: 07 lut 2023, 20:32
Oczywiście, że wiedziała, że mogła olać nieznajomą dziewczynę, nawet jeśli ta nie sprawiała wrażenia, jakby wszystko było w najlepszym porządku. Addie nie posiadała przesadnie altruistycznej natury. Przez większość swojego życia wychowywała się w przekonaniu, że każdy powinien troszczyć się przede wszystkim o siebie i o tych, którzy byli mu najbliżsi. Bezinteresowna troska o zupełnie obce osoby znajdowala się dopiero na dalszych miejscach listy życiowych priorytetów. W tamtym momencie jednak nie musiała tak naprawdę martwić się o żadną z innych rzeczy z listy – ani o pieniądze, ani o jedzenie, ani o siebie samą. Nie chciało jej się nawet sikać. Równie dobrze mogła więc wetknąć nos w nie swoje sprawy… I być może (choć tylko być może) pomóc komuś, kto mógł tej pomocy potrzebować. W ramach poprawy swojej życiowej karmy albo czegokolwiek w tym stylu.
- Mogłabym – przyznała po prostu, bo nie zamierzała sypać z rękawa głębokimi i ckliwymi frazesami o tym, że nie miałaby serca pozostawić zagubionej dziewczyny samej sobie albo jakimikolwiek pierdołami w tym stylu. Mogła wyglądać, ale w gruncie rzeczy nie była pretensjonalna. Nadal była tylko prostą dziewczyną, której ojciec stracił niemal wszystko z powodu złych decyzji biznesowych, gdy miała kilkanaście lat i najtrudniejsze lata życia przed sobą. No, nieważne, to nie było przecież jej show, nie? Nie planowała mówić o sobie, nikt nie pytał. To ona była tą zaczepiającą stroną. - Ale może mogłabyś mnie poczęstować papierosem i jeśli chcesz coś z siebie wyrzucić, to całkiem nieźle idzie mi w słuchanie – zaproponowała i nawet nie była to nieprawda. Faktycznie potrafiła słuchac. Słuchanie było kluczem do odkrywania, w jaką rolę powinna się w danym momencie wcielić, aby spełnić oczekiwania otaczających ją ludzi. No i tak już zupełnie swoją drogą, miała wrażenie, że wygadanie się zupełnie obcej osobie może być znacznie prostsze niż wyżalenie się komuś bliskiemu, z bezpośredniego otoczenia. Obca osoba siłą rzeczy była totalnie bezstronna i obiektywna, a na dodatek po tej jednej rozmowie miała zniknąć, a wraz z nią wszystkie opowieści i zwierzenia, które wrzuciło się do niej jak do studni bez dna.
Lisbeth Westbrook
- Mogłabym – przyznała po prostu, bo nie zamierzała sypać z rękawa głębokimi i ckliwymi frazesami o tym, że nie miałaby serca pozostawić zagubionej dziewczyny samej sobie albo jakimikolwiek pierdołami w tym stylu. Mogła wyglądać, ale w gruncie rzeczy nie była pretensjonalna. Nadal była tylko prostą dziewczyną, której ojciec stracił niemal wszystko z powodu złych decyzji biznesowych, gdy miała kilkanaście lat i najtrudniejsze lata życia przed sobą. No, nieważne, to nie było przecież jej show, nie? Nie planowała mówić o sobie, nikt nie pytał. To ona była tą zaczepiającą stroną. - Ale może mogłabyś mnie poczęstować papierosem i jeśli chcesz coś z siebie wyrzucić, to całkiem nieźle idzie mi w słuchanie – zaproponowała i nawet nie była to nieprawda. Faktycznie potrafiła słuchac. Słuchanie było kluczem do odkrywania, w jaką rolę powinna się w danym momencie wcielić, aby spełnić oczekiwania otaczających ją ludzi. No i tak już zupełnie swoją drogą, miała wrażenie, że wygadanie się zupełnie obcej osobie może być znacznie prostsze niż wyżalenie się komuś bliskiemu, z bezpośredniego otoczenia. Obca osoba siłą rzeczy była totalnie bezstronna i obiektywna, a na dodatek po tej jednej rozmowie miała zniknąć, a wraz z nią wszystkie opowieści i zwierzenia, które wrzuciło się do niej jak do studni bez dna.
Lisbeth Westbrook