And all the pain I put you through I wish that I could take it all away
: 05 wrz 2021, 18:30
9.
Cole nie był dumny z tego co odpierdalał przez ostatnie trzy noce. Czuł się jak typ, którego powinien aresztować. Niestety robił to wszystko [chyba] z... miłości. Sam nie wiedział. Wszystko to było dla niego strasznie obce. Tak samo jak tęsknota, którą czuł w stosunku do Raine. No i te wszystkie inne uczucia, które czuł, ale których w żaden sposób nie potrafił zidentyfikować. Wiedział tylko, że czuł się jak skończony debil. No, ale ostatnie trzy dni, jak pierdolony stalker podjeżdżał pod dom Raine i sprawdzał czy ta jest w domu i próbował zebrać się na odwagę, żeby do niej zagadać. Niestety ani razu tego nie zrobił. Zawsze peniał. I okej, poinformował ją o tym, że jeszcze się do niej odezwie, ale nie wiedział czy powinien utrzymać kontakt telefoniczny czy powinien się u niej pojawić. Wiedział, że jego smsy czy połączenia by olała i kontakt by umarł. Więc postanowił zaryzykować. No i nawet te trzy dni temu kupił jej kwiaty, na przeprosiny, taki mały gest. Niestety kwiaty zdążyły umrzeć w jego aucie, bo przecież nigdy z niego nie wyszedł.
Tego wieczoru wyszedł z auta i też prawie nie poszedł dalej, ale jak już się cofał do swojego auta to prawie wpadł pod czarny luksusowy samochód i został opierdolony przez seksi blondyne, że jest fujarą i złamasem i nie umie chodzić. No i narobił się niemały raban, który pewnie zainteresował też Raine, która podeszła do okna no i zobaczyła Cole'a, bo auto zdążyło odjechać. No i tym razem nie było już mowy o tym, żeby uciekać sprzed domu Barlowe. Uniósł rękę i jej pomachał i miał nadzieję, że mu się przywidziało i że Raine wcale nie przewróciła oczami na jej widok.
Skierował się w stronę drzwi, zapukał, zapewne czekał dłużej niż powinien, ale w końcu Barlowe otworzyła mu drzwi. -Hej. - Przywitał się i wsadził ręce w kieszenie. -Tak jak wspominałem... pojawiam się jeszcze raz, żeby wiesz... zobaczyć czy jesteś gotowa na rozmowę czy cokolwiek. - Oznajmił i stał nawet lekko skruszony i co jakiś czas rzucał jej spojrzenie.
Raine Barlowe
Cole nie był dumny z tego co odpierdalał przez ostatnie trzy noce. Czuł się jak typ, którego powinien aresztować. Niestety robił to wszystko [chyba] z... miłości. Sam nie wiedział. Wszystko to było dla niego strasznie obce. Tak samo jak tęsknota, którą czuł w stosunku do Raine. No i te wszystkie inne uczucia, które czuł, ale których w żaden sposób nie potrafił zidentyfikować. Wiedział tylko, że czuł się jak skończony debil. No, ale ostatnie trzy dni, jak pierdolony stalker podjeżdżał pod dom Raine i sprawdzał czy ta jest w domu i próbował zebrać się na odwagę, żeby do niej zagadać. Niestety ani razu tego nie zrobił. Zawsze peniał. I okej, poinformował ją o tym, że jeszcze się do niej odezwie, ale nie wiedział czy powinien utrzymać kontakt telefoniczny czy powinien się u niej pojawić. Wiedział, że jego smsy czy połączenia by olała i kontakt by umarł. Więc postanowił zaryzykować. No i nawet te trzy dni temu kupił jej kwiaty, na przeprosiny, taki mały gest. Niestety kwiaty zdążyły umrzeć w jego aucie, bo przecież nigdy z niego nie wyszedł.
Tego wieczoru wyszedł z auta i też prawie nie poszedł dalej, ale jak już się cofał do swojego auta to prawie wpadł pod czarny luksusowy samochód i został opierdolony przez seksi blondyne, że jest fujarą i złamasem i nie umie chodzić. No i narobił się niemały raban, który pewnie zainteresował też Raine, która podeszła do okna no i zobaczyła Cole'a, bo auto zdążyło odjechać. No i tym razem nie było już mowy o tym, żeby uciekać sprzed domu Barlowe. Uniósł rękę i jej pomachał i miał nadzieję, że mu się przywidziało i że Raine wcale nie przewróciła oczami na jej widok.
Skierował się w stronę drzwi, zapukał, zapewne czekał dłużej niż powinien, ale w końcu Barlowe otworzyła mu drzwi. -Hej. - Przywitał się i wsadził ręce w kieszenie. -Tak jak wspominałem... pojawiam się jeszcze raz, żeby wiesz... zobaczyć czy jesteś gotowa na rozmowę czy cokolwiek. - Oznajmił i stał nawet lekko skruszony i co jakiś czas rzucał jej spojrzenie.
Raine Barlowe