#15
Okres przedświąteczny był dla Lizzie dość ciężki. Zdała sobie sprawę z kilku smutnych rzeczy, które nie wpłynęły dobrze na jej świąteczny nastrój. Chciałaby spędzić święta w towarzystwie mężczyzny, którego bardzo lubiła, a niestety nie było jej to dane, bo facet miał narzeczoną i cóż, dopiero teraz do Blackford dotarło, że cokolwiek, by sobie nie mówili, to w chwilach takich jak ta, zawsze będzie na straconej pozycji. Nie chciała nigdy być dla nikogo wyjściem awaryjnym, ani numerem dwa, a teraz świadomie sie na to godziła, łamiąc wszystkie wyznaczone dla siebie zasady. Czuła sie z tym naprawdę źle, a jednocześnie nie miała serca żeby zakończyć relację z Corvo. Próbowała raz i nie wyszło.
Do tej pory Elizabeth była kobietą, która dość często chodziła na randki, umawiała się z różnymi facetami i prawie cały czas nie było jej w domu. Chodziła na imprezy, robiła zdjęcia i korzystała z tego, że jest młoda i nawet ładna. Odkąd zaczęła się "widywać" z Corvo to wszystko trochę się uspokoiło. Jej znajomi pewnie myśleli, że coś jest z nią nie tak, że nagle stała się o wiele bardziej cicha i skryta. Marudzili jej dość sporo chcąc dowiedzieć się o co chodzi, a przecież nie mogła im powiedzieć, że widuje się z zaręczonym facetem. Dlatego, trochę tak dla świętego spokoju, zgodziła się umówić z jakimś kolegą swojego znajomego. Z drugiej strony było jej też smutno, że Corvo się dobrze bawi ze swoją narzeczoną, a ona siedzi sama w domu. Tak być nie mogło!
Może nie była zwolenniczką randek w ciemno, ale chciała spróbować i naprawdę się do tego przygotowała. Ładnie się ubrała, ogarnęła włosy, wypsikała się perfumami, bo czemu nie? Nikt jej nie powiedział co konkretnie będą robić, ale sądziła, że facet wybierze raczej coś bezpiecznego w stylu kina albo restauracji. Oj jak bardzo się pomyliła. Nie wiedziała czego mogłaby się spodziewać i gdy dotarła na miejsce i zobaczyła Hyde'a to przez głowę przeszła jej jedna myśli "umówili mnie z jebanym wikingiem...". Elizabeth nie miała jednak w zwyczaju oceniać książki po okładce i dlatego uśmiechnęła się do mężczyzny wyciągając rękę w jego stronę.
- Cześć - uśmiechnęła się
- tak, Lizzie Blackford - przedstawiła się podając mu rękę.
- Miło mi Cię poznać - Blackford zupełnie nie znała się na gotowaniu, więc nie za bardzo kojarzyła Hyde'a z telewizji. Pewnie znajomy, który ich umówił, coś jej tam wspomniał o nim, ale Lizz nie chciała się nastawiać, wolała mężczyznę poznać i sama ocenić jakim jest człowiekiem, a nie tworzyć sobie w głowie jego obraz poprzez to co zobaczyła na ekranie.
Cały czas myślała, że zaraz wejdą do restauracji, pewnie nawet niewiele dzisiaj jadła żeby mieć miejsce na dobre jedzenie. Mocno się zdziwiła, gdy okazało się, że zamiast do restauracyjnego ogrodu skierowali się w stronę motorówki.
- Emmmm... jasne - pokiwała głową, chociaż nie była tak w stu procentach przekonana. Nie wiedziała czego się może spodziewać i teraz się zaczęła obawiać, że umówiła się z seryjnym mordercą i niedługo jej ciało zostanie znalezione gdzieś na dnie
. – A dokąd płyniemy? – Zapytała siadając sobie na łódce i rozejrzała się dookoła.
– Pokażesz mi później jak tym pływać? – Nigdy jeszcze nie kierowała motorówką, pewnie nie było to nic wielkiego, sądziła, że działa to na podobnej zasadzie co samochód, a prawko przecież miała.
Hyde O. Terrell