October will not be too kind for the Pisces
: 11 paź 2021, 20:28
ciuch
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Effy nie wierzyła w przesądy, historie o duchach czy inne astrologie. Wierzyła. Więc kiedy horoskop zasugerował jej, że powinna “uporządkować swoje życie na wiosnę” zaczęła od tego, co uporządkować się dało najprościej - mieszkanie. Było małe, więc ogarnięcie salonu z kuchnią, sypialni i łazienki nie zajęło jej dużo czasu. Czekała ją jeszcze przeprawa przed największym syfem w mieszkaniu pań Goldfish - strych.
Może nie byłoby tak źle, gdyby poprzedniego wieczora nie zrobiła sobie maratonu z horrorami, bo na komedie, dramaty i romanse nie miała nastroju. Oglądanie takich filmów będąc samej w domu nakręciło jej wyobraźnię i gdy tylko przekroczyła próg strychu, przeszedł ją dreszcz. Jej spojrzenie padło na stojącego pod dachowym oknem starego manekina krawieckiego, jakiego dostała jako nastolatka na jakieś urodziny. Wokół jego szyi owinięty był kiczowaty różowy szal boa, a na miejscu głowy wisiał przechylony na prawo fioletowy kapelusz ze sztucznymi kwiatami za różową wstążką owiniętą wokół ronda.
Effy zrobiła krok w jego kierunku. Manekin także zrobił krok w jej kierunku. Serce blondynki stanęło na kilka sekund i ruszyło biegiem - razem z jego właścicielką - po schodach na dół, nie oglądając się za siebie. Zatrzasnęła mocno za sobą drzwi - zapomniawszy wcześniej o kluczu, ups! - i zaczęła się zastanawiać: co teraz?
Darby. To było pierwsze imię, które przyszło Effy do głowy, gdy wreszcie zrozumiała, na czym polega jej problem. Szybko wystukała smsa i przeogromną ulgą przeczytała odpowiedź, że dziewczyna ma czas i może do niej wpaść za kilkanaście minut. Aphrodite czekała na przyjaciółkę na zewnątrz domu chodząc nerwowo w tę i z powrotem po podjeździe i obgryzając nerwowo skórki wokół paznokci. Były wystarczająco zmasakrowane przez ostatnie zmartwienia, więc nietrudno było o dodatkowe podrażnienia, na których zaraz pojawiły się czerwone kropelki.
A co jeśli te stworzenia przyciągała krew? Nie było czasu się zastanawiać, bo oto Maclerie pojawiła się w zasięgu wzroku!
- Darby! - podbiegła w kilku susach do blondynki i odetchnęła z ulgą. - Pamiętasz, jak opowiadałaś mi kiedyś, że twoja babcia odczyniała jakieś uroki na te wasze szkockie demony, karzełki, poltergeisty czy inne takie skrzaty? - machnęła ręką dając znać, że chodzi jej o całokształt tych opowieści. Dyletantyzm poziom milion, ale Effy była zbyt rozgorączkowana, aby myśleć teraz o takich rzeczach. - No… to ja chyba potrzebuję dzisiaj takiej czarownicy…
darby maclerie
Kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Effy nie wierzyła w przesądy, historie o duchach czy inne astrologie. Wierzyła. Więc kiedy horoskop zasugerował jej, że powinna “uporządkować swoje życie na wiosnę” zaczęła od tego, co uporządkować się dało najprościej - mieszkanie. Było małe, więc ogarnięcie salonu z kuchnią, sypialni i łazienki nie zajęło jej dużo czasu. Czekała ją jeszcze przeprawa przed największym syfem w mieszkaniu pań Goldfish - strych.
Może nie byłoby tak źle, gdyby poprzedniego wieczora nie zrobiła sobie maratonu z horrorami, bo na komedie, dramaty i romanse nie miała nastroju. Oglądanie takich filmów będąc samej w domu nakręciło jej wyobraźnię i gdy tylko przekroczyła próg strychu, przeszedł ją dreszcz. Jej spojrzenie padło na stojącego pod dachowym oknem starego manekina krawieckiego, jakiego dostała jako nastolatka na jakieś urodziny. Wokół jego szyi owinięty był kiczowaty różowy szal boa, a na miejscu głowy wisiał przechylony na prawo fioletowy kapelusz ze sztucznymi kwiatami za różową wstążką owiniętą wokół ronda.
Effy zrobiła krok w jego kierunku. Manekin także zrobił krok w jej kierunku. Serce blondynki stanęło na kilka sekund i ruszyło biegiem - razem z jego właścicielką - po schodach na dół, nie oglądając się za siebie. Zatrzasnęła mocno za sobą drzwi - zapomniawszy wcześniej o kluczu, ups! - i zaczęła się zastanawiać: co teraz?
Darby. To było pierwsze imię, które przyszło Effy do głowy, gdy wreszcie zrozumiała, na czym polega jej problem. Szybko wystukała smsa i przeogromną ulgą przeczytała odpowiedź, że dziewczyna ma czas i może do niej wpaść za kilkanaście minut. Aphrodite czekała na przyjaciółkę na zewnątrz domu chodząc nerwowo w tę i z powrotem po podjeździe i obgryzając nerwowo skórki wokół paznokci. Były wystarczająco zmasakrowane przez ostatnie zmartwienia, więc nietrudno było o dodatkowe podrażnienia, na których zaraz pojawiły się czerwone kropelki.
A co jeśli te stworzenia przyciągała krew? Nie było czasu się zastanawiać, bo oto Maclerie pojawiła się w zasięgu wzroku!
- Darby! - podbiegła w kilku susach do blondynki i odetchnęła z ulgą. - Pamiętasz, jak opowiadałaś mi kiedyś, że twoja babcia odczyniała jakieś uroki na te wasze szkockie demony, karzełki, poltergeisty czy inne takie skrzaty? - machnęła ręką dając znać, że chodzi jej o całokształt tych opowieści. Dyletantyzm poziom milion, ale Effy była zbyt rozgorączkowana, aby myśleć teraz o takich rzeczach. - No… to ja chyba potrzebuję dzisiaj takiej czarownicy…
darby maclerie