1. they say home is where the heart is but that's not where mine lives
: 15 paź 2021, 00:28
one;
'cause when it feels like i'm lost at sea, you're the song i sing again and again
Ucieczka z Sydney była ostatnim, czego mógłby się po sobie spodziewać. Zerkając za siebie, uważał porzucenie dotychczasowego życia za szalone, ale to tylko udowadniało mu, że po prostu nie mogło być inaczej, a w tym szaleństwie właśnie musiała znajdować się metoda. Szukanie jakiegoś racjonalnego sposobu na wyjście z tej sytuacji nie byłoby na miejscu, kiedy okoliczności były tak abstrakcyjne, a więc nie było alternatywnego zakończenia. Musiał uciec. Być może wyszło trochę zbyt teatralnie, być może tęsknił teraz za pewnymi rzeczami, może brakowało mu niektórych przedmiotów, książek... ale koniec końców to nie miało znaczenia. Zawsze sądził, że nie spotka go nigdy coś podobnego i poza oczywistym, złamanym sercem, czuł się po prostu głupio z myślą o tym, że ktoś, komu był skłonny oddać wszystko, tak po prostu, z łatwością wymienił go na zupełnie inną osobę. Wydawało mu się od dawna, że jego życie od pewnego czasu weszło na poziom pewnej stabilizacji, kiedy o niektóre aspekty już martwić się nie musi. I to był błąd. Był pewien, że w ten sposób uśpił swoją czujność, w rezultacie dając zrobić z siebie idiotę. Zdrada była nie tylko cholernie bolesna, ale także stanowiła jakąś skazę, ujmę, nosić której nie był gotów. Oczywiście nocami cała jego pewność nikła, a on zaczynał rozmyślania o tym, w którym miejscu popełnił błędy, odpowiadające za pchnięcie jego miłości w ramiona kogoś innego, ale wcale nie potrafił ich znaleźć. Może coś mu umykało, a może wprost przeciwnie, nie znajdował nic takiego, bo po prostu tego nie było, nigdy nawet nie istniało?
Nie trzeba nawet pytać, czy to był jeden z tych wieczorów. Owszem, był. Nie powiedziałby tego wprost, ale daleko mu było jeszcze do przepracowania zdrady i rozstania z miłością swojego życia, a nawet uciekanie w pracę przestało być wystarczającym rozwiązaniem. Początkowo chciał po prostu napić się whisky i pójść spać (pił tak niewiele alkoholu ostatnimi czasy, że był pewien co do tego, czy jedna szklanka pomoże mu usnąć), jednak po chwili zastanowienia skończył pod kocem z winem, oglądając jakiś nudny serial. Ostatnim, czego spodziewał się o tej godzinie, był dzwonek do drzwi, ale nie ociągał się z ich otwieraniem; całkiem słusznie, bo na widok przyjaciółki po drugiej stronie wiedział już, że coś musiało być na rzeczy, skoro przygnało ją pod jego drzwi o tak szalonej porze. – Nie wiem co się stało, ale mam wino – odparł, podążając za nią do wnętrza mieszkania, ani na moment nie przestając jej przy tym obserwować.
flavia houghton