: 29 kwie 2023, 18:59
Wydawało jej się, że sama nie popełniła aż tak wielu błędów. Wydawało jej się, że wszystko to, co złe w jej życiu, było wynikiem działań innych osób. Zrzucała to na niepowodzenie w pracy, które przecież nie miało swojego źródła w jej braku kompetencji – spełniała swoje obowiązki nienagannie, a jednak firma zaczęła upadać, tym samym pozbawiając ją nie tylko źródła zarobku, ale jednocześnie nadziei na to, że jeszcze uda jej się rozwinąć. Kolejnym niepowodzeniem było natomiast jej małżeństwo – nieidealne i w końcówce jego istnienia przepełnione zdradami, z którymi Gage nie potrafiła sobie poradzić. Nie umiała być na nie obojętna, najwyraźniej tkwiąc w przekonaniu o tym, że wszystkie błędy jej byłego męża wynikały z tego, że to ona była nieidealna. Tak, płaciła za cudze błędy, a jednocześnie wmawiała sobie, iż była pełna mankamentów, co ostatecznie doprowadziło ją do ruiny. Nie umiała poradzić sobie z tym, jak potoczyło się jej życie, ale najbardziej bolało ją to, że to ona nie dorastała innym do pięt. Po prostu nie była wystarczająco dobra.
Wiedziała, że ludzie nie byli ślepi na to, jak wyglądało jej życie, choć oczywiście ona sama rękoma i nogami skłonna była bronić się przed stwierdzeniem, że miała jakiś problem. Za nic w świecie nie przyznałaby, że potrzebowała pomocy, ale czy przypadkiem nie tak wyglądało to w przypadku wszystkich tych osób, które borykały się z nałogiem? Forsberg uciekała przed przyznaniem się do błędu, jednocześnie ignorując wszystkie te osoby, które wytykały ją palcami. Łatwo było przecież kogoś oceniać, nie przywiązując wagi do tego, jak potoczyła się jego historia, prawda? Nie przypuszczała zatem, że ktokolwiek z nich mógłby postąpić inaczej. Nie przypuszczała, że ktokolwiek mógłby doszukać się w niej czegoś więcej, dlatego nie – dziś zdecydowanie nie spodziewała się odmowy. I tym udało mu się ją zaskoczyć. - Daruj sobie, Tucker. To nic takiego - rzuciła, bagatelizując własny pobyt w szpitalu oraz to, z jakiego trafiła tam powodu. Oboje to wiedzieli, a jednak Gage zamierzała upierać się przy tym, że skoro nadal stąpała po ziemi, nie stało się nic strasznego. - Oboje wiemy, że żaden z ciebie altruista, więc skończ ten cyrk i po prostu powiedz mi ile - zażądała, nie mając zamiaru dać mu się tak po prostu spławić. Potrzebowała tego – potrzebowała towaru, który on mógł jej zapewnić, bo tylko w ten sposób mogła pozbyć się myśli, przed którymi desperacko próbowała uciec. Bez prochów ewidentnie tę walkę przegrywała. - Tucker? - ponagliła go, nie zamierzając przyjmować do wiadomości tego, że mógłby jej odmówić. Dlaczego miałby? Przecież płaciła. Z opóźnieniami, a jednak zawsze dostawał od niej kasę – dziś tez miał dostać.
Wiedziała, że ludzie nie byli ślepi na to, jak wyglądało jej życie, choć oczywiście ona sama rękoma i nogami skłonna była bronić się przed stwierdzeniem, że miała jakiś problem. Za nic w świecie nie przyznałaby, że potrzebowała pomocy, ale czy przypadkiem nie tak wyglądało to w przypadku wszystkich tych osób, które borykały się z nałogiem? Forsberg uciekała przed przyznaniem się do błędu, jednocześnie ignorując wszystkie te osoby, które wytykały ją palcami. Łatwo było przecież kogoś oceniać, nie przywiązując wagi do tego, jak potoczyła się jego historia, prawda? Nie przypuszczała zatem, że ktokolwiek z nich mógłby postąpić inaczej. Nie przypuszczała, że ktokolwiek mógłby doszukać się w niej czegoś więcej, dlatego nie – dziś zdecydowanie nie spodziewała się odmowy. I tym udało mu się ją zaskoczyć. - Daruj sobie, Tucker. To nic takiego - rzuciła, bagatelizując własny pobyt w szpitalu oraz to, z jakiego trafiła tam powodu. Oboje to wiedzieli, a jednak Gage zamierzała upierać się przy tym, że skoro nadal stąpała po ziemi, nie stało się nic strasznego. - Oboje wiemy, że żaden z ciebie altruista, więc skończ ten cyrk i po prostu powiedz mi ile - zażądała, nie mając zamiaru dać mu się tak po prostu spławić. Potrzebowała tego – potrzebowała towaru, który on mógł jej zapewnić, bo tylko w ten sposób mogła pozbyć się myśli, przed którymi desperacko próbowała uciec. Bez prochów ewidentnie tę walkę przegrywała. - Tucker? - ponagliła go, nie zamierzając przyjmować do wiadomości tego, że mógłby jej odmówić. Dlaczego miałby? Przecież płaciła. Z opóźnieniami, a jednak zawsze dostawał od niej kasę – dziś tez miał dostać.