detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
2.


Minęło naprawdę sporo czasu odkąd samodzielnie planował randkę, która wykraczała poza miasteczkowe lokale i rozrywki. Nie był fanem świątecznych jarmarków ani sztampowych spacerów po parku, choć znacznie lepiej czuł się na otwartej przestrzeni aniżeli pośród czterech ścian. Lubił kreatywne zagrania, więc na ich drugie spotkanie zdecydował się zaangażować swego dwukołowca, który jak wnioskował z poprzednich rozmów, cieszył się największym zachwytem Hillbury. Zorganizowanie minimalistycznego pikniku na który składały się drobiowe nuggetsy i lemoniada oraz zapakowanie większego koca nie stanowiły dla niego większego problemu, jednak odgrywanie roli w która wcielał się za każdym razem gdy przekraczał próg siedziby klubu motocyklowego to zupełnie inna para kaloszy. Stworzony przez jednostkę Caleb był pewnym siebie chojrakiem, którego największą pasją było przemierzanie australijskich autostrad, popijanie zimnego piwa i trzymanie na kolanie ładnej panny. Otaczał się w grobie przestępców, którzy nie bali się ryzyka związanego z nielegalnym handlem czy wspólnym interesem z miejscowymi dealerami narkotyków. Dale na którego co ranek patrzył w lustro był człowiekiem, który przez długie lata błądził i szukał własnego miejsca; człowiekiem, który postanowił wciągnąć mundur w imię bezpieczeństwa tutejszych mieszkańców. Ochrona miasteczka była idealnym sposobem na wycieszenie wyrzutów sumienia, które od dawna mąciły w jego umyśle.
O umówionej porze zjawił się przed jej domem i kiedy zmieszana wyjrzała zza drzwi, uśmiechnął się szeroko. Był pewien, że dziewczynę ucieszy taka wycieczka motocyklem i adrenalina, którą zapewniała prędkość i wiatr we włosach.
Gotowa na wycieczkę? — zapytał podekscytowany i zszedł z maszyny, by wręczyć jej kask. Nie zapominał o bezpieczeństwie, zwłaszcza, gdy decydował się na pasażera.
Mówiłaś, że kręcą cię takie rzeczy, więc oto jestem — poklepał siedzenie i zafalował brwiami — Na miejscu będę miał kolejną niespodziankę, więc wsiadaj. Nie traćmy czasu, bo utkniemy w korku jeszcze przed wyjazdem na autostradę — dodał, uchylając rąbka tajemnicy. Owszem, wybierali się za miasto ale czymże jest godzinka drogi na takiej maszynie?

Verde Hillbury
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
opiekun motyli — abs
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Z zawodu opiekunka motyli, z powołania chodząca katastrofa od kilku lat zauroczona najlepszym przyjacielem, który w ogóle jej nie zauważa, ale niewykluczone, że przypadkiem zmajstrował jej dziecko, ups.

Tak naprawdę nigdy nie ciągnęło jej do facetów, którzy wydawali się w jakiś sposób niebezpieczni. Trzymała się z dala od nich, ponieważ i tak posiadała wrodzoną zdolność pakowania się w kłopoty, których nie była w stanie uniknąć nawet wtedy, kiedy szczególnie się starała. Ba, wydawać by się mogło, że właśnie w chwilach, kiedy wkładała w to najwięcej wysiłku, wszystko dookoła zaczynało jej się sypać, a wszystko to prawdopodobnie przez tę wrodzoną naiwność, której nie umiała się pozbyć. Teraz jednak, kiedy jej życie skomplikowało się na niebotyczną skalę, Verde w końcu zdecydowała się zawalczyć o swoją przyszłość. Wiedziała, że ciąża, o której dowiedziała się niedawno, wiele w jej codzienności zmieni, a to poza falą przerażenia dało jej także kopniaka do działania. Doszła do wniosku, że była to jej ostatnia szansa na to, aby coś osiągnąć i kiedy w jej umyśle powstał pomysł pracy nad własną książką, nie wahała się długo, kiedy znalazła coś, co stanowiłoby dla niej idealny materiał. Zdecydowała się po prostu po to sięgnąć, a to wymagało od niej czegoś, o co nigdy by się nie podejrzewała. Igranie z cudzymi uczuciami nie było bowiem niczym, co jakoś szczególnie ją kręciło, ale ten jeden raz nagięła własne zasady. I starała się nie myśleć o tym, że mogła popełnić błąd, choć to stawało się wyraźniejsze, kiedy w jej umyśle pojawiała się myśl o tym, że Caleb zdawał się być całkiem w porządku, zatem wodzenie go za nos wydawało się naprawdę słabe. Ale może on wcale się tym nie przejmował?
Dziś jednak zaplanowane mieli wspólne wyjście i szczerze? Verde naprawdę czekała na tę niespodziankę, z jakichś powodów zakładając, że ta naprawdę jej się spodoba. Nie przewidziała jednego, a mianowicie tego, że głupoty, których mu naopowiadała przy okazji ostatniego spotkania, teraz mogą zwrócić się przeciwko niej. To stało się w momencie, w którym otworzyła drzwi swojego domu i wyszła na jego próg, będąc przywitaną nie tylko przez bruneta, ale i przez motocykl. Wtedy szczęka trochę jej opadła. - Na autostradę? - powtórzyła po nim, kiedy pokonała niemal cały dzielący ich dystans. Sięgnęła po wyciągnięty w jej stronę kask, ale zamiast założyć go na głowę, najpierw omiotła mężczyznę spojrzeniem. - Tym chcesz jechać na autostradę? - zapytała, a w jej głosie może i dało się wyczuć nutkę zwątpienia, ale prędko się poprawiła. Jej serce biło teraz jak oszalałe, ponieważ Hillbury naprawdę była przerażona perspektywą takiej wyprawy, ale chyba było już trochę za późno na to, aby powiedzieć mu, że zwyczajnie się bała. Zresztą, czy w ten sposób nie spaliłaby całego swojego planu? A przecież naprawdę zależało jej na tym, żeby dostać się do jego środowiska i w ten sposób zyskać coś, z czym mogłaby pracować.

dale bergman
ambitny krab
Magda
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Skłamałby, gdyby stwierdził, że taka relacja z dziewczyną w pełni mu odpowiadała, gdyż musiał przy niej wkładać maskę człowieka, którym nie był na co dzień. Owszem, tak jak stworzony na potrzeby sprawy Caleb, Bergman pasjonował się motoryzacją, lubił prędkość i całkiem dobrze czuł się w skórzanej kamizelce, która dawała mu pewnego rodzaju przynależność. Poznał ludzi z którymi chętnie widywał się w klubie, pomimo uprzedzeń i minimalnego dystansu, który trzymał przez wgląd na swa przykrywkę i bezpieczeństwo. Przynależał też do swojej jednostki z która na co dzień pracował i która traktował jak własną rodzinę - był rozdarty. Do tego zafascynowanie dziewczyny tym, czym zajmował się po godzinach i postacią, która grał niczego nie ułatwiała. Nie chciał wciągać w to towarzystwo nikogo i powinien jak najprędzej zrezygnować z tej relacji by uchronić ją przed ewentualnym zagrożeniem ale problem polegał na tym, że ona wcale nie była kobietą, która można by łatwo spławić. W dodatku była ciepła i miła, a jej uśmiech zapadał w pamięć - lubił ją.
To gdzie jedziemy, znajduje się zaledwie godzinkę drogi stąd. Jeśli nie będzie sporego ruchu, może dojedziemy szybciej — odparł, chcąc uprzedzić ją, że wybierają się za miasto, co by nie przestraszyła się w połowie drogi. Zakładał, że plaże w Lorne Bay znała już na pamięć, więc zaplanował wycieczkę do Port Douglas, co by dać wykazać się maszynie na porządniejszej trasie, bo jazda na motocyklu przez centrum miasteczka nie sprawiała jednak tej samej radości, co prędkość na autostradzie, którą oplatało słoneczne wybrzeże. — A myślałaś, że te maszyny są przystosowane jedynie do jazdy po mieście? One lubią prędkość, a takiej nie osiągniesz bujając się po Opal Moonlane — roześmiał się i chwycił przewieszony przez kierownicę hełm, który ubrał zaraz po tym jak wsiadł na motocykl. Nie zapominał tez o swoich czarnych raybanach, które wcisnął na nos i kiedy brunetka, w końcu przywarła do jego pleców, odpalił maszynę i ostrożnie odjechał spod jej domu. Przez pierwsze piętnaście minut, przemieszali się po mieście, by dotrzeć do autostrady, nie nabierając większej prędkości, lecz gdy dotarli do zjazdu, Dale dodał gazu, rozpędzając pojazd i wyjechali w końcu na trzypasmową drogę, gdzie dziewczyna mogła zaczerpnąć adrenaliny, tak jak lubiła (podobno). Mogli podziwiać rozciągające się po ich lewej stronie piaszczyste plaże i ocean, którego widok cieszył mężczyznę najbardziej.

Verde Hillbury
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
opiekun motyli — abs
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Z zawodu opiekunka motyli, z powołania chodząca katastrofa od kilku lat zauroczona najlepszym przyjacielem, który w ogóle jej nie zauważa, ale niewykluczone, że przypadkiem zmajstrował jej dziecko, ups.
Początkowo myślała, że był typowym chłopakiem z takiego środowiska; że zależało mu wyłącznie na adrenalinie, którą gwarantowała szybka jazda, a także inne, nie do końca legalne rzeczy. Wydawało jej się również, że podobnie jak jego koledzy, nie był typem faceta, który przywiązywał się do kobiet na dłużej, dlatego miała wrażenie, że pociągnięcie tej znajomości może być dla niej drobnym wyzwaniem. Verde nie była bowiem dziewczyną, która swoje cele skłonna była osiągać za wszelką cenę, dlatego nie można tu mówić o rozkładaniu nóg po to, aby cokolwiek z niego wyciągnąć. Nie, w ten sposób już raz narobiła sobie kłopotów i teraz chciała rozegrać wszystko ostrożnie. Zależało jej na tym, żeby zdobyć jakiś materiał, ale doszła do wniosku, że jeśli nie uda jej się ugrać niczego w sposób tradycyjny – czyli taki, który obejmował niewinne randki zamiast ostrej zabawy, po prostu sobie odpuści. On jednak nie zawiódł jej i najwyraźniej odwzajemnił jej zainteresowanie, a kiedy dodatkowo okazało się, że był naprawdę fajny, jeszcze chętniej tę grę kontynuowała. Mało tego, zaczęła czerpać z tego szczerą przyjemność, na co powinna uważać, jeśli nie chciała przejechać się na czymś, co przecież sama uknuła.
Godzinkę drogi stąd. Te słowa odbiły się w jej umyśle echem. Wsiąść na tę maszynę to jedno, ale wytrzymać na niej godzinę przy prędkości, która dla przeciętnego człowieka wydawała się niebotyczna? Kiedy o tym pomyślała, miała wrażenie, że pobladła, dlatego wzrokiem uciekła gdzieś w bok. Potrzebowała chwili, aby zapanować nad własnym grymasem i po chwili spojrzeć na bruneta z uśmiechem, dokładnie tak, jakby naprawdę była z tej niespodzianki zadowolona. - W porządku - odezwała się w końcu, starając się przy tym zachowywać tak, jakby nie było to nic wielkiego. Musiała przecież tylko wsiąść na ten motor i jakoś to przetrwać, a jeśli przytuli się do jego pleców i zamknie oczy, nie musiało być przecież tragicznie, prawda? W ten sposób próbowała się pocieszać i zwalczyć uczucie przerażenia, które jej towarzyszyło. Powiedziała sobie, że jeśli nie będzie o tym myśleć, jakoś da temu radę. - Uprzedzam tylko, że jestem straszną przylepą, więc szykuj się na trochę ograniczoną zdolność poruszania się - uprzedziła, a później posłała mu zaczepny uśmiech. To był akurat plus jeżdżenia w ten sposób, prawda? Kontakt fizyczny, po który nie zawsze można było sięgnąć, w takich okolicznościach był w pełni dozwolony, co tym razem wcale Verde nie przeszkadzało.

dale bergman
ambitny krab
Magda
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Od zawsze kręciła go wszelakiego rodzaju motoryzacja, przynależność do męskiej, silnej społeczności i szybka jazda, zwieńczona zimnym piwkiem w przyplażowym barze. Stworzony na potrzeby sprawy Caleb był sympatycznym gościem, który imał się mało legalnych interesów, jednak Dale starał się trzymać od takich miejsc z daleka - rzecz jasna prywatnie. Doskonale wiedział co gangi potrafiły zrobić z człowiekiem i w jakie problemy go wplątać, bo przecież sam przed laty obserwował drastyczną przemianę brata, który z dobrego dzieciaka zmienił się w uciekającego przez prawem mordercę. To nie była przyszłość jaką chciał dla samego siebie. Będąc pod przykrywką, nieustannie oglądał się za siebie i musiał bacznie uważać na każdy swój krok by nie spalić akcji wywiadu i nie ucierpieć z rąk wrogiej paczki, a teraz jeszcze próbował utrzymać w bezpiecznej odległości niczego nieświadomą dziewczynę, więc życia na krawędzi mu nie brakło!
Bliskość brunetki w żaden sposób mu nie wadziła, wręcz przeciwnie - miło było poczuć delikatne kobiece dłonie na swym torsie. Cała trasa minęła im dość sprawnie, jako, że udało im się uniknąć większych zatorów drogowych, więc kiedy dojechali na niewielki, przydrożny parking z którego ścieżka prowadziła prosto nad ocean, mężczyzna zdjął swój kask i zsiadł z motocykla, przyglądając się z rozbawieniem dziewczynie.
I kto by pomyślał, że tak drobna dziewczyna ma w sobie tyle krzepy? Jeszcze kilometr i zmiażdżyłabyś mi płuca — odparł i uśmiechnął się ciepło. Nie dziwota, że przylgnęła do niego jak koala do drzewa, bo przy takich prędkościach stabilizacja to podstawa. Wystarczyło by niewielkie przechylenie się maszyny, a dziewczyna mogłaby wylądować na autostradzie pełnej rozpędzonych aut. Cała wycieczka zakończyłaby się tragedią, do której dopuścić nie zamierzał. — Jesteśmy na miejscu — dodał, choć dziewczyna na pewno zdążyła załapać, że owe miejsce było punktem ich destynacji. Wypad nad ocean nie było w tych stronach czymś niebywałym; raczej codzienną rutyną, którą wiele osób próbowało przełamać uderzając w centrum kontynentu bądź dalszymi podróżami.
Ale to nie wszystko. Zabrałem ze sobą co nieco — dodał i kiedy brunetka również zsiadła z motocykla, Bergman otworzył schowek, który traktował jak minimalistyczny schowek. Wyciągnął z niego koc i papierową torebkę w której spoczywały quesadille z kurczakiem, kupione przed wyjazdem w jego ulubionej meksykańskiej knajpie i do tego dwie arbuzowe lemoniady. — Coś na mały głód i ugaszenie pragnienia w tym słońcu — dodał i pomachał dwoma, szklanymi butelkami, po czym łokciem domknął schowek. Już z tej odległości naliczył niewiele osób odpoczywających przed oceanem, więc będą mogli cieszyć się spokojem, a Dale nie będzie musiał obawiać się spalonej przykrywki.

Verde Hillbury
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
opiekun motyli — abs
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Z zawodu opiekunka motyli, z powołania chodząca katastrofa od kilku lat zauroczona najlepszym przyjacielem, który w ogóle jej nie zauważa, ale niewykluczone, że przypadkiem zmajstrował jej dziecko, ups.
Ciężko było jej go rozgryźć. Z jednej strony był członkiem klubu, który w okolicy nie miał najlepszej opinii, a z drugiej strony zupełnie nie pasował jej do tego obrazka. Verde dał się poznać jako osoba, która nie mogła być w jakimkolwiek stopniu zła, dlatego ciekawiło ją jak trafił w to miejsce. Nie pytała jednak, przynajmniej nie teraz, ponieważ nie chciała, aby odniósł wrażenie, że pewnymi kwestiami interesowała się za bardzo i to wyłącznie dla nich zaczęła się z nim spotykać. Jasne, tak właśnie było na początku, ale poprzednie spotkanie pozwoliło jej spojrzeć na bruneta z nieco innej perspektywy. Jak wspominałam, polubiła go i być może zaczęła myśleć o tym, że mogłaby połączyć przyjemne z pożytecznym? W jej położeniu randki nie były co prawda najrozsądniejszym wyjściem, skoro za kilka miesięcy miała zostać mamą, a jednak drastycznie potrzebowała teraz czegoś, co dałoby jej poczucie normalności. W ten sposób traktowała spotkania z Calebem, a jednak czy naprawdę można nazwać w ten sposób igranie z ogniem? Bo owszem, tak właśnie postępowała angażując się w tę relację.
Skopała sprawę. Od samego początku wiedziała, że w drodze nie będzie w stanie zachować kamiennej twarzy, a serce pewnie wyskoczy jej z piersi, ale łudziła się, że on nie zdoła tego zauważyć. Najwyraźniej sposób, w jaki przylgnęła do niego, dość dobitnie sugerował, że brakowało jej teraz swobody. Właśnie przez to jej policzki oblały się rumieńcem, kiedy wytknął jej, że omal go nie zgniotła. - Uskarżasz się? Bo jeśli tak, mogę wrócić stopem - odpowiedziała, starając się zabrzmieć tak, jakby jej pewność siebie wróciła. Musiała włożyć w to trochę wysiłku, ponieważ nadal ciężko było jej opanować przyspieszony ze stresu oddech, a także serce, które kołatało jak szalone. Choć udawała, że jest inaczej, z motocyklami raczej nie miała się polubić. Kiedy więc z niego zsiadła, na chwilę odetchnęła z ulgą. Na chwilę, ponieważ z tyłu jej głowy nadal kiełkowała myśl o tym, że prędzej czy później będzie musiała tam wrócić, aby dostać się do domu. I po co udawała, że ją to kręci? Zapomniała o tym jednak, kiedy brunet znów przykuł jej uwagę swoimi słowami. Posłała mu pytające spojrzenie, a później uważnie przyjrzała się temu, co robił. Kiedy dotarło do niej, że przywiózł ze sobą prowiant, uśmiechnęła się szczerze. Naprawdę podobało jej się to, jak się z nią obchodził. - Czyli czeka nas piknik na plaży? Podoba mi się - przyznała, po czym wyciągnęła do niego dłoń, aby zabrać butelki, albo przynajmniej jedną, żeby sam nie musiał ciągnąć wszystkiego do miejsca, w którym mieli się usadowić. - Tu chyba będzie w porządku - oznajmiła, zatrzymując się w punkcie, który miał dobry widok na morze, a jednocześnie nie był na tyle otoczony przez ludzi, aby miało zabraknąć im prywatności. - Pomogę ci z kocem - zadeklarowała i odłożyła na piasek to, co sama miała w dłoniach, aby później wyciągnąć je w stronę bruneta, żeby ten mógł podać jej róg koca, aby wspólnymi siłami go rozłożyć.

dale bergman
ambitny krab
Magda
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
To był dość błędny stereotyp, którym nie należało podążać, bo choć Dale nie bez powodu został przydzielony do tej sprawy i działał nad tym od dłuższego czasu, to musiał przyznać, że większość tych facetów stanowiła dla niego coś więcej aniżeli podejrzanych w sprawie nielegalnych interesów narkotykowych. Nie bał się też twierdzić, że część z nich nie miała z tym nic wspólnego, a jedynie dzieliła wspólne pasje z resztą chłopaków i lubiła od czasu do czasu wmieszać się w jakąś bójkę w barze czy coś w tym stylu. Mieli rodziny, przyjaciół i ogromne serca, którym na starcie obdarzyli Bergmana. Głównym podejrzanym był jednak ich szef, który miał powiązania z kartelami więc to jemu przyglądał się bacznie, podczas wspólnych wyjazdów i opalania cygara w siedzibie klubu.
W żadnym wypadku — uśmiechnął się zawadiacko i zwilżył językiem spierzchnięte wargi — Mógłbym podróżować z taką koalą na plecach po całym Queensland — dodał z rozbawieniem, bo nigdy nie narzekał na kobiecą bliskość i ciepło z niej bijące. Był postawnym mężczyzną, więc nawet jeśli przylgnęła do niego z większym użyciem siły, nie stanowiło to dla niego żadnego utrudnienia; wciąż radził sobie z panowaniem nad maszyną i swobodnym oddechem. Ba, mógłby do tego nawet przywyknąć tylko czy jej częstsze podróże dwukołowcem odpowiadałyby równie bardzo?
No, choć w skromnym wydaniu. Niewiele pomieści ten schowek, a z plecakiem nie byłoby ci zbyt wygodnie. Następnym razem przejedziemy się moim autem i zaopatrzymy się we wszystko czego dusza zapragnie — zaproponował, próbując zachować pewność siebie, która wiązała się z wiarą w kolejną, nieoficjalną randkę. Po powrocie do Lorne Bay niewiele poświęcał czasu na randkowanie i skupiał się raczej na pracy w nowym wydziale. praca pod przykrywką mocno ograniczała jego prywatne wyjścia i relacje, więc nie angażował się bardziej aniżeli było to konieczne, chcąc trzymać swoje dotychczasowe życie z dala od niebezpieczeństw związanych z przynależnością do klubu. Kiedy znaleźli idealne miejsce, odłożyli na ziemię prowiant i rozłożyli wspólnymi siłami koc na którym po chwili wygodnie zasiedli. — Nie chciałem za dużo zdradzać, więc nie wspomniałem o stroju kąpielowym i teraz chyba tego żałuję. Czuje się jak na rozgrzanej patelni — odparł i ułożył się, podpierając ciężar ciała na łokciach. Kąpiel w chłodnym oceanie to coś, czego potrzebował teraz bardziej niż arbuzowej lemoniady, która zdążyła podgrzać się podczas ich podróży.

Verde Hillbury
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
opiekun motyli — abs
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Z zawodu opiekunka motyli, z powołania chodząca katastrofa od kilku lat zauroczona najlepszym przyjacielem, który w ogóle jej nie zauważa, ale niewykluczone, że przypadkiem zmajstrował jej dziecko, ups.
Nie, na razie była zdania, że na kolejną taką podróż prędko by się nie zdecydowała, ale może pod jego wpływem byłaby skłonna zmienić zdanie? Musiała przyznać, że choć sama przejażdżka do najprzyjemniejszych nie należała, to jednak jego towarzystwo chyba trochę jej to rekompensowało. Brunet był bowiem jedną z tych osób, przy których nie sposób poczuć zagrożenia, choć czy przypadkiem nie powinno wyglądać to inaczej? Zbliżyła się do niego, bo chciała czegoś dowiedzieć się o kręgu, do którego należał, a to grono składało się przecież z kilku szemranych typów. Do części z nich Verde nie miałaby odwagi się zbliżyć, a jednak Caleb budził w niej naprawdę przyjemne odczucia. Ale może była w błędzie? Może czuła się tak dlatego, że nie skąpił jej swojego zainteresowania, a przy okazji mówił rzeczy, przez które było jej zwyczajnie miło. Bo owszem, po ogromie odrzucenia, jaki zafundowano jej w ciągu ostatnich tygodni, teraz Verde nie potrzebowała niczego innego, jak poczucie tego, że ktoś jednak jej towarzystwa pragnął. - Jeśli się dzisiaj spiszesz, może jeszcze kiedyś będziesz miał okazję - odparła w taki sposób, jakby chciała postawić przed nim wyzwanie, ale sposób, w który się uśmiechnęła, jasno sugerował, że był całkiem bliski osiągnięcia tego celu. No może za wyjątkiem poruszania się po okolicy motocyklem. Na to raczej prędko jej już nie namówi! - Widzę, że wszystko już zaplanowałeś - zauważyła, po czym zaplotła za ucho niesforny kosmyk włosów. Po jeździe w kasku pewnie nie prezentowała się najlepiej, dlatego chciała choć odrobinę poprawić to, co zdołało zostać zepsute. W końcu przed wyjściem naprawdę się starała, żeby prezentować się nienagannie. - Poza tym, skromne wcale nie oznacza złe. No chyba, że jedzenie okaże się niedobre. Wtedy nie wiem czy jeszcze dam ci się gdzieś zabrać. Chociaż… Może wtedy właśnie powinnam dać ci szansę, żebyś się poprawił? - zastanowiła się i zmarszczyła lekko nos, a później posłała brunetowi uśmiech, w ten sposób dając mu do zrozumienia, że tylko sobie żartowała. Do tej pory czuła się w jego towarzystwie naprawdę dobrze i jeśli to się nie zepsuje, na pewno nie miałaby nic przeciwko kolejnemu, wspólnemu wyjściu. Teraz jednak nie wybiegała myślami za daleko w przyszłość, tylko rozłożyła się na kocu, korzystając z ładnej pogody. Kurtka, która przydała jej się w trakcie jazdy, teraz posłużyła jej za coś w rodzaju poduszki. - Jeśli masz ochotę, nie krępuj się. Obiecuję nie podglądać - odezwała się, po czym zerknęła wymownie w kierunku wody. Sama raczej nie była na tyle szalona, aby oddać się nagiej kąpieli na publicznej plaży, a przynajmniej nie teraz. Kiedy była młodsza i trochę więcej imprezowała, różne rzeczy się przecież zdarzały. O tym brunet nie musiał jednak wiedzieć.

dale bergman
ambitny krab
Magda
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Nie każdemu pasował przecież wiatr we włosach i ciasne, niewygodne siedzenia, które nie zapewniało przy większej prędkości bezpieczeństwa pasażera. On, jako kierowca, kontrolował całą sytuację, sterując kierownicą motocykla, jednak ona nie miała innego wyjścia jak tylko wkleić się w jego plecy i trzymać się ich z całych sił. Wiele osób mimo wszystko preferowała auta, które zdecydowanie były wygodniejsze i bezpieczniejsze ale dziewczyna przynajmniej miała okazję by się o tym przekonać i przeżyć coś zupełnie innego niż dotychczas. Gdyby oznajmiła mu, że wolałaby odbyć kolejną podróż samochodem i niespecjalnie pasują jej wycieczki na dwukołowcu, zrozumiałby to całkowicie.
Nie łatwo było cokolwiek zaplanować, bo mam wrażenie, że wyjście na kolację przy świecach niespecjalnie zrobiłoby na tobie wrażenie — odparł, czując, że była tym typem kobiety, który znacznie bardziej doceniał autorskie i nietuzinkowe pomysły jak własnie wycieczki czy posiłek na świeżym powietrzu. Gdyby zdecydował się na restauracje, najpewniej sam czułby się nieco ograniczony przez cały ten gwar i towarzystwo dookoła ich stolika. Oczywiście nie miał nic przeciwko takim atrakcjom, jednak uznał, że na początek wolałby ją nieco bardziej poznać, a dopiero w następstwie tego zaproponować nieco bardziej oficjalne wyjście we dwójkę. Nie było mu nigdzie spieszno i musiał pamiętać o ostrożności, której wymagał jego zawód. Każdy najmniejszy błąd mógł kosztować ich spalenie przykrywki, a co ważniejsze - życie. — Gdybym sam ci to przygotował pewnie mógłbym mieć większe obawy ale ufam tej knajpie znacznie bardziej niż własnym umiejętnością gotowania. Może to nie jest dobry pomysł bym się tym chwalił ale musisz wiedzieć, że potrafię zrobić jedynie makaron z serem, tosty i wstawić wodę na herbatę — roześmiał się i spuścił wzrok, nie będąc dumnym ze swych marnych zdolności kulinarnych ale jak dotąd świetnie sobie radził. Kiedy faktycznie miał czas na posiłek we własnym domu, przygotował sobie coś na szybko, jednak znacznie częściej jadał w biegu, podczas służby. Myślał nawet nad kateringiem, który ustabilizowałby jego pory obiadowe i zadbałby o dietę ale chyba nie należało o tym wspominać. Który członek gangu motocyklowego jeździł z posiłkami w pudełku? — Nadrabiam za to innymi zdolnościami, więc wszystko się wyrównuje — dodał i przeniósł swój wzrok z powrotem na jej skąpaną w słońcu twarz.
Roześmiał się głośno i pokręcił głowa, po czym wygiął się delikatnie w tył, podpierając ciężar ciała na rekach. Nawet do głowy mu nie przyszło by biegać toples po plaży i choć uważał się za dość śmiałego faceta, to nie sądził by był to odpowiedni plan na popołudnie w towarzystwie kobiety przy której powinien wciąż dbać o pierwsze pozytywne wrażenie. — Wtedy najpewniej zostalibyśmy tu sami — odparł z rozbawieniem i uśmiechnął się pod nosem. W końcu i on zległ na kocu i ułożył się bokiem, podpierając głowę ręką. Miał idealną okazję na to by przyjrzeć się jej z bliska, zwłaszcza kiedy przymknęła powieki, bo przecież teraz mógł się w nią wpatrywać bezkarnie.
Co w ogóle robiłaś tamtego wieczora w naszym barze? To raczej nie jest odpowiednie miejsce dla kobiety, zwłaszcza gdy ta pojawia się przy ladzie zupełnie sama. Kręci cię życie na krawędzi? — zagaił z czystej ciekawości i zmrużył oczy, czego nie mogła dostrzec przez jego ciemne okulary, które częściowo osłaniały jego twarz przed słońcem.

Verde Hillbury
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
opiekun motyli — abs
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Z zawodu opiekunka motyli, z powołania chodząca katastrofa od kilku lat zauroczona najlepszym przyjacielem, który w ogóle jej nie zauważa, ale niewykluczone, że przypadkiem zmajstrował jej dziecko, ups.
Tylko, że ona wcale nie chciała się do tego przyznać. Nie chciała ośmieszyć się w jego oczach i powiedzieć, że przez cały ten czas tylko udawała, ponieważ miała wrażenie, że wówczas wziąłby ją za idiotkę. W ten sposób spaliłaby nie tylko swoją misję, ale też relację, która między nimi kiełkowała. Verde nie miała pojęcia dlaczego, ale powoli zaczynało jej na tym zależeć, choć chciała samej sobie wmawiać, że miało to związek wyłącznie z tym, że wydawał jej się sympatyczny. Nie mogła przecież polubić go bardziej, skoro jej sytuacja była teraz wyjątkowo skomplikowana. - Może cię zaskoczę, ale nie jest trudno mi zaimponować. Potrafię docenić każde starania, ale to… Nie mogę powiedzieć, że nie spodobało mi się szczególnie - przyznała bez ogródek. Był to jeden z niewielu razy, kiedy ktoś naprawdę się dla niej postarał, co było przyjemną odmianą od tego, jak czuła się w towarzystwie mężczyzn do niedawna. Przecież kiedy jakiś czas temu poczuła się zauważona, prędko okazało się, że dla jej przyjaciela był to wyłącznie epizod, który szybko chciał wymazać z pamięci. Ona natomiast skończyła ze zmartwieniem, którego nie mogła się tak prędko pozbyć. Nie wiedziała nawet czy potrafiła. - Ja potrafię parzyć kawę, więc z moim przygotowywaniem kawy i z twoją umiejętnością parzenia herbaty mamy już wszystko, czego nam trzeba - zażartowała, posyłając mu wesoły uśmiech. Warto wspomnieć, że Verde również nie była dobrą kucharką. Czasami coś piekła i to wychodziło jej znacznie lepiej, ale gotowanie? Była w tej kwestii koszmarna, ale to chyba podobnie jak w każdym innym aspekcie dorosłego życia. Ona zwyczajnie nie była do tego stworzona. Gdy wspomniał o innych zdolnościach, omiotła jego twarz spojrzeniem, ale nie zapytała. Postanowiła zostawić to sobie na później, w chwili obecnej delektując się natomiast powiewem wiatru, który moment później skąpał jej twarz w przyjemnym chłodzie. To samo robiła chwilę później, leżąc już na kocu. Kiedy jej odpowiedział, kącik jej ust wygiął się ku górze. - I to byłoby takie złe? - przechyliła głowę na bok, dzięki czemu i ona miała okazję przyjrzeć mu się z bliska. Był przystojny – może dlatego tamtego wieczora zdecydowała się zagadać akurat do niego? A skoro o tym mowa, kiedy brunet pociągnął temat, Verde wciągnęła głębiej powietrze. Nie dała po sobie poznać tego, że nieco się zmieszała. - I tak i nie? Sama nie wiem. Do niedawna nigdy tam nie byłam, ale uznałam, że coś nowego dobrze mi zrobi. I wcale nie żałuję - przyznała, po czym posłała mu wymowne spojrzenie. Nie kłamała teraz – tamtego wieczora rzeczywiście jej noga postanęła tam po raz pierwszy. Nie okłamywała go również w kwestii tego, że wcale nie żałowała. Cieszyła się, że udało jej się na niego wpaść, ponieważ bawiła się w jego towarzystwie naprawdę dobrze. - Opowiedz mi o tych swoich zdolnościach. Potrafisz coś o czym nie wiedzą inni? - zapytała, w ten sposób zgrabnie zmieniając temat. Nie chciała, żeby drążył poprzedni, bo nie była dobrą kłamczuchą. W końcu zaplątałaby się w zeznaniach, a on pewnie lada moment połapałby się w tym, że kręciła. Lepiej było trzymać się tego, co bezpieczne.

dale bergman
ambitny krab
Magda
detektyw w narkotykowym — Lorne Bay Police Station
34 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Detektyw w narkotykowym i członek klubu motocyklowego, który od roku infiltruje pod przykrywką przestępczą działalność gangu. Odpycha od siebie nieświadomą Aeralie, choć nie może przestać jej całować.
Mężczyzna wcale nie uważał by strach przed prędkością i dwukołowcami był czymś, co należałoby jakkolwiek obśmiać. Nie każdy lubił tego typu atrakcje i całkowicie to szanował, bo przecież sam nie był na tyle odważny by imać się wszystkich ekstremalnych rozrywek jak chociażby skok na bungee czy nurkowanie w towarzystwie rekinów. Jedni na co dzień wskakiwali do płonących budynków, pracowali na wysokościach i robili inne, równie niebezpieczne rzeczy i wierzył, że człowiek po prostu musiał to lubić.
Nie był też seksistą, który uważał płeć przeciwną za strachliwą, bo znał przecież kobiety, które chętnie wsiadały za stery motocykli i znał tez facetów, którzy za nic by się tego nie podjęli.
To już jakiś sukces — odparł z widocznym zadowoleniem. Wiedział, że taka luźna wycieczka i czas na powietrzu na pewno sprawdzi się lepiej aniżeli sztampowe wyjścia na drinka czy na kolacje. Nie chciał niczego kategoryzować ani przyspieszać, bo czy faktycznie był gotów na to by nazwać takie wyjście randką? Jego relacje z kobietami nie należały do łatwych, choćby przez zawód który wykonywał ale warto zauważyć, że jego ostatni związek zakończył fiaskiem także przez tajemnice rodzinne, które zmuszony był dźwigać na swych barkach przez ostatnie lata. Teraz nie dość, że ukrywał przed nią swa prawdziwa tożsamość to jeszcze musiał udawać, że jego brat nie jest uciekającym mordercą, którego pochłonęła przynależność do grupy osób, które podobnie jak klub motocyklowy, zajmowały się mało legalnym biznesem.
Nie, nie byłoby wcale takie złe ale chyba nie chciałbym by uciekali w popłochu przeze mnie. Mogłoby to ugodzić w moje męskie ego, które musiałabyś podbudowywać godzinami przy kolejnych spotkaniach — zażartował, choć wcale nie przeszkadzali mu ludzie, którzy w niewielkich skupiskach czerpali przyjemność z przyjemnie grzejącego słoneczka. Nie musieli wysłuchiwać pisku biegających po plaży dzieci ani obawiać się o latające w powietrzu piłki do siatkówki, więc pasował mu obecny stan rzeczy.
Czasami pojawiają się tam dziwni ludzie, więc powinnaś uważać. A najlepiej to miejsce po prostu omijać, dla własnego i mojego spokoju — przyznał, nie kryjąc swych obaw. Nie chciał by ktokolwiek jej się naprzykrzał, bądź pod wpływem alkoholu próbował ją skrzywdzić, a przecież nie mógł zapewnić jej, że tak się nie stanie pod jego nieobecność. Podczas inwigilacji klubu zdążył dopatrzyć się kilku szemranych typków, którzy szukali zaczepki bądź po prostu upijali się i zagajali do każdej kobiety w promieniu kilometra.
Trochę tego jest i nie wiem czy powinienem zdradzać wszystko już teraz — uśmiechnął się i zwilżył językiem usta — No więc, znam się trochę na motoryzacji, potrafię naprawić cieknący zlew czy wyjąć drut od stanika z mechanizmu pralki — odpowiedział pół żartem, pół serio, nie kryjąc przy tym rozbawienia — Jestem też niepokonanym rekinem biznesu w monopoly — uśmiechnął się szerzej i sięgnął po szklaną butelkę z której spił kilka większych łyków lemoniady.

Verde Hillbury
happy halloween
rejwen#6729
nicholas, donalda, cedric, milo, sidney, rafe, suzie
opiekun motyli — abs
27 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Z zawodu opiekunka motyli, z powołania chodząca katastrofa od kilku lat zauroczona najlepszym przyjacielem, który w ogóle jej nie zauważa, ale niewykluczone, że przypadkiem zmajstrował jej dziecko, ups.
Verde też wcale nie zamierzała upierać się przy tym, że podobne rozrywki były dla wszystkich, ale problem polegał na tym, że przecież powiedziała mu coś innego. Kiedy wpadli na siebie w tamtym barze, wmówiła mu, że kręciły ją tego typu rzeczy i teraz nie chciała się z tego wycofywać. Może jednak powinna, ponieważ grymas, który pojawił się na jej twarzy po tym, jak zsiadła dzisiaj z dwukołowca, jasno sugerował, że nie była do tego typu rozrywek do końca przekonana. Nie chciała jednak wypaść w jego oczach na idiotkę, bo, jak wcześniej zdołałam wspomnieć, naprawdę go polubiła.
Zaśmiała się pod nosem, co w jego towarzystwie robiła już po raz kolejny. Było to zadziwiające, a jednocześnie cholernie przyjemne, bo przecież jej obecna sytuacja była zgoła beznadziejna. Caleb, bo przecież pod takim imieniem go znała, skutecznie sprawiał, że zapominała o troskach. W takich chwilach dochodziła do wniosku, że chciałaby robić to częściej, a jednocześnie wiedziała, że nie powinna, ponieważ na ich drodze stała przeszkoda w postaci jej braku rozwagi. Gdyby wcześniej była mądrzejsza, nie musiałaby teraz martwić się tym, że za kilka tygodni jej brzuch powoli zacznie się odznaczać. I jak ona mu to wtedy wytłumaczy? - Myślę, że jakoś bym temu sprostała - przyznała, po czym uśmiechnęła się łagodnie. Czy właśnie przyznała, że nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby ich drogi jeszcze się skrzyżowały? Owszem, ale to akurat nie jest chyba zbyt wielka tajemnica. Wystarczyło spojrzeć na to, jak dobrze odnajdowała się w jego towarzystwie. - Twojego? - złapała go za słówko, a jedna z jej brwi powędrowała ku górze. Zmieniła swoją dotychczasową pozycję na kocu tak, aby zyskać na niego lepszy widok, bo teraz udało mu się ją zaintrygować. - Chcesz powiedzieć, że się o mnie martwisz, Caleb? - rzuciła zaczepnie, ale uśmiech na jej ustach zdradzał, że poniekąd jej to schlebiało. Nie znali się przecież długo, zatem prawdopodobnie powinna być mu obojętna. A może była, tylko był po prostu dobrym facetem i nie chciał, żeby komukolwiek stała się krzywda? Tę opcję Verde również wzięła pod uwagę, ale z drobnym opóźnieniem, dlatego jej entuzjazm nie przygasł od razu. - Czyli lubisz planszówki? - zapytała, wyraźnie zaintrygowana. - To trochę niespotykane, wiesz? Mam wrażenie, że poszły w odstawkę tak samo jak książki, a ja jestem jednak ich ogromną fanką. To znaczy książek, chociaż planszówki też bardzo lubię - wyjaśniła, przy okazji też zdradzając mu trochę o sobie. I tym razem nawet mówiła szczerze! Chyba zależało jej na tym, aby i on trochę ją poznał i to rzeczywiście od tej prawdziwej strony.

dale bergman
ambitny krab
Magda
ODPOWIEDZ