: 04 lut 2022, 14:07
- No dokładnie. Myślę, że skoro już tutaj mieszkamy to taka podstawowa wiedza na ich temat bardziej by nam się przydała niż zajęcia na których rzeźbi się popiersie z mydła - mruknął, przypomniawszy sobie te nieszczęsne lekcje, na których próbował nożykiem wydłubać z kostki mydła kwiatek, a w rezultacie wyglądał jak ośmiornica rozjechana samochodem. Znacznie większą wartość miałyby dla niego zajęcia, na których mógłby się dowiedzieć nieco więcej o kulturze aborygeńskiej, zwłaszcza, że naprawdę go to interesowało, a tak musiał posiłkować się tym co usłyszał od dziadka, przyszywanej babci i jakiś randomowych ludzi.
- Wiesz, gdybyś mnie zapytała, pokazałbym Ci kilka miejsc wartych odwiedzenia i nie musiałabyś wyjeżdżać - uśmiechnął się do niej, chociaż z drugiej strony nie był pewien czy część z nich na pewno by jej się spodobała. Benji był znany z tego, ze preferował miejsca o specyfice, która nie trafiała do każdego. Z drugiej strony Ryan nie była osobą, którą utożsamiałby z tymi jednostkami, dla których ładne miejsca to tylko takie gdzie świeci słońce, jest dużo zieleni, a na wietrze unoszą się płatki dzikich kwiatów.
- Możesz mieć rację, sekciarze są dziwnymi ludźmi i jak czasem oglądam te dokumenty o nich, dziękuję sile wyższej, że nigdy taki nie stanął mi na drodze - na przykład ten facet, co założył sobie całe plemię złożone ze swoich córek, z którymi się rozmnażał. To był dopiero chory pojeb. Równie dobrze jakaś sekta mogła sobie wokół wraku założyć swoje mini miasteczko, polować na dzikie zwierzęta albo jeść siebie nawzajem. Nie podzielił się z Ryan tymi myślami, bo były po prostu ohydne.
- I w polu rzepaku! W Carnelian Land są takie, to też możemy odhaczyć, tylko wtedy najlepiej z moją ręką w kadrze, wiesz jak się tak trzymamy, a Ty mnie prowadzisz. Takie to podobno najwyższa klasa - zaakcentował te słowa wysunięciem ręki do góry, tworząc kółeczko kciukiem złączonym z palcem wskazującym. Nie wiem czy w Lorne są pola rzepaku, ale w Australii generalnie są. Sprawdzałam.
- Taaak, a jak kręci Ci się w głowie na karuzeli, to już pozamiatane - co prawda Benji był dość wytrzymały, ale kiedyś z braćmi robili sobie takie podwórkowe testy i pani Brooks była nieco wkurzona, kiedy wrócił z zarzyganymi butami.
- Chodź, może pod liśćmi znajdziemy jeszcze coś, co należało do tamtych pasażerów co się rozbili - pociągnął ją delikatnie w stronę wnętrza, trochę wysuwając się do przodu, w razie gdyby coś miało spaść na nich albo się załamać, to wolał żeby trafiło jego. - Niewykluczone, że po tylu latach nic nie znajdziemy, ale i tak jest super. Zrobię kilka zdjęć - wolną ręką podniósł aparat zawieszony na szyi i przystawił do oka, na razie sprawdzając czy ma ku temu jakiekolwiek możliwości.
Ryan Hillbury
- Wiesz, gdybyś mnie zapytała, pokazałbym Ci kilka miejsc wartych odwiedzenia i nie musiałabyś wyjeżdżać - uśmiechnął się do niej, chociaż z drugiej strony nie był pewien czy część z nich na pewno by jej się spodobała. Benji był znany z tego, ze preferował miejsca o specyfice, która nie trafiała do każdego. Z drugiej strony Ryan nie była osobą, którą utożsamiałby z tymi jednostkami, dla których ładne miejsca to tylko takie gdzie świeci słońce, jest dużo zieleni, a na wietrze unoszą się płatki dzikich kwiatów.
- Możesz mieć rację, sekciarze są dziwnymi ludźmi i jak czasem oglądam te dokumenty o nich, dziękuję sile wyższej, że nigdy taki nie stanął mi na drodze - na przykład ten facet, co założył sobie całe plemię złożone ze swoich córek, z którymi się rozmnażał. To był dopiero chory pojeb. Równie dobrze jakaś sekta mogła sobie wokół wraku założyć swoje mini miasteczko, polować na dzikie zwierzęta albo jeść siebie nawzajem. Nie podzielił się z Ryan tymi myślami, bo były po prostu ohydne.
- I w polu rzepaku! W Carnelian Land są takie, to też możemy odhaczyć, tylko wtedy najlepiej z moją ręką w kadrze, wiesz jak się tak trzymamy, a Ty mnie prowadzisz. Takie to podobno najwyższa klasa - zaakcentował te słowa wysunięciem ręki do góry, tworząc kółeczko kciukiem złączonym z palcem wskazującym. Nie wiem czy w Lorne są pola rzepaku, ale w Australii generalnie są. Sprawdzałam.
- Taaak, a jak kręci Ci się w głowie na karuzeli, to już pozamiatane - co prawda Benji był dość wytrzymały, ale kiedyś z braćmi robili sobie takie podwórkowe testy i pani Brooks była nieco wkurzona, kiedy wrócił z zarzyganymi butami.
- Chodź, może pod liśćmi znajdziemy jeszcze coś, co należało do tamtych pasażerów co się rozbili - pociągnął ją delikatnie w stronę wnętrza, trochę wysuwając się do przodu, w razie gdyby coś miało spaść na nich albo się załamać, to wolał żeby trafiło jego. - Niewykluczone, że po tylu latach nic nie znajdziemy, ale i tak jest super. Zrobię kilka zdjęć - wolną ręką podniósł aparat zawieszony na szyi i przystawił do oka, na razie sprawdzając czy ma ku temu jakiekolwiek możliwości.
Ryan Hillbury