: 08 lut 2022, 21:43
Parsknęła śmiechem słysząc zdanie kobiety na temat policji. Sama miała niestety podobne, nie ma co ukrywać. Pokręciła więc głową na boki, szczerząc się wesoło.
- Psów w to nie mieszajmy - podsumowała niezbyt grzecznie, ale też nigdy specjalnie grzeczną osobą nie była. Nawet za bardzo ułożoną, bo któż miał ją niby układać? - Z resztą... ci którzy się tu pojawiają i tak siedzą w kieszeni Nate'a... ale dobrze, jak nie lubisz mundurowych, może jednak tutaj pasujesz - posłała jej spojrzenie pełne tajemniczego błysku, chociaż czy był to komplement? Czy Diane powinna chcieć tutaj pasować? Sama Pearl robiła co w jej mocy, by nigdy nie zasłużyć na takie miano, a jednak... nie pracowała w Shadow, a wciąż należała do tego miejsca.
- Naprawdę? Gdybym miała swój lokal chodziłabym po nim, żeby wszyscy wiedzieli, że są kurwa u mnie - podsumowała zdradzając delikatną megalomanię, która jednak nigdy nie dostała pola do rozwoju, bo przecież Pearl nie posiadała nic, czym mogłaby się tak naprawdę chwalić. Nie było więc obaw, że miałaby obrosnąć w piórka, czy coś w tym stylu. Poza tym cieszyła się, że Diane uwierzyła jej w to, że pijaną jedynie udaje.
- Spoko tak mówisz - skinęła jej jeszcze i sięgnęła po wypełniony alkoholem kieliszek. Nawet pijana nie była aż tak głupia, by zdradzać za dużo o klubie. Nathaniel ją lubił, ale wiedziała, że gdyby musiał się jej pozbyć, sympatia ta sprawiłaby jedynie, że zrobiłby to szybciej, niż wolniej. No, a Pearl lubiła żyć i oddychać i wierzyć, że kiedyś ją pochowają w grobie, a nie w rowie. Wypiła swój kieliszek, ciesząc się, że ma towarzystwo, a słysząc słowa kelnerki zaśmiała się radośnie. - I dobrze... ma kopać jak życie, ale nie zostawiać siniaków! To moje motto - poinformowała, trochę naciągając fakty, ale kto by się tym przejmował? Miała ewidentnie dość alkoholu, ale nie chciała przestawać. Chciała natomiast siku, więc zeszła ze stołka i zatoczyła się niesamowicie, ledwo podtrzymując się rękami blatu.
- Wooooohooo... jaka kolejka! - zawołała sama do siebie. - Wpuścisz mnie do kibla na zaplecze? Nie lubię tego klubowego - wyjaśniła, pakując się już za bar, chociaż w jej stanie nie byłaby trudnym oponentem.
Diane Mason
- Psów w to nie mieszajmy - podsumowała niezbyt grzecznie, ale też nigdy specjalnie grzeczną osobą nie była. Nawet za bardzo ułożoną, bo któż miał ją niby układać? - Z resztą... ci którzy się tu pojawiają i tak siedzą w kieszeni Nate'a... ale dobrze, jak nie lubisz mundurowych, może jednak tutaj pasujesz - posłała jej spojrzenie pełne tajemniczego błysku, chociaż czy był to komplement? Czy Diane powinna chcieć tutaj pasować? Sama Pearl robiła co w jej mocy, by nigdy nie zasłużyć na takie miano, a jednak... nie pracowała w Shadow, a wciąż należała do tego miejsca.
- Naprawdę? Gdybym miała swój lokal chodziłabym po nim, żeby wszyscy wiedzieli, że są kurwa u mnie - podsumowała zdradzając delikatną megalomanię, która jednak nigdy nie dostała pola do rozwoju, bo przecież Pearl nie posiadała nic, czym mogłaby się tak naprawdę chwalić. Nie było więc obaw, że miałaby obrosnąć w piórka, czy coś w tym stylu. Poza tym cieszyła się, że Diane uwierzyła jej w to, że pijaną jedynie udaje.
- Spoko tak mówisz - skinęła jej jeszcze i sięgnęła po wypełniony alkoholem kieliszek. Nawet pijana nie była aż tak głupia, by zdradzać za dużo o klubie. Nathaniel ją lubił, ale wiedziała, że gdyby musiał się jej pozbyć, sympatia ta sprawiłaby jedynie, że zrobiłby to szybciej, niż wolniej. No, a Pearl lubiła żyć i oddychać i wierzyć, że kiedyś ją pochowają w grobie, a nie w rowie. Wypiła swój kieliszek, ciesząc się, że ma towarzystwo, a słysząc słowa kelnerki zaśmiała się radośnie. - I dobrze... ma kopać jak życie, ale nie zostawiać siniaków! To moje motto - poinformowała, trochę naciągając fakty, ale kto by się tym przejmował? Miała ewidentnie dość alkoholu, ale nie chciała przestawać. Chciała natomiast siku, więc zeszła ze stołka i zatoczyła się niesamowicie, ledwo podtrzymując się rękami blatu.
- Wooooohooo... jaka kolejka! - zawołała sama do siebie. - Wpuścisz mnie do kibla na zaplecze? Nie lubię tego klubowego - wyjaśniła, pakując się już za bar, chociaż w jej stanie nie byłaby trudnym oponentem.
Diane Mason