: 30 gru 2021, 16:40
Tylko pomyśleć, jaki sukces mogłaby osiągnąć, gdyby lata temu nie została pozbawiona szansy na prawdziwą karierę. Posiadając takie umiejętności, mogłaby z łatwością stać się jedną z bardziej pożądanych gwiazd kina, o czym obecnie nawet już nie myślała. Aura nie wracała myślami do przeszłości, nie spoglądała tęskno na to, co mogła otrzymać od życia, a co w którymś momencie zostało jej odebrane. Wiedziała bowiem, że to i tak niczego już nie było w stanie zmienić, dlatego użalanie się nad własnym losem nie miało większego sensu. Musiała walczyć o to, co miała obecnie, czyli nie do końca etyczna praca, która miała zapewnić jej nieco lepsze życie. A w zasadzie zapewnić miała je jej matce, bo jeśli spojrzeć na to, jak Millburn funkcjonowała od pewnego czasu, nasuwa się jedno, kluczowe pytanie – co to tak właściwie było za życie? Nie była sobą i średnio raz na rok zmieniała tożsamość, aby w ten sposób ugrać dla siebie kwotę, która była zaledwie niewielką częścią tego, co wyciągała z tych przekrętów. I chociaż to ona odgrywała w nich kluczową rolę, tak naprawdę była zaledwie pionkiem, więc jej honorarium nie było wcale tak wysokie, a jednak sprawdzało się na tyle, aby chciała to kontynuować.
Pokręciła lekko głową. Zdawała sobie sprawę z tego, że kiedy o coś go prosiła, raczej nie potrafił jej odmawiać. Nie miała pojęcia czego był to skutek, ale tak długo, jak była w stanie okręcić sobie mężczyznę wokół palca i dociągnąć swój plan do końca, czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Mała podpowiedź: nieszczególnie. - Może? - odpowiedziała, po czym lekko wzruszyła ramieniem. Zaraz po tym znów wróciła do poprzedniej pozycji, wspierając się na łokciach. Raczej nie należała do grona osób, które składały jakiekolwiek obietnice. - Będziesz musiał zaryzykować i po prostu samodzielnie się przekonać - stwierdziła, ale jej uśmiech sugerował, że nie powinien napotkać większych trudności. Nie chodziło jej przecież o to, aby przystawanie na jej prośby stało się dla niego irytującym przymusem, bo nie w ten sposób miał widzieć ich związek. Miała być wszystkim, czego oczekiwał od drugiej osoby, a to oznacza, że musiała naprawdę się postarać i również dać mu coś od siebie. Tylko w ten sposób nie spaliłaby tego, nad czym od kilku miesięcy pracowała.
Alfie Fawcett
Pokręciła lekko głową. Zdawała sobie sprawę z tego, że kiedy o coś go prosiła, raczej nie potrafił jej odmawiać. Nie miała pojęcia czego był to skutek, ale tak długo, jak była w stanie okręcić sobie mężczyznę wokół palca i dociągnąć swój plan do końca, czy miało to jakiekolwiek znaczenie? Mała podpowiedź: nieszczególnie. - Może? - odpowiedziała, po czym lekko wzruszyła ramieniem. Zaraz po tym znów wróciła do poprzedniej pozycji, wspierając się na łokciach. Raczej nie należała do grona osób, które składały jakiekolwiek obietnice. - Będziesz musiał zaryzykować i po prostu samodzielnie się przekonać - stwierdziła, ale jej uśmiech sugerował, że nie powinien napotkać większych trudności. Nie chodziło jej przecież o to, aby przystawanie na jej prośby stało się dla niego irytującym przymusem, bo nie w ten sposób miał widzieć ich związek. Miała być wszystkim, czego oczekiwał od drugiej osoby, a to oznacza, że musiała naprawdę się postarać i również dać mu coś od siebie. Tylko w ten sposób nie spaliłaby tego, nad czym od kilku miesięcy pracowała.
Alfie Fawcett