how stupid can a person be?
: 03 paź 2021, 13:51
Albert w swoim życiu popełniał różne głupoty. Trochę przez to, że był po prostu dużym głuptasem, a trochę przez to, że działał impulsywnie i nie zastanawiał się nad tym, co robił. Po prostu działał, na ogół będąc święcie przekonanym o tym, że postępował słusznie, jednak w większości przypadków wcale tak nie było, a już na pewno nie tym razem, gdy uznał, że skonfrontowanie się z chłopakiem Carlie będzie dobrym pomysłem. Rzecz w tym, że kiedy znów ją z nim zobaczył, coś ukłuło go w piersi. I prawdopodobnie wiele miało to wspólnego z ich wspólnym wieczorem na potańcówce, na której, jak mu się wydawało, znów coś zaiskrzyło. A może to jego tęsknota za Faulkner kazała mu w to wierzyć? Cokolwiek by to nie było, obudziło a Albercie zazdrość, a kierowany nią pomyślał o tym, żeby za plecami głównej zainteresowanej porozmawiać z jej partnerem. I to na temat, który Raynotta w ogóle nie dotyczył. Nie powinien był tego robić, ale przekonany o tym, że postępował dobrze, spotkał się z gościem i próbował mu wytłumaczyć, żeby wycofał się i zostawił Carlie w spokoju. Wmawiał mu coś na temat tego, że wciąż nie wyleczyła się z poprzedniego związku i to kiepski dla niej moment, żeby pakowała się z kimś w kolejny, ale tak naprawdę nie miał o tym żadnego pojęcia, a nawet jeśli by miał, nie miał prawa rozmawiać o tym z kimkolwiek, a już tym bardziej z jej nową sympatią. Dlatego zachował się jak kretyn, w dodatku po rozmowie nie czuł, że cokolwiek udało mu się wskórać.
Na drugi dzień nie myślał już o tym. Nie zamierzał tego roztrząsać, prędko przechodząc do swojego porządku dziennego. Dziś miał wolny dzień, który w połowie zamierzał spędzić na kanapie, a jego resztę miał zaplanowaną razem z Ronem, z którym zamierzał wreszcie gdzieś wyjść. Na razie jednak kisił się w mieszkaniu, gdzie obecnie kręcił się po kuchni. Nasypał sobie do miski płatków, zalał to mlekiem, a po zgarnięciu po drodze łyżki, poszedł do salonu, gdzie przysiadł się do Carlie, która siedziała na kanapie i oglądała telewizję. - Co mamy w programie? - zagaił ją, raczej próbując po prostu zacząć jakoś rozmowę, aniżeli chciał zorientować się co było w telewizji. To akurat było sprawą drugorzędną, bo w towarzystwie wolałby skupić się na rozmowie. Tym bardziej, że między nim a Faulkner ostatnio układało się trochę lepiej. Ciche dni minęły, byli też już trochę swobodniejsi w swoim towarzystwie, co było obiecującym sygnałem, który Raynottowi się podobał.
Carlie Faulkner
Na drugi dzień nie myślał już o tym. Nie zamierzał tego roztrząsać, prędko przechodząc do swojego porządku dziennego. Dziś miał wolny dzień, który w połowie zamierzał spędzić na kanapie, a jego resztę miał zaplanowaną razem z Ronem, z którym zamierzał wreszcie gdzieś wyjść. Na razie jednak kisił się w mieszkaniu, gdzie obecnie kręcił się po kuchni. Nasypał sobie do miski płatków, zalał to mlekiem, a po zgarnięciu po drodze łyżki, poszedł do salonu, gdzie przysiadł się do Carlie, która siedziała na kanapie i oglądała telewizję. - Co mamy w programie? - zagaił ją, raczej próbując po prostu zacząć jakoś rozmowę, aniżeli chciał zorientować się co było w telewizji. To akurat było sprawą drugorzędną, bo w towarzystwie wolałby skupić się na rozmowie. Tym bardziej, że między nim a Faulkner ostatnio układało się trochę lepiej. Ciche dni minęły, byli też już trochę swobodniejsi w swoim towarzystwie, co było obiecującym sygnałem, który Raynottowi się podobał.
Carlie Faulkner