this christmas instead of gifts i'm giving everyone my opinion
: 12 gru 2021, 22:33
w następnym się już poprawię
A jednak się tu pojawił. Krocząc wśród ludzi zionących świąteczną aurą, obładowanych torbami z niedorzecznie drogimi upominkami dla bliskich i cieszących się tak, jakby dwudziestego piątego grudnia wszelkie ich troski miały zniknąć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Trącany łokciami, przesiąknięty domieszką tanich perfum zebranych od przypadkowych ludzi i - o zgrozo - obsypywany co jakiś czas życzeniami, przywdział na twarz minę pełną odrazy mającą utorować mu drogę do jednej tylko osoby, odpowiadającej za tę anomalię. Już z oddali dostrzegając znajome pasma kasztanowych włosów, westchnął głośno już samym tym gestem pragnąc uświadomić kobietę, jak bardzo niezadowolony jest z jej pomysłu. - Nie pamiętam już, jak mnie na to namówiłaś - zaczął, gdy napotkał jej miodowo brązowe spojrzenie, w którym namierzył coś niepokojącego. Jakby szczęście, choć to przecież absurdalne, bo tacy jak oni nie mogli zaznać podobnych, wielkodusznych uczuć. Dopiero po chwili omiótł oczyma otaczającą ich scenerię, napotykając na wszelkiej maści stragany z kolorowymi bibelotami i innymi bzdurami, przyprawiającymi go o ból głowy. - Wyglądasz inaczej - nie przyglądając się jej już nawet rzucił obojętnie, zastanawiając się, jakim kłamstwem zdecyduje się uraczyć go tym razem. Bo choć nie podejrzewał, by kiedykolwiek w jego głowie zaistnieć mogły podobne myśli, tak musiał przyznać, że Eleanore Winfield nie do twarzy było z uśmiechem.
Eleanore Winfield
A jednak się tu pojawił. Krocząc wśród ludzi zionących świąteczną aurą, obładowanych torbami z niedorzecznie drogimi upominkami dla bliskich i cieszących się tak, jakby dwudziestego piątego grudnia wszelkie ich troski miały zniknąć, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Trącany łokciami, przesiąknięty domieszką tanich perfum zebranych od przypadkowych ludzi i - o zgrozo - obsypywany co jakiś czas życzeniami, przywdział na twarz minę pełną odrazy mającą utorować mu drogę do jednej tylko osoby, odpowiadającej za tę anomalię. Już z oddali dostrzegając znajome pasma kasztanowych włosów, westchnął głośno już samym tym gestem pragnąc uświadomić kobietę, jak bardzo niezadowolony jest z jej pomysłu. - Nie pamiętam już, jak mnie na to namówiłaś - zaczął, gdy napotkał jej miodowo brązowe spojrzenie, w którym namierzył coś niepokojącego. Jakby szczęście, choć to przecież absurdalne, bo tacy jak oni nie mogli zaznać podobnych, wielkodusznych uczuć. Dopiero po chwili omiótł oczyma otaczającą ich scenerię, napotykając na wszelkiej maści stragany z kolorowymi bibelotami i innymi bzdurami, przyprawiającymi go o ból głowy. - Wyglądasz inaczej - nie przyglądając się jej już nawet rzucił obojętnie, zastanawiając się, jakim kłamstwem zdecyduje się uraczyć go tym razem. Bo choć nie podejrzewał, by kiedykolwiek w jego głowie zaistnieć mogły podobne myśli, tak musiał przyznać, że Eleanore Winfield nie do twarzy było z uśmiechem.
Eleanore Winfield