my heart broke the day i saw you looking at her the way i look at you
: 21 paź 2021, 22:47
Kiedy zdała sobie sprawę z tego, że szansa na powrót do normalności – tej normalności, którą znała jeszcze sprzed ich bezsensownych związków – nie istniała, Carlie nie była w stanie przestać myśleć o tym, że to nie z Posy Albert powinien wiązać swoją przyszłość. Myśli o tym cały czas echem odbijały się w głowie, przez co sama desperacko zaczęła szukać czegoś, czym mogłaby temu zaradzić. W pierwszym odruchu chciała sięgnąć po alkohol, ale jej zraniona dłoń nadal czasami ją bolała, przez co większość czasu Faulkner spędzała na lekach przeciwbólowych, a nawet ona wiedziała, że to nie byłoby dobre połączenie. Chciała wyłącznie zdusić ciążące jej myśli, a nie narobić sobie jeszcze większych szkód, dlatego zmuszona była znaleźć inne rozwiązanie. To pojawiło się na horyzoncie, kiedy chłopak, z którym się spotykała, ponownie gdzieś ją zaprosił. Choć wcale nie bawiła się jakoś dobrze, w końcu zdecydowała się przenieść imprezę do mieszkania, gdzie większą część nocy spędziła na wybijaniu sobie głowy z Alberta. Nieskutecznie, skoro nawet w trakcie zbliżenia z kimś innym on przemknął przez jej myśli, tym samym sprawiając, że chciała jeszcze mocniej o nim zapomnieć. Tkwiła w błędnym kole, z którego nie umiała się wyrwać i nie była przekonana co do tego, czy to kiedykolwiek będzie możliwe.
Biorąc pod uwagę to, że przez swoją pokiereszowaną rękę od pracy miała wolne, Carlie musiała za wszelką cenę szukać sobie zajęcia, aby zbyt wielu myśli nie poświęcać brunetowi. Naprawdę chciała się z tego wyleczyć, ale to miało się okazać długim i mozolnym procesem, w którym pomóc mógł jej chyba wyłącznie nowy związek. Właśnie dlatego późne popołudnie również spędziła ze swoim prawdopodobnie-chłopakiem, decydując się nawet na to, żeby przyrządzić dla nich kolację. Nie byłaby sobą, gdyby tej nie spaliła, dlatego ostatecznie skończyli wyjadając z lodówki wszystko, co się tam znalazło. I szczerze? W ten sposób Faulkner po raz pierwszy poczuła się przy nim tak, jakby coś byli w stanie ze sobą zbudować. W końcu zaczęła się z nim dobrze bawić, dlatego reszta wspólnie spędzonego czasu uciekła jej całkiem szybko. Gdy go pożegnała, niechętnie zabrała się do sprzątania, co nie było tak prostym zadaniem, tym bardziej, że nawet naczyń nie była w stanie pozmywać ze swoją raną. Nie miała też kogo poprosić o pomoc, ponieważ żaden z jej współlokatorów nie znajdował się teraz w domu, przez co ona zdana była sama na siebie. I właśnie dlatego ogarniała kuchnię w ślimaczym tempie, ale była przy tym względnie zadowolona. Może jednak miała szansę na to, by pozbyć się uczuć, których przecież wcale nie chciała?
Albert Raynott