księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
5.

- Dobra, pochyl się teraz, tak kucnij trochę, żebym mogła wejść! - poinstruowała Benjiego, który już stał odwrócony do niej plecami, żeby wygodniej jej było wskoczyć na barana i ściągnąć z pobliskiego krzaka poturbowanego latawca, który musiał uciec jakimś spacerowiczom. - Teraz trochę do przodu i w prawo. Trochę w prawo, nie tak bardzo, teraz trochę w lewo! - wyciągała się jak mogła, próbując dosięgnąć zabawki, aż w końcu złapała się gałęzi i przyciągnęła ją trochę w swoją stronę, mając tylko nadzieję, że nie spadnie i nie poobija sobie tyłka. - Mamy to! - dorzuciła do swojego okrzyku jakieś tryumfalne juhuu! i zeskoczyła na ziemię, z jakiegoś powodu ciężko oddychając, chociaż to chłopak ją dźwigał, nie ona jego.
Cieszyła się, że do niej napisał i zaproponował spotkanie, jak za starych dobrych czasów, kiedy szwendali się po mieście i okolicach, szukając dobrych miejsc na zdjęcia, które miały wynieść prace Brooksa na okładki National Geographic. Tym razem po dłuższym spacerze i nadrobieniu kilku miesięcy ze swojego życia, znaleźli jednak latawiec, który zdawał się działać, taką przynajmniej Hillbury miała nadzieję, skoro z determinacją przed chwilą ściągała go z wysokiej gałęzi. - Myślisz, że ktoś kiedyś wynalazł latawiec w innym celu niż rozrywkowym? Czy po prostu w tych czasach, jak nie było telewizji, ludzie biegali za kawałkiem papieru na sznurku? - chociaż technologia wcale nie była na pierwszym miejscu w jej życiu, to jednak jakby nie miała telewizji, albo komputera, pewnie zapisałaby się do jakiegoś kółka gospodyń domowych, nauczyła robić na szydełku i śpiewała do swoich kwiatków, bo kompletnie by jej odbiło. - W sumie nieważne, weźmy go na jakąś jazdę testową - może zabawa latawcem nie była najlepszą rozrywką, jaką sobie można było wyobrazić, ale nie pamiętała, kiedy miała ostatnio coś podobnego w rękach, więc z zapałem zaczęła rozplątywać sznurek.

benji brooks
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Doceniam, że rozróżniasz kierunki. Naprawdę doceniam- wystękał, przechylając się to w lewo, to w prawo, stawiając kroki tam gdzie ona chciała, pilnując równocześnie żeby nie zaplątać nóg, bo wtedy oboje czeka przykre zderzenie z ziemią. Ryan nawet gorsze, bo była na samej górze, wydając komendy, a on niewiele widział wykrzywiony w rachitycznej pozie, próbując przeobrazić się w nieco upośledzoną drabinę. Na szczęście trwało to na tyle krótko, że nie zdążył sobie połamać kręgosłupa, a kiedy finalnie udało się jej sięgnąć do latawca, był z siebie nawet całkiem dumy, że przyczynił się do tak karkołomnego przedsięwzięcia .
Mimo, że z początku czuł się trochę niepewnie, bo w każdej chwili mogła dać nogę, nie musiał nawet wypalić blanta żeby się po jakimś czasie rozluźnić. W zasadzie to już po pół godzinie czuł się tak, jakby od momentu, w którym się ostatni raz widzieli do teraz dzieliło ich raptem kilka dni.
Przyjrzał się krytycznie latawcowi, który nosił znamiona intensywnych podróży w przestworzach, ale zdawało się, że wciąż nadawał się do użytku, więc być może ostatnie chwile spędzone na pokracznych próbach ściągnięcia go z drzewa popłaciły. Bo trzeba mieć na uwadze, że nie jest wcale tak łatwo, tak od razu pójść i kupić latawiec.
- Podobno jeszcze przed naszą erą chińscy władcy wykorzystywali je na wojnach - zaczął, podejmując się jednego z tematów, które czasem leciały na Discovery, kiedy leżał zbakany na plecach i wsłuchiwał się w rzeczy, które wydawało mu się, że wylatują drugim uchem. Teraz miał okazję sięgnąć z tego skorzystać i czuł się tym wyjątkowo podjarany. - To znaczy, nie puszczali takich latawców jak te, o, tylko malowali je i nadawali im kształt smoków żeby wystraszyć przeciwników. Hm, jak myślisz, ile razy taki Chińczyk powiedział "o kurwa, tym razem to tylko latawiec, a nie smok"? Musieli chyba w nie mocno wierzyć, bo po drugim razie nawet ja chyba bym przestał się na to łapać - otóż to, jeszcze raz czy dwa mógł uwierzyć, że ktoś nasłał na niego smoka, ale że trzeci? Nawet Daenerys Targaryen nie miałaby w sobie tyle mocy żeby go przekonać.
- Czaisz, że normalnie w Tajlandii, takimi latawcami mogli się bawić tylko królowie i ich rodzina? - tak jeszcze mu się wyrwało gwoli znaczenia tego kolorowego skrawka materiału, przymocowanego do linek i plastikowego stelażu. Kiedy Ryan rozplątywała sznurek, on rozprostował latawiec, ostrożnie go otrzepał z jakiś śmieci, które się poprzyczepiały i ustawił pod wiatr żeby sprawdzić czy chociaż przez chwilę będzie się unosił. Nie spadł. To był dobry znak. Nie żeby potrafił w latawce, ale na Discovery pokazywali jeszcze jakieś migawki z konkursów, więc chociaż wiedział czego nie robić żeby go nie zepsuć przy pierwszym locie.

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Tak? - zmarszczyła brwi, nie potrafiąc powiązać kolorowego kawałka materiału z działaniami wojennymi starożytnych cywilizacji. Nie, żeby miała jakiekolwiek pojęcie o azjatyckich historiach, z ledwością była w stanie pojąć fabułę Wyznań Gejszy, z tym samym poziomem zrozumienia oglądając ten film jako dziesięciolatka i całkiem niedawno, na Netflixie chyba, bo była przekonana, że pała do tej produkcji sentymentem. Okazało się jednak, że mgliste wspomnienie było bardziej satysfakcjonujące od tego przypomnienia, a patrząc na to, że stanowiło ono jedyną wiedzę, a może po prostu jej podstawę, w świadomości historycznej Ryan, była gotowa uwierzyć Brooksowi w każdy fakt. - O, to tak samo jak któreś wojsko zakładało sobie skrzydła, tylko nie wiem co to miało pokazać, przecież nie ich anielską naturę, bo anioły są dobre - z wyjątkiem aniołów śmierci, może kojarzyły im się z istotami, zwiastującymi przejście na drugi świat? Hillbury nawet o drugiej wojnie światowej niewiele wiedziała, może to i dobrze, że mieszkała w Lorne Bay, przynajmniej żadna wojna nie była jej straszna, bo Australia to takie jedno wielkie odludzie, którego raczej nie opłacało się nikomu atakować.
- Tajlandia mi się kojarzy z transwestytami, nie rodziną królewską. Głupie, co? Tam jeszcze nie byłam, może kiedyś jeszcze pojadę w podróż dookoła świata, takiego poza Europą - dużo się nauczyła o innych kulturach przez kilka miesięcy autostopowej tułaczki po różnych krajach. Było inaczej, choć prawie każdy mógł zrozumieć co mówiła, bo angielski prawie dla nikogo nie był prawdziwie językiem obcym, chyba, że chciała się naprawdę z kimś dogadać, czy zapytać o drogę. Ile przypadkowych osób próbowało jej niezrozumiałymi słowami odpowiedzieć na pytanie, powtarzając je wolniej i głośno, aż kiwnęła głową na znak, że rozumie, żeby po chwili złapać kolejnego przechodnia i zapytać o to samo. - I co, myślisz, że coś z niego będzie? - Benji zdawał się więcej wiedzieć o latawcach, stając na kamieniu tuż za nim, przyglądała się więc poczynaniom chłopaka, bo inaczej przesłaniał jej cały widok. Widocznie stał dwa razy w kolejce po wzrost, zamiast... Właśnie, zamiast czego? Niczego mu chyba nie brakowało, Był całkiem przystojny, potrafił rozbawić Ryan do łez i wiedział rzeczy o rzeczach, które dla niej były niepojęte. - Uważaj tylko, żeby się nie zaplątał w wyższych gałęziach, aż tak długich rąk nie mam! - i nawet z pomocą drabiny w osobie Brooksa nie udałoby się go odratować.

benji brooks
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
Tak właściwie to nie do końca był pewien jak to wyglądało od strony technicznej. To chyba musiały być jakieś duże latawce, takie spore konstrukcje, podtrzymywane przez wiele osób, ale jego umysł nie pracował wtedy na najwyższych obrotach, więc może i dobrze, że nie rozwinął specjalnie mocno tego tematu.
- No pewnie tam chowali jakieś fajerwerki czy coś i wiesz, taki smok sobie leciał na to wojsko przeciwne i nagle wybuchał. Ja bym na pewno tak zrobił - postukał się w mostek, dla zaznaczenia, że ten fenomenalny pomysł wyszedł z jego głowy. Być może coś o fajerwerkach też usłyszał i połączył jedno z drugim. Jest też duża szansa na to, że w zasadzie tak rzeczywiście się kiedyś robiło, niemniej był święcie przekonany, że jako chiński cesarz też dałby sobie radę.
- Skrzydła? - zmarszczył nos, podrapał się po głowie i przez chwilę intensywnie myślał nad tym, po kiego chuja ktoś miałby zakładać skrzydła idąc na wojnę. Może co najwyżej ten Menge... Mende... Mendelejew, co był w niemieckich obozach zagłady nazywany aniołem śmierci, mógłby sobie na nie pozwolić. - A może wiesz to dlatego, że jeśli walczyli w bliskim zwarciu, to wystarczyło zrobić nagły obrót w bok i przeciwnik padał, bo po prostu dostał skrzydłem - o, albo tak. Tylko, że Benji tym razem cofnął się o stulecia i wyobrażał sobie takich wikingów ze skrzydłami. Co prawda te kaski z rogami to tylko filmowy wymysł, a w rzeczywistości wyglądali znacznie normalniej, ale może historia zapomniała wspomnieć o tych rzekomych skrzydłach? Skądś przecież musiały się wziąć ich znak rozpoznawczy i może te charakterystyczne rogi znalazły się tam zupełnie omyłkowo.
- Moglibyśmy kiedyś razem tam się wybrać, Ryder na pewno by się skusił i może ta jego Lyra i byś swoje siostry wzięła, taki backpacking - nie no wcale nie chciał żeby tak dużo osób jechało, ale równocześnie nie chciał zabrzmieć namolnie. Zwłaszcza po ostatnim spotkaniu, po którym postanowiła wybrać się na chillowanko, a potem wyjechała z Lorne i nie było jej, hm, długi czas. To znaczy jego chłopak Ryder mógłby jechać i dziewczyna jego chłopaka Rydera, Lyra. Byłoby wesoło. Ale pewnie jakby jeszcze zabrali tą ćpunkę i tą laskę od wikliny to zgarnęliby ich na granicy za przemycanie koksu w koszach wiklinowych. A był bardziej niż pewien, że w tajskich więzieniach nie jest tak fajnie jak na planie Bridget Jones.
- Jest brudny i cholernie splątany, ale poza tym nic mu nie dolega - wydał diagnozę po kilku minutach obracania sprzętu w rękach, składania, wtykania tych plastikowych patyczków w odpowiednie otwory i tak dalej. Latawiec nawet nie był porwany, co można było uznać za niebywały sukces, patrząc na to, jak ciężko było go wyciągnąć spośród gałęzi. - Wtedy to Ciebie użyjemy zamiast drabiny, patrz jakie ja mam długie - mówiąc to, zademonstrował jej jedną rękę, pomachawszy nią w powietrzu, a drugą trzymał mocno latawiec, co by nie postanowił odlecieć. - Naszykowałaś już linkę? Musisz ją teraz powoli rozwijać, a ja Ci puszczę latawiec w powietrze, dobra? Pilnuj tylko żeby była linka cały czas napięta, ale możesz ją w międzyczasie poluzowywać żeby wzbił się wyżej. Na razie spróbuj sama, gotowa? - przyjrzał się uważnie czy z linką jest wszystko okej i zaczekał aż przyjmie wygodną pozę, decydując czy zostaje jednak na kamieniu czy woli zejść. - Na trzy? Raz... Dwa... Trzy!

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Nie pomyślałabym, że ludzie tyle lat temu mogliby wsadzić fajerwerki w latawce i używać tego jako sposobu walki, ale w sumie kiedyś wymyślili i tak fajerwerki. No i zbudowali na przykład piramidy, więc pewnie nie byli głupi - ciekawe jak im się udało z tymi piramidami, bo Ryan coś kiedyś czytała, albo oglądała o tym, że bez maszyn byłoby ciężko i to pewnie kosmici pomogli. Czy to może te filmy z żółtymi napisami o starożytnych kosmitach? - Nie wiem, to w ogóle musi być strasznie ciężkie. Kiedyś byłam aniołkiem na jakimś przedstawieniu świątecznym i moja mama od jakiejś koleżanki, albo z pracy, albo sama nie wiem skąd, wytrzasnęła takie wielgachne skrzydła. Były piękne, nawet miały pióra, ale były piekielnie ciężkie. Aniołki Victoria's Secret też muszą mieć ciężko - pokiwała powoli głową, chociaż porównywanie walczących żołnierzy, którzy za młodu pewnie byli sprzedani do wojska i niekoniecznie mogli się pochwalić bezpiecznymi warunkami życia, a od najmniejszej rany na polu bitwy mogli umrzeć, bo zakażenie, do modelek, które po prostu musiały raz założyć jakąś uprząż i przejść się po wybiegu, jednocześnie spełniając swoje marzenia, było właściwie.
- W sumie jakbyśmy pojechali większą grupą, moglibyśmy na miejscu kupić jakiegoś mini busa, żeby się przemieszczać samemu - bo łapanie stopa w tyle osób mogło być bardziej problematyczne, szczególnie biorąc pod uwagę potencjalną ilość tobołów. Ona sama już inaczej spakowałaby się na podobną podróż, niż kiedy pierwszy raz wyjechała, bo wtedy większość jej walizki była zwyczajnie zbędna. - Ale Bowie musi się uczyć, a Romy ma tę swoją farmę do ogarnięcia - nie była ich matką, ale zawalić coś na studiach przez wyjazd to była słaba opcja, musieliby pojechać więc teraz, albo dopiero za rok, w kolejne wakacje. A Romy miała swój kanał i pewnie potrzebowałaby jakichś ekskluzywnych rzeczy, jak na przykład prąd, żeby móc zedytować i wrzucić filmik na YouTube.
- Czekaj, czekaj, że ja bym cię miała podnieść? Chyba sobie żartujesz! - Benji może nie był gruby, ale wielki owszem i może gdyby się założyli, to by go podniosła, tak żeby nie przegrać zakładu, ale oprócz tego nie było szans nie udźwignęłaby go! - Z jakiegoś powodu to brzmi bardziej skomplikowanie, niż bym sobie wyobrażała - a przecież latawce puszczały nawet dzieci. Ugięła nawet trochę kolana, jakby szykowała się do skoku i kiedy latawiec wzbił się w powietrze, z otwartymi ustami obserwowała go uważnie, pilnując, żeby przypadkiem nie spadł na ziemię i czuła takie same nerwy, jak przed kartkówką z tabliczki mnożenia w drugiej klasie, do której zapomniała się nauczyć i nie miała pojęcia ile to jest pięć razy siedem.

benji brooks
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- No totalnie, ja myślałem, że takie rzeczy tylko w Mulan, a okazuje się, że całkiem niegłupi Ci ludzie momentami - bez żadnego trudu przyszło mu wyznanie, że zdarza mu się oglądać bajki dla dzieci. Zresztą taka Mulan na przykład to ponadczasowy film i na bank te całe Wyznania Gejszy przebija. Gdyby się mocno zjarał mógłby nawet zacząć śpiewać piosenki, a że fałszował to już inna para kaloszy. Czasem zastanawiał się jak to jest, że postęp niby idzie do przodu, a ludzie dalej mają problem z odgadnięciem jak takie piramidy powstały. Sam kiedyś chciał jedną zbudować ze śniegu, ale finalnie wyszło mu igloo i wcale nie z lodowych bloków. Śnieg jednak nie nadaje się do takich konstrukcji, chociaż w czerwcu zdarzyło się parę konkretnych zim. - Masz jakieś zdjęcia? Pewnie nie wyglądałaś tak strasznie jak Ci co mieli straszyć wojska - no ba, w końcu to przedstawienie wigilijne. - Ja zawsze byłem pasterzem. Chciałem być królem - stwierdził trochę zniesmaczony, kiedy przypomniało mu się, że ilekroć podnosił rękę do góry przy wyborze króli, zawsze trafiała mu się ta nieszczęsna rola pasterza. Z drugiej strony lepiej być takim pasterzem niż na przykład drzewem. Chociaż patrząc z perspektywy czasu, jeśli kiedyś przyjdzie mu zagrać drzewo albo jakiś krzak, zjara się i to będzie totalnie inne przeżycie niż za dzieciaka, stojąc na scenie i pilnując żeby się nie posikać. W końcu drzewa dość długo musiały tam stać.
- Te modelki muszą pewnie przejść jakieś przeszkolenie, specjalne ćwiczenia wiesz, żeby się na tej scenie nie wyjebać w tych skrzydłach i obcasach, bo wtedy pewnie definitywny koniec ich kariery - właśnie zaczął sobie wyobrażać taki obóz dla aniołków VS, tory z przeszkodami, opony do szybkich przebieżek i wydało mu się to niezwykle zabawne.
- No to wyjedziemy we czwórkę - nie potrzebował dużo czasu do podjęcia tej decyzji. - Moglibyśmy kupić jakiegoś używanego campera - widział takie ostatnio w jakimś serialu na Netflixie z Margaret Qualley i nawet przeszło mu przez myśl, że to byłaby spoko sprawa tak żyć sobie w camperze. - I moglibyśmy nim wyjechać i przenocować w Wielkim Kanionie, i zrobić sobie takiego tripa w stylu piosenek Kida Rocka - nie był pewien czy kiedykolwiek widział teledysk, do którejś z jego piosenek, ale tak właśnie mu się kojarzyły. Ze spaniem pod gołym niebem, śpiworami, prażeniem pianek nad ogniskiem i laniem whiskey. Ryan mogłaby ewentualnie lać soczek z jakiś warzyw czy coś, ale aktualnie chyba Benji nie wiedział o jej anty alkoholowym podejściu.
- No przecież - oczywiście, że żartował. Z drugiej strony w razie czego mogłaby stanąć na czworakach i zrobić z siebie mini krzesło, aczkolwiek to groziło ryzykiem złamania kręgosłupa, a tego by przecież nie chciał.
- O widzisz? Zajebiście Ci idzie! - zaklaskał w dłonie nawet ze dwa razy żeby dodać jej trochę otuchy, ale równocześnie żeby zepsuć jej skupienia. Powoli przeszedł w jej stronę, obserwując latawiec, a kiedy znalazł się za jej plecami, wyciągnął ręce przed siebie, tak że znajdowała się pomiędzy nimi i delikatnie ułożył je na jej dłoniach. - Ludzie normalnie potrafią jakieś fancy sztuczki robić, ale do tego chyba musiałbym obejrzeć jeszcze kilka filmików na youtubie. Patrz, pokażę Ci coś, spróbuj w ten sposób - wytłumaczył, naciągając linki z jednej strony, a potem to samo robiąc z drugiej, kiedy latawiec nabrał wiatru. W ten sposób mogli nim sterować, a nawet robić nim ostrzejsze skręty. - Możesz teraz spróbować z nim się przejść, a ja będę w razie czego zabezpieczał tyły gdyby miał spaść.

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Ano, pewnie mam jakieś w domu. To znaczy, rodzice muszą gdzieś mieć. Wyobrażasz sobie? Robić tyle zdjęć? A, w sumie ty sobie wyobrażasz - Ryan co prawda zawsze chciała mieć telefon z jak najlepszym aparatem, żeby móc uwiecznić te nieliczne momenty, które chciała zachować, nie rozmazane, nie z jakimś obciachowym znaczkiem "REDMI" (nawet była w jakiejś grupie na Facebooku, która o tym redmi mówiła), ale robiła naprawdę mało zdjęć i prawie wcale nie miała selfie. I zdecydowanie więcej zdjęć miała z czasów dziecięcych, kiedy to rodzice czaili się na nią z aparatem na kliszę i kazali pozować jej z Bowie i Romy przy jakichś randomowych kamieniach, żeby było na pamiątkę. - Ja zawsze chciałam być Maryjką. Pamiętam, jak raz się zgłosiłam i Józefem był taki Jamie, ale się w nim podkochiwałam w drugiej klasie! Ale nie, Stacy z trzeciej klasy dostała tę rolę - i pewnie Ryan mogła mówić ile chciała o tym, że nie chowa urazy, ale widać było, ze lambadziara Stacy dalej siedzi jej w głowie, bo nawet się raz chyba z Jamiem całowali, a Hillbury długo jeszcze nie miała żadnego chlopaka. Że-na-da! - Wiesz, obcasy to akurat zawsze jako modelki - przynajmniej tyle wiedziała z amerykańskiego Top Model, Tyra mocno tam cisnęła po dziewczynach i po latach nawet Ryan zobaczyła jak bardzo toksyczny był ten program, ale kiedyś telewizja po prostu wyglądała inaczej i na wszystko można było sobie pozwolić. Chore rzeczy!
- Albo jak w tych piosenka Lumineersow! - ona miała swoja wersję piosenek do jeżdżenia w nieznane i jej małym marzeniem było to uwiecznić na jakimś filmie, trochę jak w teledysku do jednej z jej ulubionych piosenek, a Lumineersi mieli właśnie taki klimat. - Chociaż u nich było we dwójkę, to bez sensu - historia tam była raczej romantyczna. - Chyba, że ty z Ryderem, a my z Lyrą mamy dać wam spokój? - poruszyła brwiami, bo sprzed kilku miesięcy jeszcze pamiętała, że chłopaki mieli calkiem nieźle rozwinięty bromance, a skoro z Lyrą się po prostu przyjaźnili, to równie dobrze dziewczyny się mogły zaprzyjaźnić. Bo Ryan była nieswiadoma, że pod jej nieobecność nastąpiły jakieś pocałunki!
- Ej no, nie jestem małym dzieckiem - bąknęła, maksymalnie skupiona na tym latawcu, a Benji ją tylko rozpraszał. I jako absolutna Zosia Samosia, kiedy tylko chłopak się zbliżył, mocniej zacisnęła palce na sznurku, jakby chciał jej go zabrać z ręki, chociaż na dobrą sprawę latawiec był ich wspólny, bo razem go znaleźli i razem go ściągnęli. - Oglądasz na YouTube filmiki z puszczania latawców? - uśmiechnęła się pod nosem, kątem oka na niego spoglądając, bo wyrósł na takiego wielkoluda, że mogła nawet obracać głowę swobodnie, jak stał tak blisko. - Gdzie przejść? - i na co patrzeć? Na latawiec, na drogę? Koniec końców zaczynała jednak stawiać powolne i małe kroczki, a jak zobaczyła, że wszystko hula, to i pewniejsza była w swoich ruchach, aż prawie z nim biegła przed siebie, przynajmniej do momentu, kiedy nie potknęła się o gałąź, wypuszczając sznurki z rąk. - BENJI, ŁAP GO! - krzyknęła, masując kostkę, która się jej wykręciła przy próbie ratowania się przed upadkiem. Przynajmniej się nie wywaliła, no ale aż taką ofiarą losu nie była!

benji brooks
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- No ale wiesz jakie to zdjęcia, nie każdy chciałby je trzymać na pamiątkę w albumie - nawet mama Brooks nierzadko patrzyła ze zgrozą na prezentowane przed nią zdjęcia, dajmy na to takiego gołębia rozdziobującego zużytego kondoma. Benji był typem człowieka, który widział piękno, tam gdzie inni mówili fuj i chociaż jego matka miała w domu osobny album z jego własnymi dziełami, nie kwapiła się nigdy do pokazywania go gościom. Był tam, na przedostatniej półce, ale tylko i wyłącznie ze względu na matczyną miłość i dumę, która przeczyła jakiejkolwiek logice.
- Ja bym Ci dał tę rolę - zadeklarował najszczerzej jak tylko potrafił, chociaż w rzeczywistości Ryan nie klasyfikowała się w żaden sposób do niepokalanego poczęcia. Może przed laty owszem, ale nawet ten, kto obsadzał rolę posiadał pewien dar prekognicji i przewidział jak to się skończy. A tak serio, to pewnie Stacy już dawno wychowywała gromadkę dzieci, nie wiedząc, które z kim zrobiła. Tym bardziej Benji był w przeświadczeniu, że Hillbury spotkała niesamowita niesprawiedliwość, a z drugiej strony, kto wie jak daleko zaszedłby romans z Jamie-Józefem.
- One to w ogóle mają przejebane - stwierdził, jakby czytając Ryan w myślach. - Wiesz, że kiedyś w tym programie coś tam "Jak zostać modelką: - o Top Model rzecz jasna mu chodziło, ale nie bardzo ogarniał. - Ta Tyra kazała jakiejś lasce poszerzyć diastemę i spiłować zęby, czaisz? A laska się na to zgodziła! A potem i tak nie została modelką - ostatnio wyświetlił mu się clickbaitowy nagłówek kiedy przeglądał strony, a zjarany Benji miał niezdrową tendencję do klikania w każdy tekst typu "Przyćmiła nawet pannę młodą, goście jej tego nie wybaczyli", licząc na to, że zobaczy tam jakąś nagą laskę albo chociaż topless.
- Też nawet pasują - chciał nawet dodać, że może jak w "Sleep on the Floor", ale ugryzł się w język, bo przecież wcale nie chciał sugerować żeby było DOKŁADNIE jak na tym teledysku, ale to bieganie po pustkowiu, chlapanie się wodą i wystawianie stóp za okno było super! - Lyra chyba już by na to nie poszła - uśmiechnął się pod nosem. Zresztą Ryder też, a jak widać Ryan była kompletnie nieświadoma wszystkich zmian, które zaszły pod jej nie obecność. - Tooo Ty nie słyszaaaałaś? - zniżył konspiracyjnie głos, jakby co najmniej na latawcu był umieszczony podsłuch. - Ryder i Lyra mają się ku sobie - to akurat mało powiedziane, ale nie chciał rzucić tekstem w stylu "polecieli w ślinę", bo dziewczyny chyba za tym nie przepadały.
- Oglądam różne filmiki, na przykład takie do majsterkowania, a na youtubie jest wszystko, pewnie nawet instrukcja jak złożyć domową bombę - wytłumaczył, dokładając starań żeby nie wyglądać na urażonego tym całym przytykiem o oglądaniu filmów z puszczaniem latawców. W końcu nie był skończonym frajerem, który oglądał w necie takie rzeczy na przemian z czytaniem debilnych artykułów o modelkach piłujących sobie zęby. Nie był też wcale zapalonym majsterkowiczem, ale jak pewnego razu zrąbała się spłuczka to musiał wygooglować jak to naprawić.
Postanowił się już nie wtrącać. Pewnie sam by zrobił tak samo, gdyby to jego ktoś instruował jak się posługiwać latawcem. No i szło jej całkiem nieźle, do momentu, w którym nie postawiła go przed dylematem wagonika. Kurwa, no i kogo ratować, Ryan, czy latawiec? Proste, że rzucił się za latawcem. Inaczej pewnie by go wykastrowała.
- Kurwa. Kurwaaaa, kurwaa stóóóój - zaczął wyrzucać z siebie, niczym jakieś specjalne zaklęcie, które zatrzyma latawiec wiedziony podmuchem wiatru. Na szczęście ten nieco zelżał i zero w tym zasługi Benjego, ale latawiec zaczął zwalniać i powoli opadać, więc Brooks rzucił się po niego w ostatniej chwili, nim ten zaplątał się w zarośla. Niestety sam nie miał już tyle szczęścia, bo glebę jaką zaliczył, będzie wspominać przez najbliższy miesiąc.
- Nic mu nie jest! - wykrztusił, z dumą prezentując wysunięty do góry latawiec. - A jak z Tobą? - zapytał, kiedy już zdołał się podnieść, a jego wzrok powędrował do jej obolałej kostki.

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Powinieneś wystawiać je w jakiejś galerii. Wyjaśnić przesłanie i wtedy każdy by się zachwycał, a może część byś sprzedał za grube pieniądze? - nie dało się ukryć, że niektórzy ludzie chcieli uchodzić za takich mocno ukulturalnionych, więc wystarczyło, żeby ktoś im powiedział o objawieniu roku i już byli sprzedani. Z jakiego innego powodu ktoś kupiłby przyczepionego do ściany srebrną taśmą banana? Albo miejsce, w którym miała stać rzeźba, ale w rzeczywistości jej wcale nie było? Nauczycielka od czegoś związanego z kulturą opowiadała im jeszcze w licem o kobiecie obierającej ziemniaki jako część performance'u, a niepościelone łóżko znał chyba każdy. Benji totalnie potrzebował jakiegoś managera, który wciśnie go do kilku galerii sztuki nowoczesnej, żeby później zarabiać na tym pieniądze. Ryan uważała, ze był w tym dobry, szkoda tylko, że w sumie sie nie znała. - Bo to w ogóle nie jest o modelingu, to tylko obrzydliwe show - aż się wzdrygnęła, bo z jednej strony jakoś tam sobie zdawała sprawę z tego, że modelkom było ciężko dostać się na szczyt, ale z drugiej strony, topowymi nazwiskami w branży były siostry Hadid, które miały rodziców tak bogatych, że kupiliby całe Lorne Bay i jeszcze by im zostało sporo pieniędzy, Kaia Gerber, która stanowiła prawdziwą kopię swojej matki, która juz przetarla dla niej szlaki, albo Kendall Jenner, ale tutaj chyba nikt nie wątpił, że żadna z klanu Kardashianek nie odniosłaby prawdziwego sukcesu, gdyby nie ich reality show. - A tobie się podoba diastema? - jako fotografowi i jako facetowi. Ryan kojarzyło się to głównie z get the London look, a jakby w swoich podróżach po Europie zawitała do Polski, to pewnie też z Karolakiem.
- Czekaj, co?! - wykrzyknęła szeptem, bo Ryder zawsze wydawał się jej być takim bawidamkiem, który się ma z każdym ku sobie, a jednocześnie z nikim i jakoś ciężko jej było uwierzyć, że po tylu latach przyjaźni, nagle stało się coś więcej. - Skąd wiesz? Powiedział ci? Skąd on wie? Coś tam teges? - bardzo dojrzale, nie potrafila powiedzieć nawet o co jej chodzi, ale spragniona plotek złapała nawet Benjiego za przedramię, jakby w ten sposób miał się stać bardziej skory do wyjawienia jej najciemniejszej tajemnicy, jaką skrywał o dwójce znajomych. - I co, próbowałeś juz z tą bombą? Jest w ogóle jakis nowy dokument na netflixie o bombowcu. Bombiarzu? Bombermanie? No wiesz, o człowieku, który podkłada bomby! - nie mała żadnego rozeznania w tym temacie, nie wiedziała więc jak nazwać taką osobistość, ale serial jej mignął gdzieś na głównej i kto wie, może go nawet kiedyś obejrzy! Nie zdążyła się jednak dłużej nad tym wszystkim zastanawiać, bo wszystko nagle wydarzyło się tak szybko i mogła się tylko śmiać z tego, że oboje wylądowali na ziemi, tak wielkie czuli poświęcenie dla biednego latawca.
- Jesteś prawdziwym bohaterem, Benj! - uśmiechnęła się szeroko, dalej masując kostkę delikatnymi ruchami palców, kiedy siedziała na jakimś pienku. - Będę żyła, przecież to nic takiego - na potwierdzenie swoich słów nawet się podniosła i dość pewnie postawiła stopę przed sobą, nie spodziewając się jednak, ze ta ponownie zaboli. - Auu - jęknęła załośnie, kiedy łzy automatycznie naplynęły jej do oczu. - Chyba jednak nie nic takiego - dodała po chwili, mocno walcząc ze sobą, żeby się nie popłakać, bo nie miala przecież pięciu lat!

benji brooks
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Wieeem - westchnął ciężko, bo nie ma co ukrywać, Ryan miała rację. Tylko, że od czasu śmierci Gibbonsa, jakoś tak zaczęło mu być wszystko jedno co się stanie z jego przyszłością. Od tamtego czasu robił rzeczy, z których wcale nie był dumny i nie przejmował się konsekwencjami. Jak w przypadku tego incydentu ze Sienną, który mógł przekreślić jego wszystkie plany. Zupełnie inaczej było przy Hillbury i może dlatego, mimo że ktoś mógłby stwierdzić, że jasno dała mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowana, wyjeżdżając bez słowa wyjaśnienia, to teraz sterczał tutaj i łapał latawiec, a nawet służył za ludzką drabinę. - I chyba kiedyś tak zrobię, wiesz? Tylko... To trzeba rozmawiać z ludźmi, a ja... Od jakiegoś czasu nie mam do tego głowy - wyjaśnił jej pokracznie, z jednej strony czując jakąś przedziwną, niepodobną do niego potrzebę uzewnętrznienia, a z drugiej, próbując jak najszybciej zakończyć ten temat. Niemniej miała rację. Gdyby wreszcie postanowił co ze swoim życiem zrobić albo po prostu zrobił cokolwiek, rzeczywiście miał niemałe szanse na zarobienie grubych pieniędzy i być może po raz pierwszy od dawna na przyniesienie chluby mamie Brooks.
- Masz rację - znowu. - Nigdy chyba nie zczaję, dlaczego ludzie lubią oglądać takie rzeczy - stwierdził, chociaż po chwili uzmysłowił sobie, że w zasadzie to wie, a przynajmniej rozumie jedną z tych grup. Tą, która jeśli nie ogląda po zbakaniu kanałów przyrodniczych, przerzuca w telewizji kanały, najczęściej stopując na takim, który będzie działał w stu procentach odmóżdżająco. Sam do tej grupy należał. - Hm... To zależy jak na to spojrzeć. Osobiście wychodzę z założenia, że nie ma rzeczy, ani ludzi brzydkich. Po prostu trzeba wiedzieć jak na nich spojrzeć i w zasadzie to próbuję robić z obiektywem. Więc diastema nie jest ani ładna, ani brzydka, po prostu istnieje jak inne rzeczy - stwierdził, tak naprawdę niewiele się nad tym zastanawiając. Nie musiał. Czasami myślał o sobie, że urodził się właśnie po to żeby pokazywać piękno tych wszystkich niedocenianych rzeczy. Nawet fałdów tłuszczu, chociaż to akurat było kurewsko nieestetyczne, więc choć byłby w stanie i z tego stworzyć jakieś dzieło, na przykład z vibem Tommy'ego Casha, to sam raczej nie czułby pociągu fizycznego do tego rodzaju urody.
- No jasne, ze powiedział! To znaczy wiesz, niewiele wiem, ale chyba nawet ma poznać jej... rodziców? - nie żeby Ryder mu się spowiadał ze wszystkich szczegółów, ale znali się na tyle dobrze żeby wiedzieć, że "ej mordo" powiedziane na różne sposoby, może oznaczać zupełnie inne rzeczy, więc posiłkując się tym szyfrem zdołał się dowiedzieć tych różnych smaczków. Pewnie gdzieś pomiędzy kupowaniem testów ciążowych, ale miał nadzieję, że Ryder tego nie powtórzy Bowie, a Bowie nie powtórzy Ryan, bo wtedy wyszłoby, no cóż, chujowo.
- No właśnie jeszcze nie, bo boję się trochę, że rozwaliłbym coś czego bym nie chciał, aleeee zbudowałem karmnik dla ptaków - może nie był to taki wyczyn jak zrobienie własnej bomby, ale też był zajebisty. - O, nie słyszałem, ale sztos, na pewno obejrzę - ucieszył się, zupełnie szczerze, bo lubił sobie wieczorami przysiąść i pooglądać różne dokumenty. Na przykład ten o sekcie Wild Wild World.
- Dzięki, do usług - wyszczerzył się, nie kryjąc dumy, bo te słowa z jej ust miały dla niego naprawdę ogromne znaczenie. Nawet trochę klatę wysunął do przodu, na tyle na ile pozwalała mu pokraczna pozycja w jakiej skończył, ratując latawiec.
- Na pewno zwichnięta, o ile nie skręcona - skrzywił się, poddając na chwilę jej nogę oględzinom. Sam wiele razy miał różne urazy, więc co nieco na ten temat wiedział. Podszedł do dziewczyny i pomógł jej wstać, uważając żeby nie musiała stawać na bolącej stronie. - Pozwolisz mi jeszcze przez chwilę pobyć bohaterem i zanieść siebie do szpitala? - zaproponował ostrożnie, licząc na to, że tym sposobem nie uchybi jej dumie.

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
księgowa — w LB Police Station
25 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
nowozatrudiona księgowa w LB Police Station, które z wycieczki dookoła świata wróciła z brzuchem, o którym nikomu nie mówiła, a sprawa rozwiązała się sama
- Nie masz głowy do rozmawiania z ludźmi? Przecież ze mną rozmawiasz - uśmiechnęła się lekko i wykonała gest, jakby chciała go szturchnąć łokciem, ale stał kawałek za daleko, żeby mogła to zrobić. - Przecież nigdy nie byłeś nieśmiały - a przez to ona nie miała pojęcia o co może chodzić. Podejrzewała jedynie, że miał opory przed pokazywaniem swoich zdjęć szerszej publiczności, bo niekoniecznie mogły zostać zrozumiane, to prawda. Pewnie każdy, kto robił w życiu kreatywne rzeczy, miał podobne wahania, ale niestety Ryan nie mogła się w żaden sposób do tego odnieść. Poszła na nudne studia, miała nudny zawód, a jedyną ciekawą rzeczą było to podróżowanie po Europie. I byłoby zajebiście ciekawsze, jakby nie wróciła do domu z brzuchem. - Bo ludzie cieszą się z porażek innych ludzi. Poza tym przed telewizorem można być ekspertem od wszystkiego! - lato tego roku przypadło na kolejne rozgrywki jakiegoś pucharu piłkarskiego w Europie i dosłownie wszyscy komentowali każdy ruch piłkarzy, jakby go mogli wykonać lepiej. Tak samo było z niespełnionymi modelkami, które karierę próbowały zrobić wąchając sałatę przez folię na instagramie, a lubiły komentować jak się którejś modelce w programie powinęła noga. - To jest bardzo ładna odpowiedź, Benj. Zapomniałam już, że czasem mówisz tak znienacka mądre rzeczy - zaskoczył ją, naprawdę. Spodziewała się raczej, że jej powie o dziurze na trzymanie papierosa, albo stwierdzi, że to rzeczywiście jest bardzo seksi. Brooks trochę się zachowywał, jakby miał wszystko w dupie i jakby niespecjalnie należał do tego świata, który zajmuje się poważnymi zmartwieniami, bo w razie czego i tak pójdzie się upalić z Ryderem, ale tak naprawdę był cholernie inteligentnym facetem i za to lubiła go jeszcze bardziej. - Ouu, to już poważnie - pokiwała powoli głową, bo etap przedstawienia sobie rodziców i partnera świadczył, że do czegoś już to wszystko zmierzało. - Chociaż ja też znam twoją mamę - znała i wujka Deacona, tata umarł, to jego nie miała okazji. Ale zawsze jak Benji rozmawiał z mamą przez telefon, jęczała, żeby ją pozdrowił, bo bardzo lubiła panią Brooks.
- I go używasz? - bo w sumie... gdyby ona miała karmnik, nie miałaby co z nim zrobić. Poza tym w Lorne to raczej nie było potrzebne, przynajmniej nie przez większość roku, ale zawsze jej imponowało jak ktoś umiał w takie manualne rzeczy. - Możemy razem, bo ja też nie widziałam oprócz zwiastuna - rzuciła mimochodem, bo przecież ludzie oglądali razem seriale. Albo robili to na odległość, włączali je w tym samym czasie i razem stopowali, jak coś wymagało obgadania tematu.
- Oho, nie wiedziałam, że zrobiłeś dyplom z medycyny jak mnie nie było - uśmiechnęła się lekko, chociaż to był taki smiech przez łzy, bo ją bolało mocno. - Weźmiesz mnie na barana i pójdziemy do Cairns? - zapytała trochę prześmiewczo, obejmując go ramieniem w pasie, żeby wygodniej się wesprzeć, chociaż i tak chciała trochę wypróbować, czy może przenieść ciężar ciała na tę stopę. - Ale to chyba nic takiego, pewnie zimny okład pomoże, co? - jak tak patrzyła z góry, to kostka nie wyglądała jakby bardzo puchła. - Możesz być moim bohaterem i odwieźć mnie do domu - zaproponowała za to, bo Toyota jej ojca stała gdzieś niedaleko, a ona pewnie nie powinna teraz wciskać pedałów, za to Benji ją już kiedyś prowadził, więc czemu nie? - Chyba, że wolisz mnie zanieść pieszo do tego szpitala, nie będę się kłóciła - zadarła z uśmiechem głowę do góry, bo z bliska Brooks był jeszcze wyższy, a chciała, żeby zobaczył, że te jej żarty są na tyle niewinne, ze może sie śmiać wraz z nią.

benji brooks
przyjazna koala
my name is jeff
lorne bay — lorne bay
26 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Hey, hey, you, you
I could be your girlfriend
- Z Tobą to co innego - pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem. - Z Tobą lubię rozmawiać, a z innymi... Niekoniecznie - no jasne, że nie był nieśmiały. Mając na koncie tylu braci, ktoś nieśmiały miałby bardzo przejebane z taką konkurencją i chyba żaden z nich nie miał jakiś specjalnie introwertycznych zapędów. Widział jednak, że Ryan dalej niekoniecznie rozumie co chce przekazać i w zasadzie nie miał jej tego za złe. Czasem miał wrażenie, że zupełnie nie potrafi przekazać tego co ma w głowie, ani ubrać tego sensownie w słowa. - Chodzi o to, że od czasu... Tego wypadku, w którym zginął mój przyjaciel, ludzie mnie bardziej irytują niż zwykle. Wiesz? To jest, często pierdolą rzeczy tylko po to żeby pierdolić albo zadają niewygodne pytania, albo jeszcze gorzej - głupie i Ty tych głupot musisz słuchać, a oni jeszcze chcieliby żebyś się uśmiechał i przytakiwał, i... No chujowe na maksa to jest - podsumował, starając się specjalnie jej nie zanudzać i nie dołować swoją gadką w stylu młodego Wertera. Niemniej, wierzył, że go zrozumie, bo chyba niewiele inteligentnych (a za taką wszak ją miał) osób, lubiło wdawać się w dyskusję z takimi na przykład płaskoziemcami, co doprowadzali czasami na pogranicze rozpaczy i absurdu.
- Ooo nic nie mów. Najbardziej uwielbiam te wszystkie internetowe trolle i czasem zastanawiam się skąd Ci ludzie mają czas na siedzenie i komentowanie cudzego życia, kiedy no nie wiem, mogliby na przykład mieć swoje - ale dużo osób o tym zapominało i zamiast kreować własne ścieżki i dążyć do samorozwoju, wolało na przykład zakładać fejkowe konta na portalach społecznościowych, z których wstawiali denne komentarze, licząc na to, że komuś zrobi się gorzej niż im. Benji nigdy tego nie rozumiał, bo chyba życie polegało na tym żeby próbować być lepszą wersją siebie. Ewentualnie kogoś innego, ale no nie jego kosztem przecież. Dlatego na przykład z dużą dozą dokładności wybierał potencjalne partnerki życiowe. Zwłaszcza po incydencie z eks, która wypisywała różne nieprzyjemne komentarze pod jego zdjęciami, a potem wypisywała do jego znajomych, próbując mu narobić siary.
- D-dzięki. Chyba - trochę go zaskoczyła tym niespodziewanym komplementem, zważywszy na to, że to nie jeden którego dzisiaj się doczeka, chłopak obrośnie nawet trochę w piórka. I - spoiler - tym razem tak łatwo nie będzie jej uciec.
- Co nie? Nie spodziewałem się tego po nich. To znaczy po Lyrze może i tak, ale no... Myślałem, że Ryder do końca pozostanie mi wierny - dodał na końcu, przywołując na twarz wyraz szczególnego zawodu. W rzeczywistości jednak cieszył się szczęściem przyjaciela, o ile jego nowa wybranka nie kryje w sobie jakiejś drugiej osobowości, a po północy nie wychodzi z niej jakiś creep. Na szczęście do tej pory się nie skarżył, więc może nie skończy się dla niego to tak fatalnie jak dla Benjego, a nawet jeśli, to ten przetarł już szlaki, więc w razie czego w rękawie trzymał plan działania gdyby zaistniała ewentualna porażka.
- Moją mamę zna prawie każdy, więc to się nie liczy - prychnął żartobliwie, bo mając tak liczną rodzinę nie było w tym nic trudnego. Zresztą mama Brooks wprost przepadała za Ryan, zawsze na odchodne wołając żeby wpadała częściej.
- Przybiłem go do drzewka na zewnątrz. Nie jest jakoś chętnie oblegany, ale jak już jakiś ptak raz na sto lat do niego podleci, to ma poczęstunek - bo Benji dbał też o to żeby w środku były specjalne, ptasie nasionka, a zaletą ich klimatu był fakt, że nawet jeśli poleżą dłużej to tak łatwo nie zajdą pleśnią. Mimo to, gdyby ptaki przylatywały częściej, czułby że naprawdę zrobił coś co miało znaczenie. - Chętnie - odpowiedział krótko, znowu rzucając jej uśmiech.
- A może zrobimy tak, że zawiozę Cię, ale do szpitala, co? - zaproponował, puszczając mimo uszu jej wcześniejsze komentarze. Nie liczył na to, że tak łatwo się podda, ale on też nie zamierzał. Co jeśli przez to zaniedbanie amputują jej nogę?! No dobra. Trochę przesadzał, ale jeśli to było skręcenie to potem może się paskudnie goić i kto wie ile czasu będzie musiała się z tym babrać. - Obiecuję, że dopilnuję żeby żaden lekarz nie wsadził Cię w gips, jeśli tego się obawiasz - przyrzekł, wystrzeliwując dwa palce do góry jak prawdziwy harcerz, którym nigdy nie był.

Ryan Hillbury
mistyczny poszukiwacz
nick
ODPOWIEDZ