#5 tutaj jakiś ładny i lubieżny tytuł
: 07 lis 2021, 01:30
Na rozgrzanych trotuarach warczały zagubione krople wody, gdy kroczyli tak chwiejnie ku apartamentowi zawieszonemu wysoko pod niebem. W gęstym powietrzu wciąż można było się udusić, a jej cienka sukienka w kwiaty, powiewająca przy śmielszych krokach, nie pozwalała im uciec od zapachu piwa drażniącego nozdrza. Śmiali się nieustannie, czasem gubili w własnych wypowiedziach przypominających zwykły bełkot obdarty z sensu i prawdziwych słów, ale przy tym wszystkim wciąż byli trzeźwi na tyle, by spędzić ze sobą niemalże całą noc. Gdy więc w przypływie umysłowego zaćmienia wdrapali się już schodami (windy to tylko iluzja, tak naprawdę stoi się w miejscu) na najwyższe piętro, dysząc jak astmatycy pozbawieni inhalatora, a kilka chwil później znaleźli się już wewnątrz utrzymanego w minimalistycznym stylu, zgrabnego mieszkania, Jane nie czekając ani chwili dłużej, postanowiła płynnym ruchem pozbyć się nieładnie pachnącej sukienki. - Zwykle nie jestem taka łatwa, ale no… rozumiesz - mruknęła, rozluźniając uścisk dłoni, wobec czego skrawek czerwonego materiału pofrunął ku przypadkowemu miejscu na ziemi. Kierując się w stronę skrytej w sypialni garderoby, postanowiła wypełnić im jakoś ten czas, jaki spędzić miała na przebieraniu się w obiecane jej garnitury. - To z kim mnie ostatnio zdradzasz, co? - zagadnęła, będąc stuprocentowo przekonana o istnieniu trzeciej osoby, stojącej na przeszkodzie ich miłości. Kobieca intuicja. - Bo wiesz, ja na przykład, jestem już jak te panie po czterdziestce, które przechodzą kryzys małżeński i zakochują się w młodszych typach, ciężko pracujących za marne grosze - wyjawiła wraz z pochwyceniem czarnych klamek, poprzez których pociągnięcie ujawniła się jej oczom kolekcja ciemnych garniturów, po których przejechała zgrabnie dłonią. Wykrzywiła usta do boku, namyślając się w ten sposób i ostatecznie wybrała najciemniejszy z tworów, a odrzuciwszy spodnie wraz z wieszakiem na łóżko, zarzuciła na swe ciało (naturalnie przykryte bielizną) ogromną jak na siebie marynarkę i nie zapinając jej, przydreptała z powrotem do mężczyzny. - Masz wino? - zapytała, zatrzymując się gdzieś pomiędzy salonem, a kuchnią.
benjamin hargrove
benjamin hargrove