Let's talk, or...
: 27 paź 2021, 22:27
Po wyczerpaniu pytań o studia, czas wolny i inne kwestie życia lekarza przyszła pora na znacznie luźniejsze rozmowy o wszystkim i o niczym. Upłynęła na nich bardzo przyzwoita godzinka. No, niespełna godzinka. Ot, typowe rozmowy dwojga równolatków, którzy jeszcze parę godzin wcześniej byli dwójką nieznajomych. Nic drażliwego, nic kontrowersyjnego. Oboje społecznie lub zawodowo uzyskali umiejętność nie dotykania tematów drażliwych.
Był lekko zaskoczony adresem. Numer 16 nie wskazywał na parter, w dodatku apartamentowce nie były typowym miejscem na klinikę. W końcu chirurg, nawet plastyczny potrzebował znacznie bardziej rozbudowanej infrastruktury niż np. stomatolog, któremu w zupełności wystarczy większy pokój w domku jednorodzinnym.
Ale cóż to, pani doktor nie była raczej seryjnym mordercą czyhającym na życie starzejącego się dziennikarza. Alex założył koszulę z naturalnego materiału - przewiewną i "w sam raz" na ciepłą, australijską wiosnę. Gdyby włożył słomkowy kapelusz wyglądałby jak stereotypowy grecki sadownik, wręczający blondwłosej turystce soczystą pomarańczę. Jeansy, tym razem od Levis'a trochę ratowały sprawę i "unowocześniały" jego wygląd. Na tę niewielką eskapadę wybrał Jeepa - znacznie wygodniejszego jeśli chodziło o pozycję za kierownicą. Zaparkował na miejscach dla gości i zadzwonił videodomofonem. Nie miał ze sobą niczego co wskazywałoby, że wybiera się do niej jako gość... albo, że przyszedł na randkę. Żadnego wina, kwiatów, drobiazgu, przekąsek. Tylko jacyś pradawni bogowie zadecydowali, że było to ostatnie jego spotkanie zaplanowane tego dnia.
Losy mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby powiedział "mam kwadrans".
Gdy jego palec odłączył się od przycisku, Alex uśmiechnął się w kierunku kamery.
Cześć! Przywitał się krótko i podniósł prawą rękę w geście powitania. Zupełnie jak nastolatek witający się ze swoją dziewczyną, która spostrzegła go przez okno. Z tą różnicą, że nastolatkami byli dwie dekady temu a okno było cyfrowe.
Sara Smith
Był lekko zaskoczony adresem. Numer 16 nie wskazywał na parter, w dodatku apartamentowce nie były typowym miejscem na klinikę. W końcu chirurg, nawet plastyczny potrzebował znacznie bardziej rozbudowanej infrastruktury niż np. stomatolog, któremu w zupełności wystarczy większy pokój w domku jednorodzinnym.
Ale cóż to, pani doktor nie była raczej seryjnym mordercą czyhającym na życie starzejącego się dziennikarza. Alex założył koszulę z naturalnego materiału - przewiewną i "w sam raz" na ciepłą, australijską wiosnę. Gdyby włożył słomkowy kapelusz wyglądałby jak stereotypowy grecki sadownik, wręczający blondwłosej turystce soczystą pomarańczę. Jeansy, tym razem od Levis'a trochę ratowały sprawę i "unowocześniały" jego wygląd. Na tę niewielką eskapadę wybrał Jeepa - znacznie wygodniejszego jeśli chodziło o pozycję za kierownicą. Zaparkował na miejscach dla gości i zadzwonił videodomofonem. Nie miał ze sobą niczego co wskazywałoby, że wybiera się do niej jako gość... albo, że przyszedł na randkę. Żadnego wina, kwiatów, drobiazgu, przekąsek. Tylko jacyś pradawni bogowie zadecydowali, że było to ostatnie jego spotkanie zaplanowane tego dnia.
Losy mogłyby potoczyć się inaczej, gdyby powiedział "mam kwadrans".
Gdy jego palec odłączył się od przycisku, Alex uśmiechnął się w kierunku kamery.
Cześć! Przywitał się krótko i podniósł prawą rękę w geście powitania. Zupełnie jak nastolatek witający się ze swoją dziewczyną, która spostrzegła go przez okno. Z tą różnicą, że nastolatkami byli dwie dekady temu a okno było cyfrowe.
Sara Smith