Dorothy Buchanan
: 28 paź 2021, 23:19
Jak na kogoś, kto jest całkowicie przeciwny nadawaniu etykiet, Dottie bardzo szybko dorobiła się własnej. Military brat. Całe dzieciństwo spędziła przenosząc się z jednej bazy do drugiej, w efekcie bardziej niż do miejsc czy ludzi, przywiązując się do swojej rodziny. Tylko oni byli stałą częścią jej życia, wszystko inne zmieniało się prędzej lub później. I choć nie przypuszczała, że to kiedykolwiek może się zmienić, gdy miała dziesięć lat, problemy zdrowotne ojca zmusiły go do zrezygnowania ze służby wojskowej, a rodzina Buchanan przeprowadziła się po raz ostatni. Tym razem nie na terenie Stanów, a do Australii - by zacząć na nowo, z czystą kartą. Wybór padł na rodzinną miejscowość mamy Dorothy czyli na Lorne Bay, gdzie Buchananowie otworzyli swoją restaurację, którą prowadzą do dziś.
Jeśli chodzi o samą Dottie, to za dzieciaka wspinała się po drzewach z chłopakami, a zamiast zabawy lalkami wolała bitwę na kijki i wiecznie wracała do domu umorusana od stóp do głów błotem albo z rozbitymi łokciami czy kolanami. Właściwie, pierwsze lata swojego życia spędziła na przebijaniu własnego rekordu ilości plastrów z superbohaterami. Kiedy już wyrosła z zabaw w wojnę, odkryła, że chłopcy i imprezy interesują ją o wiele bardziej, niż nauka, zaczęło się więc wagarowanie, uciekanie przez okno w sypialni i całowanie się pod trybunami. Ocen wybitnych nie miała nigdy, ale też nigdy nie planowała iść na studia - szybko stwierdziła, że szkoda jej zaciągać kredyt studencki, tylko po to, żeby potem przez połowę życia go spłacać. Łatwo jej nie było, rodzice do tej pory uwielbiają wypominać jej to w czasie świąt, ale prawdę powiedziawszy, Dottie dalej uważa, że to najlepsza decyzja jaką w życiu podjęła.
Po skończeniu liceum łapała się różnych prac - była kelnerką, barmanką, kierowcą tira, sekretarką, striprtizerką, masażystką, nianią, fryzjerką… i możnaby wymieniać jeszcze długo, w końcu w ilości karier przebija ją chyba tylko Barbie. Nie da się ukryć, że pracodawców zmieniała równie często jak facetów (i okazjonalnie kobiety), chociaż w obu przypadkach zaliczyła kilka poważniejszych związków. Ba! Nawet wyszła za mąż! Szkoda tylko, że rozwiodła się o wiele szybciej, niż by chciała. Jeśli zaś chodzi o pracę, to najdłużej związana była z policją - wojskowe wychowanie najwyraźniej zrobiło swoje. Podejścia do służby miała dwa - w Australii, gdzie ostatecznie zrezygnowała w trakcie szkolenia oraz w Nowym Yorku, w którym udało jej się przepracować aż rok.
Nie przyznałaby się do tego nawet na torturach, ale całe jej życie kręci się wokół facetów - gdy jest szczęśliwa, wie o tym cały świat. Planuje wtedy ślub, gromadkę dzieci i całą ich wspólną przyszłość razem, a po każdym kolejnym rozstaniu przychodzi jej zaczynać wszystko nowo. W innym miejscu, z inną pracą, z całkowicie inną historią przed. Dlatego właśnie przeszło miesiąc temu po raz kolejny wróciła do Lorne Bay ze złamanym sercem i niesłabnącym przekonaniem, że ten następnym będzie tym właściwym.
- Jest strasznie kochliwa. To właściwie Ted Mosby w spódnicy, po tygodniu związku potrafi się już śmiertelnie zakochać, choć pewnie gdyby się uparła, to niczym Ted Robin temu jednemu z wyjątkowych byłaby w stanie wyznać miłość już na pierwszej randce.
- Święcie wierzy, że droga do serca prowadzi przez żołądek, więc bardzo szybko nauczyła się gotować i piec. Jej brownie jest już legendarne do tego stopnia, że wszyscy mężczyźni, którzy kiedykolwiek ją kochali (i nie tylko) zgodnie uznaliby, że to za sprawą tego ciasta. Nikt ich nigdy o to nie zapytał, ale true story.
- Uwielbia rozwiązywać krzyżówki i sudoku, to dla niej najlepszy sposób na odstresowanie się.
- Ma skłonność do wpadania w różne życiowe fazy - aktualnie z uporem maniaka każdego ranka ćwiczy jogę na świeżym powietrzu i żywi się jedynie tym co organiczne, wegańskie i najlepiej w formie soku lub koktajlu, ale kiedy tylko w jej życiu pojawi się nowy facet, pewnie na talerzu znowu zagoszczą burgery i pizza. Plus, co to za życie bez czekolady?
- Dużo mówi - NAPRAWDĘ dużo mówi, a ludzi czasem to irytuje.
- Szklanka jest dla niej zawsze w połowie pełna, bo urodziła się niepoprawną optymistką. W każdej sytuacji znajdzie jasną stronę i rzadko kiedy bywa przygnębiona.
- Ma prawo jazdy na wszystkie kategorie, a poza tym jest w trakcie robienia uprawnień pilota.
- To mistrzyni kontrolowanego chaosu - nic w jej życiu czy w otoczeniu nie znajduje się na swoim miejscu, a jakoś świetnie się w tym odnajduje.
- Posiada dwa obywatelstwa - australijskie po mamie i amerykańskie po ojcu.
- Większość pieniędzy wydaje na… kostiumy. Ma bzika na punkcie cosplaya i nie przegapi żadnej okazji, aby w coś się przebrać.
- Przeraźliwie boi się pająków, nawet nie wejdzie do pomieszczenia jeśli jakiś się w nim znajduje.
- Ogląda zdecydowanie zbyt wiele sitcomów, romcomów i marvela.
Jeśli chodzi o samą Dottie, to za dzieciaka wspinała się po drzewach z chłopakami, a zamiast zabawy lalkami wolała bitwę na kijki i wiecznie wracała do domu umorusana od stóp do głów błotem albo z rozbitymi łokciami czy kolanami. Właściwie, pierwsze lata swojego życia spędziła na przebijaniu własnego rekordu ilości plastrów z superbohaterami. Kiedy już wyrosła z zabaw w wojnę, odkryła, że chłopcy i imprezy interesują ją o wiele bardziej, niż nauka, zaczęło się więc wagarowanie, uciekanie przez okno w sypialni i całowanie się pod trybunami. Ocen wybitnych nie miała nigdy, ale też nigdy nie planowała iść na studia - szybko stwierdziła, że szkoda jej zaciągać kredyt studencki, tylko po to, żeby potem przez połowę życia go spłacać. Łatwo jej nie było, rodzice do tej pory uwielbiają wypominać jej to w czasie świąt, ale prawdę powiedziawszy, Dottie dalej uważa, że to najlepsza decyzja jaką w życiu podjęła.
Po skończeniu liceum łapała się różnych prac - była kelnerką, barmanką, kierowcą tira, sekretarką, striprtizerką, masażystką, nianią, fryzjerką… i możnaby wymieniać jeszcze długo, w końcu w ilości karier przebija ją chyba tylko Barbie. Nie da się ukryć, że pracodawców zmieniała równie często jak facetów (i okazjonalnie kobiety), chociaż w obu przypadkach zaliczyła kilka poważniejszych związków. Ba! Nawet wyszła za mąż! Szkoda tylko, że rozwiodła się o wiele szybciej, niż by chciała. Jeśli zaś chodzi o pracę, to najdłużej związana była z policją - wojskowe wychowanie najwyraźniej zrobiło swoje. Podejścia do służby miała dwa - w Australii, gdzie ostatecznie zrezygnowała w trakcie szkolenia oraz w Nowym Yorku, w którym udało jej się przepracować aż rok.
Nie przyznałaby się do tego nawet na torturach, ale całe jej życie kręci się wokół facetów - gdy jest szczęśliwa, wie o tym cały świat. Planuje wtedy ślub, gromadkę dzieci i całą ich wspólną przyszłość razem, a po każdym kolejnym rozstaniu przychodzi jej zaczynać wszystko nowo. W innym miejscu, z inną pracą, z całkowicie inną historią przed. Dlatego właśnie przeszło miesiąc temu po raz kolejny wróciła do Lorne Bay ze złamanym sercem i niesłabnącym przekonaniem, że ten następnym będzie tym właściwym.
- Jest strasznie kochliwa. To właściwie Ted Mosby w spódnicy, po tygodniu związku potrafi się już śmiertelnie zakochać, choć pewnie gdyby się uparła, to niczym Ted Robin temu jednemu z wyjątkowych byłaby w stanie wyznać miłość już na pierwszej randce.
- Święcie wierzy, że droga do serca prowadzi przez żołądek, więc bardzo szybko nauczyła się gotować i piec. Jej brownie jest już legendarne do tego stopnia, że wszyscy mężczyźni, którzy kiedykolwiek ją kochali (i nie tylko) zgodnie uznaliby, że to za sprawą tego ciasta. Nikt ich nigdy o to nie zapytał, ale true story.
- Uwielbia rozwiązywać krzyżówki i sudoku, to dla niej najlepszy sposób na odstresowanie się.
- Ma skłonność do wpadania w różne życiowe fazy - aktualnie z uporem maniaka każdego ranka ćwiczy jogę na świeżym powietrzu i żywi się jedynie tym co organiczne, wegańskie i najlepiej w formie soku lub koktajlu, ale kiedy tylko w jej życiu pojawi się nowy facet, pewnie na talerzu znowu zagoszczą burgery i pizza. Plus, co to za życie bez czekolady?
- Dużo mówi - NAPRAWDĘ dużo mówi, a ludzi czasem to irytuje.
- Szklanka jest dla niej zawsze w połowie pełna, bo urodziła się niepoprawną optymistką. W każdej sytuacji znajdzie jasną stronę i rzadko kiedy bywa przygnębiona.
- Ma prawo jazdy na wszystkie kategorie, a poza tym jest w trakcie robienia uprawnień pilota.
- To mistrzyni kontrolowanego chaosu - nic w jej życiu czy w otoczeniu nie znajduje się na swoim miejscu, a jakoś świetnie się w tym odnajduje.
- Posiada dwa obywatelstwa - australijskie po mamie i amerykańskie po ojcu.
- Większość pieniędzy wydaje na… kostiumy. Ma bzika na punkcie cosplaya i nie przegapi żadnej okazji, aby w coś się przebrać.
- Przeraźliwie boi się pająków, nawet nie wejdzie do pomieszczenia jeśli jakiś się w nim znajduje.
- Ogląda zdecydowanie zbyt wiele sitcomów, romcomów i marvela.
Środek transportu
Mogłaby jeździć wszystkim (nawet ciężarówką!), ale nie jeździ niczym bo jej nie stać na samochód. Najczęściej korzysta z taksówek albo męczy tak długo, aż ktoś ją podwiezie.
Związek ze społecznością Aborygenów
Niewiele wie na ich temat, ale całkowicie akceptuje. Sama nie jest w żaden sposób z nimi związana.
Najczęściej spotkasz mnie w:
Wszędzie jej pełno, więc trudno zgadnąć co akurat wpadnie jej do głowy.
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodziców albo rodzeństwo.
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Wstępnie podziękuję, ale jak zmienię zdanie to z pewnością się zgłoszę.
Mogłaby jeździć wszystkim (nawet ciężarówką!), ale nie jeździ niczym bo jej nie stać na samochód. Najczęściej korzysta z taksówek albo męczy tak długo, aż ktoś ją podwiezie.
Związek ze społecznością Aborygenów
Niewiele wie na ich temat, ale całkowicie akceptuje. Sama nie jest w żaden sposób z nimi związana.
Najczęściej spotkasz mnie w:
Wszędzie jej pełno, więc trudno zgadnąć co akurat wpadnie jej do głowy.
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodziców albo rodzeństwo.
Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Wstępnie podziękuję, ale jak zmienię zdanie to z pewnością się zgłoszę.
Dorothy "Dottie" Buchanan
Elizabeth Lail