studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
2
- Warren, wyłaź stamtąd! Muszę na sikundę, to pilneee! - zawyła pod drzwiami do łazienki, dobijając się do nich pięściami. Zaczęła bez niego i, voila!, miała za swoje! Ale na jej usprawiedliwienie, gdyby rzeczywiście był to szybki prysznic, nie zdążyłaby w międzyczasie opróżnić całej butelki zimniutkiego piwa i nie przebierałaby teraz zniecierpliwiona nogami. Oczywiście, zawsze mogła tam bezczelnie wparować, w końcu siedział za zasłoną (no i umówmy się, przyjaźnili się od pieluchy, nie zobaczyłaby nic czego już kiedyś nie widziała), jednak mieszkając z dwójką facetów trzeba było wyznaczyć jakieś granice. Wystarczyło już, że znowu zakosiła z suszarki jakiś t-shirt bo nie chciało jej się robić własnego prania i nie miała ochoty słuchać więcej paplaniny. W międzyczasie, zdążyła już narobić tyle rabanu, że na korytarz zbiegły się koty - przez chwilę przypatrywały się swojej pogrążonej w nieszczęściu pani, a potem postanowiły zawtórować jej żałosnym miauczeniem.
A przecież miało być tak pięknie! Wolny wieczór, pad, niezdrowe przekąski, zimne piwo na to upalne australijskie lato i oczywiście najlepszy kumpel u boku. I co? I nie mogła się tym cieszyć, bo tak strasznie chciało jej się sikać! Poza tym, o ile pić mogła zacząć bez niego, to gdyby bez niego zaczęła grę, hańba spadłaby pewnie na kilka kolejnych pokoleń. Nie pozostawało jej więc nic innego, jak sterczeć pod drzwiami i mieć nadzieję, że Warren przestał się już pięknić. - Watts, ja pierdolę! To miał być szybki prysznic. SZYBKI! W tym kraju wodę trzeba oszczędzać, nie słyszałeś? Zobaczysz, zemszczę się! Zacznę się malować i wtedy z Benjim oboje będziecie mieli przejebane, bo nigdy nie dostaniecie się do łazienki. Wyłaź nooo! - jęknęła, nie przestając uderzać dłonią w drzwi.

Warren Watts
sumienny żółwik
.
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
jeden

Czy słyszał dobijającą się Siennę do drzwi łazienkowych? Nawet jeśli tak, to kompletnie się tym nie przejmował. Chciał w spokoju wziąć odświeżający prysznic, zanim zajmą się siedzeniem we wspólnym pomieszczeniu, mogąc skupić się na relaksowaniu przy wybranych wcześniej filmach albo przy grach, na jakie mieli ochotę razem zagrać. Niemniej - jego kąpiel trwała nadal, tylko że od momentu dobijania się kumpeli do pomieszczenia pojawił się uśmiech na jego ustach.
Nie odezwał się nawet słowem, dając do zrozumienia iż nie dociera do jego uszu jej zawodzenie. Jej i… jej kotów? Dobrze usłyszał, jak te zwierzaki zaczęły wspierać swoją właścicielkę w wołaniu o pomoc? No ale okej, w sumie racja - jak biedaczce chce się załatwić, to nie powinien jej aż tak męczyć. Sam wiedział jak to jest, kiedy pęcherz ciśnie, a nie masz wielkich szans na to, aby sobie ulżyć w tym cierpieniu. Dlatego spłukał się po raz ostatni ciepłą wodą, przetarł twarz mogąc wreszcie wyjść z kabiny. Sięgnął po ręcznik, którym przetarł się na prędko, chwilę mierzwiąc sobie materiałem włosy, po czym finalnie oplótł się nim w biodrach, zasłaniając to, co najważniejsze. Przesunął dłonią po zaparowanym lustrze, w jakim się zaraz przejrzał. Dwa ruchy palców po rozczochranych kłakach, aby jakoś się one prezentowały, po czym otworzył finalnie drzwi, do których w dalszym ciągu dobijała się puca.
- Co to, wojna wybuchła, że się tak dobijasz? To miłe, że chcesz mnie uratować, dając szansę na ucieczkę - doskonale słyszał jej wołanie oraz powód, dla jakiego to robiła, niemniej nie mógł ot tak jej ułatwić drogi do kibelka, nawet jeśli już łazienka nie była mu potrzebna. Stał w progu pomieszczenia, opierając się o framugę i przyglądając się z góry dziewczynie. Kompletnie nie przejmował się tym, że miał na sobie jedynie ręcznik, a on sam jeszcze całkowicie nie wysechł, gdzie pozostawione krople nadal perliły się na jego ramionach czy klatce piersiowej. W końcu nie widziała go tak po raz pierwszy, zgadza się? Uśmiechnął się szeroko na koniec, nie spuszczając jej z oczu. - Przygotowałaś wszystko na wieczorek? - czy robił to specjalnie? Oczywiście, że nie, a skądże znowu! Przecież biedak nie wiedział, iż chciała tak bardzo wybrać się tam, gdzie nawet król chodzi piechotą!

Sienna Hargreeves
ambitny krab
patsy#7401
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
Czego się spodziewała? Wiedziała, że ta dwójka będzie ją doprowadzać do szewskiej pasji aż do jej śmierci i o dzień dłużej, żeby upewnić się, że naprawdę umarła, a nie próbuje po prostu od nich odpocząć. Mimo, że nagminnie działali jej na nerwy, to jednak kochała tych imbecyli całym swoim serduchem i za każdego z nich bez wahania dałaby się pokroić. Co nie oznaczało, że nie pokroiłaby czasem chętnie któregoś z nich, zwłaszcza gdy tak nieludzko się nad nią znęcali, nie pozwalając jej ulżyć potrzebie.
Dobijała się do drzwi z tak wyraźną desperacją, że gdy Warren w końcu je otworzył, straciła równowagę i runęła prosto na niego, lądując nosem prosto na górnej części jego brzucha. Zarumieniła się nieco, bo oczywiście, że nie raczył się ubrać i paradował przed nią w samym ręczniku - już nawet przestało ją to dziwić, robił to praktycznie nieustannie. A choć Sienna naprawdę chciałaby udawać, że takie widoki jej nie ruszają, to i tak nie była w stanie powstrzymać krótkiej zawieszki. Całe szczęście, szybko odzyskała fason i spróbowała wyminąć go we framudze drzwi... na próżno. Jak zawsze postanowił zrobić jej na złość i blokował wejście do łazienki, gdy naprawdę pilnie jej potrzebowała. - Wojnę to ja ci za moment wypowiem, jak mnie nie przepuścisz, dryblasie - prychnęła, wspierając dłonie na biodrach i zadzierając głowę do góry, by prezentować się nieco bardziej groźnie. Nie trzeba chyba dodawać, że nie zdało jej się to na nic i mogło jedynie wywołać w Warrenie salwę śmiechu. - Przygotowałam, możesz już się rozsiąść na kanapie i zapodać piwko, ale najpierw weź się przyodziej bo golizną straszysz. I przesuń się, nooo! Muszę siku! - Oczywiście, że robił to specjalnie. Spróbowała go jakoś staranować, jednak jej wysiłki nie zdały się na nic - Watts wciąż stał w tym samym miejscu, a cała sytuacja zdawała się go coraz bardziej bawić. - To wcale nie jest zabawne, Warren! Nie zmuszaj mnie do nieczystych zagrań - jęknęła, przeskakując z nogi na nogę. Nie trzeba chyba dodawać, że w takich sytuacjach człowiek staje się o wiele bardziej kreatywny, prawda? Dlatego też, gdy jej słowa spotkały się z kolejną falą śmiechu, zmarszczyła nosek i... chwyciła za brzeg zawiązanego na biodrach bruneta ręcznika, by szybko odrzucić go za siebie. Korzystając z jego chwilowego skołowania i nieuwagi, przemknęła obok niego do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. - Zginę przez was marnie, mówię ci! - krzyknęła do niego, w końcu z ulgą mogąc zasiąść na kibelku.

Warren Watts
sumienny żółwik
.
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
Szybko wyprostowała się po tym wpadnięciu na jego klatkę piersiową, co go rozbawiło - ale co akurat ukrywał, żeby się zaraz na niego nie obraziła! Jednakże czy usatysfakcjonował go ten rumieniec na jej policzkach? Szczerze mówiąc - całkiem całkiem, że aż się uśmiechnął, chociaż spokojnie można uznać, że uniesione kąciki to raczej efekt rozbawienia, jaki go ogarnął, a nie przez fakt, że uradował go ów widok. Przyglądał się chwilę temu widokowi, niemniej na prędko opamiętał się, by móc powrócić wszystkimi myślami do ich rozmowy. Nie chciał przecież popełnić gafy i powiedzieć głupoty, narażając siebie na pośmiewisko. Przecież musiał wygrać ich kolejną utarczkę słowną, bowiem czuł, iż jest obecnie na tej zwycięskiej pozycji.
- Czemu jesteś taka niemiła dla mnie? - aż wydął dolną wargę, na pewno wyglądając bardzo smutno. Biedny Warren! On jest taki dla niej dobry i kochany, pokazując się jej praktycznie w pełnej krasie, a ona na niego krzyczy! Jak ona mogła? Jak mogła czuć się dobrze sama z sobą, skoro bez większego problemu podnosiła ton głosu oraz wypowiadała słowa, jakie nie były dla niego jednymi z tych przyjemniejszych? - I jeszcze to dryblasie. No wiesz co! - obruszył się niby nie na żarty, mając obecnie podkówkę ułożoną w dół, idealnie grając swoją rolę. Aż mnie samej jest przykro z powodu Wattsa!
- Dobra kobieta z Ciebie - tu aż parę razy poklepał ją po głowie, jak jakieś zwierzątko, żeby pokazać że rzeczywiście doceniał jej starania w przygotowaniach. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że nie wyglądasz ani trochę groźne? Zupełnie jak te słodkie pieski z memów, że są niby takie złowieszcze ze swoimi strasznymi minkami - nie ukrywał rozbawienia, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Nie jest? Ja uważam inaczej - odparł ze śmiechem, przyglądając się jej nadal z góry. Kurde, te trzydzieści centymetrów różnicy jest rzeczywiście kłopotliwe, chociaż przez te wszystkie lata zdołał się przyzwyczaić do ciągłego spuszczania oczu w dół, żeby spojrzeć na jej śliczną twarzyczkę. - Ty i nieczyste zagrania… - zdołał tylko tyle wypowiedzieć. Rzeczywiście pokazała swoje nieczyste zagrania, bowiem ręcznik, jaki dopiero co znajdował się na wysokości jego bioder, znalazł się nie tam, gdzie powinien być. A dokładnie - na podłodze. Zanim jednak tam wylądował, zdołał złapać się za to, co najważniejsze w życiu mężczyzny, żeby nie pokazywać swoich skarbów narodów Siennie. Przy okazji tego wykwitł na jego twarzy grymas niezadowolenia, jakiego nie zdążył pokazać dziewczynie, bo ta szybko przedostała się do środka łazienki, zamykając za sobą drzwi. - Odpłacę się za to! - zawołał, po czym goluteńki, bez większej krępacji - skoro są sami, a jedyna ludzka dusza (kotów nie liczył) - przeszedł do swojego pokoju, aby narzucić na siebie bieliznę, krótkie spodenki i koszulkę na grubszych ramiączkach typu tank. Jest tak ciepło, że lepiej nie nakładać na siebie czegoś innego. Nie czekając na Hargreeves, przeszedł do salonu, chwytając po parę chipsów i rozsiadając się na kanapie. - Długo jeszcze mam na Ciebie czekać?! - zawołał ten, na którego dopiero co nie trzeba było oczekiwać…

Sienna Hargreeves
ambitny krab
patsy#7401
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
Jakby jeszcze Sienna była w stanie się na niego obrazić. W porządku, mogła uznać dzień za stracony, jeśli przynajmniej przez pół godziny nie pomstowała na niego albo na Dextera, obaj prześcigali się w tej jakże subtelnej sztuce wkurzania jej dla zabawy, ale niezależnie od wszystkiego, za każdym z nich bez zastanowienia wskoczyłaby w ogień. Byli jej drugą rodziną, tą z wyboru i chyba nie istniała taka rzecz, która mogłaby sprawić, że na któregoś z nich obraziłaby się na dobre. Z resztą, jakby nawet próbowała, to doskonale wiedzieli jak ją podejść i zmiękczyć jej serducho.
- Pragniesz otrzymać pełną listę czy może skrócony odpis? Mogę wysłać ci pdf. Spoiler, ostatnie na liście będzie: "muszę, kurwa, siku" - Sienna wcale nie podniosła głosu, choć mogło się wydawać, że mówiła nieco bardziej piskliwie niż zwykle ze względu na parcie na pęcherz. A gdyby Warren rzeczywiście chciał zobaczyć taką listę, to mógłby się porządnie zdziwić, bo zaczynałaby się jeszcze nad długo przed czasami, kiedy razem z Dexterem wykradali jej pierwsze staniki z szuflady i biegali w nich po całym osiedlu. - Czy możemy zająć się twoimi kompleksami na punkcie wzrostu za chwilę? - Swoją drogą, jakby nie miała innych zmartwień na głowie to o wiele bardziej doceniłaby widok, który jej prezentował. Niemniej, w tej chwili bardziej pociągająca wydawała jej się jednak toaleta, malująca się za jego plecami.
Skrzywiła się, kiedy poklepał ją po głowie - naprawdę tego nie znosiła. - Zdajesz sobie sprawę, że jakby te słodkie pieski z memów skoczyły ci do gardła, to mogłyby zębami wyszarpać tchawicę? W tej chwili mam ochotę zrobić to samo - oznajmiła słodkim tonem i niewinnie zatrzepotała rzęsami. Czy teraz wydawała mu się bardziej groźna, aniżeli przed chwilą?
Sam się o to prosił! Gdyby okazał choć odrobinę litości dla jej pełnego pęcherza, z radością pozwoliłaby zachować godność i nie posunęłaby się do tak nieczystych zagrań - w przeciwieństwie do niego, nawet dała mu moment na zmianę decyzji, zamiast działać bez ostrzeżenia. - Ciekawe jak! - odkrzyknęła do niego z toalety, bo po tylu latach znajomości nie było absolutnie nic w tym dziwnego, że rozmawiali ze sobą przez drzwi od kibla. Całe szczęście, kryzys został dość szybko zażegnany, a suwerenność łazienki odzyskana. - Tak długo, jak będzie trzeba! - prychnęła niezadowolona, zdecydowanie nie zamierzała dać mu się popędzać. Załatwiła swoje potrzeby, umyła ręce i wróciła do salonu, gdzie Warren zdołał się już zaopiekować chipsami. - Hańba dla ciebie i dla całej twojej rodziny, Watts. Na kolejnych dziesięć pokoleń - tak właśnie odwdzięczyła mu się za znęcanie się nad jej biednym pęcherzem i sięgnęła do miski na jego kolanach, żeby podprowadzić mu trochę przekąsek. - Dobra, to teraz czeka cię bardzo ważna decyzja - oznajmiła, po czym sięgnęła jedną ręką po pada, a drugą po pilota i zaprezentowała je Warrenowi - co robimy? - Miał do wyboru albo swój obiecany maraton filmów Marvela albo srogą porażkę na konsoli.

Warren Watts
sumienny żółwik
.
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
- Przekonasz się pewnego dnia! - odpowiedział jedynie, bo naprawdę - nadejdzie taki dzień, że dokona odwetu za to haniebne zachowanie kumpeli. Nie wiedział jeszcze w jaki sposób tego dokona, niemniej ma trochę czasu na to, aby wymyślić coś świetnego. Coś takiego, żeby nie miała możliwości na natychmiastowe zemszczenie się. Jest bardziej niż pewny, iż bez większego trudu wykombinuje coś takiego, co zostanie zapamiętane na dłuższy czas przez obojga.
Skoro miał chipsy i wszystko inne przygotowane i czekające tylko na niego, to nie miał zamiaru jej popędzać. W końcu nic więcej nie było mu potrzebne do szczęścia, chociaż zapewne nie na zbyt długi czas. Tak naprawdę prędko zabrakło mu towarzystwa tej małej pucy, która w sumie dosyć szybko załatwiła, co miała do załatwienia, przychodząc do niego na kanapę. Nie krępował się, mając w dalszym ciągu miskę z przekąską na nodze, z czego i ona skorzystała. - Nie przesadzaj już - przewrócił aż teatralnie oczyskami, co by pokazać iż w jego mniemaniu bardzo wyolbrzymiała sprawę. Dodatkowo machnął ręką, aby dała sobie spokój. W końcu co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr - czy jakoś tak.
Uniósł następnie brew ku górze, przyglądając się z ciekawością na Siennę, gdy padła kwestia odnośnie podjęcia ważnej decyzji. Że on? Podejmować ważne decyzje? Samodzielnie? Czy jest świadoma tego, co właśnie powiedziała i do czego chce doprowadzić? Niemniej nie protestował, czekając na to, co dopowie.
- Uff… już się bałem, że chodzi o coś bardziej konkretnego i będziesz oczekiwać żebym podjął jakieś poważne kwestie - a po tych słowach przetarł czoło z niemałą ulgą, chociaż to też nie tak, że zrobił to całkiem na serio. Zresztą, znała go na tyle, iż na pewno nie wzięła tego na poważnie. - Zaraz podejmę decyzję - odparł spokojnie, uśmiechając się z lekką nutą tajemniczości, po czym odłożył - z wielką niechęcią - miskę z chipsami na stolik znajdujący się przed nim, wstając następnie na równe nogi. - Poczekaj tu chwilę. Nie ruszaj się i nie kombinuj, żeby podglądać - przestrzegł, dając do zrozumienia, że spotka ją surowa kara za niedopełnienie tego, o co ją prosił.
Ruszył po tych słowach do swojego pokoju, biorąc ze schowka dosyć sporej wielkości torbę z prezentami, jakie były zapakowane dodatkowo w papiery ozdobne, co by miała więcej frajdy z odpakowywaniem podarunków. Powrócił do salonu z wesołym, choć jednocześnie cwanym uśmieszkiem na ustach, siadając na swoje miejsce. - W święta może być różnie, może nie będziemy się widzieć, więc wolę dać Ci z wyprzedzeniem - wyjaśnił na spokojnie, przekazując jej torbę.
Co natomiast znajdzie w środku? Pakunek numer jeden zawiera ważniejszą z części do motoru, która na dodatek jest cięższa do zdobycia, jaki również składa w warsztacie. Pamiętał, że akurat teraz potrzebowała jej do dalszego składania pojazdu, toteż zdecydował się to kumpeli ułatwić. Drugie zawiniątko zawierało natomiast czteropak piwa, o jakim zazwyczaj mówiła gdy ktoś pytał co chciałaby dostać pod choinkę, na urodziny czy jakąkolwiek inną okoliczność. Trzecie zaś było grę na konsolę, która dopiero co wyszła na rynek, a o jakiej Sienna truła już od dłuższego czasu, że ona musi ją mieć!. Czy się postarał z prezentami? Chyba tak, ale to nie dlatego, iż wypadało. Odczuwał… potrzebę, czystą chęć dania jej czegoś, z czego będzie… zadowolona. Oby tak właśnie się stało.

Sienna Hargreeves
ambitny krab
patsy#7401
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
- Jakie zaraz? Gdzie ty leziesz? I gdzie z tym! - na koniec aż pisnęła, gdy Warren bezczelnie zabrał jej chipsy i odstawił je na stolik. - Daj mnie to, juuuż! - nieszczęśliwie wyciągnęła dłonie w stronę miseczki, gdyż w tej chwili dzieląca ją od niej odległość zajmowała ją o wiele bardziej, aniżeli to, co skłoniło przyjaciela do podjęcia tak drastycznych kroków. Z niechęcią podniosła swoje cztery litery z kanapy i zagarnęła całość dla siebie, a co!
Nie spodziewała się natomiast, że tak szybko wjedzie jej z prezentami! - Człowieku, jakie nie będziemy się widzieć jak razem mieszkamy? Przez ścianę słyszę jak w nocy chrapiesz - w porządku, to nie był jedyny powód, dla którego mieliby się nie widzieć. Oczywiście, każde z nich miało w planach spędzić święta ze swoją rodziną, ale dobrze wiedziała, że nie byliby sobą, gdyby nie spotkali się chociaż na chwilę. Zwłaszcza, ich rodzice nadal mieszkali po sąsiedzku, więc nie napotkaliby większych trudności. - I co ja mam teraz niby zrobić? Ty myślisz sobie, że ja już mam dla ciebie kupiony i zapakowany prezent i leży sobie na dnie szafy? Bo mam. I to naprawdę cios poniżej pasa, że muszę po niego teraz wstać jak już nastawiłam się, że nie ruszę się z tej kanapy dopóki mnie znowu porządnie nie przyprze na pęcherz - nie byłaby sobą, gdyby nieco się z nim nie podrażniła. Niemniej, nim przyjęła prezent od niego, zwlekła się z sofy i ruszyła do swojego pokoju, by następnie wrócić do salonu z olbrzymim pudłem, które było niewiele mniejsze od niej. I może dlatego wydawało się jeszcze większe, niż było w rzeczywistości. - Wesołych Świąt, buło - uśmiechnęła się szeroko i przesunęła prezent w jego stronę, by móc w międzyczasie jeszcze mocno go uściskać. - Tylko mi się tu teraz nie rozklejaj, jasne? - szepnęła mu jeszcze do ucha, nim jeszcze się od niego odsunęła.
Bo co takiego postanowiła mu podarować? Jej prezent składał się z dwóch części. Pierwsza, ta większa to zestaw klocków Lego, na które Warren chorował od lat i zerkał rozmarzonym wzrokiem za każdym razem, kiedy mijali go na wystawie- R2D2, składający się z ponad dwóch tysięcy elementów. Druga część świątecznego podarunku była już nieco bardziej żartobliwa, albowiem zawierała komplet własnoręcznie zrobionych kuponów, do jednorazowego wykorzystania. Mógł więc tam znaleźć kupon na sprzątanie łazienki, zrobienie prania, wyniesienie śmieci, umycie samochodu czy ugotowanie obiadu poza kolejnością, ale również kupon na masaż, make out session (ale tylko PG-13) czy awaryjne pokazanie cycków w sytuacji kryzysowej (oczywiście opatrzone odpowiednim komentarzem, że jako sytuację kryzysową rozumie się nadchodzący koniec świata lub podobną apokalipsę i będzie możliwy do wykorzystania jedynie po wcześniejszym zatwierdzeniu przez organizatora, czyli Siennę).
W końcu, sama wzięła się za rozpakowywanie prezentów od Warrena i już przy pierwszym z nich, otworzyła oczy szeroko z wrażenia. - Jak ci się to udało zdobyć? Ja poluję od miesiąca - tak, chyba tylko Sienna mogła się tak ucieszyć z części do starego motoru, który nie chciał jeździć. Piwko oczywiście poprawiło jej humor, a gdy dotarła do gry, aż pisnęła z radości i ponownie znalazła się na szyi Warrena. - Teraz zaczynam wątpić w to, czy pozwolenie ci podjęcia decyzji w sprawie tego, co będziemy dzisiaj robić było dobrym pomysłem - zaśmiała się, całując go w policzek. Aż ją korciło, żeby odpalić grę, ale z drugiej strony, ten wieczór mieli spędzić razem, a jak już Sienna dorwie się do nowej gry, to straci zupełnie kontakt ze światem na dobrych kilka, jeśli nie kilkanaście godzin. - Dziękuję - dodała na koniec, bo Warren po raz kolejny udowodnił jej, że znał ją jak nikt inny.

Warren Watts
sumienny żółwik
.
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
Zaśmiał się, kręcąc głową z rozbawieniem, nie podając jej z powrotem miski wypełnionej już w sumie do połowy chipsami, tylko postanowił od razu załatwić sprawę, wybierając się do pokoju po prezent. I to nie tak, że chciał od niej wymusić kupienie prezentu albo że w tej chwili też musi mu dać podarunek. Zwyczajnie uznał, że to idealny moment na to, aby w spokoju - skoro są tylko we dwoje - dać jej to, co zdecydował się zakupić. Nie są to nie wiadomo jakie rzeczy, ale miał nadzieję iż to rzeczywiście będzie trafiony prezent.
- Ale kto Cię tam wie, czy będziesz chciała się widzieć chociaż na chwilę, skoro będziemy siedzieć z rodzinkami. Albo może gdzieś pojedziecie? Dlatego wolałem teraz Ci dać - wyjaśnił, chociaż nie wiedział czy jakoś przyjmie to wytłumaczenie. Zresztą, nieważne. Przyniósł, to przyniósł i nie powinna nic więcej mówić na ten temat tylko otworzyć pakunki z torby. - I jakie chrapiesz? Jak ja nie chrapię… - aż się skrzywił na koniec, bo cóż ona za głupoty wygadywała! - Pomyliłaś chyba współlokatorów - dodał z przekąsem, bo jak ona mogła się tak pomylić?! To na pewno Benji tak hałasuje w nocy!
- A czy ja Ci każę wstać i przynosić prezent, na który na dodatek nie liczyłem? - zapytał spokojnie, z lekkim uśmiechem, bo akurat się nie spodziewał iż już zdołała coś przygotować, a i nawet coś kupić. Znaczy - w sumie co roku sobie robią prezenty, ale mimo wszystko - mogło być różnie. Mogła nie mieć czasu, hajsu czy cokolwiek w tym roku, niemniej nie zawiedli się wzajemnie. - Wesołych Świąt, puco - odpowiedział z zaskoczeniem na widok pudełka, jakie przytachała ze swojego pokoju. - Nie przesadziłaś trochę? - zagaił, nie wiedząc co ma myśleć na widok rozmiaru prezentu. Aż się nerwowo podrapał po karku, nie mając pojęcia jak się zachować. Tak, Warren odczuwał zakłopotanie! Niemniej prędko odwzajemnił uścisk, jaki ona zainicjowała. - Pos…postaram się - udawał zająkanie i załamanie tonu głosu, jakby rzeczywiście miał się zaraz rozkleić. Przecież nie będę płakać!
Miał początkowo poczekać na to, aż ona się zajmie za sprawdzanie prezentów, ale… Sienna dawała do zrozumienia, żeby się nie krępował i jako pierwszy zaczął sprawdzać prezent. Z uśmiechem i nieukrywaną radością jego paluszki zaczęły przedostawać się do środka, zabierając się za tą większą część. Gdy odkrył co to jest, zrobił dosłownie oczy jak pięciozłotówki, na chwilę tracąc zdolność mowy. Pomrugał parokrotnie powiekami, nie wiedząc w dalszym ciągu co powiedzieć, dopiero po chwili przenosząc tęczówki na dziewczynę. - Oszalałaś… - wyszeptał ostatecznie, a ręce mu z ekscytacji aż zaczęły się trząść. - O kurwa, o kurwa.. ooo kurwa, ale będę składał!!!! - no dobra, nie mógł się powstrzymać, ale nie ma się co mu dziwić! Dostać coś takiego… no po prostu… O kurwa!
Nie czekał jednak długo z rozpakowaniem drugiego prezentu, gdzie na widok kreatywnej części podarku uśmiechnął się pod nosem z rozbawieniem, ale i zaciekawieniem. Kupony wyglądały obiecująco - szczególnie te związane z masażem czy pokazaniem cycków. Coś czuł, że te zdecydowanie prędzej zostaną wykorzystane, ale o czym nie miał zamiaru powiedzieć Siennie, bo zacznie od razu wymyślać preteksty, aby nie musiała się ich tak szybko podejmować. - Nawet nie wiem jak Ci dziękować, ekstra prezenty - mówił to całkiem na serio, ruszając sugestywnie brwiami, po czym przytulając ją ponownie, tym razem w formie podziękowania.
Sienna w końcu zabrała się za rozpakowywanie tego, co ona dostała, a on czekał z zadowoleniem na ustach, opierając się wygodnie plecami o oparcie kanapy. Widział jej radość w oczach, gdy znalazła część do motoru. - Mam swoje kontakty i możliwości - odparł tajemniczo, bo przecież nie mógł powiedzieć skąd udało mu się to dostać. Nie sądził jednak, że jeszcze raz dojdzie do przytulenia między nimi w tak prędkim czasie, ale w sumie to całkiem oczywiste, skoro zobaczyła jaką grę od niego dostała. Oplótł ją ponownie ręką, uśmiechając się wesoło. - Tak, wiem, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że chciałabyś już zacząć grać - odparł rozbawiony, a po chwili dostał buziaka w policzek, co go z lekka zaskoczyło. - Nie masz za co dziękować. Ale za to możesz powtórzyć to z policzka tutaj - a mówiąc to, pokazał na swoje usta, wykrzywiając je w cwanym grymasie radości. - No dobra, żartowałem - uspokoił ją, bo może to nie było dla nich nowością, ale mimo wszystko… nie chciał, żeby czuła się zmuszana czy coś takiego. - Może weźmiemy się za oglądanie filmów, żebyś nie musiała męczyć paluszków? Chyba lepiej, żebyś nie złapała kontuzji kciuka, bo wtedy nie dasz rady sobie pograć w nową gierkę - ależ on o nią dbał!

Sienna Hargreeves
ambitny krab
patsy#7401
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
Czasami miała wrażenie, że Warrena chyba strzeliłby grom z jasnego nieba, gdyby choć raz zrobił to, o co go prosiła - to dlatego tak się pilnował. Niezależnie czy chodziło o podanie miski z chipsami, czy o cokolwiek innego, nie przegapił żadnej nadarzającej się okazji by nieco jej dopiec. Oczywiście, po tylu latach przyjaźni Sienna nie pozostawała mu dłużna i chyba trudno by im było zmienić to przyzwyczajenie, które stało się częścią ich samych. Nie pozostało jej więc nic innego, jak tylko nieco sobie postękać i samodzielnie sięgnąć po przekąski.
- Jasne, pojedziemy. Dobrze wiesz, że jakikolwiek wyjazd byłby u nas potencjalnie problematyczny odkąd rodzice się rozwiedli. Z resztą, nie lubię świąt. Mogłyby się już skończyć - widocznie spochmurniała, gdy rozmowa zeszła na temat rodziny. Zwłaszcza w tym świątecznym okresie odczuwała to bardziej niż zwykle - przy stole zawsze brakowało ojca, który pojawiał się jedynie przelotnie (albo i nie, jeśli akurat gonił za jakimś tematem), ich najstarszy brat spędzał Boże Narodzenie z drugą częścią rodziny i... po prostu lepiej, gdyby świąt nie było. Gdyby mogła, najchętniej zaszyłaby się w warsztacie i opuściłaby go dopiero na Sylwestra. - Chrapiesz jak stary borsuk, aż się ściany trzęsą. I nie próbuj zwalać na Benjiego, to ciebie mam za ścianą - jeśli jej nie wierzył, zawsze mogła go w nocy nagrać. Co prawda, owo nagranie bez wątpienia zostałoby ustawione jako dzwonek, ale coś za coś!
- Tak - odpowiedziała bez zastanowienia. Chyba nie spodziewał się, że tak po prostu zacznie rozpakowywać swoje prezenty, podczas gdy on będzie na to patrzył? O nie, nie było mowy, żeby zapomniała o prezentach dla nich. Nawet jeśli nie miała akurat kasy, pewnie wymyśliłaby coś, co nie wymagałoby aż tak wielkiego pokładu finansowego (jak chociażby kupony), ale akurat w tym roku wpłynęło jej trochę ekstra gotówki z filmików wrzucanych do sieci. Oczywiście, mogłaby to przeznaczyć na siebie albo jakoś zainwestować, ale zdecydowanie wolała sprawić przyjemność Dexowi i Warrenowi. - Może trochę - przyznała nieskromnie, bo rzeczywiście pudło było naprawdę wielkie.
Wystarczyło jednak, by Watts rozerwał kolorowy papier, a wyraz czystego szczęścia, jaki pojawił się na jego twarzy, rozwiał wszystkie jej wątpliwości. - Było warte każdego centa - przyznała, nie mogąc się na niego napatrzeć. Kto by pomyślał, że zwykle klocki mogą sprawić dorosłemu facetowi aż tak ogromną radość. - Ale wiesz, że się nie wymigasz od składania razem ze mną, nie? - upewniła się tylko, bo chciała mieć jakiś swój udział w budowie. Całe szczęście kupony też mu się spodobały (chociaż mimo wszystko, chyba nie bardziej niż klocki), a świąteczny prezent ostatecznie można było uznać za udany.
- Nie za cwany jesteś? - uniosła do góry jedną brew, gdy wskazał na swoje usta. Jeśli jednak myślał, że Sienna stchórzy i tego nie zrobi, to grubo się mylił - bez większego zawahania nachyliła się nad nim i cmoknęła go przelotnie w usta, by zaraz wrócić na swoje miejsce. - Po chwili zastanowienia, chyba jednak nie. Jakbym cię miała łapać za słówka, to lepiej bym to wykorzystała - zażartowała, falując oczywiście brwiami, bo zdawała sobie sprawę, że pewnie dopiero teraz Warren zajarzył, co miała na myśli. - No dobrze, niech ci będzie - wymamrotała, nie kryjąc niezadowolenia i przytuliła do siebie pudełko z grą niczym pluszowego misia. - Zapodaj mi teraz klatę Chrisa Evansa na pocieszenie - zarządziła, bo z tego co ustalili, oglądanie mieli zacząć właśnie od pierwszego Kapitana Ameryka.

Warren Watts
sumienny żółwik
.
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
Nie to, że zrobił to celowo, co kompletnie wypadło mu to z głowy… dobrze wiedział, że nie lubiła podejmować tego tematu, a mimo to - powiedział o możliwym wypadzie w święta. Gdyby tylko mógł, walnąłby facepalma, ale nie chciał pokazywać jak bardzo uświadomił sobie dopiero w tej chwili, że całkowicie zjebał. Stąd też nie przedłużał konwersacji o tym, żeby nie przeciągać ów przykrości, jaką mogłaby z każdą sekundą w większym stopniu odczuwać Sienna. - Jakby się skończyły, to byś nie dostała prezentu - przemienił to w żartobliwy ton, aby już się tutaj mu tak nie smuciła. Uśmiechnął się jeszcze na koniec, co by dodać dziewczynie odrobinę otuchy po tym, gdy wcześniej spartolił sprawę.
- Przesadzasz, przecież ja nigdy nie chrapałem i nadal nie będzie miało to miejsca! - od razu się obruszył nie na żarty, wzdychając ciężko i wystawiając dolną wargę w smutnym geście. Jak ona mogła mówić o nim takie rzeczy, totalnie wyssane z palca! No on nie wiedział, co ją takiego napadło albo co on jej takiego niby zrobił, że zdecydowała się tak okłamywać swojego kochanego współlokatora!
Prezent od Sienny był… nie do opisania, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Westchnął aż uradowany, a oczy Warrena błyszczały niczym jak u małego chłopca, który dostał ukochany model sterowanego samochodu czy inną zabawkę. Bo i w sumie - Watts to jeszcze nadal taki mały chłopiec, który właśnie otrzymał wymarzoną zabawkę. Wszystko się zgadza, tylko rozmiary nie te, bowiem nigdy nie widziałam tak wyrośniętego choćby siedmiolatka. W końcu - posiadanie prawie dwóch metrów zobowiązuje. Ale to nie było aż tak znaczące - nie w chwili, gdy dostał coś tak zajebistego od najlepszej dziewczyny na świecie. Szkoda tylko, że nie mógł jej powiedzieć jak bardzo jest dla niego tą najlepszą dziewczyną na świecie. Lecz kto wie - może nadejdzie ten dzień, kiedy wyjawi ów tajemnicę, a ona przyjmie to z uśmiechem na ustach, może i nawet wyjawiając odwzajemnianie? To byłoby… coś!
- A czy ja powiedziałem, że będę chciał się wymigać? - odparł z cwaniackim uśmiechem, a nawet cicho śmiejąc się pod nosem na koniec. - Nawet przez sekundę nie pomyślałem o tym, żebym miał sam to składać. Wspólne tworzenie będzie miało o wiele lepszy efekt - dodał po chwili, przyglądając się przez parę chwil Siennie, w trakcie czego nie zniknął mu uśmiech na ustach.
- Ja, cwany? - zagaił zaskoczony, unosząc przy tym jedną z brwi ku górze, specjalnie w taki sam sposób, w jaki to zrobiła. Niemniej nie spodziewał się, iż podejmie się wyzwania, a gdy tylko poczuł jej wargi na swoich, jakoś samoistnie chciał przeciągnąć całusa. Zapewne udałoby jej się tego dokonać, tyle że Sienna dosyć prędko wycofała się, lecz mimo to - uśmiech powrócił na jego twarzy, będąc nawet większym niż jakikolwiek z poprzednich. - Lepiej wykorzystała? Na przykład w jaki sposób? - zaciekawił się mocno, chcąc wiedzieć co jej tam chodzi po główce.
Pokręcił rozbawiony głową, gdy zauważył jak lekko spochmurniała na wieść, że nie odpali sobie od razu gierki, jaką od niego otrzymała. No ale - mieli spędzać razem czas, prawda? I chociaż przy oglądaniu tego, jak dziewczę wciąga się w fabułę rozgrywki zapewne też dobrze by się bawił, no ale nie chciał jej odbierać przyjemności z grania. Pewnie będzie wolała być wtedy sama, mogąc całkowicie wciągnąć się w historię. - Klatę Chrisa Evansa? I to na pocieszenie?! Właśnie dałaś mi mentalnego plaskacza w twarz, bo oboje dobrze wiemy, że moja klata jest znacznie lepsza i zdecydowanie lepiej by Cię pocieszyła - obraził się, a co! A po tych słowach - włączył Kapitana Amerykę, skoro takie było ustalenie. Tyle, że jego mina ewidentnie wskazywała na to, iż był zawiedziony jej słowami. Znów była dla niego niemiła!

Sienna Hargreeves
ambitny krab
patsy#7401
studentka weterynarii, mechanik — lorne bay mechanic
22 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Bad nights causing teenage blues
Get down ladies, you've got nothin' to lose
Pokiwała tylko głową, już nie wchodząc w dalszą dyskusję. Oczywiście, aż ją korciło, aby dodać, że w świętach nie chodzi przecież o prezenty tylko o czas z bliskimi, jednak ostatecznie ugryzła się w język - w końcu, jest czas i miejsce na takie rozważania, a dokładniej mówiąc nigdy i nigdzie. Mieli przyjemnie spędzić dzisiejszy wieczór, a nie rozgrzebywać jej traumy z dzieciństwa, proste.
- Ty chyba naprawdę chcesz, żebym w nocy władowała ci się do pokoju i cię nagrała, nie? Stary, kurwa, sam się o to prosisz, no to jak mogłabym tego nie zrobić - a Warren doskonale zdawał sobie sprawę, że Sienna była do tego w stu procentach zdolna i jeśli rzeczywiście wytnie mu taki numer, to z czystej dobroci serca upewni się, aby nagranie trafiło do jak największej ilości osób, bo przecież grzechem byłoby zmarnować takie złoto. Kto wie, może powinna pomyśleć o nagraniu jakiejś piosenki do jego chrapania, z całą pewnością podniosłoby jej to zasięgi.
To było skomplikowane, a Sienna nie lubiła rzeczy skomplikowanych bo po co sobie utrudniać życie? Warren był jej najlepszym przyjacielem, znała go lepiej, niż samą siebie i bez wątpienia zaliczał się do grona najważniejszych dla niej osób. Logiczne więc, że nie chciała robić nic, co mogłoby popsuć ich relacje, bo przecież były idealne - spędzali ze sobą prawie każdą wolną chwilę, całowali się jak mieli ochotę i nie komplikowali tego żadnymi wyznaniami. Z resztą, w jej idealnym świecie, do szczęścia potrzebny był jej tylko Warren i Dexter, spokojnie mogliby zestarzeć się razem, a jakby kiedyś jednak postanowili dorosnąć i założyć rodzinę, to w swoim gronie też mieli wszystko, czego potrzebowali. Więc raz jeszcze - po co to wszystko utrudniać? Lepiej udawać, że nic się nie dzieje, jak z resztą uskuteczniała to Sienna od dłuższego czasu.
- Ej, z takim stwierdzeniem to bym się akurat wstrzymała. Przecież dobrze wiesz, jak to będzie wyglądało - ty będziesz jak stary dziad rozpracowywał instrukcję, a ja pójdę w składanie na spontanie, żeby tylko wyglądało jak na obrazku, aż pierdolnę tym wszystkim bo nie wyjdzie i potem się osrasz ze szczęścia, bo powiesz "a nie mówiłem" - przypomniała mu, jak kończyła się praktycznie każda ich wspólna próba współpracy odkąd przestali nosić pieluchy. Najprawdopodobniej zbyt wiele czasu minęło odkąd coś razem składali i chyba zdążył zapomnieć, że Sienna za każdym razem stawała się ucieleśnieniem jego najgorszych koszmarów. Ale i tak ją kochał, to najważniejsze.
Tak na dobrą sprawę, nie było to żadne wyzwanie, biorąc pod uwagę jak często szli razem w ślinę. Oczywiście, zwykle byli oboje już wtedy mocno nawaleni, ale z drugiej strony jeśli chodziła o Wattsa, to po tylu latach przyjaźni widział ją w tylu upokarzających sytuacjach, że nie miała większych oporów by pocałować go i na trzeźwi. - Chłopie, tyś się pod kamieniem uchował? - parsknęła śmiechem, bo nie była pewna, czy Warren sobie teraz leci w nią kulki czy serio nie zauważył, że przeszedł mu koło nosa tak idealny moment, aby nieco jej dopiec. Pokręciła więc tylko głową z dezaprobatą i sugestywnie wskazała palcem w dół. - Pozamiatane, stary - wzruszyła ramionami.
- Oj, nie jojcz już tak. Tam jest Evans i Stan, przewyższają cię liczebnie - przewróciła oczami i usadowiła się nieco wygodniej, by mieć lepszy widok na telewizor. - Poza tym, jestem bardzo ciekawa, jak twoja klata miałaby mnie pocieszyć, zwłaszcza, że jest schowana - i nie miało znaczenia, że sama kazała mu się ubrać, żeby w międzyczasie jej nie rozpraszał. Niemniej, była całkiem ciekawa jak Warren sobie to wszystko wyobrażał.

Warren Watts
sumienny żółwik
.
mechanik — lorne bay mechanic
23 yo — 196 cm
Awatar użytkownika
about
student mechatroniki, tutejszy mechanik samochodowy i przy okazji głupiec, który sądzi że wreszcie pewna dziewczyna spojrzy na niego jak na kogoś więcej, niż tylko na przyjaciela
- Jak dobrze, że z wyprzedzeniem lubisz informować o swoich planach. Jutro kupię zasuwę i ją założę, żebyś nie mogła wejść do pokoju - uśmiechnął się cwanie, a jeśli choć przez chwilę pomyślała o tym, że nie jest możliwe aby tego się podjął - to jednak nie zna go na tyle, na ile uważa. Jak powiedział - tak będzie zrobione i rzeczywiście zrobi jak zapowiedział. Przezorny jest ubezpieczony, toteż dla spokojności swojego snu oraz późniejszego, ewentualnego, pośmiewiska jakie mogłoby powstać wokół jego osoby, gdyby jednak wyszło na jaw, że to chrapanie ma rzeczywiście miejsce. Bo tak - on dalej jest przekonany, że to historia wyssana z palca, aby wprawić go w zakłopotanie czy cokolwiek takiego. - Zresztą, myślisz że nie zemściłbym się za takie nagranie? Zrobiłbym to z podwójną siłą - dodał, tak na wszelki wypadek, żeby rozważyła rezygnację z tego swojego pomysłu. Tak na wszelki wypadek, bo cholera wie co się może wydarzyć i czy zasuwa wytrzyma próbę czasu i jej potrzebę dostania się do środka.
Oczywiście, że to skomplikowane. Bardziej niż skomplikowane… nie potrafił określić jak bardzo, bo nigdy nie widział oraz nie słyszał po znajomych, aby ktokolwiek znajdował się w takim bagnie. Czasami załamywał ręce z racji tego, że ona niczego nie dostrzegała albo gdy uznawała, że jedynie robił coś w przepływie przyjaźni, ale nic nie mógł na to więcej poradzić. Nie chciał wielkimi i oficjalnymi wyznaniami zepsuć czegoś, co stworzyli na przestrzeni całego ich życia. Nie chciał przecież stracić kogoś tak szczególnej, jakim jest właśnie dla niego Sienna. Mimo to jednak - jednocześnie dusił się w tej relacji. Żył w niewiedzy tego, co się może wydarzyć w przyszłości. Czy to ma w ogóle jakiś sens? Czy może powinien dać sobie spokój i poszukać innej dziewczyny, takiej bardziej na serio niż tylko na parę, upojnych, chwil?
- Liczę, że tym razem zmienisz podejście, bo to jest akurat o wiele ważniejsza sprawa i ważniejsza rzecz do złożenia od poprzednich - odparł spokojnie, chociaż zapewne z wyczuwalnym naciskiem na to, aby wzięła sprawę już teraz na poważnie, nawet jeśli nie wiadomo kiedy podejmą się tego wspólnego składania. Ważne jednak, aby już teraz nastawiała się do tego w odpowiedni sposób, dzięki czemu - prawdopodobnie - w wielkim dniu będzie robiła tak, jak trzeba. - I to nie jest prośba - dodał na wszelki wypadek, bo tu posiada akurat konkretne wymagania od niej, jeśli rzeczywiście chce pomagać. Tym razem nie pozwoli na takie zachowanie u Sienny! To nie jest byle co! To jest… R2D2! A każdy, kto jest fanem Gwiezdnych Wojen doskonale wie, że to nie są przelewki.
- A może chcę to usłyszeć od Ciebie na głos? - odpowiedział dziewczynie na to jej pytanie odnośnie uchowania pod kamieniem. I rzeczywiście, chciał to od niej usłyszeć, a nie tylko snuć domysły. Uśmiechnął się pod nosem, ale zaraz uśmieszek zniknął. - Jesteś podła - odparł jedynie, ściskając wargi w cienką kreskę. Świetnie!
- Nikt mnie nie przewyższa - ani liczebnie, ani jakkolwiek inaczej - no jak ona śmiała? Bo że było ich dwóch, to nagle oni są na zwycięskiej pozycji? Dobre sobie! Pokręcił aż głową zrezygnowany jej postępowaniem i myśleniem, wzdychając ciężko na koniec. Zaraz jednak spojrzał na nią kątem oka, słysząc dalsze słowa. - Zaraz mogę to naprawić - bez większego trudu zdjął następująco koszulkę, układając ją na oparciu kanapy - co by nikomu nie przeszkadzała. - Teraz na pewno będzie jej lepiej szło w pocieszaniu - żeby jednak wzmóc ów efekt, przysunął się do niej, żeby tą jego klatę miała przy sobie nawet bliżej, niż jak na wyciągnięcie ręki. Przy tym Warren, jak gdyby nigdy nic, przechylił butelkę piwa, jaką wcześniej pochwycił, oglądając to, co rozgrywało się na ekranie telewizora. Bo przecież on nic niecnego nie czynił, prawda?

Sienna Hargreeves
ambitny krab
patsy#7401
ODPOWIEDZ