lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Nyx, chociaż starała się dbać o sylwetkę i niekiedy zwracała uwagę na to, co je, często nie potrafiła odmówić sobie różnych słodkości. Dlatego, kiedy po skończonym, długim spacerze z Gałganem zauważyła sklep z przekąskami, nie zastanawiała się zbyt długo nad wejściem do niego, bo już z góry uznała, że przebytymi kilometrami zasłużyła sobie na drobną przekąskę.
Była przygotowana na wymianę zdań z kasjerką, która, widząc dość sporego dobermana wchodzącego do środka była gotowa już zaprotestować. Nyx jednak szybko postarała się uspokoić, że ona tu tylko na chwilę, a w ogóle to jej pies jest najbardziej grzecznym psem na świecie. Od kiedy jakaś kobieta na nią nakrzyczała, że Gałgan chciał skoczyć na jej dziecko, które próbowało go pogłaskać, wolała nie zostawiać go nigdzie samego, by uniknąć podobnych sytuacji - nie lubiła użerać się z tego typu ludźmi.
Po chwili była już z powrotem na zewnątrz, przed witryną sklepu, w jednej ręce trzymając zarówno paczkę słodkich ciasteczek, jak i smycz. Nie była osobą, która potrafiła spokojnie jeść, gdy jej pupil jej się przyglądał - a Gałgan był zawsze łasy na różne smakołyki - dlatego spora część jej zakupów trafiała do psiaka, tak jak zresztą podejrzewała. Gdy stwierdziła, że na razie dość, chciała podnieść się z kucków i powoli zbierać się do domu, gdy doberman wyrwał się nieco, pociągając ją za sobą, przez co na chwilę straciła równowagę i wpadła na przechodzącą obok osobę.
- Przepraszam. - wymamrotała zupełnie odruchowo, patrząc, jak kilka ciasteczek spadło na chodnik i od razu zostały odpowiednio zaopiekowane przez Gałgana. Nie zdziwiłoby jej to zupełnie, gdyby okazało się, że pies zrobił to zupełnie specjalnie i z premedytacją. Dopiero po chwili podniosła wzrok, by spojrzeć na osobę, na którą wpadła i zorientować się, że okazała się być nią ktoś, na kogo zdecydowanie wolałaby nie trafić. - Uważaj, jak chodzisz. - dodała już nieco chłodniejszym tonem głosu.

Rea Toverton
Nyx
Nyx
brak multikont
rzeczniczka prasowa — ratusz
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa okręgu próbująca na nowo odnaleźć sobie
5
Auto Rei w ostatnim czasie nie miało zbyt prostego życia, sprowadzając na siebie same nieszczęścia. A może to Rea sprowadzała na nie kłopoty z prędkością światła? Za każdym razem, sądząc, że nic złego nie może się dziać wyjeżdżała z garażu, a następnie wracała z kolejną rysą, kolejnym obiciem, kolejnym dowodem na to, że Lorne było w jej życiu miejscem, w którym kumulowało się zło, a pieniądze płynnie przechodziły z jej konta, na konto mechanika, który zajmował się naprawą szkód. Kręcił już głową na kobietę, kiedy ta tylko podjeżdżała pod warsztat, a z ust płynęło pytanie Co tym razem?. Nie była z siebie dumna, ale bardziej nie lubiła ludzi, którzy jej to auto zarysowywali, którzy nie potrafili wysiadać, wsiadać, cofać, ogólnie manewrować. Być może przerzuciłaby się na komunikację miejską, rower, cokolwiek, lecz nie mogła sobie na to pozwolić. Praca wymagała od niej często szybkiego pojawienia się, a przede wszystkim nienagannego wyglądu, Rea dbała o szczegóły naprawdę mocno i nie chciała nawet myśleć, co by miało miejsce, gdyby w pracy, na konferencji, ważnym spotkaniu pojawił się z włosami rozwianymi przez wiatr, albo zielona na twarzy od szaleńczej jazdy kierowców autobusów miejskich. Naprawiała więc swój samochód i żyła dalej.
Wychodziła właśnie z kawiarni, ze swoją cappuccino, którą zamierzała wypić przed pracą, kiedy ktoś na nią wpadł, całkowicie zaskakując Reę i sprawiając, że jej ciepły napój wylądował na ziemi, rozlewając się prawdziwym potokiem. Kawowe źródło wybiło w Lorne na tych kilka chwil, nim wsiąknie bądź wyschnie w promieniach słonecznych, choć dla Toverton najważniejsze było, czy nie został zalany jej ubiór. Zmartwiona zaczęła lustrować sama siebie, dopiero po podniesieniu spojrzenia orientując się, z kim ma do czynienia. — Może sama uważaj? Straciłam przez ciebie kawę — nienawidziła wrednych, pyskatych osób, a miała wrażenie, że tylko na nie trafiała, od kiedy pojawiła się na nowo w Lorne. Czy to była kara, czy też karma, tego nie wiedziała, choć jednocześnie trudno było jej zrozumieć, za co tak naprawdę mogłaby zostać ukarana, skoro nie robiła nic złego.

Nyx Tucker
ambitny krab
nick jonas
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Z jednej strony doskonale rozumiała tych, którzy wkurzali się, gdy zupełnie niechcący zdarzało jej się porysować ich pojazdy. Sama za każdym razem się denerwowała, gdy to jej samochód czy motocykl oberwał, bo bywała na ich punkcie wręcz przewrażliwiona, a każdą rysę na nich traktowała śmiertelnie poważnie. Wychodziła też z założenia, że sama najlepiej zadba o swoje cztero- oraz dwukołowce, więc tyle dobrego, że przynajmniej zaoszczędzała na mechanikach, co nie znaczy, że również na czasie czy nerwach. Z drugiej strony, nie lubiła gdy ktoś miał do niej pretensje lub na nią krzyczał i siłą rzeczy na krzyk i nerwy odpowiadała tym samy, to było silniejsze od niej.
Gdyby tylko Nyx potrafiła przewidzieć, na kogo dane będzie jej przez przypadek wpaść, z całą pewnością uważałaby bardziej, by do tego nie dopuścić. O ile na przypadkowe szturchnięcia pierwszych lepszych przechodniów nie zwracała większej uwagi, rzucając albo i nie niezobowiązujące przepraszam, to na niektóre osoby w Lorne miała alergię. Rea miała swoje niechlubne miejsce właśnie wśród nich, chociaż Nyx, gdyby miała powiedzieć, to w sumie sama nie wiedziała, czemu aż tak bardzo działała jej na nerwy. Ale już sam jej widok sprawił, że poczuła najzwyklejszą w świecie irytację.
- Nie nazwałabym kawą tych popłuczyn, które zapewne pijesz. - powiedziała, nie mogąc powstrzymać się od złośliwego komentarza. Tak naprawdę słowa same wyszły z jej ust, a dopiero później w ogóle się nad nimi zastanowiła. Nie mogła w końcu zostawić całej tej sytuacji bez żadnego komentarza, tym bardziej, że już na samym wstępie została o cokolwiek oskarżona. Fakt, może i to ona wpadła na Reę, ale to nie powód, by od razu jej to wypominać, prawda? - Przecież widziałaś, że tu stoję. - raczej, chciałaby dodać, ale tego nie zrobiła, lustrując Gałgana, który, korzystając z okazji, właśnie kończył wcinać ostatnie ciasteczko, jakie spadło. Przynajmniej doberman miał z tego jakiś profit i nie miał powodów do narzekania, w przeciwieństwie do dwóch kobiet.

Rea Toverton
przepraszam że tak długo :crying:
Nyx
Nyx
brak multikont
rzeczniczka prasowa — ratusz
34 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
rzeczniczka prasowa okręgu próbująca na nowo odnaleźć sobie
Złość odczuwała w ostatnim czasie naprawdę rzadko, częściej zalewało ją rozczarowanie, determinacja, czasem niemoc, jednak złości się stawiała i z całych sił robiła wszystko, aby nie musieć się z nią siłować. W momencie jak ten jednak, nie potrafiła w żaden sposób zapanować nad samą sobą i nad sytuacją, w której się znalazła. Nieprzyjemność stawania twarzą w twarz osobą tak bezczelną i prostą, jaką była ta kobieta sprawiała, że Rei tężała twarz, aby nie okazać, jak wiele się w niej gotowało, jak mroczne scenariusze tworzyły się w jej głowie. Jednym z nich było wylanie czegoś na głowę kobiety, zepchnięcie jej sobie z drogi, zwymyślanie jej od najgorszych, zmienienie życia w najgorszy z koszmarów, który przyszło jej kiedykolwiek śnić, żyć. Zamiast tego uśmiechnęła się, na przekór wszystkiemu niesamowicie słodko, uznając, że w tej sytuacji rozwiązaniem, na które należy postawić jest doprowadzenie jej do szewskiej pasji swoją kulturą, klasą, której stojąca przed nią kobieta nie mogła się pochwalić. Być może oczekiwała od niej zbyt wiele, być może nie powinna postrzegać ludzi swoją miarą i podejrzewać, że potrafią się zachować. Miała nauczkę, wiedziała już, komu nie należało ufać w Lorne.
— Przyniosło ci ulgę bezpodstawne czepianie się mnie? W jakiś sposób ci lepiej, że wyzwałaś, o zgrozo, moją kawę? — zapytała z nieniknącym uśmiechem, chcąc Nyx uświadomić, jak nisko upadła, aby obierać za cel właśnie jej kawę. Było to zabawne i nierozsądne, ale też nie było czymś, co wychodziłoby poza oczekiwania Rei względem jej osoby. Ot, taka już była i jeśli nadarzyła się okazja do wytknięcia jej tego, to Toverton z chęcią ją przyjmowała i wykorzystywała do własnych celów. — Nie widziałam, że tu stoisz. I nie miałam obowiązku widzieć — właśnie wychodziła z kawiarni, gdyby próbowała dostrzec każdą osobę przechodzącą obok niej, która mogła być potencjalnym zagrożeniem, to musiałaby mieć tuzin par oczu. Zamiast tego miała jedną i ta jedna nie była stworzona z jakichś sonicznych elementów, nie były to oczy Szalonookiego. Nie dostrzegła jej, mając do tego pełne prawo, za to Nyx swoim atakiem na Reę tylko całą sytuację pogarszała, psując im nastroje.

Nyx Tucker
ambitny krab
nick jonas
outlaw from the west — farm
33 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
tell me crow, who's alive? running around and hiding from our sight
Od zawsze miała problemy ze złością - chociaż to inni nazywali jej przypadłość problemem. Jasne, Nyx zdarzało się odczuwać skutki swojego niepanowania nad tą emocją, na przykład w postaci bolącego siniaka, gdy mniej lub bardziej świadomie swoim zachowaniem wszczęła bójkę lub pogorszeniem stosunków z inną osobą, gdy pod wpływem chwili powiedziała o kilka słów za dużo, ale generalnie nie przeszkadzało jej to szczególnie mocno. Siniaki kiedyś znikną, tak samo jak powinny zniknąć z jej życia niepotrzebne jej osoby. Niczym nordycki berserk, nauczyła się przekuwać swoją złość w siłę, która pozwalała jej przeć do przodu i nie poddawać się, nawet za cenę zniszczeń, jakie za sobą zostawiała. Po tym wszystkim, co ją w życiu spotkało i w jakim środowisku się obracała, była zbyt sfrustrowana na to, by zawsze zachowywać klasę. Dla niej łatwiej było kogoś obrazić, sprowadzić do parteru (nawet siłowo) czy zdominować podniesionym głosem niż z uprzejmym uśmiechem zachowywać spokój.
- I twoje niemodne buty oraz tanie perfumy. Tak, trochę mi lepiej. - Nyx nie potrzebowała wiele do szczęścia, czasami kilka niemiłych słów do nielubianej osoby poprawiało jej nieco humor. Niby drobnostka, a potrafiło czasem pocieszyć. Do ideału jednak trochę brakowało, bo wolała, gdy druga osoba odpowiadała jej tym samym, bo mogła dowiedzieć się wtedy wielu ciekawych rzeczy na swój temat. Pyskowanie było łatwą formą zarówno ataku, jak i obrony. Być może dość niedojrzałą, ale Nyx nie raz udowodniła, że miała ją opanowaną niemal do perfekcji.
- To nie miej do mnie pretensji o to, że rozlałaś sobie kawę, skoro sama nie uważasz, gdzie leziesz. - odparła. To, że Rea faktycznie mogła jej nie widzieć, nie miało dla Nyx najmniejszego znaczenia i czepiała się jej dla samego czepiania. Bo przecież nie przyzna się, że to ona sama mogłaby faktycznie trochę bardziej uważać, a dokładniej na siebie i na swojego psiaka, który czasami potrafił ją gdzieś pociągnąć ze smyczą.

Rea Toverton
Nyx
Nyx
brak multikont
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
39.

- Kocham cię Gwen, jesteś cudowna - złapał w obie dłonie twarz swojej starszej siostry i sprzedał jej dwa soczyste buziaki - po jednym w każdy policzek. Reklamówki, które dyndały mu z nadgarstków były poważnym zagrożeniem, jeśli chodziło o uderzenie Fitzgeraldówny, więc zaraz opuścił dłonie, grzebiąc przy okazji w torbach, żeby zobaczyć co też dobrego mu kupiła. - Jak będą dobre to możesz mi stąd kupić tort na urodziny. Bo kupisz mi tort na urodziny? - te miał dopiero za dwa miesiące, ale dobrze było wcześniej zacząć wszystkim opowiadać co chciałby dostać i w ogóle, szczególnie, że w tym roku nie mógł zrobić imprezy łączonej z Kasprem - po raz pierwszy od samego urodzenia, więc ktoś inny musiał się tym zająć, a im więcej wici rozpuści, tym lepiej.
- Wzięłaś w ogóle koc? A mówiłem ci, że ostatnio surfowaliśmy z Benjim w takie fale, że nas prawie zmiotło - Benji w ogóle surfował dużo słabiej od Rydera, nieodpowiedzialnie więc go było wtedy zabierać, ale no grunt, że obaj przeżyli i byli cali, zdrowi. - Przy tych rzeźbach syren w ogóle. Babcia opowiadała, że tam jakiś chłopak zaprowadził kolegów i tych kolegów wciągnęły syreny, tak mi się przypomniało, pamiętasz co wyszło z tym chłopakiem? - Gwen była starsza i dużo bardziej pamiętała babcine historie. Co więcej, mogła się nią nawet sama interesować, bo Ryder to był jednak trochę ignorantem, ale teraz bardzo chciał wiedzieć czy legenda o syrenach tuszowała sprytnie przemyślane morderstwo. Może też mogla mu coś więcej opowiedzieć o innych miejscach w miasteczku i innych legendach? Albo o ich abrygeńskich korzeniach? Kogo miał pytać, jak nie Gwen?

Gwen Fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
/ po grach

Nie miała wątpliwości co do tego, że była cudowna. Nikt nie powinien ich mieć, nawet jeśli nie wszystkich dokarmiała tak, jak brata. Zresztą, nie przyniosła mu nic specjalnego, pudełko z ciastkami z tutejszego sklepiku oraz drugie, z ciastkami własnej roboty. Trochę spalonymi, ale Ryder może udawać, że wcale tego nie zauważył; poza tym węgiel dobrze działa na trawienie, więc w tym momencie Gwen stawała się jeszcze cudowniejsza!
- Te dwa są z dodatkową wkładką - wskazała na swoje wypieki i puściła mu oczko. Dodała do nich odrobinę magii. Tylko odrobinkę, bo jednak nie chciała za bardzo szaleć, ale skoro brat chciał tort, to w jej głowie wykiełkowała już chyba pewna koncepcja. - Znaczy... Mogłabym spróbować upiec. Nie obiecuję, że będzie piękny i równy, ale może coś mi wyjdzie.
A wtedy zapakuje do niego jeszcze więcej magii. Gdyby jednak tort by jej nie wyszedł, wtedy zdecydowanie kupi bratu piękny tort. Do tego dołoży jakiś fajny prezent, coś, co na pewno mu się przyda, ale o wszelkie szczegóły i tak będzie musiała podpytać jego kumpli. Nie chciała uszczęśliwiać go na siłę czymś, co mu się nie przyda, więc zasięgnie języka i wszystko będzie super.
- Mam koc i porządny sweter.
Sweter oczywiście dla siebie, bo jednak niekoniecznie czuła się jakoś szalenie komfortowo przy odsłanianiu jakichś większych partii swojego ciała. Najgorzej było z kolanem i to dlatego miała dziś na sobie nieco dłuższą sukienkę. Przewiewną, a i owszem, bo to jednak lato, ale taką, która więcej zasłaniała, niż odsłaniała. Jej blizny raczej już nie znikną, więc musiała nauczyć się z nimi żyć.
- Jeśli kiedyś coś zmiecie cię na amen, to chyba nie chce być tą, która będzie wtedy organizowała twój pogrzeb - westchnęła. - Serio, Ryder, uważaj na siebie, okej? W naszej rodzinie wystarczy już śmierci - skrzywiła się. No, niech brat częściej tapla się w pobliżu pomnika. Wtedy syreny na pewno wyjdą z wody i zaciągną go w głębiny. - Umarł - odparła natychmiast. - Chyba. To było dawno temu, więc pewnie umarł ze starości. Ja wiem, że ty i Benji jesteście facetami i pewnie polecielibyście na trzy syreny, ale... Nie wystarczyłyby wam dwie? Na jakiejś bezpieczniejszej plaży?
Martwiła się, okej?

Ryder Fitzgerald
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Że z miłością? - w ogóle nie zauważył jej mrugnięcia i pomyślał sobie, że Gwen mówi o dodatku tego specjalnego składnika, jakim właśnie była miłość, bo jednak patrząc na ich dwójkę, to ona była najgrzeczniejsza. Dodając do równania Jinx i Leona - nadal to po Gwen najmniej by się spodziewał podobnych rzeczy. Okej, może i jakieś dwadzieścia lat temu upuściła go na głowę, ale oprócz tego była wzorem odpowiedzialności, więc szykowała się dla niego całkiem niezła niespodzianka, kiedy już się dowie, co tam siostra wrzuciła do środka. - Ooo, to byłoby sztos! A umiałabyś zrobić taki duży, że z niego ktoś wyskakuje i krzyczy niespodzianka? Cholera, nie odpowiadaj, bo jak tak, to nie będzie niespodzianki! - tak naprawdę to wcale tego od niej nie wymagał. Jasne, super by było dostać niespodziankę w takiej formie, tak samo jak w ogóle niespodziewaną imprezę urodzinową, ale Ryder wcale nie potrzebował podobnych atrakcji do szczęścia. To była taka rzecz, z której by się bardzo cieszył, ale bez niej też było okej.
- A po co sweter? - nietrudno było się domyślić, że dla najmłodszego Fitzgeralda zbędne rzeczy były zbędne. A taki był właśnie sweter. Nigdy nie myślał o tym, żeby zabrać coś ciepłego do ubrania, za to dość często miał w zanadrzu jakieś jedzenie, bo w życiu po prostu trzeba było mieć dobre priorytety.
- Czemu nie? Jak coś to możesz mnie skremować i rozrzucić po plaży, albo mogę być nawozem pod rośliny, o - wiadomo jakie rośliny. Jakby Ryder miał zaplanować swój pogrzeb to właśnie tak by wyglądał. Bez płakania nad trumną i składania kwiatów na grobie. - Oj dobra, przecież uważam - westchnął głośno, bo niepotrzebne mu było matczyne upominanie, doskonale wiedział, że tamto łapanie fal było słabym pomysłem. - O, jak ze starości to się wszystko zgadza, tam jest magia! - a legendy jednak nie były taką wielką bujdą. - W sumie ja już mam swoją syrenę, to mi żadna inna niepotrzebna - a już nawet wrzucił zdjęcie Lyry na Instagrama, więc było poważnie!

Gwen Fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Tak, z miłością. Przytaknęła, bo trochę miłości pewnie się tam znalazło, podobnie jak odrobina zakalca, ale o tym brat nie musiał już wiedzieć. I chyba cieszyło ją to, że Ryder widział w niej tę najbardziej odpowiedzialną i grzeczną. Poniekąd taka była, do pewnego momentu prowadziła całkiem normalne życie, przez długi czas był w nim obecny tylko jeden facet, a kiedy go zabrakło... Nawet jeśli po śmierci męża zaliczyła lekki "spadek formy", to i tak nie mogła równać się z Leonem.
- Mogłabym przygotować takie pudełko, ale całego tortu chyba bym nie umiała - zaczęła się nad tym zastanawiać. A może by jej się udało? Może oblepiłaby pudło jakąś słodką masą? To w ogóle mogłoby się trzymać? Tylko kogo wsadzić do środka? Klauna? Jinx razem z Leonem? Dziewczynę Rydera? A może któregoś z jego kumpli? Nie, to wymagało dokładnego przemyślenia.
- Sweter jest dla mnie, na wypadek gdyby ktoś przyszedł.
Wtedy szybko go założy i nikt nie zorientuje się, że Gwen ma mały problem z obecnością kilku blizn na swoim ciele. To, że będzie siedziała w grubym ciuchu na rozgrzanej plaży, ani trochę nie wyda się nikomu dziwne. Na pewno nie. Zresztą, to nie jej problem. Ważne, że będzie czuła się komfortowo. A że może być jej nieco gorąco... To ryzyko, które była gotowa podjąć.
- RYDER! - aż wrzasnęła, bo ani trochę nie spodobała jej się ta wizja. Była już na zbyt wielu pogrzebach, żeby potem jeszcze rozrzucać brata po plaży albo rozsypywać go na trawniku. Tak, zdecydowanie zachowywała się teraz jak taka typowa, grzeczniejsza siostra, ale co poradzić na to, że była starsza i czuła się za niego odpowiedzialna? - A twoja syrena, to tak całkiem serio? Opowiedz mi coś więcej.
O tak, zdecydowanie potrzebowała nieco większej ilości informacji.

Ryder Fitzgerald
barman/współwłaściciel — Moonlight Bar
24 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
zawodowo skręca blanty, jeszcze lepiej jeździ na desce, a surfuje tak, że się za nim kurzy, do tego polewa piwa w rodzinnym barze, a Lyra go pocałowała
- Ciekawe jak się w ogóle robi takie torty, no wiesz, bo potem jednak jakoś to trzeba zjeść, a taki wymacany to też średnio - stwierdził całkiem praktycznie, bo co prawda nie widział nigdy takiego tortu na żywo, ale jeśli ktoś z niego wyłaził, to chyba najlepiej by było, jakby był taki udawany, na przykład pomalowany na jakieś pastelowe kolory, a może nawet wypożyczony? To by było niegłupie, jakby w ogóle torty można było wypożyczyć, a takie prawdziwe przygotować oddzielnie, bez tych słodko-kartonowych dekoracji, które wizualnie, owszem, robiły wrażenie, ale oprócz tego to trochę nie było co na nie zwracać uwagi, bo były raczej paskudne w smaku. Chociaż wiadomo, Ryder opierdoliłby wszystko.
- Zaprosiłaś kogoś? - czy była po prostu ubezpieczona na każdą możliwą okazję? Blizny Gwen były dla Rydera czymś, czego absolutnie nie powinna się wstydzić. Czymś takim naturalnym. Jej ciało przed i po wypadku było dla chłopaka tak samo po prostu ciałem jego siostry i choć nie był w stanie pojąć czemu na siłę chce je ukryć, akceptował to, bo w gruncie rzeczy nie był taki głupi, żeby na siłę próbować ją zmuszać do czegoś, na co nie była gotowa. Ale dla niego była tą samą Gwen, dlatego czasem zapominał i nie rozumiał po co robi takie rzeczy, jak przynoszenie swetra.
- Gwen, no we, prawie wyplułem! - oburzył się na jej oburzenie, bo on tu kulturalnie wcinał co mu upiekła, a ona na niego wrzeszczała! I wiadomo, nie mówił poważnie, bo tak naprawdę, to jakby umarł, tooo, to trudno, po prostu. Ludzie umierali, taka była kolej rzeczy. Wiadomo, że ciężko było mu sie pozbierać po rodzicach, tragedia siostry też na niego wpłynęła, ale on za to nie miał żadnego wpływu na to, czy coś go nie przejedzie, jak będzie wracał z pracy. Lepiej za to od razu zaplanować pogrzeb, to nikt inny nie będzie musiał! - Noo, zapytałem czy będzie ze mną chodzić i powiedziała, że tak - pokiwał głową. - I jak Raja wyjechała, Kas za nią, a Gemma zrobiła scenę i się wyprowadziła, to zamieszkała ze mną i z Bowie jeszcze. Ale nie wiem, co chcesz wiedzieć? - co się mówiło ludziom o swoich dziewczynach?

Gwen Fitzgerald
ryder fitzgerald
nata#9784
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
- Nie, to przecież w środku jest jakiś karton albo inna forma, która jest tylko otynkowana kremem z zewnątrz, przecież normalny tort by się zapadł albo stałyby się z nim znacznie gorsze rzeczy - stwierdziła. Pewnie były to dość oczywiste rzeczy, ale musiała to wyraźnie zaznaczyć, żeby Ryder nie myślał sobie, że wsadzi do tortu rękę na długość ramienia i nic się nie stanie. Pewnie przebije się przez karton i tyle będzie z niespodzianki. Bez sensu.
- Ja? Nie, po co, skoro chciałam zobaczyć się z tobą? I kogo miałabym niby zaprosić?
No właśnie, kogo? Przecież nie Caspiana. Skoro widziała się z bratem, to logiczne, że tylko z nim chciała teraz rozmawiać, a sweter był przygotowany na szczególne okazje, na okoliczność, gdyby jednak ktoś jeszcze pojawił się w ich otoczeniu i blondynka musiałaby się maskować. I szczerze? Nawet jeśli czasem brak dorosłego spojrzenia na świat u jej młodszego brata mógł jej zawadzać, tak w przypadku blizn i jej własnych problemów wyjątkowo dobrze się z tym wszystkim czuła.
- Byłoby gorzej, gdybyś miał się tym zadławić - odparła od razu. - Ale jedz, jedz i opowiadaj - pozwoliła mu mówić dalej, bo jednak naprawdę była ciekawa finału opowieści. - Wow, to jeszcze się o to pyta? - spojrzała na niego zaskoczona, ale że nie chciała, żeby brat zaczął nagle myśleć, że źle zrobił albo zachował się jak ich własny dziadek, pozwoliła sobie uzupełnić własną myśl. - Ej, ale to jest super, wiesz? To, że spytałeś. Charlie nigdy mnie nie spytał, czy chcę być jego dziewczyną. Po prostu nią zostałam, kiedy zaczął zakradać się do mnie przez okno.
Wiadomo, potem się oświadczył, bo jednak bycie żona jest nieco poważniejszą sprawą, ale jednak trzeba mieć w sobie odwagę, żeby poprosić dziewczynę o chodzenie i Gwen była dumna z Rydera.
- Wszystko. Jak wam się układa, co lubicie razem robić, gdzie ją zabierasz na randki...
Ona na nie nie chodziła, więc chętnie posłucha.

Ryder Fitzgerald
ODPOWIEDZ