I wave a few bottles, then I watch em all flock
: 17 lis 2021, 11:43
2.
Samochód był świetną wymówką do niepicia alkoholu. Naprawdę, nic lepszego nie mogło się jej przytrafić, jak Toyota ojca, którą pożyczył dziewczynie po powrocie do Lorne Bay, bo, jak to sam powiedział, on chwilowo nie potrzebował auta, więc mogła z niego korzystać, dopóki nie stanie na nogi. Rodzina była bardzo pomocna we wszystkim, a Ryan z każdą miłą rzeczą czuła się coraz gorzej z tym, że nikomu nie powiedziała o powodzie powrotu do miasteczka - o ciąży, która rzucała cień na jej świetlaną przyszłość, o ile kiedykolwiek miała taką mieć. Wszystko to wyglądało jeszcze gorzej w obliczu jej kuzynki, która również spodziewała się dziecka, miała jednak chyba nieco odmienne postrzeganie dla tego tematu, Ryan postanowiła się więc wyrwać z domu i skorzystać z zaproszenia starego znajomego, którego kojarzyła jeszcze ze szkoły, na imprezę w Port Douglas.
Dojechała na nią, rzecz jasna, samochodem, na wszelkie propozycje szotów odpowiadała więc zgrabnym nie mogę, prowadzę, a w ręku trzymała bezalkoholowe piwo. Co prawda nie wiedziała czy jest takie stuprocentowo korzystne w jej obecnym stanie, ale przecież nie była nawet u lekarza, nie łykała żadnych witamin i kwasów foliowych, no i z pewnością spora część kobiet gorzej się w tej ciąży prowadziła, a Hillbury nawet nie wiedziała, czy dziecko chce zatrzymać. Nawet nie myślała o nim jak o dziecku, po prostu jak o czymś.
Kilka szybkich łyków i pusta butelka były jej przepustką do kuchni, kiedy utknęła w najnudniejszej chyba rozmowie z zupełnie obcą dziewczyną, podchmieloną już na tyle, żeby opowiadać o zdecydowanie zbyt prywatnych rzeczach i problemach w łóżku swojego chłopaka, na słuchanie czego Ryan nie była szczególnie nastawiona, przecisnęła się więc przez małą grupkę, która dywagowała nad użyciem cytryny i limonki w drinkach, nie dochodząc chyba do żadnych konkretnych wniosków, a otworzywszy lodówkę znalazła ostatnią butelkę piwa zero, którą odstawiła na blat i jak tylko odwróciła się po otwieracz i do niej wróciła, ktoś już trzymał ją w ręku. - Ej, to jest moje! - od razu wyciągnęła rękę po swoją "własność", bo chociaż gdzieś pod szafką stał nieruszony sześciopak, ona była pierwsza i wzięła sobie to z lodówki!
hector silva
Samochód był świetną wymówką do niepicia alkoholu. Naprawdę, nic lepszego nie mogło się jej przytrafić, jak Toyota ojca, którą pożyczył dziewczynie po powrocie do Lorne Bay, bo, jak to sam powiedział, on chwilowo nie potrzebował auta, więc mogła z niego korzystać, dopóki nie stanie na nogi. Rodzina była bardzo pomocna we wszystkim, a Ryan z każdą miłą rzeczą czuła się coraz gorzej z tym, że nikomu nie powiedziała o powodzie powrotu do miasteczka - o ciąży, która rzucała cień na jej świetlaną przyszłość, o ile kiedykolwiek miała taką mieć. Wszystko to wyglądało jeszcze gorzej w obliczu jej kuzynki, która również spodziewała się dziecka, miała jednak chyba nieco odmienne postrzeganie dla tego tematu, Ryan postanowiła się więc wyrwać z domu i skorzystać z zaproszenia starego znajomego, którego kojarzyła jeszcze ze szkoły, na imprezę w Port Douglas.
Dojechała na nią, rzecz jasna, samochodem, na wszelkie propozycje szotów odpowiadała więc zgrabnym nie mogę, prowadzę, a w ręku trzymała bezalkoholowe piwo. Co prawda nie wiedziała czy jest takie stuprocentowo korzystne w jej obecnym stanie, ale przecież nie była nawet u lekarza, nie łykała żadnych witamin i kwasów foliowych, no i z pewnością spora część kobiet gorzej się w tej ciąży prowadziła, a Hillbury nawet nie wiedziała, czy dziecko chce zatrzymać. Nawet nie myślała o nim jak o dziecku, po prostu jak o czymś.
Kilka szybkich łyków i pusta butelka były jej przepustką do kuchni, kiedy utknęła w najnudniejszej chyba rozmowie z zupełnie obcą dziewczyną, podchmieloną już na tyle, żeby opowiadać o zdecydowanie zbyt prywatnych rzeczach i problemach w łóżku swojego chłopaka, na słuchanie czego Ryan nie była szczególnie nastawiona, przecisnęła się więc przez małą grupkę, która dywagowała nad użyciem cytryny i limonki w drinkach, nie dochodząc chyba do żadnych konkretnych wniosków, a otworzywszy lodówkę znalazła ostatnią butelkę piwa zero, którą odstawiła na blat i jak tylko odwróciła się po otwieracz i do niej wróciła, ktoś już trzymał ją w ręku. - Ej, to jest moje! - od razu wyciągnęła rękę po swoją "własność", bo chociaż gdzieś pod szafką stał nieruszony sześciopak, ona była pierwsza i wzięła sobie to z lodówki!
hector silva