: 05 cze 2022, 21:55
Nie dało się ukryć tego, że Eleonore jako artystka miała pewne skłonności do dramatyzmu i przesady. I tak oto w jej przypadku dozgonna wdzięczność nie musiała wcale oznaczać tego, że odda się komuś ciałem i duszą za to, co dla niej zrobił. Nie, dla niej mogło to znaczyć tyle, że przy kolejnym wypadzie na miasto zapłaci za twoje drinki albo zamówi pizzę, gdy u ciebie na koncie będzie świeciło pustkami. Czasami naprawdę nie warto było sobie zawracać głowy tym w jaki sposób się wysławiała.
Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, a poza tym to jednak studenci raczej nie byli zbyt wybredni jeśli chodziło o alkohol. Ważne było to, żeby posiadało jakiś smak, albo żeby przynajmniej kopało. Wtedy to naprawdę nie miało znaczenia czy pili porobione spirytusem Piccolo, markowe wina z winogron dorastających na stokach południowej Francji czy może po prostu jakże znane i kochane wino owocowe marki Amarena, które było legendarnym trunkiem w przystępnej dla każdego cenie. Bo jakby nie patrzeć to wielu studentów miało ograniczone budżety. No i po wszystkim kac jest podobny.
- Maxine - powtórzyła jakby z namysłem, przyglądając się dziewczynie. - Uroczo. Chociaż Max bardziej do ciebie pasuje.
Prostsze, krótsze, a do tego miała wrażenie, że jakoś o wiele lepiej oddawało naturę skateboardzistki. Chociaż może w tym momencie przemawiał przez nią głównie wypity alkohol i przez to brzmiała jakby wyszła przed chwilą z planu filmowego nowej komedii romantycznej. Czasami chyba naprawdę powinna nieco przystopować.
- Okay, nie brzmi to jakoś skomplikowanie - bo niby co takiego trudnego mogło się kryć w odpychaniu się nogą od ziemi? Jako dzieciak zapieprzała równo na hulajnodze więc sądziła, że akurat ten etap powinien pójść jej całkiem nieźle. Zobaczymy jeszcze jak bardzo rzeczywistość zweryfikuje jej oczekiwania.
- Prawo? Znaczy... większość czasu korzystam z prawej, ale wiele rzeczy robię też lewą, bo tak mi wygodniej - najlepiej byłoby jej powiedzieć, że jest 'oburęczna', ale to było zbyt trudne słowo w tym stanie upojenia alkoholowego. Jeszcze by się zarąbała i rzuciła, że jest ambiwalentna lub jakimś innym bardziej skomplikowanym słowem, które niby zna, ale jednak w pewnych okolicznościach używa nie tak jak trzeba.
- Z taką nauczycielką na pewno wszystko załapię - stwierdziła jeszcze, posyłając Max jeden ze swoich scenicznych uśmiechów. Nie mogła się czasami powstrzymać od podobnych tekstów. Nie jej wina.
W każdym razie, aby wyruszyć w drogę należy zebrać drużynę, a żeby pojechać na desce należy wpierw na niej stanąć. Dlatego też zgodnie z instrukcją swojej aktualnej trenerki stanęła jedną z nóg na desce, drugą zostawiając jeszcze chwilowo na ziemi. Na razie postanowiła próbować odpychać się prawą i potem ewentualnie zmienić ten układ jeśli uznałaby, że jednak woli na odwrót.
- Wskoczyłam. I co teraz, szefowo? - spytała, nie chcąc przechodzić chwilowo do praktyki zanim nie otrzyma dalszych instrukcji, co do tego co i jak ma dokładnie robić.
Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, a poza tym to jednak studenci raczej nie byli zbyt wybredni jeśli chodziło o alkohol. Ważne było to, żeby posiadało jakiś smak, albo żeby przynajmniej kopało. Wtedy to naprawdę nie miało znaczenia czy pili porobione spirytusem Piccolo, markowe wina z winogron dorastających na stokach południowej Francji czy może po prostu jakże znane i kochane wino owocowe marki Amarena, które było legendarnym trunkiem w przystępnej dla każdego cenie. Bo jakby nie patrzeć to wielu studentów miało ograniczone budżety. No i po wszystkim kac jest podobny.
- Maxine - powtórzyła jakby z namysłem, przyglądając się dziewczynie. - Uroczo. Chociaż Max bardziej do ciebie pasuje.
Prostsze, krótsze, a do tego miała wrażenie, że jakoś o wiele lepiej oddawało naturę skateboardzistki. Chociaż może w tym momencie przemawiał przez nią głównie wypity alkohol i przez to brzmiała jakby wyszła przed chwilą z planu filmowego nowej komedii romantycznej. Czasami chyba naprawdę powinna nieco przystopować.
- Okay, nie brzmi to jakoś skomplikowanie - bo niby co takiego trudnego mogło się kryć w odpychaniu się nogą od ziemi? Jako dzieciak zapieprzała równo na hulajnodze więc sądziła, że akurat ten etap powinien pójść jej całkiem nieźle. Zobaczymy jeszcze jak bardzo rzeczywistość zweryfikuje jej oczekiwania.
- Prawo? Znaczy... większość czasu korzystam z prawej, ale wiele rzeczy robię też lewą, bo tak mi wygodniej - najlepiej byłoby jej powiedzieć, że jest 'oburęczna', ale to było zbyt trudne słowo w tym stanie upojenia alkoholowego. Jeszcze by się zarąbała i rzuciła, że jest ambiwalentna lub jakimś innym bardziej skomplikowanym słowem, które niby zna, ale jednak w pewnych okolicznościach używa nie tak jak trzeba.
- Z taką nauczycielką na pewno wszystko załapię - stwierdziła jeszcze, posyłając Max jeden ze swoich scenicznych uśmiechów. Nie mogła się czasami powstrzymać od podobnych tekstów. Nie jej wina.
W każdym razie, aby wyruszyć w drogę należy zebrać drużynę, a żeby pojechać na desce należy wpierw na niej stanąć. Dlatego też zgodnie z instrukcją swojej aktualnej trenerki stanęła jedną z nóg na desce, drugą zostawiając jeszcze chwilowo na ziemi. Na razie postanowiła próbować odpychać się prawą i potem ewentualnie zmienić ten układ jeśli uznałaby, że jednak woli na odwrót.
- Wskoczyłam. I co teraz, szefowo? - spytała, nie chcąc przechodzić chwilowo do praktyki zanim nie otrzyma dalszych instrukcji, co do tego co i jak ma dokładnie robić.