lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Urodziny, urodziny… chociaż kilka ostatnich dni było dziwnych – bo chociaż faktycznie starali się nie rozdrapywać i nie rozpaczać to jednak wydarzyło się coś, co trochę w ich głowach siedziało. Kilka dni czuła się kiepsko – głównie dlatego, że było jej słabo, niedobrze od leków i samopoczucie też było marne. Ale prowadzili normalne życie. Pracowali, spędzali czas z Lily i wszystko szybko wróciło na dobre tory. Normalne tory. Wszystko było tak jak dawniej, czego wcześniej się obawiała, że im się nie uda. Na szczęście było dobrze. No i dotarli do urodzin Skylera, których nie zamierzała ignorować. W żadnym wypadku. Rano razem z Lily złożyły mu życzenia, dostał wielką laurkę od dziewczynki i buziaka w policzek z zapewnieniem, że go kochają. Bo kochały. Prezent od Ane? Na to musiał poczekać do wieczora, a jakże!
Załatwiła opiekę dla Lily, więc wieczór mieli mieć tylko i wyłącznie dla siebie. Więc, gdy Skyler wrócił do pracy, mogli się przyszykować – i tak, odstawiła się. Może trochę chciała go wrobić? Bo tak naprawdę nie mówiła jakie mają plany na wieczór. Nie wiedział, co będą robić… a może po prostu chciała męża w koszuli? Wszystko możliwe! Kiedy po Lily przyszła Hazel i zabrała dziewczynkę do siebie na dziewczyńskie pidżama party – Ane zabrała Skylera do auta. Tak, musiał znieść to, że prowadziła, trudno! Mało tego. W pewnym momencie dostał opaskę na oczy i musiał ją założyć, żeby nie podglądać. Jak niespodzianka to niespodzianka! I jak tylko widziała, że ręka mu drga w kierunku twarzy – upominała go, że ma nie podglądać. W rezultacie jechała do znanego mu miejsca, ale wybrała taką trasę, że nie mógł poznać znanej mu drogi.
Zatrzymała się przed warsztatem. Może to mało romantyczne, ale… było inaczej! Było ładne światło, były dekoracje, był alkohol… no i był prezent. Tak. Postawiła na warsztat z kilku powodów – po pierwsze mogli tu być sami i mogli liczyć na prywatność, a po drugie – tu bez problemu mogli dostarczyć jego prezent. Na podjeździe przed bramą stał owinięty czerwoną kokardą motocykl… praktycznie taki sam jak ten, który musiał sprzedać przed wyprowadzką z Monterey. Wiedziała, że go uwielbiał i że gdyby tylko miał możliwość to by go kupił… no i miał możliwość! Zrobienie mu drogiego prezentu sprawiało jej ogrom frajdy i organizowanie tego tak, żeby się nie zorientował… o panie, jeszcze więcej!
Pomogła mu wysiąść z auta, bo w końcu ciągle miał zasłonięte oczy. Ustawiła go tak, żeby miał dobry widok na prezent, światełka, przygotowane sushi i w ogóle… wyglądało to bardzo profesjonalnie. Wtedy stanęła przed nim, wspięła się na palce żeby sięgnąć i móc mu spokojnie zdjąć opaskę i prosto w jego wargi kolejny raz tego dnia wymamrotać – Wszystkiego najlepszego, Sky.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Skyler… Zapomniał. Tak, zapomniał o swoich urodzinach. Prawdę mówiąc, nigdy nie przywiązywał do tego dnia szczególnej wagi, zwłaszcza w latach kiedy był już tak całkiem całkiem dorosły. Dlatego zapomniał i dlatego też nie spodziewał się, że Ane pamięta i cokolwiek z tej okazji zaplanowała. A zaplanowała… Jak diabli dużo!
Wrócił do domu, ale nie z warsztatu, bo dziś akurat spędził cały dzień poza Lorne. Miał kilka spotkań z klientami, to raz, a dwa – jeździł po hurtowniach szukając materiałów, których potrzebował do następnego zlecenia. Tych z każdym dniem przybywało, co z jednej strony go cieszyło, a z drugiej niepokoiło. Dlaczego? Pewnie wspomni o tym później. Tymczasem już ogarnięty – wykąpany i przebrany w coś bardziej wyjściowego, a jednocześnie bez specjalnego nadęcia (bez tej brody mikołaja, wiadomo ;p ) – wsiadł z żoną do samochodu. Cała ta otoczka tajemnicy/niespodzianki bawiła go i… Cholera, chyba też trochę podniecała. Nie miał pojęcia dokąd jadą i co Ackerman zaplanowała na ten wieczór i noc, ale… Tak, ta niewiedza przyjemnie go rajcowała. Pewnie w samochodzie poza tym, że sięgał ręką do opaski na oczach, sięgał nią też do damskiego uda. Prawda jest taka, że kiedy zobaczył Ane w tak ekskluzywnym, super seksownym wydaniu… Nooo… Przez dobry moment zbierał szczękę z podłogi. Gdyby nie to, że Ackerman kazała mu się „raz, dwa i na jednej nodze” ogarniać, pewnie zaciągnąłby ją do łóżka. Coś jednak czuł swoim szóstym i siódmym męskim zmysłem, że to akurat nie był temat stracony, a jedynie odłożony na moment później. No i właśnie… Dojechali na miejsce.
Mało brakowało, a pieprznąłby się czołem o krawędź samochodu wysiadając z niego, ale jego dzielna żona go przed tym uchroniła. Trzymał się jej jakby pierwszy raz w życiu miał zasłonięte oczy, a wokół czyhały na niego same niebezpieczeństwa. No i w zasadzie trochę tak było! – Ou… Dzień dobry pani… – mruknął śmiesznie kiedy poczuł wargi żony tuż przy swoich, ale jeszcze przed tym jak ona wymamrotała swoje życzenia. Nie przestawał się uśmiechać. Ani kiedy odpowiadał, że bardzo dziękuje, ani kiedy jej zgrabne dłonie sprytnie ściągnęły mu z oczu opaskę, ani wtedy kiedy – jeszcze nieświadom prezentu, który stał za plecami Ackerman – pochylał pysk do jej ust i składał na nich spokojny, ale soczyyyyyyyysty, bo napakowany lowkami pocałunek. I wtedy „coś” mignęło mu kącie oka… A uśmiech w ułamku sekundy znikł. Sky… Nie, nie spoważniał. Bardziej zamarł. Zgłupiał, znieruchomiał, wstrzymał oddech i nie odzyskał go przez dwie, trzy, cztery, siedem kolejnych chwil. Patrzył. Po prostu patrzył na to, co… Jasna cholera…Czy to… Czy ty… – zaczął się jąkać i w końcu też drgnął. Spojrzał nerwowo to na Ane, to na motocykl, to znowu na Ane i znów na swój prezent. – Ane… To za dużo. – wyszeptał, ale jego wzrok co chwila wracał do pięknej maszyny i widać po nim było, że – szlag – był poruszony. Naprawdę i szczerze poruszony. – Ja nie… – zaczął, znów średnio gramotnie. Pokręcił też głową, bo: - Ja nie sądzę, żebym… – ruszył się z miejsca i niespiesznie podszedł do motocykla. Trochę niepewnie dotknął jego kierownicy ręką. – Nie zasłużyłem. To za dużo… – podniósł ślepia na żonę i… Cholera, chyba trochę mu zwilgotniały! To pewnie alergia, mhm, alergia na… Tia… - Skąd wiedziałaś? – zapytał cicho, ale o co właściwie pytał? – Że to ten… Ten konkretny? – że taki chciał, o takim marzył. Skąd wiedziała? Przecież nie rozmawiali o tym, a jemu wydawało się, że ona, no cóż, nieszczególnie zna się na motocyklach. Ale może był w błędzie? Może wiedziała o nich wszystko?

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Widziała błysk w jego oku i tylko to chciała widzieć. Chciała, żeby był szczęśliwy i jeśli pieniądze wydane na motocykl miały to sprawić… to nie miały żadnego, absolutnie żadnego znaczenia. Właściwie nigdy nie miały – i może to wina tego, że po prostu dorastała w domu, w którym można sobie było na wszystko pozwolić, ale… tak, jeśli motocykl miał go uszczęśliwić to decyzja była prosta. I nawet nie musiała się długo nad tym zastanawiać. Gdy tylko taka myśl pojawiła się w jej głowie wiedziała, że to doskonały pomysł i stanęła na rzęsach, żeby to zorganizować. Żeby zrobić mu niespodziankę, żeby mógł świętować urodziny tak jak nigdy nie świętował. Taki przedsmak świąt!
Nie podobało jej się jednak jego gadanie… że nie zasługiwał? Ściągnęła mocniej brwi i była bliska zdzielenia go przez łeb, bo oczywiście, że zasługiwał. Zasługiwał na wszystko, co najlepsze i nigdy nie powinien w to wątpić. Na szczęście jednak zachwyt nad samą maszyną wygrał i mogła wrócić do suszenia zębów, gdy obserwowała jego reakcję – Miałam zdjęcie tego, który miałeś w Kalifornii, gdy zaczęliśmy się spotykać… pamiętasz jak pojechaliśmy na nim na wycieczkę? Załapał się na jakieś. – wzruszyła lekko ramionami – Więc poszłam do sklepu i poprosiłam o pomoc… o coś takiego. – nie zamierzała udawać, że zna się na motocyklach, gdy no… no nie. Była typową klientką, która kupuje prezent dla męża – niewiele wie, ale ma budżet. Może tym sposobem można jej wcisnąć mnóstwo dodatkowego sprzętu, ale no… no trudno! Przynajmniej miała pewność, że to najlepsze, co mogła mu sprezentować – I chyba trafiłam. – uśmiechnęła się pod nosem i sięgnęła do męskiego policzka, złożyła na nim krótki pocałunek – Kocham cię, Weston. Zasługujesz na wszystko… to… ten motocykl to drobnostka. I nigdy, przenigdy, nie próbuj myśleć inaczej. – wymamrotała, nie odsuwając warg od jego policzka – No przymierz się, no… Jeśli chcesz zaliczyć szybką wycieczkę też nie mam nic przeciwko. – bo przecież wiedziała, że tak się to skończy! I zupełnie jej to nie przeszkadzało. Miała butelkę z szampanem i w ogóle… - A poza tym jestem próżna, Sky. Chcę wiedzieć, że najlepsze urodziny w swoim życiu spędziłeś ze mną. – zakończyła swobodnie, uśmiechając się do niego ładnie.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Naprawdę był pod wrażeniem. Cholera, pod ogromnym wrażeniem. Bo tak się postarała, choć tak naprawdę wcale nie musiała. On przecież wcale nie oczekiwał… Właściwie niczego. A dostał wszystko. Piękną żonę, elegancką kolację i najlepszy prezent pod słońcem. Był pod wrażeniem i nawet nie próbował tego jakkolwiek ukryć. Chwilowo co w sercu to i na jego pysku.
Kiedy Ane podeszła bliżej, kiedy jej wargi musnęły jego policzek, objął jedną ręką talię żony i spojrzał na nią tak, że nikt już nie mógłby mieć żadnych wątpliwości - był autentycznie wzruszony. Nawet jeśli słowa o jej próżności go rozbawiły, tak - był wzruszony. - Ale wiesz, że to dopiero pierwsze z wielu? Nie wiem jakim cudem przebijesz… - spojrzał na motocykl. Ta czerwona kokarda rozbrajała cały jego buntowniczy image. - To. Naprawdę nie wiem… - jedyną możliwością było chyba to, że sprezentuje mu… Siebie. W takiej kokardzie jak ta na motocyklu. Choć wtedy prawdopodobnie nie czułby się wzruszony, a raczej - ehem - poruszony. Szczególnie w bardzo konkretnych swoich partiach. No, ale! Przyciągnął Ane do siebie i nim ona zdążyła cokolwiek powiedzieć lub jakkolwiek zaprotestować, pocałował ją. Mocno, zachłannie, dokładnie tak jak zakochany po uszy facet całuje swoją żonę, dla której zrobiłby wszystko i o której wie, że ona zrobiłaby dla niego dokładnie tyle samo. Nic mniej, a może nawet więcej. Nie przerywał tak od razu, właściwie nie przerywał przez kilka najbliższych chwil, a kiedy w końcu to zrobił, nie mógł się nie uśmiechnąć. - Teraz mi przyszło do głowy… - zaczął i musnąwszy palcami jeszcze kobiecy policzek, odsunął się od żony i zbliżył do motocykla. Kusił go, czekał na niego. Wolał go całym sobą! - Bo może ciebie po prostu kręcą faceci na motocyklach, co? I łatwiej było kupić taki mnie niż szukać nowego męża. - skwitował jak gdyby nigdy nic, oczywiście tylko z czystej przekory, a zaraz potem przełożył nogę i w końcu wsiadł na swoją piękną, okazałą maszynę. Nie zamierzał jej uruchamiać i nigdzie jechać. W tym pojedynku wciąż jednak wygrywała Ane i ta silna potrzeba Skylera, żeby mieć ją blisko. Tak blisko, jak najbliżej się da. A dzisiaj zapowiadało się na naprawdę blisko… - Nigdzie nie jadę. Nie bez ciebie. - powiedział jej to i choć wciąż siedział na motocyklu, wpatrywał się w Ane. - Nie mogę przestać się na ciebie gapić. - przyznał to otwarcie i otwarcie też przesunął wzrokiem w dół i potem w górę kobiecej sylwetki. No… Wyglądała naprawdę niesamowicie. Totalnie go kręciła. Totalnie!

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Jasne, że mogła mieć wątpliwości, czy uda jej się przebić tegoroczny prezent, ale… nie zawracała sobie tym głowy. Będzie to robić później! Albo najlepiej wcale. Bo nawet jeśli następne nie będą najlepsze, nawet jeśli będą po prostu dobre – to ciągle te na podium będą spędzone z nią. Nic jej nie przebije i to wystarczyło jej próżności, naprawdę. I ten jego pocałunek… tak, to też robiło robotę. I wystarczyło jej próżności. Najlepsze dziękuję jakie tylko mogła otrzymać. Idealne. Chętnie go odwzajemniła i bardzo niechętnie się od niego odsunęła. Ba! Nawet mruknęła coś niewyraźnie, gdy to zrobił.
- Możliwe… – skwitowała, wzruszając lekko i beztrosko ramionami i nie przestając się do męża uśmiechać – Na pewno kręci mnie jeden facet na motocyklu i wiedziałam, że za nim tęsknił… i żałował, że musiał go sprzedać tak samo jak gdy oddawał łódkę. Bez sensu jakbym kupiła ci łódkę, bo możesz ją sobie zbudować sam. Więc wybór był prosty. – i oczywisty, i naprawdę nie potrzebowała dużo czasu do namysłu. I naprawdę cieszyła się, że ten prezent mu się podobał, że skończył z tym „nie zasłużyłem” i nie wpadł na pomysł by zrobić jej tu dziką awanturę, że co ona w ogóle wyprawia i co ona sobie myślała kupując mu tak drogi prezent.
Przybliżyła się. Gdy on siedział na motocyklu, ona chwyciła jego twarz w dłonie i pochyliła się, żeby jeszcze raz go pocałować. Mocno i zachłannie – Nie musisz beze mnie… może ta sukienka i szpilki średnio się nadają, ale… – dla chcącego nic trudnego? Zresztą byli sami, mogli wybierać mało uczęszczane drogi, więc tak… mogła nawet wyglądać jak wariatka w mini i na szpilkach – I dokładnie o to chodziło, Sky. Dokładnie o to. – wymamrotała prosto w jego wargi, zagryzła lekko na nich zęby, a później przesunęła się do jego ucha by prosto w nie wymamrotać, że pod tą sukienką… zmieściło się naprawdę niewiele bielizny i jak tylko wrócą, jeśli zdecyduje się na wycieczkę, to będzie mógł z nią zrobić, co tylko będzie miał ochotę. Bo to też część jego prezentu. Nie bez przyczyny świętowali bez Lily.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Gdy tylko Ane znalazła się na tyle blisko, że jego ręka mogła swobodnie opleść jej biodra – zrobił to. Z łapskiem na jej pośladkach, przyciągnął ją jeszcze mocniej do siebie. – To chyba dobrze się składa, że tego faceta na motocyklu… Kręcisz tylko ty. – i żeby było fair to… - W bieliźnie czy bez… – wyszczerzył kły i zaraz potem złapał nimi lekko, zaczepnie za kobiecy policzek. Ostatni buziak w środek warg, a potem: - Wskakuj. Zrobimy kółko. Będziesz miała pretekst, żeby sobie podotykać. – ehem, jego. Gdziekolwiek tylko chciała. I jak sądzę – Ane długo się nie opierała. Odpalili maszynę, silnik przyjemnie zawył, a w dwie chwile później jechali już razem najbliższą drogą w kierunku przeciwnym do centrum Lorne. Wiatr rozwiewał im włosy i pewnie smagał Ane po nagich udach, ale skoro wycieczka nie była długa to na szczęście jakoś mocno Ackerman nie zmarzła. Wrócili kilka minut później… - Chodzi jak marzenie. – przyznał kiedy motocykl stał już bezpiecznie w warsztacie, a oni – z kieliszkami szampana w dłoniach – delektowali się wspólnym wieczorem i swoją nawzajem obecnością. Sky spojrzał na żonę i podszedł do niej niespiesznie. Może siedziała na jakiejś większej, solidniejszej skrzyni? Skoro to warsztat, to pewnie nie było tam kanapy. Na szczęście łóżko na pseudo piętrze już tak. Nowe, bo przecież to, które dostali z warsztatem bardzo szybko, ehem, połamali. Ono po prostu nie było gotowe na… Na nich. – A ty? – zapytał cicho kiedy stał już przy Ane. Dłoń uniósł do jej twarzy, palcami dotknął jej policzka. – Masz marzenie? Jest coś co twój facet z motocyklem… – wargi zadrżały mu mocniej. – Mógłby dla ciebie zrobić? – zapytał i niby mimochodem musnął opuszką kciuka jej dolną wargę, a sam ciaśniej przylgnął do niej sobą. Pysk pochylił do jej twarzy, kieliszek z szampanem po omacku odstawił gdzieś na bok. – Poza tym co masz zagwarantowane w umowie małżeńskiej. – dodał, a razem z tym jedno jego łapsko, jak gdyby nigdy nic, zsunęło się prosto między kobiece uda. Palcami dotknął tych miejsc, które – jako mąż, przyjaciel i kochanek w jednym – mógł, chciał i miał obowiązek dotykać często i intensywnie. – To najlepsze urodziny w całym moim… Długim… – błysnął kłami. – Zgorzkniałym życiu, Ane. Nie żartuję. Dałaś czadu. – z motocyklem to jedno, ale z całą otoczką… Z tym, że jej się chciało, że tak się dla niego postarała… Cholera, dała czadu jak diabli, a on jak diabli też to doceniał. Skubnął wargami jej wargi i cicho i prosto w nie wymamrotał: - Chcesz zatańczyć? – pewnie jakieś radio, nastrojowa melodia, grało im gdzieś w tle. Czemu z tego nie skorzystać, hm? – No chodź… – szepnął, chwycił żonę za rękę i lekko pociągnął w swoją stronę. Zsunął ją z tej skrzyni, na której siedziała, przyciągnął do siebie, zamknął w łapach i nie odrywając wzroku od jej brązowych tęczówek, zaczął się wraz z nią leniwie, ale rytmicznie gibać. – Wciąż nie mogę uwierzyć jak niewiele brakowało, żebym nie wziął zlecenia na remont twojego domu. – odezwał się po chwili i nie mógł się na to wspomnienie-refleksję nie uśmiechnąć. – Po co mi to, myślałem wtedy… Nie mam czasu, ochoty, siły… – miał pracę w stoczni, która pochłaniała go wystarczająco bardzo. – To byłby największy… Najbrutalniejszy błąd w całym moim życiu. Całym życiu. – i co do tego nikt nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości. – Przypomniałaś mi o tym wspominając o łódce. – jej ojca, którą potem ona sprezentowała jemu, a on przed wyjazdem do Australii oddał… No, Ane znała te historię dobrze. Melodia trwała, a oni dalej niespiesznie i razem się bujali. – Swoją drogą… Chyba jestem w końcu gotów wystawić ci rachunek za ten remont, wiesz? – domamrotał tuż przy kobiecych wargach, oczywiście pijąc do tego jak wtedy w ogóle nie chciał od niej żadnych pieniędzy. Dzisiaj? Też ich nie chciał. Dzisiaj chciał czegoś znacznie… Znaaaaacznie więcej.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Oczywiście, że nie musiał jej dwa razy namawiać. Chętnie wsiadła z nim na motocykl, chętnie go objęła i prawdopodobnie czerpała z tej podróży równie dużo przyjemności, co on. Znaczy no dobrze… on może trochę więcej, bo jednak prowadził i sama maszyna była jego, ale to co dostawała – w zupełności jej wystarczało. Zwłaszcza, że najbardziej z tego wszystkiego… cieszyła ją jego radość, naprawdę. Widziała błysk w męskim oku i to już jasno dało jej do zrozumienia, że prezent się udał. A czy faktycznie dała czadu? Czy naprawdę tak się postarała? Zmarszczyła śmiesznie nos, patrząc na męża, bo on też opowiadał… bo przecież nawet nie zorganizowała tego w jakiejś ładnej restauracji! Byli w jego warsztacie, miejscu jego pracy… mógł mieć go serdecznie dość, a ona jeszcze kazała mu to spędzać urodziny! Co do tego miała pewne wątpliwości, ale ostatecznie uznała, że w restauracji byłoby zbyt zobowiązująco, a tu mieli wszystko, czego potrzeba im było do szczęścia. Święty spokój i łóżko.
Wstała, podała mu dłoń i bez zawahania dała mu się poprowadzić w tym powolnym tańcu, przylegając do niego ciasno i zadzierając głowę tak, żeby bez problemu móc na niego patrzeć – Dlaczego więc się zdecydowałeś? Opowiedzieli ci tą smutną historię mojego życia, dowiedziałeś się, że to dom, w którym kiedyś już byłeś i stwierdziłeś, że zaryzykujesz? A jak już przyszedłeś na spotkanie to stwierdziłeś, że chociaż mam fajny tyłek? – zażartowała sobie, wyszczerzyła kły w szerokim uśmiechu i właściwie naprawdę była ciekawa. Bo skoro tak niewiele brakowało, żeby nie brał zlecenia to, co go ostatecznie przekonało, żeby je wziąć? Żeby w ogóle przyjść na to spotkanie, bo wiadomo… później po prostu zakochał się od pierwszego wejrzenia, heh. Jak mógłby nie, prawda? Od samego początku była niezwykle czarującą. Ta… oczywiście.
Gdy przybliżył się do jej warg, po prostu go pocałowała. Zaczepnie za nie szarpnęła i uśmiechnęła się pod nosem – Jaki to byłby rachunek, Sky? Jak mnie podliczysz? – domyślała się, że nie chodzi o pieniądze! – Bo co do marzeń… – bo porwał ją do tańca i nawet nie zdążyła mu odpowiedzieć – To muszę cię rozczarować, ale nie. Nie wiem. Wszystko mam. – wszystko, co jej było potrzebne do szczęścia. I również nie mówiła o pieniądzach.


Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
To jeszcze nie był ten moment, w którym Skyler mógłby mieć dość swojego warsztatu. To miejsce wciąż kojarzyło mu się z dobrym i tylko dobrym. Pozwalało mu tak pracować jak zawsze chciał, wtedy kiedy chciał i dla kogo chciał. Jak mógłby nie lubić tu być? Szczególnie kiedy w grę wchodziło towarzystwo Ane…
No właśnie – Ane. Jej pytanie sprawiło, że wyszczerzył beztrosko kły. Dlaczego zdecydował się jednak pomóc jej z remontem? Efekt smutnej historii jej życia na pewno miał trochę do rzeczy, ale też nie wszystko. Nie odpowiedział jednak od razu. Bujając się z nią w tym niespiesznym, wolnomelodyjnym rytmie, patrzył jej w oczy i słuchał wszystkiego cokolwiek mu mówiła. I o ile słowa o rachunku ponownie wywołały na jego pysku uśmiech, o tyle moment, w którym Ane przyznała, że nie ma marzeń… Tak, chyba trochę go zaniepokoił. Ściągnął brwi i potrząsnął krótko głową. – Musisz marzyć, Ane. Nawet jeśli czujesz, że masz już wszystko… Nawet jeśli miałabyś marzyć o czymś bardzo materialnym albo trywialnym… Trzeba marzyć. Marzenia są potrzebne. Tak po prostu, do życia. – zawsze był tego zdania i nigdy sobie prawa do marzeń nie odmawiał. Ale, co ważniejsze… - Nauczyłem się przez tych ponad trzydzieści lat, że marzenia nie tylko trzeba mieć i pielęgnować, ale przede wszystkim je spełniać. Nie ma nic gorszego niż niespełnione marzenie. To takie trochę zwłoki w szafie przypominające ci, że nie wszystko jednak możesz i… Wiesz na pewno o czym mówię. – nie tłumaczył dalej, ale pochylił pysk bliżej kobiecych warg. – Nie mam nic przeciwko, żebyś marzyła o mnie. Choć to w zasadzie bardziej podchodzi pod fantazjowanie… – sapnął rozbawiony i krótko, ale soczyście ją pocałował. Nie odsunął się od Ane zaraz potem, został przy jej ustach i spoglądał to na nie, to w jej ładne brązowe ślepia. – Pytasz dlaczego wtedy zdecydowałem się tobie pomóc… Ok, przyznaję, że trochę zrobiło mi się ciebie żal, jak usłyszałem o tym wszystkim co cię spotkało. – że była w żałobie po mężu i córce, którzy zginęli w brutalnych, dramatycznych okolicznościach. Jakież to szczęście, że to wszystko okazało się jedną wielką gównoprawdą. – Ale poza tym… Zawsze miałem problem z odmawianiem pomocy. To miał być ten pierwszy raz kiedy postanowiłem sam przed sobą, że to zrobię, że odmówię. No i widzisz jak to wyszło. – uśmiechnął się wymownie, bo efekt tego taki, że… Byli tutaj. Razem. – Pomyślałem, że pojadę tan, zobaczę dom, porozmawiam z tobą, wyczuję temat i to jak wielka z ciebie sknera i zołza… – jego łapsko zsunęło się bardziej na pośladki Ane. – No i… Zobaczyłem. Dom. To mnie przekonało, to, że to TEN dom. Twój tyłek niestety nie miał wtedy nic do rzeczy. Przepraszam. – mruknął i znów na moment przywarł wargami do warg żony. – Za to twoja zołzowatość już tak. Gdyby nie to, że byłem to winien twojemu ojcu, prawdopodobnie kazałbym ci się cmoknąć… W nos. – bo była niemiła! A on przecież nie robił nic złegooooo. Chyba. – Twoja kolej, Ane. Dlaczego ja? Byłem tylko jednym z wielu, którzy mogli ci z tym pomóc. To dlaczego akurat ja? – dlaczego to jego wpuściła do swojego domu, do swojego życia. Co takiego w sobie miał, że z każdym kolejnym dniem przywiązywała się do niego coraz mocniej i chwilami celowo przedłużała remont, byle tylko za szybko go nie stracić. Nawet nie wiedziała jak cholernie on wtedy to wszystko odwzajemniał…

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Prawdopodobnie miał rację. Powinna marzyć, ale jednocześnie naprawdę wychodziła z założenia, że wszystko już ma. Mieli siebie, Lily, dobre prace, ładny dom, Bosmana… i sporo dolarów na kontach. To ostatnie było najśmieszniejsze, bo zupełnie nie potrafili się do tego przyzwyczaić. I okej, Ane pochodziła z majętnej rodziny, ale nigdy nie była rozpieszczona, nie potrafiła po prostu wydawać… a z drugiej strony – jeśli marzyła o drogiej torebce (nawet nieprzyzwoicie drogiej) to po prostu ją sobie kupowała. Więc nie potrafiła marzyć o rzeczach materialnych. Tylko jak jej tak powiedział to zaczęła mocniej się nad tym zastanawiać… no bo skoro powinna to może faktycznie powinna? Tak, wyobraźnia zaczęła jej pracować na przyspieszonych obrotach i nawet przez chwilę, przez zaledwie ułamek sekundy – wydawała się być lekko nieobecna. Bo tak chciała coś wymyślić! Rozmowa o remoncie dopiero ją ściągnęła na ziemię.
Uśmiechnęła się pod nosem, bo dobrze, że jednak nie była tym jego pierwszym razem, na którym miałby się uczyć asertywności – I taka była ze mnie sknera, że już pierwszego dnia nie chciałeś rozmawiać o pieniądzach. – wtrąciła rozbawiona, bo ona wcale nie była sknerą! Chciała mu dobrze zapłacić za ten remont i strasznie ją denerwowało, że on się przed tym bronił. Bała się, że będzie miała u niego dług wdzięczności, a w tamtym momencie jej życia… nie udźwignęłaby tego – Chociaż chyba powinnam się obrazić… za ten tyłek. – zażartowała i sięgnęła do jego warg i znów lekko zagryzła na jednej z nich zęby – Nie wiem dlaczego ty… znaczy wiem dlaczego jesteśmy tutaj dzisiaj, bo jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało, ale wtedy? Polecili mi kogoś, nie wiedziałam kim jesteś, ale podobno miałeś być dobry w tym, co robisz. A tego potrzebowałam. Nie chciałam ekipy, która wszystko zrobi automatycznie, chciałam żeby ktoś odnalazł i podkreślił charakter tego domu. Jego serce. I chyba nam się udało. – uśmiechnęła się do niego ładnie, bo cholera… udało im się! Udało im się jak… jak cholera właśnie! – Nie tęsknisz za tym? Za Monterey? Kalifornią? Stanami? Czasami? Nie żałujesz przeprowadzki? – naprawdę była ciekawa, bo teraz już chyba nie było dla nich odwrotu, ale… w sumie? Chyba nie ma rzeczy niemożliwych na tym świecie. W końcu sam jej powiedział, że powinna marzyć! Ale spokojnie – nie marzyła o powrocie do Stanów, broń boże, po prostu chciała znać jego zdanie na ten temat. Z ciekawości.




Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Wyszczerzył kły, bo jej uwaga o tym, że on w ogóle nie chciał wtedy słyszeć o żadnej zapłacie za remont, była w tej sytuacji super trafna. Normalnie w dziesiątkę! – Wiesz dlaczego. Nie mógłbym. Nie potrafiłbym. – wziąć za to pieniędzy. Nie kiedy w pamięci miał to jak bardzo je ojciec swego czasu mu pomógł. I choć później nie mieli ze sobą kontaktu, a Weston z pewnością nie był stałym gościem ich domu w Monterey, to jednak… Tak po prostu czuł się z tym remontem i samym sobą lepiej. – Choć tyle mogłem zrobić, żeby mu się odwdzięczyć. – dodał ciszej, myślami odruchowo odchodząc w kierunku zmarłego pana Ackerman. A jak tylko o nim pomyślał, to pomyślał też o tym, że to podziękowanie powinno było wydarzyć się już bardzo dawno temu i wcale nie po jego śmierci… Z tego płytkiego zamyślenia wyrwał go głos żony. To kiedy mówiła o nim jako najlepszym co ją w życiu spotkało i to, że była tego tak bardzo pewna i on naprawdę w to wierzył, bo słyszał tę pewność w jej głosie i widział ją w jej spojrzeniu… To robiło mu kisiel z serducha. Naprawdę. Za każdym jednym razem. – Nie tęsknię i nie żałuję. – przyznał kręcąc niespiesznie głową. Ich piosenka tymczasem skończyła się, a oni mogli wrócić do skrzyni, na której Ane wcześniej siedziała, no i popijania szampana oczywiście też. Sky wzruszył ramionami i pociągnął wątek: - Tutaj… – odruchowo łypnął po warsztacie, choć tak naprawdę miał na myśli coś znacznie większego i szerszego. Lorne, albo nawet i całą Australię. – Mam wszystko czego mi potrzeba. Ludzie są wyluzowani, ocean tak samo nieprzewidywalny jak w Kalifornii… No i lubią moje łódki. Nie kręcą nosem jak wołam za nie worek pieniędzy. – co pewnie w Stanach byłoby przykrą codziennością. – Ale to wszystko… To nic, to ledwie bzdury. Najważniejsze, że mam was. Bo prawda jest taka, że zanim przyleciałyście… – urwał i patrząc Ane w oczy, pokręcił krótko głową. – Nie czułem się szczęśliwy. Ani trochę. Ten wyjazd był mi potrzebny, bo gdybym tam został… To pewnie bym oszalał. – bo sama świadomość tego, że ona byłaby obok, a jednak nie mogliby być razem, dobiłaby go. – Ale nie byłem szczęśliwy. Co prawda pomysł z waszymi wakacjami tutaj był kompletnie szalony i nieprzemyślany… – prychnął pod nosem cicho, ale oboje przecież wiedzieli, że tak było. Zaryzykowali i zrobili coś co mogło złamać im serca na dobre. – Ale dał mi trochę… Energii. I emocji. Wcześniej nie za wiele ich tutaj miałem. – bo był sam i głównie koncentrował się na pracy i renowacji domu, w którym dzisiaj wspólnie mieszkali. Poza tym, wcale nie miał flow na zawieranie nowych znajomości, zwłaszcza takich, które mogłyby prowadzić do czegoś więcej i na poważniej. Odchrząknął cicho i upił łyk szampana. – Co sobie pomyślałaś po naszym pierwszym spotkaniu? – zapytał jeszcze i wlepił ślepia w żonę. Uśmiechnął się lekko, bo wiadomo, że nie pytał o cokolwiek. – O mnie. Co sobie pomyślałaś o mnie. – że był przemądrzały i wkurzający? A może do przesady przystojny i… Taaak, był ciekaw.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
lorne bay — lorne bay
34 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Life is short, right? We both know that. Well, what if you’re my chance? What if you are the thing that’s actually going to make me happiest?
Normalnie by prychnęła, co by nie mógł… co by nie potrafił. Nie musiał się odwdzięczać – ani samemu budynkowi, ani tym bardziej Ane, która go nawet nie kojarzyła z tamtych czasów. Więc nic nie musiał, nikomu nie był nic winny. Więc tak… prychnęłaby. Gdyby tylko nie znała swojego męża. Wiedziała, że on naprawdę nie byłby w stanie tego zrobić jeśli uważał, że faktycznie miał powód do wdzięczności. Podejrzewała, że stary Ackerman by go wyśmiał (tak pozytywnie!) i zapewnił, że nie ma tematu ani nic, ale no… no wiedziała jak bardzo honorowy jest Sky. I za to też go przecież kochała! Nawet jeśli uważała, że jest przy tym uparty jak osiołek. Przynajmniej czasami.
- Swoją drogą nie przypuszczałam, że polubisz ten ich luz… może to śmieszne, może to zupełnie nieodpowiednie i nie powinnam tego mówić, ale tą taką całkowicie wyluzowaną stronę Skylera Westona poznałam tutaj. I od razu ją polubiłam. Ba! To kolejna twarz Westona, którą po prostu pokochałam. – w całości i bez zająknięcia. Faktycznie wcześniej nie wydawał jej się tak wyluzowany, ale to może też dlatego, że… ona taka nie była? Pogrążona w żałobie, pracująca w ciągłym stresie i zastanawiająca się każdego dnia, czy nie popełnia tego samego błędu i czy znowu nie naraża kogoś, kogo kocha. Nie była wyluzowana, ani trochę! Życie tutaj… tak, jej też zrobiło dobrze. I cieszyła się, że tak na niego zadziałał też ich przyjazd. Dał im pozytywnego kopa. Doskonale go rozumiała, sama też tak miała… z jednej strony cieszyła się, że ma Lily, że udało jej się (częściowo) rozwiązać sprawę z Markiem, gdy podpisali papiery rozwodowe i była wolna, mogła próbować wynagrodzić córce stracony czas – i tak też zresztą robiła, ale towarzyszyło temu jeszcze jedno uczucie – Nieustannie miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje… że wszystko, co robię jest niekompletne. Wtedy… po naszym rozstaniu. – spojrzała na męża i lekko się uśmiechnęła – Dopiero jak tu przyjechałyśmy uświadomiłam sobie, co to było. – a właściwie kto. Wtedy wszystko nabrało sensu – A co sobie pomyślałam po naszym pierwszym spotkaniu? – kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, bo przecież musiał wiedzieć… no musiał! – Że jesteś strasznie irytujący, że nic o mnie nie wiesz, że nic nie wiesz o moim życiu i nie masz prawa go oceniać, mówić mi, co powinnam robić. Ale na szczęście miałeś seksowny tyłek… i dlatego nie zrezygnowałam. – zażartowała, oczywiście nawiązując do tego, że dla niego jej tyłek nie miał wtedy większego znaczenia, heh… - Za to, że nie zrezygnowaliśmy. I możemy dzisiaj świętować twoje urodziny razem. – wzniosła toast, ładnie się do męża uśmiechnęła, upiła spory łyk szampana, a w następnej chwili sięgnęła jego ust.



Skyler Weston
zaradny kameleon
nick
brak multikont
lorne bay — lorne bay
36 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
If you really want to possess a woman, you must think like her, and the first thing to do is win over her soul. The rest, that sweet, soft wrapping that steals away your senses and your virtue, is a bonus.
Zaskoczyła go i nawet nie próbował tego ukryć. Momentalnie zaczął to, co Ane powiedziała, naprędce analizować. Czyżby wcześniej nie był wyluzowany? Czy naprawdę dał jej się poznać tylko od strony spiętego, naburmuszonego… Typa? Cholera, chyba poza zdziwieniem i nieprzekonaniem chyba poczuł też w jakimś stopniu niepokój. Nie zapytał o to od razu. Pewnie dlatego, że Ane odpowiedziała na pytanie, które zadał moment temu i płynnie przeszła z niego w toast. Uśmiechnął się pod nosem i bez słowa upił łyk ze swojego kieliszka… A potem odwzajemnił pocałunek, którym Ackerman zamknęła mu usta. Trwało to moment – ta ich bliskość – szczególnie, że kiedy pocałunek minął, on wcale nie odsunął się od kobiecej twarzy. Przyglądał się jej, ale w sposobie jaki to robił, jak patrzył, było widać, że coś chodziło mu po głowie… O czymś intensywnie myślał. No i tak… - Pewnie masz rację z tym irytującym i przemądrzałym… Taki byłem. Taki… Jestem. – sapnął cicho, uśmiechnął się i przewrócił krótko oczami. Tak, tak, sam jej często powtarzał, że był narcyzem i lubił mieć rację. – Tyłek zgrabny też miałem. Mam. – bo to, jak i reszta jego przymiotów, wcale się nie zmieniło! Na szczęście! – Zastanawiam się tylko… – zaczął, ale zanim dokończył tę myśl, upił jeszcze kolejny łyk szampana. Oblizał z niego wargi, spojrzał Ane w oczy, potem na jej usta, potem znowu w oczy… - Mówisz, że nie byłem wcześniej wyluzowany… Wiesz, że nie sądziłem? Nie sądziłem, że tak było. Wydawało mi się raczej, że… Zawsze taki byłem. Nieszczególnie problemowy. – wzruszył ramionami, a w jego głosie – tak dla jasności – nie było nawet grama pretensji czy wyrzutu. Raczej zaciekawienie, je było tam słychać. Wargi zadrżały mu lekko, po czym dodał: - To jaki ja byłem wcześniej, skoro teraz jestem taki jak oni? – jak typowy-rasowy Aussie. – Poza tym, że irytujący, przemądrzały, seksowny, nieziemsko przystojny… Super zabawny, uczynny, pracowity, wspaniały… – i mógłby tak pewnie wymieniać w nieskończoność. Zamiast tego jednak – oparł się tyłkiem o tę skrzynie, na której siedziała Ane. Ramię w ramię z ciemnowłosą. Spojrzał na nią z ukosa i nie przestawał się uśmiechać. – Za co ty mnie tak naprawdę pokochałaś, co? – bo na pewno nie za luz! Skoro wcześniej go nie miał, hyhy.

Ane Ackerman Weston
zaradny kameleon
nah
brak multikont
ODPOWIEDZ