Ale właśnie ta pomoc dużo tutaj robiła. Neva, choć starała się uchodzić za silną i niezależną kobietę, wcale nie była z tym wszystkim sama. Jasne, wyprowadziła się do własnego mieszkania i starała się korzystać z pomocy najbliższych tak rzadko, jak było było możliwe, ale to wcale nie oznaczało, że nie robiła tego w ogóle. Nie, jej siostra całkiem często zajmowała się młodym, kiedy Ebenhart potrzebowała gdzieś wyskoczyć, a gdyby nie babcia, Neva prawdopodobnie nigdy nie nauczyłaby się opieki nad noworodkiem. Spanikowałaby, przeświadczona o tym, że zupełnie się do tego nie nadaje, co najwyraźniej mijało się z prawdą, skoro ostatecznie stanęła na wysokości zadania. Wymagało to od niej wyłącznie wprawy i nabrania doświadczenia, co udało jej się dzięki najbliższym. Teraz zdecydowanie mogła powiedzieć, że była dla Lindsaya dobrą mamą, choć to wcale nie oznaczało, że po drodze nie popełniła kilku błędów. Oczywiście, że to zrobiła, ale nauczyła się ich sobie nie wyrzucać, bo wszystko to doprowadziło ją do punktu, w którym znajdowała się obecnie, a tu naprawdę była szczęśliwa. Jej syn chyba również.
Zaśmiała się pod nosem, słysząc jej komentarz, a później już skupiła się na rzeczach bardziej ją interesujących. Jak wspominałam, Neva naprawdę potrzebowała rozrywki, co uświadomił jej ostatni wypad z Elvisem. Musiała na nowo otworzyć się na ludzi, a przede wszystkim na mężczyzn, bo odkąd została mamą, nie próbowała nawet myśleć o żadnych randkach. A to był z jej strony błąd, ponieważ młodsza się nie stawała, a sama też nie chciała zostać, tylko… ciężko było jakoś tak na nowo wrócić do gry.
- W takim razie musisz powiedzieć mi, kiedy będziesz miała wolne i nie będziesz musiała na drugi dzień iść do pracy, bo nie chcę w trakcie którejś kolejki usłyszeć, że ty już odpadasz, bo czeka na ciebie praca - oznajmiła, a w ramach podkreślenia swoich słów wycelowała w nią nawet palcem.
- Zadzwonię wtedy do Rorey i upewnię się, że i jej ten termin pasuje. I do Ruby, żeby zajęła się młodym - zastanowiła się głośno, a później sięgnęła po kawę. Nie ulega wątpliwości, że odkąd była mamą, takie wyjścia kosztowały ją znacznie więcej organizacji, więc może właśnie dlatego wcześniej z nich rezygnowała? W większości przypadków i tak powstrzymywała się od zabawy, co oznaczało, że poruszała niebo i ziemię na darmo.
- Mieszka niedaleko, to w zasadzie córka moich dalszych sąsiadów. Dziewczyna chce sobie dorobić, a mnie przyda się ktoś, kto czasem zajmie się młodym. Wydaje się rozsądna - wyjaśniła, bo przecież nie zostawiłaby swojego dziecka z kimś, kto nie wydawał się do tego odpowiedni. Była przecież strasznie nadopiekuńcza, musiała mieć pewność, że nic się nie stanie.
autumn goldsworthy