sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra aż sama na chwilę rozchyliła usta, być może chcąc coś powiedzieć, ale widząc ten atak wesołości u Chandry, jej również udzielił się podobny nastrój. Być może miały z tym coś wspólnego wypite procenty, chociaż akurat Lyra miała raczej dość mocną głowę i nie tak szybko osiągała stan upojenia alkoholowego.
Czyli to nie był żaden Christian Bale? – zapytała gdzieś pomiędzy jednym a drugim wybuchem śmiechu i wykrzywiła usta w podkówkę, hołdując teorii, że ładnym ludziom jakoś łatwiej i więcej się wybacza. Poza tym w głowie Lyry to nie podlegało dyskusji, że tak Batman to Bale. Inni mogli się przy nim schować.
Jest duża szansa, że tak! – odpowiedziała natychmiast, wyraźnie zachęcona miną Ginsberg. Nie było to przecież tak do końca kłamstwo, a przynajmniej nie w pełni świadome. Zgoda, może nie robił tego przy niej, ale czy to oznaczało, że nie robił tego przy nikim innym? Przecież nie wiedziała.
Kurczę, Lyra naprawdę czuła się jak bohaterka jakiegoś filmu z kryminalną zagadką w tle. Oczywiście, w ich przypadku bardziej to przypominało komedię kryminalną niż jakikolwiek inny – poważny – gatunek, ale i tak było super! Pewnie dlatego, że jeszcze nie docierał do Lyry cały absurd sytuacji, a nastrój halloweenowy świetnie podsycał ich wyobrażenia na temat tych wydarzeń.
No pewnie, mnóstwo razy – skłamała, chyba też po to, żeby dodać sobie animuszu. – Wiesz, ile razy gubiłam klucze? – No cóż, te konkretne słowa były akurat prawdą. Nawet jakiś czas temu wracała z imprezy i zorientowała się, że gdzieś posiała klucze, więc wpakowała się bratu do mieszkania. Rano tak czy inaczej musiała jakoś dostać się do siebie, ale wezwała ślusarza.
I kiedy tak dłubała spinką w zamku, raz w jedną, raz w drugą, dotarły do niej słowa Chandry oraz to, że gdzieś przed oczami miga jej światło.
Co? Jak? – To ile one już filmów obejrzały? Cała noc im zleciała, a Lyra jeszcze nie otworzyła tych przeklętych drzwi?! I aż z tego zaskoczenia, pomieszanego z oburzeniem, wyprostowała się, odwracając w stronę przyjaciółki. I właśnie wtedy w stronę jej oczu poleciał snop światła, aż się Lyra cofnęła gwałtownie, opierając o drzwi. Pech chciał, że w tym momencie ktoś je otworzył, więc wpadła z impetem do środka, a osoba, która stała wewnątrz złapała ją pod pachy. Uniosła głowę, patrząc w całkiem przystojne oblicze faceta bez koszulki. I jak podpowiadały jej inne części własnego ciała, chyba nie tylko koszulki mu brakowało…
Chandra, wiej! – krzyknęła, bynajmniej nie z dobroci serca i pragnienia poświęcenia. W jej stanie ucieczka była trudniejsza, w dodatku typ wciąż ją trzymał, ale może Ginsberg sprowadzi pomoc?

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
- Nieeee. To nie Bale. Ale był równie urodziwy, temu nie mogę zaprzeczyć. Już nawet nie pamiętam jak on miał na imię. Wyparłam to - stwierdziła Chandra, wciąż jeszcze wesolutka, co prędzej czy później musiało skończyć się czkawką. Na szczęście szybko się jej pozbyła nabierając powietrze i przytrzymując je w rozdętych policzkach. Była to nie lada sztuka, zwłaszcza, że wciąż chciało się jej śmiać, choć nie umiałaby teraz wskazać co konkretnie tak ją bawiło…
Dobrze, że - jak przystało na początkującą, ale zawsze aktorkę - Ginsberg w porę umiała się opanować i to nie śmiech mógł sprawić, że ich tajne śledztwo zakończy się fiaskiem. Wyjątkowo Amerykanka starała się trzymać buzię na kłódkę… w momentach, gdy Lyra o nic jej nie pytała, ani nie sugerowała czegoś, co rozbujałoby wyobraźnię Chandry.
- Jaaaaa, ale ekstra! - przyznała z podziwem, wierząc w umiejętności Raynott, które z perspektywy Ginsberg-dwie-lewe-ręce były na miarę supermocy! - A zmieniałaś po tym zamki, czy całe Lorne Bay może ci wbić na chatę? - dopytała ze szczyptą złośliwości, bo w morzu absurdalnych myśli dryfowała też jakaś całkiem rozsądna, która zaczęła zastanawiać Amerykankę, która nawet z kluczami nie miała problemu, bo w większości miejsc miała albo kody dostępu, albo karty magnetyczne, które zastępowały brzęczące w kieszeniach żelastwo.
To był moment, pewnie podobny do jednego z błysków latarki, gdy nagle przed Lyrą zaczęła lecieć do przodu, nadziewając się na barierę z męskiego ciała. Całkiem żywego ciała, co zdążyła jeszcze zauważyć Chandra, nim wydarła się wniebogłosy!
- AAAAA! - pisnęła Ginsberg, odruchowo chcąc się wycofać, ale gdy dotknęła zimnej barierki, to podskoczyła, dodając następne A do i tak mocno przez nią przeciągniętej samogłoski. - Jezu Chryste! Kręcą tu horro-porno! - wykrzytusiła, patrząc na mężczyznę, z czym nieszczególnie się kryła. - Zostaw moją przyjaciółkę! Jak chcesz, to… to… weź mnie! - powiedziała, gotowa się poświęcić dla takiej muskulatury. I o ile mądrym pomysłem byłoby wzięcie nóg za pas, o tyle było to w tej chwili niewykonalne. Chandra bowiem, cofając się, zahaczyła nogawką pasiastego kombinezonu o coś, co teraz nie chciało puścić jej nogi. Było jednak na tyle ciemno, że nie mogła ocenić, czy była to naderwana siatka druciana zabezpieczająca balkon, czy może inne szpony zombie, mające wielką ochotę nie tylko zająć się jej łydką, ale przede wszystkim mózgiem.
- Dzwonię po pomoc! - zdecydowała, jednak kiedy sięgnęła po komórkę Lyry, kapnęła się, że ta jest zablokowana. - Cholera! Czemu to nie działa?! - mruknęła z oburzeniem, obracając telefon na wszystkie strony. - Musisz mi dać palec - powiedziała konspiracyjnym szeptem do przyjaciółki, która możliwe, że już jej nie słyszała, dogorywając w męskich ramionach.

Lyra Raynott
chandra ginsberg
◠‿◠
sprzedawczyni — sportspower lorne bay
22 yo — 171 cm
Awatar użytkownika
about
Rzuciła studia z dietetyki, jej kariera gimnastyczki skończyła się po wypadku, więc póki co pracuje w sklepie sportowym, robi sporo głupot i została dziewczyną Rydera.
Lyra poczuła się dumna jak paw, kiedy Chandra tak mocno wyraziła entuzjazm na temat jej nieumiejętności, nieważne, że przecież nie miała żadnego pojęcia o tym, co robiła. Napędzana adrenaliną, głupimi pomysłami oraz alkoholem, wydawało jej się, że obejrzała wystarczająco dużo szpiegowskich filmów, by doskonale sobie poradzić z zadaniem otworzenia tych drzwi. I wyraźnie zmarkotniała, słysząc kolejne słowa przyjaciółki.
Jak ktoś nieodpowiedni spróbuje wbić to mnie popamięta. Dostanie gipsem między nogi i mu się odechce świrowania – rzuciła buńczucznie, jakoś nie biorąc pod uwagę, że po pierwsze nie każdy złodziejaszek musi być facetem, na którego może i taki atak by podziałał, a po drugie, że mogłaby trafić na kogoś, kto bez większego problemu by sobie z nią poradził, nawet jeśli to ona był zaopatrzona w gips.
Takiego zwrotu akcji mimo wszystko Lyra się nie spodziewała. Sama nie miała aktualnie zbyt dużego pola manewru, przytrzymywana przez gołego typa, spoglądała z szeroko otwartymi na krzyczącą Chandrę i zastanawiała się, czy przypadkiem w tym alkoholu, którym tak się raczyły, nie było jakichś dziwnych substancji. Bo nic innego nie tłumaczyło całej tej dziwnej sytuacji. Usłyszała i poczuła śmiech, który wprawił w ruch mięśnie przytrzymującego ją mężczyzny.
Spokojnie, dziewczyny. Nikt tu nie kręci horroru, a co do porno... – Lyra nie wiedziała, jak gość puszcza oko w stronę Chandry, wyraźnie rozbawiony tym wszystkim. Kiedy Chandra kazała jej dać palec, Lyra się zawahała. Na migi i bezgłośnie poruszając ustami próbowała dać jej znać, by jeszcze chwilę poczekały na rozwój wydarzeń. Tym bardziej, że mężczyzna postawił ją na nogi, więc gdy odwróciła się, by zerknąć na niego, jej wzrok zjechał trochę za nisko.
Wiesz co, może niepotrzebna ta policja, chyba nikt nam tu krzywdy nie zrobi – mruknęła w zamyśleniu do Chandry, przesuwając spojrzenie na twarz rozmówcy.
Dokładnie tak. To co, macie ochotę dołączyć do imprezy? Tylko... musiałybyście zrzucić z siebie co nieco, tu obowiązuje pewien dress code – dodał, patrząc na nie z wyraźnym rozbawieniem.

Chandra Ginsberg
lyra raynott
Ola
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra z aprobatą pokiwała głową, niepokojąco szeroko się przy tym uśmiechając. To pewnie przez te rozmowy o superbohaterskich pelerynkach, działania Lyry Ginsberg dodatkowo postrzegała jakby nagle przyjaciółka zyskała nadzwyczajne moce i teraz była w stanie powalić nawet przerośniętego Hulka, jeśliby tylko wycelowała w jego krocze.
- A myślisz, że babeczkę podobnie zaboli? Tak w razie czego, gdyby się okazało, że jednak nasz zabójca nie ma jaj - zaczęła rozkminiać, nie mając doświadczeń z tego typu obrażeń. W tej kwestii pewnie też Raynott byłaby jej autorytetem, bo patrząc na to, że z niejednej kolejki już spadła, to może i zaliczyła inne bolesne wspomnienia. - Chociaż my chyba jesteśmy bardziej… - Chandra zmarszczyła czoło, bo nie wiedziała jak ubrać w słowa swoją myśl. - Wewnętrzne - dokończyła w końcu, niezbyt zadowolona z tego określenia, bowiem od razu za tym słowem szły obrazy szerokopojętych flaków, wywołując niezbyt przyjemne uczucie w żołądku Amerykanki. O ile oglądanie krwawych scen w zaciszu choćby i Lyrowego mieszkania było spoko, tak wyobrażanie sobie podobnych obrazów, gdy były na tropie mordercy babuleńki już tak cool nie było.
Całe szczęście, że szybko wagoniki myśli Chandry zmieniły tor, gdy obserwowała golasa ściskającego jej przyjaciółkę. Nie dało się ukryć, że trochę ją ten widok przerażał, ale z drugiej strony na tyle fascynował, że właściwie nie wiedziała, czy był sens się drzeć dalej, skoro jak widać krzywda się nikomu nie działa. Dodatkowo Lyra kazała jej się wstrzymać z akcją wzywania pomocy, więc może wypadało jej zaufać? W końcu kto, jak kto, ale Raynott najlepiej - w mniemaniu Ginsberg - znała Australijczyków, bo przecież była ulepiona z tej samej gliny!
- Do imprezy? To jest was… Macie tego więcej? - zapytała Chadra, próbując łypnąć gdzieś w głąb mieszkania nowego bezwstydnego znajomego. I o ile sama może i dałaby ponieść się ciekawości, o tyle Lyra…
Odchrząknęła, kręcąc przy tym przecząco głową.
- Ona nie może. Ma gips. I ma… yyy… ten tego no… - urwała, bo już była gotowa wykrzytusić z siebie to przeklęte imię: Ryder, ale w porę jej szare komórki podsunęły inną męską postać, której co prawda na ten moment nie umiała sobie zwizualizować, ale już chociażby wiedziała o jego istnieniu. - Brata. Ona ma brata! - rzuciła, jakby posiadanie rodzeństwa było największą przeszkodą w dobrej zabawie. - Idziemy, Lyra. Ale ty… możesz nam dać numer telefonu - zarządziła, wskazując palcem na mężczyznę. Jakoś nieporadnie spróbowała odebrać od niego przyjaciółkę, którą wkrótce zaciągnęła do mieszkania. Ta akcja tak ją wykończyła, że najchętniej by padła od razu spać, gdyby nie pukanie do drzwi, które rozległo się dwie minuty po tym, jak wróciły.
- To pewnie Pan Porno - stwierdziła Ginsberg, która ostatkiem sił dowlekła się do drzwi.
Krzyk, który wyrwał się z jej piersi, był o kilka tonów wyższy od tego, który prezentowała chwilę temu. Bynajmniej nie był on tym razem spowodowany kolejnym spotkaniem z negliżem. Było zdecydowanie gorzej!!!
- No właśnie o tym chciałam powiedzieć. Ciszej, dziewczęta. Ciszej. Niektórzy tu próbują spać - odezwała się staruszka, która musiała wyjść z mieszkania po sąsiedzku, bowiem drzwi wciąż były lekko uchylone, a w przedpokoju paliło się światło.
Chandra, blada jak ściana, jedynie co zrobiła, to bezceremonialnie zatrzasnęła drzwi przed nosem kobiety, która wcale nie wyglądała na martwą.
- Lyra… Ona zmartwychwstała! Więcej nie pijemy! - oświadczyła uroczyście Amerykanka, od razu biegnąc do łazienki, by podjąć pierwszą próbę pozbycia się z organizmu alkoholu, który jeszcze nie zdążył z niej wyparować.

Lyra Raynott

// koniec :hell:
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ
cron