: 24 lip 2023, 19:29
#26
W sumie, to Nina nie spodziewała się, że już wkrótce dostanie smsa od Russella. Okej, w jakiś tam sposób odnowili znajomość, czy nawet po raz pierwszy ją nawiązali, bo w dzieciństwie, gdy spotykali się dlatego, że ich rodzice lubili wspólnie spędzać czas, różnica wieku raczej nie pomagała w tym, aby się wspólnie bawić. Teraz jednak byli dorosłymi ludźmi, dość innymi od siebie, lecz byli sąsiadami. Jeszcze większym zdziwieniem było to, że zapytał ją, czy ma plany na wieczór a słysząc że nie, podesłał jej adres, pod którym miała się pojawić o umówionej godzinie. Nie chciał nic mówić gdzie idą, co będą robić... a kobiety zdecydowanie potrzebowały takich informacji, by wiedzieć jak ma się ubrać! A ktoś taki, kto specjalnie nie lubi wychodzić do ludzi... No ale nic się nie dowiedziała. Pod wskazanym adresem okazał się być sklepem, skąd odebrała zaklejoną papierową torbę. Super, Nina już sobie myślała, że spędzą miło wieczór, a tu bawi się w sprawunki dla Amarta. Jednak była dobrą kobietą, więc załatwi mu to, czego sam nie może. Napisała mu jednak smsa z pytaniem, co ma z tym zrobić i dostała kolejny adres. No świetnie, przecież wiedział, że ona nie ma samochodu... No ale poszła przed siebie, w stronę Pearl Lagune, bo znała doskonale gdzie leży ta ulica - całe życie mieszkała w tym miasteczku, więc znała niemalże każdą dziurę. Trochę się zmęczyła, ale w sumie, to już się ucieszyła, że to nie jest jakaś kolejna dziwna miejscówka, skąd zostałaby wysłana w jeszcze inne miejsce, a przecież się już ściemniało. Zobaczyła Russella opartego o maskę auta kilkadziesiąt metrów od wskazanego adresu.
Blondynka spojrzała na niego, lecz podeszła bez gadania-Proszę, Twoje zakupy-powiedziała podając mu torbę. Nie miała zielonego pojęcia co w niej jest, ale nie była bardzo ciężka. No, ale powiedziała to z przekąsem, skoro została zwerbowana do tego, by być jego dostawcą. Pewnie, jakby ją poprosił, to z miejsca by oddała mu przysługę, odebrała zamówienie, paczkę, cokolwiek i nawet przyniosła pod drzwi, czy przechowała u siebie. Jednak żeby musiała jeszcze latać za nim po całym miasteczku? No nie była jakoś szczególnie zachwycona. Była też trochę zaskoczona i zaciekawiona tym, o co w tym wszystkim chodzi. -Wyjaśnisz mi, o co tu chodzi?-zapytała, lecz nie z jakimś wielkim wyrzutem, poprawiając sobie torebkę na ramieniu. Wiedziała, że tutaj w okolicy były różne rzeczy, znajdowali się w pobliżu oceanu. Jednak nie miała zielonego pojęcia, co mogliby tu konkretnego robić.
russell amart
W sumie, to Nina nie spodziewała się, że już wkrótce dostanie smsa od Russella. Okej, w jakiś tam sposób odnowili znajomość, czy nawet po raz pierwszy ją nawiązali, bo w dzieciństwie, gdy spotykali się dlatego, że ich rodzice lubili wspólnie spędzać czas, różnica wieku raczej nie pomagała w tym, aby się wspólnie bawić. Teraz jednak byli dorosłymi ludźmi, dość innymi od siebie, lecz byli sąsiadami. Jeszcze większym zdziwieniem było to, że zapytał ją, czy ma plany na wieczór a słysząc że nie, podesłał jej adres, pod którym miała się pojawić o umówionej godzinie. Nie chciał nic mówić gdzie idą, co będą robić... a kobiety zdecydowanie potrzebowały takich informacji, by wiedzieć jak ma się ubrać! A ktoś taki, kto specjalnie nie lubi wychodzić do ludzi... No ale nic się nie dowiedziała. Pod wskazanym adresem okazał się być sklepem, skąd odebrała zaklejoną papierową torbę. Super, Nina już sobie myślała, że spędzą miło wieczór, a tu bawi się w sprawunki dla Amarta. Jednak była dobrą kobietą, więc załatwi mu to, czego sam nie może. Napisała mu jednak smsa z pytaniem, co ma z tym zrobić i dostała kolejny adres. No świetnie, przecież wiedział, że ona nie ma samochodu... No ale poszła przed siebie, w stronę Pearl Lagune, bo znała doskonale gdzie leży ta ulica - całe życie mieszkała w tym miasteczku, więc znała niemalże każdą dziurę. Trochę się zmęczyła, ale w sumie, to już się ucieszyła, że to nie jest jakaś kolejna dziwna miejscówka, skąd zostałaby wysłana w jeszcze inne miejsce, a przecież się już ściemniało. Zobaczyła Russella opartego o maskę auta kilkadziesiąt metrów od wskazanego adresu.
Blondynka spojrzała na niego, lecz podeszła bez gadania-Proszę, Twoje zakupy-powiedziała podając mu torbę. Nie miała zielonego pojęcia co w niej jest, ale nie była bardzo ciężka. No, ale powiedziała to z przekąsem, skoro została zwerbowana do tego, by być jego dostawcą. Pewnie, jakby ją poprosił, to z miejsca by oddała mu przysługę, odebrała zamówienie, paczkę, cokolwiek i nawet przyniosła pod drzwi, czy przechowała u siebie. Jednak żeby musiała jeszcze latać za nim po całym miasteczku? No nie była jakoś szczególnie zachwycona. Była też trochę zaskoczona i zaciekawiona tym, o co w tym wszystkim chodzi. -Wyjaśnisz mi, o co tu chodzi?-zapytała, lecz nie z jakimś wielkim wyrzutem, poprawiając sobie torebkę na ramieniu. Wiedziała, że tutaj w okolicy były różne rzeczy, znajdowali się w pobliżu oceanu. Jednak nie miała zielonego pojęcia, co mogliby tu konkretnego robić.
russell amart