#5
: 27 paź 2021, 13:39
Zauważył ją, gdy przechodziła przez pasy na głównym rondzie. On sam czekał na rogu, aż sygnalizacja świetlna pokaże mu zielonego ludzika z wyciągniętą ręką znaczącą, że przejście jest wolne dla pieszych. W międzyczasie jednak obserwował Ronnie, która pędziła przed siebie. Czy miał ochotę ją dogonić? Tego nie wiedział, ale zmierzała w tym samym kierunku co Neil i gdy tylko czerwony krzyżyk zmienił się w dziwne wyglądające ufo skierował kroki wzdłuż tej samej drogi. Czuł się przez chwilę jak stalker, który śledzi ofiarę tuż przed atakiem. Tylko, że Neil nie miał złych zamiarów, on tak naprawdę nie wiedział co ma z tym faktem począć.
Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Potańcówka w liceum na którą Paxton wcale nie miał ochoty iść. Był w pierwszej klasie, Ronnie w drugiej. Stała przy wyjściu, a on siedział na ławce. Wyglądał w jej kierunku już od jakiegoś czasu, ale strach i nerwy nie pozwoliły mu zagadać. Dopiero kiedy muzyka zagrała coś szybszego i głośnego podszedł do niej z uśmiechem na ustach i poprosił do tańca. Zgodziła się i od tamtego czasu ich przyjaźń kwitła. Przyjaźń.. Chyba tylko Neil mógł być na tyle głupi żeby źle odczytać znaki wysyłane przez inną osobę. Czy czuł coś do niej? Tak. I chyba nadal te uczucia żywił, ale teraz przeplatały się one z małą niechęcią. Nie nienawidził Ronnie. To wszystko była jego wina, mógł przecież z nią porozmawiać jak normalny człowiek, ale on wolał dopowiedzieć swoje i zerwać kontakt bez powodu. Chociaż teraz już sam nie miał pojęcia kto odezwał się jako ostatni.
Minęła dekada. Całe dziesięć lat. Neil uważał, że się zmienił tylko ciężko mu było stwierdzić czy na lepsze czy na gorsze. Chciał być dobrym człowiekiem, takim który nie wpada w kłopoty każdego wieczoru i będzie mógł zapomnieć o Sydney. Tyle, że Paxton miał dobrą pamięć i ciężko mu było z niej wyrzucić Ronnie. Jeszcze kilka lat temu wspominał ją każdej nocy. Był nią zauroczony.
Z zamyślenia wyrwała go jakaś staruszka, która prychnęła na niego w momencie kiedy musiał przyspieszyć kroku i lekko staranować ludzi przed sobą. Nie mógł zgubić panny Weasley. Bo chyba nadal była panną.. Chyba. Czyżby przepływała przez niego zazdrość? Może minimalna. Chciał ponownie spojrzeć jej w oczy, zobaczyć jak się uśmiecha, wypić z nią kawę. I skoro o kawie mowa to musiał zahamować, bo Ronnie właśnie wchodziła do najlepszego sklepu w mieście dla ludzi uzależnionych od kofeiny. Dziwne, że takowy sklep mieścił się w środku supermarketu. Neil miał już plan.
W momencie kiedy kobieta z tego sklepiku wychodziła, on udawał, że wchodzi. Zrobił to na tyle nieumiejętnie, że wręcz ją przewrócił na schodach w ostatniej chwili łapiąc za dłoń.
- Ronnie! - Krzyknął z udawanym zaskoczeniem. - Nic się nie zmieniłaś. - Powiedział jakby od niechcenia, ale prawda była zgoła inna. Serce szybciej mu zabiło, a ona - owszem - zmieniła się w jeszcze większą piękność. - Przepraszam. Musiałem jak zwykle potknąć się o własne nogi. Co u Ciebie? - Spytał pomagając jej wstać i pozbierać zakupy, które w momencie upadku wypadły na chodnik. Jak na byłego policjanta i szemranego typa to jego umiejętności detektywistyczne przy Ronnie przestawały istnieć.
Ronnie Weasley
Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Potańcówka w liceum na którą Paxton wcale nie miał ochoty iść. Był w pierwszej klasie, Ronnie w drugiej. Stała przy wyjściu, a on siedział na ławce. Wyglądał w jej kierunku już od jakiegoś czasu, ale strach i nerwy nie pozwoliły mu zagadać. Dopiero kiedy muzyka zagrała coś szybszego i głośnego podszedł do niej z uśmiechem na ustach i poprosił do tańca. Zgodziła się i od tamtego czasu ich przyjaźń kwitła. Przyjaźń.. Chyba tylko Neil mógł być na tyle głupi żeby źle odczytać znaki wysyłane przez inną osobę. Czy czuł coś do niej? Tak. I chyba nadal te uczucia żywił, ale teraz przeplatały się one z małą niechęcią. Nie nienawidził Ronnie. To wszystko była jego wina, mógł przecież z nią porozmawiać jak normalny człowiek, ale on wolał dopowiedzieć swoje i zerwać kontakt bez powodu. Chociaż teraz już sam nie miał pojęcia kto odezwał się jako ostatni.
Minęła dekada. Całe dziesięć lat. Neil uważał, że się zmienił tylko ciężko mu było stwierdzić czy na lepsze czy na gorsze. Chciał być dobrym człowiekiem, takim który nie wpada w kłopoty każdego wieczoru i będzie mógł zapomnieć o Sydney. Tyle, że Paxton miał dobrą pamięć i ciężko mu było z niej wyrzucić Ronnie. Jeszcze kilka lat temu wspominał ją każdej nocy. Był nią zauroczony.
Z zamyślenia wyrwała go jakaś staruszka, która prychnęła na niego w momencie kiedy musiał przyspieszyć kroku i lekko staranować ludzi przed sobą. Nie mógł zgubić panny Weasley. Bo chyba nadal była panną.. Chyba. Czyżby przepływała przez niego zazdrość? Może minimalna. Chciał ponownie spojrzeć jej w oczy, zobaczyć jak się uśmiecha, wypić z nią kawę. I skoro o kawie mowa to musiał zahamować, bo Ronnie właśnie wchodziła do najlepszego sklepu w mieście dla ludzi uzależnionych od kofeiny. Dziwne, że takowy sklep mieścił się w środku supermarketu. Neil miał już plan.
W momencie kiedy kobieta z tego sklepiku wychodziła, on udawał, że wchodzi. Zrobił to na tyle nieumiejętnie, że wręcz ją przewrócił na schodach w ostatniej chwili łapiąc za dłoń.
- Ronnie! - Krzyknął z udawanym zaskoczeniem. - Nic się nie zmieniłaś. - Powiedział jakby od niechcenia, ale prawda była zgoła inna. Serce szybciej mu zabiło, a ona - owszem - zmieniła się w jeszcze większą piękność. - Przepraszam. Musiałem jak zwykle potknąć się o własne nogi. Co u Ciebie? - Spytał pomagając jej wstać i pozbierać zakupy, które w momencie upadku wypadły na chodnik. Jak na byłego policjanta i szemranego typa to jego umiejętności detektywistyczne przy Ronnie przestawały istnieć.
Ronnie Weasley