Przeszłość nas dogania
: 03 gru 2021, 11:13
Niedawno skończył trzydzieści lat i jak pewnie większość osób myślał, że dorośnie. Nic bardziej mylnego. Troy był bardziej pogubiony teraz niż kilkanaście miesięcy temu. Uważał siebie za racjonalnego człowieka, takiego który wszystko potrafi sobie wyjaśnić, obliczyć, który nie popełnia błędów, a wyrzuty sumienia budzą się jedynie w momencie w którym jego prezenty gwiazdkowe są gorsze niż reszty rodziny. Potem zdarzył się wymarzony wypad do Wielkiej Brytanii. Chciał zaszaleć, zapomnieć na chwilę o otaczającym go świecie oraz fakcie, że przez jego nastawienie do związków żaden nigdy mu się nie udał.
Wiedział, że potrafi kochać. Oddawał wtedy całe serce i starał się jak mógł żeby było dobrze. Na próżno. Wszystko przez to, że nie lubił tłumu, wolał swoje towarzystwo, ciszę i spokój. Myślał, że nie potrafi iść na całość, a potem zdarzyła się ta jedna noc w Anglii. Dosłownie krótki weekend zmienił Troy'a w kogoś kogo nie poznawał. Czasami łapał samego siebie na tym, że wracał myślami do tamtego wieczoru. Był pijany. Nie panował nad własnymi emocjami, zawsze miał słabą głowę, ale nie sądził, że aż tak bardzo słabą.
Poznał tylko jej imię. Nic więcej nie potrzebował. Przecież to tylko Wielka Brytania, nic wielkiego. Następnego dnia miał wrócić do Lorne Bay i ponownie żyć swoim życiem. Gdyby miał świadomość tego, że wspomnienia będą powracać to pojechałby na bezludną wyspę.
Musiał uciec na chwilę z domu. Zabrał rower z kantorka, a w plecach wrzucił to co potrzebne żeby przetrwać chociaż kilka godzin. Chłodna głowa, to, to czego właśnie potrzebował. Najwidoczniej minie dużo czasu nim wróci do równowagi psychicznej. Tylko dlaczego nadal uważał to za błąd?
- Niech to jasna cholera! - Powiedział sam do siebie kiedy wyjeżdżał na ścieżkę. Jechał prosto, nie zwalniając, ani się nie zatrzymując. Toczył wewnętrzną bitwę. Zastanawiał się czemu nie zabrał chociaż numeru, ale z drugiej strony po co byłby mu on potrzebny. Ona mieszkała tam, a on tutaj. Dzieliło ich tysiące kilometrów. To była jedna noc, a przynajmniej tak sobie powtarzał. Przygodny seks. Nic więcej.
Wjechał na ścieżkę prowadzącą do lasu deszczowego. Chciał być sam, zresztą jak zawsze. Może tak będzie lepiej. Spędzenie życia w samotności nie psując go komuś innemu, bo on nie potrafił być otwarty na nowe relacje. Zamknął na chwilę oczy, nie spodziewał się nikogo na drodze, ale nagle musiał mocniej zahamować, bo przed nim w wolniejszym tempie jechał inny zwiedzający. Wcisnął hamulec, ale to i tak nie pomogło. Wjechał przednim kołem w tylne drugiego roweru.
- Przepraszam. - Zawołał kiedy wylądował na drzewie, spoglądał kątem oka na drugą osobę. Nie chciał sprawić nikomu krzywdy. Wstał szybko z ziemi poprawiające spodnie i niepewnie podchodząc do poszkodowanego. A raczej poszkodowanej, a gdy ją zobaczył Troy'a zatkało.
- Co ona tutaj robi? - Nie zorientował się nawet, że wypowiedział to na głos. A w momencie kiedy te słowa zabrzmiały w jego głowie ona już stała przed nim. Nie potrafił wydusić z siebie nic więcej. Uśmiechnął się na powitanie, ale wyszedł mu raczej grymas.
Sigma Revaoux
Wiedział, że potrafi kochać. Oddawał wtedy całe serce i starał się jak mógł żeby było dobrze. Na próżno. Wszystko przez to, że nie lubił tłumu, wolał swoje towarzystwo, ciszę i spokój. Myślał, że nie potrafi iść na całość, a potem zdarzyła się ta jedna noc w Anglii. Dosłownie krótki weekend zmienił Troy'a w kogoś kogo nie poznawał. Czasami łapał samego siebie na tym, że wracał myślami do tamtego wieczoru. Był pijany. Nie panował nad własnymi emocjami, zawsze miał słabą głowę, ale nie sądził, że aż tak bardzo słabą.
Poznał tylko jej imię. Nic więcej nie potrzebował. Przecież to tylko Wielka Brytania, nic wielkiego. Następnego dnia miał wrócić do Lorne Bay i ponownie żyć swoim życiem. Gdyby miał świadomość tego, że wspomnienia będą powracać to pojechałby na bezludną wyspę.
Musiał uciec na chwilę z domu. Zabrał rower z kantorka, a w plecach wrzucił to co potrzebne żeby przetrwać chociaż kilka godzin. Chłodna głowa, to, to czego właśnie potrzebował. Najwidoczniej minie dużo czasu nim wróci do równowagi psychicznej. Tylko dlaczego nadal uważał to za błąd?
- Niech to jasna cholera! - Powiedział sam do siebie kiedy wyjeżdżał na ścieżkę. Jechał prosto, nie zwalniając, ani się nie zatrzymując. Toczył wewnętrzną bitwę. Zastanawiał się czemu nie zabrał chociaż numeru, ale z drugiej strony po co byłby mu on potrzebny. Ona mieszkała tam, a on tutaj. Dzieliło ich tysiące kilometrów. To była jedna noc, a przynajmniej tak sobie powtarzał. Przygodny seks. Nic więcej.
Wjechał na ścieżkę prowadzącą do lasu deszczowego. Chciał być sam, zresztą jak zawsze. Może tak będzie lepiej. Spędzenie życia w samotności nie psując go komuś innemu, bo on nie potrafił być otwarty na nowe relacje. Zamknął na chwilę oczy, nie spodziewał się nikogo na drodze, ale nagle musiał mocniej zahamować, bo przed nim w wolniejszym tempie jechał inny zwiedzający. Wcisnął hamulec, ale to i tak nie pomogło. Wjechał przednim kołem w tylne drugiego roweru.
- Przepraszam. - Zawołał kiedy wylądował na drzewie, spoglądał kątem oka na drugą osobę. Nie chciał sprawić nikomu krzywdy. Wstał szybko z ziemi poprawiające spodnie i niepewnie podchodząc do poszkodowanego. A raczej poszkodowanej, a gdy ją zobaczył Troy'a zatkało.
- Co ona tutaj robi? - Nie zorientował się nawet, że wypowiedział to na głos. A w momencie kiedy te słowa zabrzmiały w jego głowie ona już stała przed nim. Nie potrafił wydusić z siebie nic więcej. Uśmiechnął się na powitanie, ale wyszedł mu raczej grymas.
Sigma Revaoux