adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Zrobiła to.
Potrzebowała dwóch lat, żeby w końcu zajrzeć do pudełek z rzeczami Charliego zalegającymi na kanapie w gabinecie. Poniekąd zmobilizował ją do tego młodszy brat, który przyszedł do niej w środku nocy i poprosił, żeby go przenocowała. Chcąc nie chcąc rodzeństwo musiało zdjąć z mebla kartony i ustawić je na podłodze, a skoro już paczki zalegały na dywanie, to siłą rzeczy Gwen od czasu do czasu zerkała w ich kierunku. Kiedy już wystarczająco napatrzyła się na nie z daleka, w końcu podeszła bliżej, ale żeby otworzyła pierwszą z nich, musiało minąć kilka kolejnych dni, a ona sama musiała wypić kilka kieliszków wina.
Zmierzenie się z przeszłością nie było dla niej łatwe. Kilka pierwszych zdjęć, ich wspólnych, sprawiło, że miała ochotę znów zakleić pudełka i nie zaglądać do nich przez kolejne dwa lata. Tyle że... Prędzej czy później będzie potrzebowała gabinetu, bo w końcu stało się to, o czym mówiła gdzieś tam między słowami, ale do niedawna traktowała wszystko bardziej w kategoriach marzeń i odległych planów, niż rzeczywistego planu - otwierała kancelarię z Benem. Coraz częściej mówiła też o tym, że chciałaby powoli ruszyć dalej, a przynajmniej się do tego przymierzyć. Małe porządki były do tego kolejnym małym kroczkiem.
W kartonie znalazła nie tylko ich wspólne rzeczy. Były w nim głównie przedmioty męża: ot, pamiątki z dzieciństwa, biret przyniesiony z uczelni, płyty z ulubioną muzyką, a także kilka drobiazgów, które łączył go z rodzeństwem. Jednym z nich była fotografia przedstawiająca dwóch mężczyzn. Jednym z nich był uśmiechnięty Charlie, drugim wojskowy w służbowym wdzianku. Jego starszy brat. Któryś z nich napisał na odwrocie datę oraz nazwę miasta, w którym wykonano fotografię i trzeba było przyznać, że nawet Gwen, która do tej pory uśmiechała się naprawdę rzadko, uniosła delikatnie jeden z kącików ust. Zdjęć wykonanych tego dnia było kilka, najwyraźniej bracia spędzili wtedy męski wieczór i uwieczniali każdą chwilę. Nic dziwnego. Obaj wyglądali na zadowolonych.
Czuła, że fotografie nie powinny tkwić dalej w paczce. Do dlatego przełożyła wszystkie do koperty i następnego dnia pojawiła się w domu byłego szwagra.
- Cześć, to ja, Gwen - zawołała od razu po wejściu do środka, żeby Caspian miał świadomość, kto do niego przyszedł. Nie musiał witać jej w progu. Z uwagi na jego sytuację, chyba nawet tego nie chciała. Przecież i tak już tu bywała, trafi do salonu.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Caspian nigdy nie był szczególnie sentymentalną osobą. W jego domu nie było zbyt wielu fotografii, nie było też tam jakichś pamiątek – swego czasu sporo podróżował, a na jego lodówce wcale nie było miliona magnesów, półek i regałów nie zdobiły bibeloty. Można było w gruncie rzeczy pomyśleć, że pod tym względem był minimalistą. Bo był. Nic, co nie miało praktycznego zastosowania, nie było w jego domu mile widziane. Tego nauczyło go w gruncie rzeczy wojsko. Co prawda tam zawsze nosił ze sobą fotografię z rodzeństwem, ale ona zawieruszyła się gdzieś po jednym z napadów na bazę i nauczył się nie trzymać i nie zabierać ze sobą na misje rzeczy, które miały dla niego jakąś wartość sentymentalną, a potem… Potem o sentymentach po prostu nie myślał.
Dzisiejszy dzień spędził całkiem normalnie – jak na siebie przystało. Ogarnął się, nawet ogolił! Do tego chyba rehabilitacja zaczęła odnosić nieco lepsze rezultaty, co odrobinę (ale tylko odrobinę!) poprawiło mu humor. Bo w gruncie rzeczy naprawdę miał nadzieję kiedyś wstać z tego przeklętego wózka i chociaż nie zamierzał wracać do wojska, to coraz częściej mimochodem myślał o tym, co mógłby zacząć robić, jaką karierę dla siebie znaleźć, kiedy (dosłownie) stanie na nogi. Nie spodziewał się zatem gości, ale jak zwykle, zapomniał za sobą zamknąć drzwi na klucz, dlatego kiedy usłyszał Gwen, zmarszczył brwi. Odłożył pilot od telewizora, bo akurat coś tam sobie oglądał i pewnie podjechał do przedpokoju.
– Hej. Napijesz się czegoś? – spojrzał na nią, przez chwilę taksując ją wzrokiem. Musiał przyznać, że wyglądała bardzo ładnie, chociaż zaraz zganił się wewnętrznie za takie myślenie, bo przecież była żoną jego zmarłego brata. – Akurat oglądałem serial. Wszystko okej? Rehabilitację mamy jutro, nie? – zmarszczył lekko brwi, bo może coś mu umknęło? Wiadomo, pamięć bywa ulotna, prawda?

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Nie chciała go straszyć. Może faktycznie powinna była wcześniej zapukać albo chociaż zadzwonić i dać mu znać, że ma zamiar do niego zajrzeć. Na szczęście nie była żadnych włamywaczem ani innym bandytą. Była, a i owszem, żoną jego zmarłego brata, ale ostatnimi czasy coś chyba zmieniło się nieco w jej sposobie myślenia. Chyba nie chciała już być definiowana tylko i wyłącznie przez to, że kogoś straciła. Owszem, to w dużej mierze zbudowało jej obecny obraz w społeczności miasteczka, ale coraz częściej chodziła jej po głowie myśl, że może to już czas... Że może... I może dlatego założyła dziś sukienkę? Oczywiście niezbyt krótką, w zasadzie chyba nawet dłuższą, niż krótszą, ale co poradzić na to, że robiło się coraz cieplej? Pamiętała przy tym o tym, żeby wciąż zakrywać swoje blizny na nodze (i nie tylko tam) Wciąż się ich wstydziła. Ich widok wciąż ją krępował.
- Może wody? Gazowanej? Chyba że masz to wino, które miałeś ostatnim razem. Było naprawdę niezłe.
Kogo ona oszukiwała? Ona i woda? Wszelkie wysokoprocentowe trunki (niskoprocentowe również) wchodziły jej całkiem nieźle i chyba jakoś tak utarło się już, że w towarzystwie Caspiana chętnie skusiła się na jakieś piwo lub inny alkohol. Oczywiście nie wtedy, kiedy mieli się rehabilitować. Ćwiczenia, chociaż męczące, to jednak dawały jakiś efekt. Nawet w jego przypadku. I owszem, jego dość dobry nastrój (złośliwi powiedzieliby nawet, że iście anielski) nie umknął jej uwadze. Pochwalała to. Chociaż... Nie jej to oceniać, ale gdyby miała oceniać, to jednak Macfarland bardziej podobał jej się w zaroście. Boże, podobał. Przecież ona nie tym sensie, no jak, no skąd! Po prostu... Nie dało się ukryć, że był przystojnym facetem a zarost tylko dodawał mu uroku.
- Tak, wszystko w porządku. Przyszłam, bo... - zawiesiła na chwilę głos. Nie do końca wiedziała, jak zacząć, więc dała sobie moment na zebranie myśli. - Otwieram z Benem kancelarię. To już pewne, nie wycofam się z tego pomysłu - pochwaliła się. - Doszłam do wniosku, że będę potrzebowała gabinetu w swoim domu, wiesz, żeby mieć gdzie skupiać się na pracy, ale zalegały tam rzeczy Charliego... - aż się skrzywiła, bo zalegały to tak złe słowo, że sama to wyczuła. One po prostu tam były. - W każdym razie, znalazłam wasze wspólne zdjęcia i pomyślałam, że może chciałbyś je mieć.
Położyła na stoliku kopertę z fotografiami. O tak, teraz zdecydowanie napiłaby się wina, bo jednak wszystko to wciąż jeszcze było dla niej trudne. Owszem, z miesiąca na miesiąc coraz mniej, ale wciąż jeszcze odrobinę bolało.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Od dłuższego czasu Caspian nie patrzył na nią jak na eks szwagierkę czy żonę zmarłego brata. Patrzył na nią po prostu jak na człowieka, który wiele przeszedł, który kogoś stracił, ale się po tym podniósł. Bo widział, że się podniosła i był nawet całkiem dumny z tego powodu – bo chciał wierzyć, że miał w tym swój mały udział, tak jak ona miała udział w tym, że on się podniósł z olbrzymiego dołka. Uniósł brwi, słysząc jej słowa i uśmiechnął się nieco sceptycznie.
– Wody? – zaśmiał się pod nosem. – Mam wino, rozgość się – dodał jeszcze, od razu kierując się do kuchni, bo jednak wiedział doskonale, że pewnie na jednym winie się nie skończy, ale w gruncie rzeczy to w niej całkiem lubił. W każdym razie, dość sprawnie ogarnął wino, które otworzył jeszcze w kuchni, a do salonu przyjechał już z butelką i dwoma kieliszkami, które postawił na stoliku.
– Noo? – uniósł brwi, spoglądając na nią zachęcająco znad kieliszków, które zaraz napełnił rubinowym trunkiem. – Och, to wspaniale, Gwen – powiedział, uśmiechając się do niej delikatnie, ale całkiem uroczo. W gruncie rzeczy naprawdę był z niej dumny, że postanowiła to zrobić, bo domyślał się, ile kosztowało ją mielenie tego pomysłu w głowie. – No tak, pewnie, rozumiem – pokiwał głową, a kiedy powiedziała o zdjęciach odrobinę zesztywniał. Niby nie był sentymentalny, ale jednak… Nie miał wewnętrznej siły ani odwagi, by przejrzeć fotografie. Ostrożnie wziął kopertę, co najmniej jakby miała wybuchnąć mu w rękach i zaczął ją odrobinę nerwowo obracać w dłoniach.
– Dziękuję – uśmiechnął się nieco niezręcznie, ale odłożył zaraz kopertę na stolik. – Więc wygląda na to, że mamy co opijać? – uśmiechnął się odrobinę szerzej i spojrzał na nią znacząco. Całkiem fajna opcja. – A kiedy coś przeskrobię, na przykład za szybko będę jechać w moim wyścigowym wózku, to już wiem, do kogo zadzwonię – puścił jej oczko, a na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Zdecydowanie miał w tym wszystkim udział. Przeciez gdyby nie to, że jeździli razem na rehabilitację, już dawno temu straciłaby wolę walki i kto wie, być może przez swoje zaniedbania sama musiałaby poruszać się za pomocą wózka inwalidzkiego. Nie chciała tego. Nie chciała tego również dla Caspiana i wierzyła w to, że uda mu się stanąć na nogi.
Doceniała również to, że nie zadawał trudnych pytań. Nie dociekał, czy chciała rozmawiać o mężu, tylko mówił o rzeczach całkiem przyjemnym, na przykład o tym, że nadal miał wino.
- Taka odpowiedź mi się podoba.
Przez chwilę chciała pójść za nim, żeby jakoś mu pomóc, ale doszła do wniosku, że jednak nie powinna tego robić. Nie powinna traktować go jak kaleki. Zresztą, Macfarland naprawdę dobrze sobie radził, jak na kogoś o ograniczonej sprawności ruchowej, a to, że potrafił dowozić wino bez uronienia z butelki nawet jednej kropli, zdecydowanie było jego ukrytym talentem.
- Ben prawie osiwiał od namawiania mnie, ale w końcu mu się udało - zażartowała. Znaczy, z tą siwizną to jednak żartowała, bo jednak rzeczywiście udało mu się ją przekonać. Zaraz rozwinie ten temat, zaraz o wszystkim mu opowie, wcześniej jednak zrobi to, po co tak naprawdę tu przyszła.
Naprawdę uważała, że Caspian powinien mieć te zdjęcia, ale czy aby na pewno fotografie nie były również pretekstem do tego, żeby znów do niego przyjść? Nie pytajcie jej o to, nie miała pojęcia. Po prostu przyszła i znów czuła się tu naprawdę dobrze. Nie chciała oglądać razem tych zdjęć, to prezent dla brata zmarłego. Ona sama wolała się z nim napić i rzeczywiście, oblać swój nowy interes.
- A ile jesteś w stanie na nim wyciągnąć? Bo nie wiem, czy przy naprawdę dużych prędkościach będę w stanie cokolwiek zdziałać - zaśmiała się pod nosem. Nie dało się ukryć, że wizja pędzącego Caspiana mocno ją rozbawiła. - Mamy już całkiem przyjemny lokal w starej kamienicy w Cairns, razem z nami przeszła też asystentka Bena z naszej poprzedniej pracy, koniecznie musisz kiedyś do nas zajrzeć i zobaczyć, jak nam to wszystko wyszło.
A ponieważ dawno temu zapowiedziała już Benowi, że muszą mieć tam porządny barek, to i znajdzie się jakieś wino, żeby oblać nową pracę kolejny raz.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Jego to naprawdę gdzieś tam wewnętrznie cieszyło, ze miał w tym udział – w gruncie rzeczy byli jakby rodziną i musieli się wspierać, nie? Inna sprawa, że Cas coraz mniej patrzył na Gwen jak na rodzinę i było to odrobinę… Problematyczne. Mimo to, spychał to wewnętrznie kompletnie, nie chcąc ani trochę myśleć o tym, co mógłby poczuć chociaż w ułamkowej części do Fitzgerald.
– Tak myślałem, że ci się spodoba, trochę cię już znam – zaśmiał się pod nosem i spojrzał na nią z delikatnym rozbawieniem. Był jej naprawdę wdzięczny, że nie traktowała go jak cholernego kaleki – ba! Naprawdę się cieszył, że kobieta traktuje go normalnie – albo raczej że stara się go w ten sposób traktować. Odetchnął głęboko i uniósł brwi.
– No cóż, najwyżej się zafarbuje, nie? – zachichotał cicho bo jednak perspektywa Bena, który idzie do fryzjera, by zafarbować siwe pasma była odrobinę zabawna. Tylko troszkę, no! Tak czy siak, naprawdę się cieszył z jej decyzji. Niby przesiadywanie w barze było zabawne, ale wiedział, że zdecydowanie lepiej czuła się w gabinecie, wśród akt – a raczej tak sądził. Bo właściwie w akcji jako pani adwokat nigdy nie miał okazji jej zobaczyć.
– Zależy jak bardzo się postaram – wzruszył niewinnie ramionami, puszczając jej nawet oczko. – O proszę. Wspaniale w takim razie, ale skoro to kamienica, to macie jakąś windę, czy lokal na parterze? Bo obawiam się, że jeśli gdzieś wyżej, bez windy, to nie dam rady się wspiąć – rozłożył bezradnie ręce, ale zawsze pozostawały jakieś domowe usługi po starej znajomości, gdyby potrzebował pomocy prawnej, nie?
– W takim razie za sukces waszej kancelarii – uśmiechnął się szeroko, unosząc kieliszek w geście toastu. Przecież to była świetna opcja. Naprawdę dobrze jej życzył i cieszył się, że po wypadku w końcu wracała do jako-takiej normalności.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Nic dziwnego, że tak na siebie patrzyli - byli rodziną i Gwen na każdym kroku powtarzała, że śmierć Charliego i upływ czasu niczego w tej kwestii nie zmienił, bo przecież mama Macfarland wciąż była dla niej jak własna matka (bo tę straciła w młodym wieku), rodzeństwo męża wciąż było dla niej jak własne rodzeństwo, a Caspian... Może chodziło o to, że rzadko go widywała? Może chodziło o to, że często wyjeżdżał i ich relacje były nieco inne, niż na przykład Gwen i Gemmy? Chociaż był jej szwagrem, to nie do końca nim był. Wszystko przez to/dlatego, że łączyło ich coś, czego nie zrozumie ktoś, kto nie zmierzył się z tym, z czym mierzyli się oni.
- Caspian, ty się śmiejesz? Nie poznaję cię - uśmiechnęła się. - Nie wiem, co ci się stało, ale widzę, że masz dzisiaj naprawdę dobry humor. Cokolwiek bierzesz, bierz to dalej. I podziel się tym ze mną.
Wiadomo, żartowała. Mimo wszystko liczyła na to, że jego nastrój wynikał z lepszego nastawienia do życia, niż przyjmowania jakichś nowych leków lub innych substancji, ale i tak musiała przyznać, że uśmiechnięty i rozbawiony Macfarland był kimś, kogo widywała zdecydowanie zbyt rzadko. Wszyscy powinni go takim oglądać, bo... Miał naprawdę przyjemny uśmiech. Czyżby robiły mu się też dołeczki w policzkach? A może tylko jej się wydawało? Nie chciała też zbyt uporczywie się w niego wpatrywać, chociaż musiała przyznać, że patrzyło się na niego całkiem miło.
- Nie wiem, czy nazwałabym to windą. Jest stary szyb, ale jedną z pierwszych rzeczy, jakie będę chciała tam zrobić, to gruntowny przegląd. Wiesz, ja sama nie zawsze czuję się komfortowo, kiedy idę po schodach - co akurat było prawdą. - Kiedy tylko się z tym uporam, na pewno cię zaproszę. Po godzinach.
Żeby było spokojniej, prawda? Nie to, żeby od pierwszego dnia szykowała się na inwazję klientów, ale trzeba być gotowym na wszystko. Zresztą, po pracy będzie mogła się napić, a tak?
- Nie jestem pewna, czy uda mi się szybko przestawić na tryb pracy. Ostatnio byłam trochę... Sam wiesz. Niezbyt gotowa na cokolwiek - westchnęła zaraz po tym, jak wnieśli toast. Chyba nawet nie spodziewała się, że zacznie o tym mówić, ale akurat przed nim mogła się otworzyć. Kto jak kto, on widział, czym zajmowała się przez ostatnie dwa lata: leczeniem, siedzeniem w barze i piciem.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Niby racja. Niby byli rodziną, niby powinni tak na siebie patrzeć, ale z drugiej strony… Nie czuł się nigdy związany z Gwen, tak jak się czuł ze swoim rodzeństwem – ot, była żoną jego brata, dodatkową, przyjazną twarzą przy stole. Inna sprawa, że nawet z Charliem mężczyzna nie miał jakiejś głębokiej więzi – może dlatego, że cholernie bardzo się różnili? Oczywiście, po śmierci brata, Caspian cholernie żałował, że nigdy takiej więzi z Charliem nie udało mu się stworzyć.
– Zdarza mi się a ty się uśmiechasz. Powinniśmy to zapisać w jakimś kalendarzyku, albo od razu zamówić jakiś pamiątkowy bibelot – zaśmiał się pod nosem, wzruszając delikatnie ramionami. Taka była prwda – raczej rzadko obojgu się to zdarzało, chociaż chyba w swoim towarzystwie czuli się na tyle dobrze i swobodnie, że coraz częściej żartowali i się śmiali. Dla Caspiana była to całkiem przyjemn odmiana od codziennej udręki. Pokiwał głową.
– Stary szyb? Ale jest tam winda? Czy po prostu otwierasz drzwi i wpadasz w przepaść? – poruszył brwiami. Może to jakaś kamienica samobójców czy coś? Po przegranej sprawie klient po prostu otwiera drzwi do windy i rzuca się w nieznane. :lol: Tak czy siak, pokiwał głową. – Chętnie wpadnę – stwierdził spokojnie, bo naprawdę był ciekaw jej nowego biura i w ogóle. W końcu byli czymś na kształt przyjaciół, prawda?
– Wiem, ale skoro teraz już czujesz się na to wszystko gotowa, to na pewno sobie świetnie poradzisz. Jesteś jedną z najsilniejszych osób, które znam – powiedział zupełnie szczerze te słowa. Cholernie dużo przeszła i chyba każdy na jej miejscu by się załamał. Kontuzja, utrata ukochanego… Naprawdę mało kto byłby w stanie się podnieść z łóżka po takich przejściach, dlatego podziwiał Gwen za siłę woli. Mało kto taką miał.

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Charlie i tak wiedział, że zawsze ma wsparcie w osobie brata. Czasem o tym wspominał i żałował, że nie mają ze sobą tak dobrego kontaktu, jaki mogliby mieć, ale co poradzić? Czasu nikt nie cofnie. Teraz obojgu pozostało już tylko pielęgnowanie tych najpiękniejszych wspomnień.
- Kiedy komuś o tym powiem, nikt mi nie uwierzy - i znów się uśmiechnęła. Pamiątkowy bibelot byłby fajnym akcentem, na przykład jakiś śmieszny order, ale i tak najważniejsze faktycznie było to, że się rozumieli i poprawiali sobie wzajemnie humor. To szalenie ważne. Dobre nastawienie to podstawa, a kiedy oboje zachowywali się w taki, a nie inny sposób, to nie można mieć już żadnych wątpliwości co do tego, że przełoży się to na ich rehabilitację.
- Nie no, jest tam winda - skrzywiła się. O co ten Caspian ją podejrzewał! Chociaż wizja zrzucania niektórych ludzi pustym szybem trochę jej się spodobała (bo kto nie skorzystałby z opcji zepchnięcia swojego wroga), to jednak zdecydowanie bardziej podobała jej się perspektywa jeżdżącej i w pełni działającej windy. - Nie śmiej się z mojej kamienicy, okej? To naprawdę fajne miejsce. Sam zobaczysz.
Zdecydowanie musi tam zajrzeć. Póki co mogła pokazać mu kilka zdjęć w telefonie, bo takowe posiadała. Przed remontem, w trakcie remontu, miała też zdjęcia mebli, które będzie chciała wstawić sobie do gabinetu. Szkoda tylko, że rozkręcają ten biznes we dwójkę, a nie we trójkę, jak pierwotnie miało to być, ale takie jest życie. I tak trzeba być z niej dumnym, bo przemogła się, przezwyciężyła swoje lęki i wróciła do życia zawodowego.
I zdecydowanie co na kształt przyjaźni naprawdę rodziło się między nimi. Tylko czy wypada w tej sytuacji tak często zerkać na przyjaciela?
- Może po prostu dobrze udaję? - spytała po chwili. - Ale i tak dziękuję, to wiele dla mnie znaczy.
Żeby podziękować za miłe słowa, dotknęła jego dłoni i uśmiechnęła się. To wiele dla niej znaczyło, bo sama siebie nie uważała za specjalnie silną. No, może ostatnio faktycznie coś się zmieniło. Duża w tym zasługa Caspiana, który marudził jeszcze bardziej, niż ona, więc siłą rzeczy Gwen próbowała poprawić mu humor. Może to wtedy stała się lepszą wersją niedawnej samej siebie?

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Caspian mimo wszystko czuł się tak, jakby trochę zawiódł na polu bycia starszym bratem. Bo przecież to on powinien zginąć, skoro każdego dnia ryzykował życie na froncie. Miał wyrzuty sumienia, bo Charlie zostawił żonę, a Cas? Co najwyżej zostawiłby za sobą rodzinę, która raz w roku przychodziłaby na jego grób, by zostawić tam świeże kwiaty. Teraz, kiedy z Gwen zaczęła łączyć ich nić porozumienia, tym bardziej czuł jakiś żal do świata, który zabrał jej męża, a jemu brata.
– Ja bym ci uwierzył. Myślę, że Ellie też, chociaż to kwestia trochę sporna – wzruszył delikatnie ramionami, spoglądając na nią z iskierkami rozbawienia widocznymi w ciemnych tęczówkach. Faktycznie jej towarzystwo sprawiało, że czuł się mniej udręczony… Może po prostu tak jak dwa minusy dawały plus, tak dwie udręki dawały coś na kształt… Pozytywu? Albo coś w tym rodzaju. W każdym razie, uniósł brwi odrobinę sceptycznie, gdy powiedziała o windzie, jakby starał się ocenić, czy kobieta mówi prawdę i czy na pewno nie wjedzie do pustego szybu.
– Nie śmiałbym śmiać się z twojej kamienicy – uniósł dłonie w poddańczym geście, chociaż faktycznie troszeczkę sobie żartował. – Ale oczywiście, że sam zobaczę. Chociaż mam nadzieję, że nie w charakterze klienta. W sumie nie chciałbym być pozywany ani nic w tym rodzaju – wzruszył ramionami, bo jednak z tym głównie kojarzyły mu się prawnicze sprawy. Zresztą, gdyby nawet został pozwany, to o co? O to, że potrącił kogoś wózkiem inwalidzkim? No raczej nie. Mimo wszystko był naprawdę dumny, że zdecydowała się na ten krok, bo wiedział, jakie to było ważne. I miał nadzieję, że wszystko jej się uda, dokładnie tak jak planowała. Zasłużyła na to jak nikt inny.
– Nie udajesz. Uwierz mi, że nie udajesz. Nikt by nie zniósł tyle, co ty Gwen – w jego głosie pojawiło się ciepło i jakaś taka czułość, a on sam zawiesił wzrok na jej twarzy. Naprawdę uważał, że była najsilniejszą osobą na świecie, bo mimo wszystko nie zamknęła się w czterech ścianach i nie płakała nad swoim losem. Działała. To był dowód na jego słowa. Kiedy dotknęła jego dłoni, lekko pogłaskał jej wierzch kciukiem westchnął cicho, odwracając mimo wszystko wzrok, bo jakoś tak poczuł lekki dreszcz, który przeszył jego ciało, gdy poczuł jej aksamitną skórę pod palcami. Zabrał dłoń odrobinkę speszony, ale zaraz sięgnął po kieliszek.
– Zamówimy jakąś pizzę i coś obejrzymy? – no wiadomo, łatwiej zmienić temat niż nad tym wszystkim rozkminiać, nie?

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
adwokat, współwłaścicielka kancelarii — Fitzgerald & Hargrove
34 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Wdowa. Trzy lata temu straciła męża w wypadku, a sama została ciężko ranna. Nie pracowała w zawodzie, pilnowała rodzinnego baru, ale razem z Benem otworzyła w końcu własną kancelarię.
Caspian nawet nie powinien zastanawiać się nad tym, kogo mógłby zostawić, bo rozpaczałaby po nim cała rodzina. Może i teraz był sam (ale na pewno nie samotny, bo miał bliskich), ale nie oznaczało to przecież, że nigdy już z nikim się nie zwiąże i nie ułoży sobie życia. Jeszcze wszystko przed nim!
Przed nią prawdopodobnie też, ale do tej pory nawet nie myślała o tym, żeby znów próbować. Zresztą, dawniej nie sądziła w ogóle, że ona i Charlie zaczną się spotykać, a tu proszę. Wszystkie najlepsze rzeczy często spotykają człowieka, który kompletnie na nie nie czeka.
- Kiedyś to sprawdzę. Powiem jej, że był taki dzień, kiedy oboje uśmiechaliśmy się w tym samym momencie. Ciekawe, jak zareaguje.
Pewnie się ucieszy. Tylko szaleniec nie cieszyłby się z tego, że tej dwójce zaczyna się poprawiać. Bo poprawiało się, systematycznie, chyba już od pewnego momentu i Gwen rzeczywiście byłaby skłonna uwierzyć w to, że dwie udręki dają razem pozytyw.
- Spokojnie. Nawet gdyby ktoś cię pozwał, to ja wszystkim się zajmę - a kiedy mówiła, że się tym zajmie, to miała na myśli również to, że nie będzie jej za nic płacił. No, jeśli na koniec będzie chciał przynieść wino, żeby oblać ich niewątpliwy sukces, to nie odmówi. - Nigdy nie zdecydowałabym się na to wszystko, gdyby nie Ben. Ja wiem, żartuję teraz z tego, że mocno do wszystkiego mnie namawiał, ale gdyby nie on... Chyba powinnam kupić mu flaszkę.
I tak mu kupi. Caspianowi to chyba ze trzy, bo jednak... Nie, nie chciała powiedzieć, że ciągnął ją w górę trzy razy mocniej od Bena, bo jednak Hargrove zrobił dla niej naprawdę wiele i również dzięki niemu była teraz w tym miejscu, ale Caspian... On rozumiał ją bardziej, niż ktokolwiek na świecie. Rozumiał, że miewała chwile słabości i o nic wtedy nie pytał, rozumiał, że czasami miewała gorszy humor. Cieszyło ją to, że mają tak dobre relacje i że... Że jego dotyk będzie tak przyjemny.
- Tak. Pizza. I wino. Mogą nam dostarczyć więcej wina?
Ona również dłoń zabrała. Fakt, to było niezręczne, ale... Przyjemne. Bardzo przyjemne. Mimo to wolała film i pizzę.
A jeśli wcale tego nie wolała?
- Tylko wybierzmy jakiś fajny film, coś, czego nie widziałam - odezwała się jeszcze.

Caspian Macfarland
lorne bay — lorne bay
35 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Jeżdżący na wózku weteran wojenny, który powoli zaczyna mieć problem z alkoholem. Lokalny patriota, który wcześniej angażował się w sprawy społeczności - obecnie raczej pozostaje w cieniu.
Może i nie powinien się zastanawiać nad tym, kogo mógłby zostawić, ale… Jednak w okamgnieniu oddałby swoje życie za życie swojego brata. Był właśnie tego typu osobą – za bliskich oddałby wszystko i nie zawahałby się przed niczym, by ich chronić, nawet jeśli bywał w stosunku do nich zgryźliwym kutasem – no bywa, right? W każdym razie, spojrzał na nią z lekkim rozbawieniem i pokiwał głową, zdecydowanie musiała to zrobić.
– Nagraj od razu jej reakcję, bo sam jestem ciekawy – oświadczył zupełnie spokojnie, nadal z lekkimi iskierkami rozbawienia lśniącymi w orzechowych tęczówkach. Wiedział jednak doskonale, że Elaine się ucieszy. Właściwie mimo wszystko nadal miał z nią całkiem niezły kontakt, chociaż czuł wyrzuty sumienia, że nigdy jej nie powiedział, gdzie jest Thomas. Zasługiwała, by to wiedzieć, ale skoro on jej nie mówił, a ona nie pytała… Cóż.
– Och, w to nie wątpię, ale jestem kaleką, ostatnie czego potrzebuje to jakieś pozwy – wzruszył ramionami, spoglądając na nią, bo jakkolwiek w jej umiejętności na Sali sądowej zdecydowanie nie wątpił, tak jednocześnie zdecydowanie jakieś koszty sądowe i tak dalej mu się nie uśmiechały, tym bardziej, że renta wojskowa wcale nie była szczególnie duża. – Flaszka to zawsze dobry pomysł, szczególnie, że macie co opijać. To duży krok, ale na pewno zmieciecie konkurencję – puścił jej oczko. Zdecydowanie zmiotą konkurencję, bo przecież byli świetni, prawda? W swoim fachu i tak dalej. Poza tym musieli ochrzcić biuro, więc akurat by się świetnie złożyło!
– Zapytam dostawcę. Myślę, że możliwe, że tak będzie, znam go całkiem dobrze, za dodatkowy napiwek skołowałby nam nawet zioło – wzruszył ramionami z rozbawieniem, zaraz ogarniając faktycznie szybko pizzę.
– O ile nie wybierzesz jakiejś komedii romantycznej, to nie ma problemu, pozwalam ci wybrać – oświadczył, oddając pilota w jej ręce – Używaj go mądrze – dodał jeszcze nieco teatralnym tonem, co najmniej jakby był jakimś czarownikiem właśnie oddającym jej tajemną moc czy artefakt!

Gwen Fitzgerald
sumienny żółwik
-
brak multikont
ODPOWIEDZ