: 01 lis 2021, 22:35
Gdyby jej zasugerował, że miała jakiekolwiek prawo głosu w jego firmie – zaśmiałaby się tylko i kazała mu się popukać w czoło. To była jego firma. Ona go tylko do tego pchnęła i pomogła jak umiała – a że nie umiała inaczej jak finansowo i emocjonalnie? To na tym stanęło, po prostu. Kochała go jak wariatka i zrobiłaby dla niego wszystko. I przy okazji bardzo, bardzo, baaardzo mocno w niego wierzyła, więc po prostu chciała, żeby się rozwijał. We własnej firmie. Jego. Nie ich. I jeśli spinał mu się budżet – to bardzo dobrze! Ona po prostu chciała znowu pomóc rozwinąć mu to miejsce.
- Rozumiem… – rzuciła wolno, ale naprawdę rozumiała, co miał na myśli. Podniosła dłonie w obronnym geście, bo nic więcej nie zamierzała mówić. Sam wiedział, co jest dla niego – a właściwie dla nich, dla niego i dla Lily najlepsze – Jakkolwiek tego nie ogarniesz… wiem, że będzie dobrze, Sky. Ufam ci. – zostawiała z nim córkę, więc nie miał lepszego na to dowodu. Sięgnęła do jego policzka i na rozchmurzenie męża złożyła na nim lekki pocałunek. Pocałunek, który wyrażał nie mniej, nie więcej jak kocham cię. Coś, co już doskonale wiedział.
A co do świąt… ściągnęła mocniej brwi i naturalnie spoważniała, gdy mu się przyglądała. Bo to logiczne, że to, co jej mówił… tylko ją zdenerwowało. Zirytowało. Tak działali na nią jego rodzice i dlatego tak bała się przyjazdu pani Weston.
- Gdzie znikałeś? Co wtedy robiłeś? – pomijając fakt, że było to cholernie niesprawiedliwe, że musiał dla własnego zdrowia psychicznego spędzać święta poza domem. Był dzieciakiem… to nie powinno tak wyglądać. Bo oczywiście, że ona miała normalne święta. Właściwie poczuła się z tego powodu teraz trochę winna – że zawsze miała normalne rodzinne święta, a teraz proponowała mu jakieś głupie wakacje – Tak… kocham święta. – przyznała – I przepraszam, że wymyśliłam te głupie wakacje. – przyznała, lekko się krzywiąc i upijając spory łyk alkoholu – Nigdzie nie pojedziemy. Spędzimy święta w domu i będą dokładnie takie jak być powinny. Nasze. Obiecuję, daję ci moje słowo Weston, że to będą najlepsze święta w twoim życiu… stanę na głowie, żeby tak się stało. Nie będziesz chciał od nas uciekać. – wiedziała, że i tak by nie chciał, ale sens był jasny. Skoro rodzinne kolacje w jego domu były tak traumatyczne, że wolał uciekać – ta ani w jednym stopniu nie będzie jej przypominać – Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. – zapewniła i już teraz zaczęła myśleć nad prezentem dla niego. Bo może prezenty nie były najważniejsze, ale i tak chciała, żeby był idealny. Skoro to miały być ich pierwsze wspólne święta to musiały być idealne pod każdym względem.
Skyler Weston
- Rozumiem… – rzuciła wolno, ale naprawdę rozumiała, co miał na myśli. Podniosła dłonie w obronnym geście, bo nic więcej nie zamierzała mówić. Sam wiedział, co jest dla niego – a właściwie dla nich, dla niego i dla Lily najlepsze – Jakkolwiek tego nie ogarniesz… wiem, że będzie dobrze, Sky. Ufam ci. – zostawiała z nim córkę, więc nie miał lepszego na to dowodu. Sięgnęła do jego policzka i na rozchmurzenie męża złożyła na nim lekki pocałunek. Pocałunek, który wyrażał nie mniej, nie więcej jak kocham cię. Coś, co już doskonale wiedział.
A co do świąt… ściągnęła mocniej brwi i naturalnie spoważniała, gdy mu się przyglądała. Bo to logiczne, że to, co jej mówił… tylko ją zdenerwowało. Zirytowało. Tak działali na nią jego rodzice i dlatego tak bała się przyjazdu pani Weston.
- Gdzie znikałeś? Co wtedy robiłeś? – pomijając fakt, że było to cholernie niesprawiedliwe, że musiał dla własnego zdrowia psychicznego spędzać święta poza domem. Był dzieciakiem… to nie powinno tak wyglądać. Bo oczywiście, że ona miała normalne święta. Właściwie poczuła się z tego powodu teraz trochę winna – że zawsze miała normalne rodzinne święta, a teraz proponowała mu jakieś głupie wakacje – Tak… kocham święta. – przyznała – I przepraszam, że wymyśliłam te głupie wakacje. – przyznała, lekko się krzywiąc i upijając spory łyk alkoholu – Nigdzie nie pojedziemy. Spędzimy święta w domu i będą dokładnie takie jak być powinny. Nasze. Obiecuję, daję ci moje słowo Weston, że to będą najlepsze święta w twoim życiu… stanę na głowie, żeby tak się stało. Nie będziesz chciał od nas uciekać. – wiedziała, że i tak by nie chciał, ale sens był jasny. Skoro rodzinne kolacje w jego domu były tak traumatyczne, że wolał uciekać – ta ani w jednym stopniu nie będzie jej przypominać – Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. – zapewniła i już teraz zaczęła myśleć nad prezentem dla niego. Bo może prezenty nie były najważniejsze, ale i tak chciała, żeby był idealny. Skoro to miały być ich pierwsze wspólne święta to musiały być idealne pod każdym względem.
Skyler Weston