: 20 gru 2021, 19:25
Co za hicior, muszę go puścić rodzicom jak przyjadę na święta. Opcja z puszczeniem tego na pętli w aucie w w drodze by irytować młodego raczej odpada, bo ja wysiądę psychicznie.
- Bramy przeciwpożarowe są jak alramy. Powiadamiają - akurat ostatnio przypominałem sobie ustawę prawo budowlane i nie było tam nic na ten temat. Może jest coś w warunkach technicznych, ale nie sądzę, wymagany jest po prostu dojazd dla wozu, czasem nawet niepotrzebne jest miejsce na nawrotkę, więc proszę mnie tutaj w trąbe nie robić! Naturalnie, to polskie przepisy, ale... I DO NOT CARE! - Dlatego jeżeli chcesz mieć straż pożarną i zaraz za nimi policję to śmiało... - to już dodał przeskakując przez płot i powoli, aby Anne mogło nadążyć, ruszając w głąb złomowiska.
- Plus za podejście - mruknął śmiejąc się pod nosem. Drogę oświetlał sobie klasyczną latarką, taką co to w razie zagrożenia może posłużyć za pałkę i kogoś obezwładnić. - Szybko Ci poszło... - pochwalił Annie, ale widząc jak gasi lampę w swoim telefonie instynktownie poszedł za jej przykładem - Co jest? - to już wypowiedział konspiracyjnym szeptem zbliżając się do dziewczyny. Bez podtekstów. Tym razem.
- Szlag by to - zaklął widząc grupę ludzi. Można by spróbować zagadać i udać głupa, ale... wolał działąć po cichu, dyskretnie. Pociągnął dziewczynę z dala od tłumku, schowali się za jakimś stosem złomu - No i dobra. Jakiś szalony poomysł geniuszu zbrodni? Nie jestem... - tu się wychylił i lekko łypnął w stronę grupki ludzi - z ich bajki, a akurat dookoła nich jest sporo złomu samochodowego, może gdzieś tam jest nasza honda... -dodał, westchnął i zaczął grzebać po kieszeniach poszukując kartki papieru, na której były zapisane informacje gdzie najlepiej szukać skarbu. Problem był taki, że wskazówki były pisane z perspektywy głównej bramy, a nie z perspektywy płotu przez który się tutaj dostali.
Annie Wilson
- Bramy przeciwpożarowe są jak alramy. Powiadamiają - akurat ostatnio przypominałem sobie ustawę prawo budowlane i nie było tam nic na ten temat. Może jest coś w warunkach technicznych, ale nie sądzę, wymagany jest po prostu dojazd dla wozu, czasem nawet niepotrzebne jest miejsce na nawrotkę, więc proszę mnie tutaj w trąbe nie robić! Naturalnie, to polskie przepisy, ale... I DO NOT CARE! - Dlatego jeżeli chcesz mieć straż pożarną i zaraz za nimi policję to śmiało... - to już dodał przeskakując przez płot i powoli, aby Anne mogło nadążyć, ruszając w głąb złomowiska.
- Plus za podejście - mruknął śmiejąc się pod nosem. Drogę oświetlał sobie klasyczną latarką, taką co to w razie zagrożenia może posłużyć za pałkę i kogoś obezwładnić. - Szybko Ci poszło... - pochwalił Annie, ale widząc jak gasi lampę w swoim telefonie instynktownie poszedł za jej przykładem - Co jest? - to już wypowiedział konspiracyjnym szeptem zbliżając się do dziewczyny. Bez podtekstów. Tym razem.
- Szlag by to - zaklął widząc grupę ludzi. Można by spróbować zagadać i udać głupa, ale... wolał działąć po cichu, dyskretnie. Pociągnął dziewczynę z dala od tłumku, schowali się za jakimś stosem złomu - No i dobra. Jakiś szalony poomysł geniuszu zbrodni? Nie jestem... - tu się wychylił i lekko łypnął w stronę grupki ludzi - z ich bajki, a akurat dookoła nich jest sporo złomu samochodowego, może gdzieś tam jest nasza honda... -dodał, westchnął i zaczął grzebać po kieszeniach poszukując kartki papieru, na której były zapisane informacje gdzie najlepiej szukać skarbu. Problem był taki, że wskazówki były pisane z perspektywy głównej bramy, a nie z perspektywy płotu przez który się tutaj dostali.
Annie Wilson