hultaj/nicpoń — lorne bay
30 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Co za hicior, muszę go puścić rodzicom jak przyjadę na święta. Opcja z puszczeniem tego na pętli w aucie w w drodze by irytować młodego raczej odpada, bo ja wysiądę psychicznie.
- Bramy przeciwpożarowe są jak alramy. Powiadamiają - akurat ostatnio przypominałem sobie ustawę prawo budowlane i nie było tam nic na ten temat. Może jest coś w warunkach technicznych, ale nie sądzę, wymagany jest po prostu dojazd dla wozu, czasem nawet niepotrzebne jest miejsce na nawrotkę, więc proszę mnie tutaj w trąbe nie robić! Naturalnie, to polskie przepisy, ale... I DO NOT CARE! - Dlatego jeżeli chcesz mieć straż pożarną i zaraz za nimi policję to śmiało... - to już dodał przeskakując przez płot i powoli, aby Anne mogło nadążyć, ruszając w głąb złomowiska.
- Plus za podejście - mruknął śmiejąc się pod nosem. Drogę oświetlał sobie klasyczną latarką, taką co to w razie zagrożenia może posłużyć za pałkę i kogoś obezwładnić. - Szybko Ci poszło... - pochwalił Annie, ale widząc jak gasi lampę w swoim telefonie instynktownie poszedł za jej przykładem - Co jest? - to już wypowiedział konspiracyjnym szeptem zbliżając się do dziewczyny. Bez podtekstów. Tym razem.
- Szlag by to - zaklął widząc grupę ludzi. Można by spróbować zagadać i udać głupa, ale... wolał działąć po cichu, dyskretnie. Pociągnął dziewczynę z dala od tłumku, schowali się za jakimś stosem złomu - No i dobra. Jakiś szalony poomysł geniuszu zbrodni? Nie jestem... - tu się wychylił i lekko łypnął w stronę grupki ludzi - z ich bajki, a akurat dookoła nich jest sporo złomu samochodowego, może gdzieś tam jest nasza honda... -dodał, westchnął i zaczął grzebać po kieszeniach poszukując kartki papieru, na której były zapisane informacje gdzie najlepiej szukać skarbu. Problem był taki, że wskazówki były pisane z perspektywy głównej bramy, a nie z perspektywy płotu przez który się tutaj dostali.

Annie Wilson
powitalny kokos
nick
24 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Czy Ty nucisz podświadomie Dominic the Donkey? – zapytała, wychylając się lekko, by na niego spojrzeć. Coś usłyszała! Niemal bezgłośne nucenie, ale jednak! Coś tam utkwiło w głowie Wade'a. Tego była pewna! Czyżby Mr Grinch zmieniał się w Świątecznego Freaka?
A sądziłeś, że zawisnę na płocie jak niedorajda? – fuknęła, oburzona brakiem wiary w jej możliwości. Oglądała kolejne samochody, ale nie było ani śladu Hondy. A przynajmniej zielonej. Znalazła jedną, ale kolor był wybitnie czerwony. Zastanawiała się nawet kto kupuje Hondy. Ten samochód wydawał jej się całkowicie aseksualny! Zero w nim fantazji.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Wade Harris
powitalny kokos
nick
hultaj/nicpoń — lorne bay
30 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Tak - przytaknął chcąc zakończyć dyskusję. Coby nie było, znajdowali się na złomowisko, uchodziło to za włam, nawet jeżeli był tutaj tylko najpospolitszy, najtańszy rodzaj metalu jaki można znaleźć a wszystko co wartościowe zostało dawno wyprute z bebechów lodówek, pieców, samochodów...
- Co Ty pieprzysz...? - aż stanął, bo chyba się nie zrozumieli. Ja wiem, że to wina słowa pisanego - Wiedziałem, żę sobie poradzisz, chodzi mi o to, że szybko znalazłaś coś interesującego... - niestety, okazało się że to co znalazła to nie była ich honda, filmowo oświetlona, wręcz czekająca by się do niej dobrali i w glorii chwały wrócili do ich bazy. Niestety, okazało się, że byli to niespecjalnie przyjaźnie wyglądający jegomoście.
- Nie chcę ryzykować, że ktoś dobierze się do tego auta - niby nie było podstaw, aby ktokolwiek miał zaglądać do przerobionego baku paliwa by znaleźć skrytkę wielkości damskiej torebki gdzie było nieco biżuterii, ale mogło trafić na prasę czy zostać zasypane innym złomem - Nie sądze. Nic nowego mi nie kupiłaś, a tak chyba nie pachną kochanki... - błysnął uśmiechem przesuwając dłonia po jej policzku. Przysunął, pocałował, przesunął językiem po jej wargach - Mam pomysł, ale skoro już zaczęłaś... - mówiąc to zabrał jej dłoń ze swego krocza i naparł na jej barki.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.
powitalny kokos
nick
24 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Przecież nikt nie będzie przeszukiwał starego złomu w poszukiwaniu diamentów. Chyba, że oni też coś szmuglują. – cóż, możliwe że był to jakiś gang czy zwykli przestępcy, którzy zwykli szmuglować narkotyki z Azji do Australii, w zużytych samochodach, które nie przechodziły testów ekologicznych na granicy i trafiały na złomowisko.
Gust muzyczny mają po prostu... ciężki. – stanowczo nie była fanem ciężkiego rocka, ani heavy metalu. W końcu tylko harde panie adwokat znoszą ciężkie brzmienia. Annie była zwykłą, rozrywkową dziewczyną. Lubiła potańczyć, a te dziwne brzmienia jakoś do tego nie pasowały.
Tak, tak. To z pewnością męskie perfumy. – przyznała, mrużąc nieco podejrzliwie oczy.
To pewnie oznacza, że użyłeś perfum mojego kochanka. – przysunęła się jeszcze bliżej, biorąc głęboki wdech.
To chyba Alex. – kolejny głęboki wdech. – Tak, Alex. Następnym razem powiem, żeby zabierał swoje szpargały przed Twoim powrotem. Tym razem się spieszyliby. – pokazała mu język. Jak mała dziewczynka. Skoro on wyciągał okropne argumenty kochanek, to nie zamierzała pozostać mu dłużna. Poza tym doskonale znała jego kochanki! Niektóre zwyczajnie przespały się z nimi w trojkącie, a inne straciły ząb. Lub zęby! W potyczce z Annie. Jedną nawet goniła z patelnią czy innym wałkiem. Jedyną rzeczą jaką znalazła w kuchni.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.


Wade Harris
powitalny kokos
nick
hultaj/nicpoń — lorne bay
30 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Będzie nie będzie - odparł całkiem cierpko. Nie miał pod sobą nieograniczonych środków wielkiej przestępczej organizacji ani innych tego typu niemal niewyczerpalnych funduszy. Od dzieciaka każdy grosz się liczył i choć od dłuższego czasu nie musiał się martwić co zje lub w co się ubrać, dach nad głową dzięki martwej ciotuni też mieli, to bardzo kłóciło się z jego podejściem aby zostawić cenny towar bez opieki. Prawo Murphy'ego, jeżeli coś może pójść źle to pójdzie źle i w ten czy inny sposób stracą fanty.
- On cię tylko maca, ten kochanek, bo ciągle jesteś tak samo ciasna - bynajmniej nie był jakoś przesadnie speszony, choć ostatnich dwóch gości, którzy gdzieś kiedys na jakiejś imprezie za bardzo kręcili się wokół tyłka i cycków Annie oberwało srodze. Jeden miał złamany nadgarstek, drugi nos i był biedniejszy o dwa zęby. Widać byli siebie warci.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

- No i dobra - dodał podciągjąc spodnie i znowu odwracając się do gościa. Pojawił się drugi, ale ten spóźnił się na amatorskie porno - Yo, jestem Wade - wyciągnął rękę do pierwszego, potem drugiego. Goście tylko przez chwilę się wahali, ale uściski zostały wymienione - Tam jest Annie - wskazał przez ramię - Można się przyłączyć? - dopytał jakby ze dwa razy w tygodniu był w takiej sytuacji. Wyciągnął też do tyłu dłoń tak, aby Annie mogła ją chwycić. Goście... zgodzili się po wymianie między sobą spojrzeń. Nie pozostało nic innego jak tylko za nimi ruszyć co też Wade uczynił trzymając pewnie dłoń dziewczyny. A gdy dotarli w pobliże płonących beczek ponowił pytanie o jakąś gorzałę.

Annie Wilson
powitalny kokos
nick
24 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Chwyciła dłoń Wade'a, podchodząc bliżej. Uśmiechnęła się nieśmiało do dwóch mężczyzn. Wiedziała jak ma grać głupią blondynkę. Kiedy lepiej przybierać maskę naiwnej dziewczynki, a kiedy powinna być kokieteryjną seks bombą. Tutaj, lepiej się nie wychylać.
Cześć! – pomachała do drugiego z nich, tuż zanim dołączyli do zbieraniny ludzi.
Hej! – przywitała się z jakimiś innymi dziewczynami, które również miały wyraźnie wyższe głosy, a jedna nawet splotła ciemne, niemal czarne włosy w dwa warkocze.
To Wasze motory? Zawsze chciałam, ale rodzice dostawali białej gorączki, gdy tylko wspominałam o motorach! – zaśmiała się uroczo, kręcąc głową.
Mogę obejrzeć? – zapytała, najpierw patrząc na Wade'a, a potem na ubranych w skóry mężczyzn. Zamierzała przy okazji rozejrzeć się dookoła, czy nie widać zielonej hondy.

Wade Harris
powitalny kokos
nick
hultaj/nicpoń — lorne bay
30 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Wade rozwiał wątpliwości szanownego gapia i poinformował, że owszem, ta panna jest jego i, przynajmniej na razie, nie zapatruje się na dzielenie. Daleko mu do bycia komunistą. Wszystko naturalnie z szerokim uśmiechem pełnym zadowolenia bo przecież w sytuacji w której się znalazł, z dziewczyną bardzo zajętą sprawieniem mu przyjemności, trudno było mieć na twarzy grymas niezadowolenia czy mars złości.
- Jakbyś chciała, to nie oglądałabyś się na rodziców. Pamiętam co mówili na znajomość ze mną, a jakoś ci to nie przeszkadza... - dorzucił się oby nieco uwiarygodnić tę historyjkę. Całkowicie z czapy wpadli na zebranie dość sporej ekipy, a skoro już się wprosili, trzeba było wziąć towarzystwo za jaja. Harrisowi przez myśl przeszło, że ktoś z tutejszych musi być w dobrej komitywie z właścicielem złomowiska, a może po prostu tutaj pracował, skoro cała hałastra (jestem w szoku, że pisze się to przez h a nie ch) zachowuje się tak swobodnie i beztrosko. - Jasne idź. Tylko błagam, nie zepsuj go tak jak ostatnio, bo będzie wstyd - jeszcze przewrócił oczami, a potem skupił uwagę na ludziach obok. Jakiś tuzin, ze dwie trzecie to faceci, kobiet zauważalnie mniej. Poza dwoma łysymi - okraszonymi gęstym zarostem - jednakowoż wszyscy mieli długie włosy więc tylko po masie ciała można było rozróżnić płeć, gdy ktoś się zdrowo spije. O dziwo, wszystkie panny były całkiem zgrabne.
- Wielkie dzięki... - oznajmił Wade gdy podano mu alkohol. Tani bourboun, ale pijał gorsze. Pociągnął dwa, trzy łyki, otarł twarz rękawem, puścił butelkę w dalszą podróż - Słuchajcie, nie chcemy wam tutaj przeszkadzać, ale mam w domu, w garażu, taki mały projekt... - pochylając się do tego gościa, który przyłapał jego i Annie na oralnych zabawach - da rade stąd wynieść jakieś samochodowe części? - dopytał konspiracyjnie, a facet machnął ręką i zaprosił do dyskusji innego. Szefa szajki? Może tego hipotetycznego człowieka z koneksjami na złomowisku? DOść, że gość wyglądał jak młodociana wersja Jamesa Hetfielda.

Annie Wilson
powitalny kokos
nick
24 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Niestety wciąż nie zmienili zdania w tej kwestii. - to była raczej przegrana sprawa! Wade miał w sobie nie tylko urok niegrzecznego chłopca, ale coś co jednoznacznie wskazywało, że sprowadzi tę niewinną i dobrą dusze Annie na manowce. Równia pochyla. Teraz już tylko seks, kryminał i wytatuowany motylek na pośladku. Pewnie zrobiłaby go nawet teraz, gdyby nie strach przed złapaniem jakiegoś wirusa. Na jednym z motorów siedział w pół rozegrany mężczyzna, a drugi - w skórzanej kamizelce, właśnie pracował nad tatuażem.
- I dziwnym trafem, zawsze na „rodzinnych” kolacjach zjawiają się moi byli. - akurat szczera prawda! Ostatnio ojciec zachwalał pod niebiosy jej byłego chłopaka, który dzielnie wspinał się po szczeblach kariery w banku. Prawdziwy skarb. Zabawa byłaby przednia z takim łobuziakiem.
- To nie była moja wina! Raz zatankowałam benzynę zamiast oleju napędowego i od razu wielki dramat! - to wywołało śmiech u wszystkich zebranych tu mężczyzn. Może nawet niektórych kobiet. Annie rozłożyła bezradnie ręce, unosząc lekko ramiona. Podeszła zaraz do kolejnego motocykla, stojącego najdalej. Dobrze jej się wydawało, że zaparkowany został obok: dwóch zielonych samochodów. Co gorsza, oba były wyprodukowane przez koncern Honda. Różnica była w odcieniu: jeden z nich był wybitnie zielony, niczym groszek, a drugi znacznie ciemniejszy.
- Trudno jest nauczyć się jazdy na motorze? - zapytała, z zainteresowaniem oglądając motor. Nawet przełożyła nogę, siadając wygodnie. Pobawiła się pare chwil, nim wróciła do towarzystwa.
- Cześć. - przywitała się radośnie z potencjalnym szefem tego zgromadzenia. Stanęła za plecami swojego chłopaka, obejmując go na wysokości brzucha. Mężczyzna nawet się do niej uśmiechnął i zaoferował jej piwo. Skinął tylko swoją brodatą głowa, by pogonić jedna z dziewcząt. Miała duże, okrągłe biodra wciśnięte w skórzane spodnie. Przyniosła butelkę zimnego piwa, podając ją Annie.

Wade Harris
powitalny kokos
nick
hultaj/nicpoń — lorne bay
30 yo — 192 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Annie Wilson

Nie chcę mi się wierzyć, aby kiedykolwiek na jakimkolwiek spotkaniu bądź zlocie rodziny Annie pojawił się Wade. Chyba tylko po to, aby coś buchnąć, ale czy ja dobrze kojarzę, że ona jako twoja postać wyjątkowo nie pochodziła z rodziny bogatej lub obrzydliwie bogatej? No, mniejsza z tym.
- Akurat miałem na myśli ten raz, gdy pomyliłaś gaz z hamulcem... - karuzeli śmiechu naturalnie nie było końca, a ja teraz zapomniałem, co jest mniej szkodliwe dla silnika. Benzyna w tym na ropę, czy ropa w benzynowcu. Obstawiałbym, że to pierwsze, bo ropa jednak jest tłusta, bardziej lepka no i bez sprężania nie występuje zapłon. W każdym razie, choć Wade doceniał wysiłki Annie aby sprawiać wrażenie niegroźnych i nieco zagubionych w sytuacji, nie mogli z tym przesadzić, bo wtedy bardzo łatwo staną się ofiarami. Skoro ktoś pcha się w paszcze lwa dobrowolnie, to jak tutaj wzgardzić takim poczęstunkiem?
- Tylko się nie upij, okej? - zerknął przez ramię na dziewczynę i choć pewnie głowy pewnej pani adwokat ona nie miała to raczej nie upijała się po trzech łykach. Tymczasem herszt bandy zadał pytanie, co też kombinuje Wade.
- Sklejam w domu hondę. Nie pytajcie czemu akurat hondę, taki kaprys. Chce ją złożyć do kupy i pobawić się w destruction derby. Trochę frajersko wywalać hajs na części, które i tak za jakiś czas zostaną celowo uszkodzone, więc uznałem, że może tutaj uda się coś zdobyć po taniości. W końcu kto się doliczy, że z tego złomu zniknął lekko rdzawy tłumik, a z innego osłona silnka? - to nic, że on zamierzał zajebać miskę olejową, w której mieścił się schowek na zrabowane fanty, ale przecież nie powie tego od razu, częśc jak każda inna. Miał tylko nadzieję, że motocykliści to łykną - Słuchajcie, skoro już wpadłem na was to jak będę wiedział co, gdize i jak, podrzucę tutaj parę biletów... - wiadomo, żę teog nie zrobi, ale dlatego nader łatwo było mu to obiecać. Herszt, w każdym razie wydawał się przekonany. Dał błogosławieństwo.
- To idziemy. Może i kiepsko odróżnia gaz od hamulca, ale loga marek rozpoznaje od razu... - chwycił Annie za rękę i odciągnął. Nawet pocałował, bo przecież usta zdążyła już piwem przepłukać. Odsuwając się po krókim pocałunki cicho zapytał - Widziałaś coś?
powitalny kokos
nick
24 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
- Bardzo zabawne, bardzo. - wywróciła oczami. Pewnie zarzekała się mimo wszystko, że sytuacja nie była taka zła. I faktycznie, pochodziła z przeciętnej rodziny. Dlatego dorabiający się fortuny bankowiec był w ocenie jej ojca świetną partią na narzeczonego. Poza tym nie miał tatuaży i nie wyglądał na potencjalnego kryminalistę.
- Okej, okej. Tylko spokój nas uratuje. A po alkoholu jestem jeszcze łatwiejsza. - zaśmiała się uroczo. Trzymała się blisko Wade’a. W zasadzie, trzymała jego dłoń przez większość czasu. Kciukiem gładząc jej wierzchnią stronę.
- Dwie Hondy stoją tam, kilka metrów od motocykla. - mruknęła cicho, kiedy pocałunek dobiegł końca. Nawet lekko przygryzła dolną wargę, ze smakiem ją oblizując po przyjemnych czułościach.
- Jedna jest… obie są właściwie zielone. Ale obstawiam, że chodzi o ten dosłowny, intensywny zielony. - chyba, że ich znajomy uznał ciemną, butelkową zieleń. Możliwe, że bez kontekstu i porównania do innego koloru, to właśnie ciemnozielony był poszukiwanym kolorem. Sama nie wiedziała. Ale była pewna, że Wade zna jakiś sposób na szybkie sprawdzenie, który samochód będzie im przydatny.
- Dasz radę jakoś sprawdzić, który jest nasz? Czy musimy wrócić, gdy będzie… mniej ludzi? - nikt nie zwracał na nich uwagi. Ale oczywiście, że co pewien czas ktoś zerkał w ich kierunku.
- Czy to normalne, że wciąż fantazjuje o seksie z Tobą? Chyba powinnam zacząć brać jakieś środki na obniżenie libido. - cmoknęła cicho, kiedy zbliżali się do rzeczonych samochodów. Faktycznie, było tam kilka pojazdów marki Honda. Ale tylko dwa można było zaklasyfikować jako zielone.

Wade Harris
powitalny kokos
nick
muzyk — scena
35 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Dziewczyny go kochają, faceci mu zazdroszczą, ale i tak wszystkie jego piosenki są o Leo.
A tu nagle zabrał do Stanów Melis...
#3 (chyba)

Aj, nic nie układało się po jego myśli. Właściwie to zaczynał myśleć, że powinien jednak wrócić do Stanów i dać spokój głupim mrzonkom o rodzinie i Leonie. Nie każdemu pewnie miało być to dane, zwłaszcza jeśli się smaliło cholewki do mężatki. Fakt, że Leo chyba nie umiała wybrać ani co jest dobre dla niej, ani dla Tessie, tylko pogarszał humor Huntera. Był więc przybity, zdezorientowany, osamotniony, niewyżyty i zdecydowanie zbyt trzeźwy na to wszystko. Na szczęście na Leonie Lorne się nie kończyło i nadal miał tu trochę przyjaciół z dawnych lat, którzy być może mieliby ochotę się z nim zeszmacić. Pomyślał o Julii, bo w sumie z tego wszystkiego to nawet nie powiedział jej, że jednak został w mieście. Przez lata znajomości parę dziwnych przygód zaliczyli i nigdy nie musiał jakoś bardzo jej namawiać do robienia mniejszych czy większych głupotek. Po prostu wpadali na szalony pomysł i go realizowali. Mieli swoje miejscówki, jak to na skraju złomowiska, gdzie popijali tanie wino w czasach, kiedy nieźle by im się oberwało za picie.
Hunter wybrał się tu sam, z butelką whisky w papierowej torbie. Było chłodno, więc postawił kołnierz kurtki i przez chwilę wpatrywał się w pomarańczowe od zachodzącego słońca niebo. Wtedy napisał do Julki krótką wiadomość. Potrzebował zobaczyć przyjazną twarz, kogoś kto nie będzie robić mu wyrzutów, zbywać go, czy owijać w bawełnę. W pewnym sensie to rozumiał, bo Tess powinna była być na pierwszym miejscu dla nich wszystkich i jej dobro powinno być najważniejsze, ale Hunter nigdy nie musiał patrzeć na sprawy z tej perspektywy. Może był trochę rozpieszczony przez życie, bo mu się udało i dzięki czemu to swoje dobro mógł stawiać na pierwszym miejscu. Starał się nie być egoistą, ale nawet jemu zdarzało się być dupkiem, czasem pogwiazdorzyć. Teraz chciał wiedzieć na czym stoi, czy to, że został w Lorne ma w ogóle sens, bo póki co nie czuł się tu mile widziany. Jakby jego decyzja o tym, że chce być ojcem, popsuła plany Leo. Może tak było? Może gdyby wyjechał na dobre, to wszystkim byłoby prościej? On zająłby się swoimi sprawami, swoją karierą. Czasem pewnie by pomyślał o Leo, tak jak zawsze, ale może w końcu by się z niej wyleczył. Czas było przestać pisać o niej piosenki. Zdecydowanie!
Miał nadzieję, że Julia mu nie odmówi, bo w sumie dlaczego by miała? Ile razy już go tu pocieszała, albo była zmuszona wysłuchać jakiejś nowej piosenki. Byli dowodem na to, że przyjaźń damsko-męska mogła być platoniczna. Nie to co jego dziwna i pogmatwana relacja z Leonie.
Na szczęście Hunter był na tyle bystry, że oprócz whisky zabrał ze sobą też jakiś stary koc, bo jednak nie chciał by się nabawili jakiegoś tężca. Kiedyś było mu bardziej wszystko jedno, ale jednak był dorosły i niby odpowiedzialny. Różnie bywało, ale przyjmijmy, że był odpowiedzialny.

Julia Crane
christmas time
nick
brak multikont
malarka — organizująca własną wystawę
35 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
artystyczna dusza, która bezustannie szuka piękna, harmonii oraz odrobiny przygody, ostatnio najpełniej odnajduje je w czułych ramionach Aidena
Była dorosła, fakt. Powiedziałaby nawet, że dojrzała, jeśli brać pod uwagę jej akt urodzenia, ale nie czuła się ani trochę odpowiedzialna. Ba, zapewne w kwestii lekkomyślności plasowała się na wysokiej pozycji, bo przecież żadna kobieta w ciąży nie wplątuje się w aferę z gangsterami w tle. Mimo wszystko zadziałał jednak instynkt i splot bardzo niekorzystnych okoliczności, które sprawiły, że obecnie nieco mocniej drżała o swoje życie. Zaś ten strach sprawił, że jej związek z Hyde’em stał się zaledwie wspomnieniem. Nic więc dziwnego, że gdy od starego przyjaciela padła propozycja picia na świeżym powietrzu nie odmówiła.
Nie, nie postradała jeszcze zmysłów i nie zamierzała upijać się w ciąży do nieprzytomności – żaden alkohol nie wchodził w grę tak naprawdę – ale nie mogła nie przyjąć propozycji spotkania Huntera, który kiedyś miał zadatki na jej idola. Rozminął się jednak z czasami w których tylko jedna osoba w życiu Julii Crane mogła być gwiazdą. Całe szczęście, bo chyba w jej popapranym życiu brakowało tylko jakiejś niezdrowej fascynacji osobą z pierwszych stron gazet. Najwyraźniej jednak jej do szczęścia wystarczyło zakochanie się w kucharzu, który nagle zaczął wyskakiwać jej z Internetu i telewizji. Mówiła szczerze i pewnie o tym, że nie pozwoli mu zobaczyć dziecka i tego się trzymała, ale nie sądziła, że za to ona będzie widywać go ciągle. Nie zamierzała przecież rozpamiętywać jej słów, skoro już padły, dla niej stały się wyrokiem, ale jednocześnie nie mogła myśleć, że gdzieś się zgubiła i zniszczyła to co mogło być dla niej dobre. Po raz kolejny. W imię swojej niezależności, dumy i tej pieprzonej nieodpowiedzialności, która teraz przywiodła go na stare złomowisko i na dodatek z yamahą. Wprawdzie porzuciła już motocykl na samochód – bo tak bezpieczniej w ciąży – ale tego wieczoru postanowiła zrobić na przekór i wróciła do starych nawyków.
Pojawiła się więc nieco wcześniej, zmagając się z poczuciem winy i jednocześnie ciesząc się z powiewu wolności, którą obecnie brutalnie próbowano jej odebrać na wszystkie sposoby.
- Widzisz, mam lepszy plan! – zaczęła na jego widok, zachodząc go od tyłu i zakrywając jego oczy swoimi dłońmi. – Ty pijesz, a ja dbam o to, byś nie trafił na pierwsze strony gazet! – dodała entuzjastycznie, bo wcale nie chciała mówić mu jeszcze o dziecku. Miała dość ludzi, którzy po ogłoszeniu przez nią swojego błogosławionego stanu zaczynają obchodzić się z nią jak z jajkiem. Była przecież tą samą dziewczyną co zazwyczaj, po prostu z pakietem gratis w swoim brzuchu.

Hunter Williams
ODPOWIEDZ