawet rękę w stronę kobiety żeby ją jakoś bardziej zachęcić.

Joan D. Terrell
towarzyska meduza
catlady#7921
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
Inej miała rację. To miasto było złe. Terrell ostatnio już komuś o tym powiedziała. Chyba Julii. Stwierdziła, że pomimo pozorów to właśnie tutaj gnieździła się cała zła energia tego kraju. W porządku, może nie całego, ale przynajmniej jego części. Ludzie mieli błędne myślenie o tym, że w małych miasteczkach było cudownie. Wręcz przeciwnie. To idealne miejsce, w których chowały się demony. Joan o tym wiedziała. Od dziecka doświadczała negatywnego wpływu istnienia swej matki. Były jeszcze legendy, miejsca, w których działy się dziwne rzeczy, Shadow i kryminaliści czający się za rogiem. To może i było idealne miasto do odpoczynku, ale bynajmniej nie byli to ludzie cnotliwi, dobrzy i zasługujący na medal prosto do Matki Teresy.
- Naprawdę doceniam twoje starania przekonania mnie do Lorne, ale.. – Westchnęła, bo pomyślała, że mogłaby sobie darować te gadki i po prostu przytaknąć udając, że argument na temat blondynek, brunetek i rudych do niej przemówił. To małe kłamstwo niczego by nie kosztowało. – Pieprzyć to miasto! – Uniosła butelkę w geście toastu, co miało być połowicznie rozluźniające i zarazem zamykające temat, którego i tak nie chciała rozwijać. Nie mogłaby. Nie umiała być szczera przy obcych, bo wiedziała z jakimi reakcjami może to się wiązać a tych chciałaby uniknąć.
- Tego drugiego nie polecam, ale pierwsze brzmi zachęcająco. Jaki tatuaż byś sobie zrobiła? – Również się zaśmiała. Sama nigdy nie myślała o tatuażu. Niespecjalnie było ją na niego stać podobnie, jak na dom, o którym wcześniej mówiła Inej. Nie była bogata. Ba, nie należała nawet do klasy średniej i choć w więzieniu proponowano jej zrobienie tatuażu przy użyciu igły i tuszu do rzęs, to odmówiła. Za bardzo kochała swoje ciało, żeby pozwolić kuć się skazanej kryminalistce, która przy okazji miała przeogromną wadę wzroku. Pomyliłaby łokieć z dupą, więc lepiej sobie nie wyobrażać jak wyglądałby zamówiony wzór.
- Skakać przez falę? – Przechyliła głowę w bok i z jej urodą oraz oczami śmiało można by stwierdzić, że wyglądała teraz jak szczeniak zastanawiający się, co takiego bredzi dwunożna istota. – To typowa zabawa czy wymysł millenialsów? – Naprawdę nie wiedziała. Bywała na plaży, ale nigdy nie pływała (bo nie umiała) i nie korzystała z fal.
Popatrzyła na wyciągniętą dłoń, później na wodę i znów na rękę, którą pochwyciła uprzednio biorąc głęboki wdech.
- Wiesz, że czasem dobrze sama sobie zrobisz lepiej niż gdyby ktoś miałby.. – Nie dokończyła, bo Inej na pewno wiedziała co miała na myśli. Nie każdy był w seksie dobry. Nie każdy w ogóle przejmował się tym faktem bycia kimś w intymnym akcie. Dla niektórych to tylko szybki proces włożyć i wyjąć, co odbierało całą zabawę. Wręcz nie było w tym nic przyjemnego, co Terrell niestety nieraz doświadczyła, acz robiła to tylko po to żeby przetrwać w tym okrutnym porypanym świecie.
Nim dotarły bliżej wody Joan wybrała idealne miejsce na pozostawienie swoich rzeczy. Rzuciła na piasek buty, torebkę oraz spodnie, pod którymi miała czarne koronkowe figi. Bluzki nie zdjęła z powodu braku stanika, którego dzisiaj sobie darowała. Niestety z powodu rozmiarów musiała go nosić, głównie z powodu wygody i komfortu, ale czasami lubiła uwolnić dziewczynki.
- Dalej nie idę – stwierdziła zatrzymując się w momencie, w którym woda sięgała jej zaledwie do kolan. – Tu chyba też mogę skakać przez fale, co? – Cokolwiek to całe skakanie oznaczało. Wyobrażała to sobie bardziej jak skakanie przez płotki niż rzucanie się całym ciałem na fale.Jak to nie? Idealna wysokość. – Argumenty miała dobre, lecz niestety jej wyobrażenie tego co miały robić było dalekie od rzeczywistości.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Zaśmiała się w głos. - W sumie racja, pieprzyć je - zawtórowała wciąż się śmiejąc, wszystko to było jednak bardzo kontrolowane, chociaż Inej dobrze to ukrywała. Potrafiła udawać entuzjazm i spontaniczność, chociaż z tym drugim w sumie nie miała zbyt wielkiego problemu. Często musiała improwizować podczas swoich zawodowych wyjazdów. - Gdybym miała sobie coś wytatuować hmmm - oczywiście nigdy, by tego nie zrobiła, bo jej ciało musiało być pozbawione jakoś mocno widocznych znaków szczególnych. - Może różę? Jest pięknym kwiatem, ale ma też kolce - taką metaforę samej siebie jej tu strzeliła. Była piękną kobietą, co do tego nie miała wątpliwości, bo była szczęśliwą posiadaczką lustra. Znała też swój charakter, styl bycia i zamiłowania do pozbawienia ludzi życia, to były kolce tej pięknej róży. Potrafiła komuś zadać ból, na wiele różnych sposobów. - A Ty? Nagą babę na ramieniu? - Zapytała żartując sobie i nawet cicho się zaśmiała.
- Kogo? - No, bo oczywiście Inej się nie orientowała w takich rzeczach jak millenialsi czy pokolenie z. Nie miała pojęcia o co chodzi. Pewnie myślała, że to jakaś konkretna osoba, która jest jakimś influencerem, co kręci bezdomnych jedzących różne obrzydlistwa. Tak, Inej oglądała takie rzeczy na yt. Nie warto jej o to pytać. - Tak się po prostu mówi, zresztą spróbujemy to sama się przekonasz, że jest to naprawdę fajne - jej się przynajmniej podobało, ale Marlowe potrafiła pływać i dość dobrze czuła się w wodzie.
Spojrzała na Joan mocno zdziwiona, gdy się zatrzymała na takiej małej głębokości. - Nie, to nie wystarczy - stwierdziła i zaśmiała się kręcąc lekko głową. - Musimy dojść jeszcze kawałek dalej, tak żeby sięgało do pasa - tak mniej więcej! - Chodź, nie bój się, najwyżej Cię wyciągnę z tej wody - albo i nie, bo z Inej Marlowe to nigdy nie wiadomo prawda? Tak właśnie. - Złap mnie za rękę - powiedziała wyciągając w stronę Joan swoją dłoń. Czekała na to aż kobieta podejmie jakąś decyzję, idzie dalej czy wraca,

Joan D. Terrell
towarzyska meduza
catlady#7921
psycholog — telefon zaufania
37 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Pani psycholog; karalna. Większość życia spędziła na zachodnim wybrzeżu udzielając pomocy psychologicznej przestępcom, byłym skazańcom i ofiarom przemocy. Wróciła do LB z planem sprzedania rodzinnego domu i ucieczką za granicę a zamiast tego spotkała brata i kobietę, z którą niegdyś dzieliła celę.
Nadal nie wyjechała..
- Nagą rudą babę z hełmem wikinga i mieczem – Nie zamierzała być w tyle. Pociągnęła żart dalej i mimo iż na wargach zakręcił się uśmieszek można by podejrzewać Joan o prowokację z nutką powagi, w której kryła się prawda. Całe szczęście nie miała słabości do kobiet wikingów acz od zawsze kręciły ją silne reprezentantki płci pięknej. Nie takie głupie małpiszony, które atakowały ją w poprawczaku i potem w zakładzie karnym a te potrafiące coś więcej od gróźb w stylu „Uuu-uu- aaa-aaa” (jak okrzyki godowe jakichś małp). Jako dziecko nie miała okazji widzieć wielu takich kobiet. Parę razy, kiedy wraz z bratem głodni trafiali do sąsiadki, Joan oglądała z nią poważne filmy. O dziwo starsza kobieta na to pozwalała, dzięki czemu młoda Terrell po raz pierwszy zakochała się w Demi Moore w roli pani Kapitan w filmie G.I.Jane. To był też ostatni film, który obejrzała na wolności, ale nie pierwszy, w którym z fascynacją obserwowała silne kobiety.
- Pokolenia Z. – Może wcześniej źle wypowiedziała słowo millenisalsi? – To ludzie urodzeniu po ’95 – dodała, kiedy zauważyła, że blondynka miała problem z połączeniem określenia z konkretną grupą społeczną. Joan zapewne również miałaby z tym nie lada wyzwanie gdyby nie praca, która wymagała od niej znajomość nowości panujących w społeczeństwie. Nie wszystkich, bo przecież nie musiała wiedzieć, czym było skakanie na fale.
Nie miała przekonania co do zabawy Inej. Nawet po pijaku nie ufała wodzie głownie przez swój brak umiejętności utrzymywania się na jej powierzchni oraz zerowe zaufanie do kobiety, która twierdziła, że to fajna zabawa. Jasne, dała się przekonać do wejścia do wody, ale naprawdę nie była pewna, czy powinna kroczyć dalej, głębiej..
- Dochodzić to ja wolę w sypialni – wtrąciła w ramach rozluźnienia samej siebie, bo jednak trochę się stresowała. Było ciemno, głęboko (jak na jej gust i umiejętności) a fale uderzające w ciało wprawiały ją w jeszcze większy dyskomfort.
Spojrzała na wyciągniętą ku niej dłoń i choć bardzo kusiło uwierzenie w słowa prawie nieznajomej, to nie potrafiła tego zrobić. Obserwowała jak ludzie robili to nieustannie; oddawali się w ręce zupełnie obcym ludziom, ale Joan nauczyła się, że nawet znajomym lub przyjaciołom nie wolni ufać bezgranicznie. Zwłaszcza w momencie zagrożenia a woda była dla niej czymś takim.
- To nic osobiste – wyjaśniła swoją niechęć wobec złapania ręki Inej i pójścia dalej. – Jestem nieufna. – Po prostu. Wobec wszystkich. Jednak była pijana, więc żeby nie wyjść na jakąś poważną i strachliwą babę, to pochyliła się nieco i z pomocą dłoni chlupnęła wodą prosto na Inej. Mogła to robić dopóki znajdowała się na takiej głębokości na której czuła się stabilnie. – To nie jest skakanie przez fale? – zapytała tak, jakby serio wierzyła, że ochlapywanie się wodą nią było. – Naprawdę? – Znów kolejny chlup poleciał w stronę Inej, co Joan skwitowała bezczelnym uśmiechem. – Uważaj, idzie kolejna. – Jeszcze raz ochlapała towarzyszkę (teraz jednak machając nogą) i pierwszy raz od wejścia do wody zaśmiała się wielce zadowolona ze swego zachowania. – Co jest? Czemu nie skaczesz? Chyba nie powiesz, że nie boisz się moich ataków? -Znów się zaśmiała i kopnęła wodą w kierunku kobiety. - Może teraz? - Jakby to ostatnie ochlapanie było wyjątkowo niebezpieczne.
Żartowała sobie i bawiła się sytuacją jednocześnie kryjąc fakt, że bała się (i nie zamierzała) iść dalej.

Inej Marlowe
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Ej ej.. w sumie wikingowie mieli całkiem niezłe te tatuaże - gdyby Inej mogła to sama by sobie dojebała jakiś tatuaż na pół twarzy, ale niestety tak się nie dało. Głównie dlatego, że wtedy byłaby za bardzo rozpoznawalna, a jednak chciała się zazwyczaj dobrze wtopić w tłum. Dlatego nie mogła sobie niestety pozwolić na coś takiego. Nie miała nawet blizn na swoim ciele, bo każdą, którą gdzieś zdobyła to usuwała. Zero znaków szczególnych oprócz obłędu w oczach, który czasem dawało się ukryć. Tak jak dzisiaj.
W każdym razie gdy znalazły się już w wodzie to Inej się z niej trochę jednak zaczęła śmiać. - Jesteś nieufna, ale poszłaś ze mną na plażę i włazisz do wody? - Zapytała patrząc na nią z wyraźnym rozbawieniem. - Co jakbym była seryjną morderczynią i chciała nie wiem, utopić Cię w tych falach.. albo udusić na piasku? - Wcale nie była taka nieufna, bo jednak sądziła, że obca kobieta nie zrobiłaby jej krzywdy, a akurat ta, mogłaby i to bez mrugnięcia powieką. Pytanie tylko czy Inej chciałaby jej coś zrobić, na razie chyba nie. Wolała jej niszczyć psychikę przez telefon i sprawiać, że kobieta będzie czuć się niepewnie w swoim własnym środowisku. Na razie jednak była Inej, a nie Rachel. - Nie, to nie jest skakanie... to jest co najwyżej nie wiem... zabawa czterolatki - starała się tu teraz wjechać Joan na ambicję, ale nie wiedziała czy to coś da. - No weź - pisnęła, gdy ta zaczęła ja oblewać wodą. - Pamiętaj, że z nas dwóch to Ty nie umiesz pływać - ostrzegła ją śmiejąc się jednak, chociaz gdzieś tam w środku powoli podnosiło się jej ciśnienie. Gdy coś było nie po jej myśli, to od razu czuła jak wzbiera się w niej gniew i furia, a tego nie chciała pokazywać przy Joan. Nie mogła tego zrobić jeżeli chciała utrzymać swoją przykrywkę. - Muszę już iść - stwierdziła więc zaciskając dłonie w pięści i minęła kobietę w dość bezpiecznej odległości, a później czym prędzej wyszła na plażę żeby zabrać swoje rzeczy i jak najszybciej wrócić do domu, albo przynajmniej znaleźć kogoś komu mogłaby przypadkowo przyjebać. Na ulicy pewnie znalazłoby się o te porze kilka takich osób, wystarczyło dobrze poszukać.

2xzt <3

Joan D. Terrell
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ