Strona 1 z 1

Diane Mason

: 01 wrz 2021, 13:35
Diane Mason
Diane Mason. Rocznik 1997. Jedynaczka. Przyszła na świat w Sydney jako jedyne z dzieci Steve'a i Mary. Obecnie oboje już nie żyją. Matka zmarł na zawał kilka lat temu, ojca wykończył guz trzustki. Kiedy skończyła szkołę, wyprowadziła się z domu i zaczęła żyć na własny rachunek. Próbowała studiować, ale porzuciła naukę ze względów finansowych. Żeby dorobić, pracowała w przeróżnych knajpkach, rysowała portrety turystów, malowała, sprzedawała, wystawiała (pod innym nazwiskiem, bo nigdy nie była w pełni zadowolona ze swoich prac), w sporadycznych telefonach do rodziny nigdy nie narzekała na swoją sytuację finansową, bo zawsze wiązała jakoś koniec z końcem. O swoich związkach nie chce nic mówić. Nie warto. Żaden z nich nie był na tyle poważny, żeby miała się ustatkować.
Lorne Bay jest dla niej jedynie przystankiem w podróży. Szuka inspiracji w aborygeńskiej sztuce, kelneruje w nocnym klubie, bo płacą tu w terminie. Kiedyś prawdopodobnie stąd wyjedzie.

Po raz pierwszy jej nazwisko wypłynęło w tych stronach kilka tygodni temu. Mason wynajęła pokój w motelu w Cairns. Kolejny był Port Douglas. W obu miejscach płaciła gotówką, w obu spędziła zaledwie kilka dni, by ostatecznie zakupić niewielki domek w Sapphire River. Pracę znalazła mniej więcej tydzień temu. Posiada rachunek bankowy, prawo jazdy, ubezpieczenie i - uwaga - niewielki wpis w kartotece. Była zatrzymana za posiadanie niewielkiej ilości środków odurzających. Drobny błąd jeszcze sprzed przyjazdu do Lorne. Gdyby jednak jakiś funkcjonariusz mający dostęp do systemu zaczął drążyć temat i sprawdził szczegóły, z pewnością zauważyłby, że coś tu nie gra.

Diane Mason nie istnieje.

Wspomnianych transakcji na jej nazwisko dokonywała podstawiona policjantka, do złudzenia przypominająca naszą bohaterkę. Obrazy w jej domu również nie zostały namlowane przez nią. To element kreowania nowej tożsamości, budowania wiarygodnej historii, w którą mają uwierzyć wszyscy postronni oraz ona sama. Miała zapomnieć o tym, kim jest. Jej jedynym zadaniem było zapamiętanie nowego imienia, nazwiska oraz kilku przedstawionych wyżej faktów, powtarzanie ich tak długo, aż nauczy się ich na pamięć i absolutne porzucenie myśli o tym, kim była dawniej.
To nie było trudne.

W rzeczywistości jest dziewczyną ze stolicy. Nosi zupełnie inne imię. Nie jest ono ważne, podobnie jak jej prawdziwe nazwisko. I tak nikt by go nie skojarzył. Raz przedstawiała się tak, innym razem inaczej, wszystko zależało od tego, kto akurat pytał. W swojej najbliższej okolicy była po prostu córką pijaka. Żeby podreperować jakoś domowy budżet, chwytała się każdego możliwego zajęcia. Brała dosłownie wszystko i wszędzie, gdzie tylko ktoś decydował się ją zatrudnić, wpadając przy okazji w niezbyt dobre towarzystwo. Mniej więcej wtedy pojawiły się pierwsze wpisy w jej kartotece. Kilka drobnych kradzieży, posiadanie narkotyków, to wystarczyło, żeby zainteresowała się nią policja, a staruszek wyrzucił ją z domu. Miała wtedy 17 lat.
Gdzieś po drodze docierały do niej pojedyncze strzępki informacji mówiących o tym, że ojciec znów siedzi, bo skatował jej matkę, a młodszy brat, podobnie jak ona, zaczyna sprawiać problemy wychowawcze. Chciała zabrać go do siebie. Serio. Nie przewidziała tylko jednego - tego, że dorosłe życie może wiązać się z tyloma wydatkami. Zaczęła rozbierać w jednym lokalu, potem w drugim. Co poradzić, potrzebowała pieniędzy. Praca w nocnym klubie nie była może szczytem jej marzeń, ale nie narzekała, także wtedy, kiedy po raz pierwszy została sam na sam z klientem. Jeśli miała jeszcze jakieś moralne zahamowania, zniknęły one w momencie, gdy odebrała zapłatę. W przeciągu chwili zarobiła więcej, niż dostała za kilka godzin regularnej pracy.
Przez kilka lat pracy w klubie (i poza nim) poznała wielu mężczyzn. Bywali wśród nich znudzeni, żonami faceci, osoby związane ze światem polityki, byli również funkcjonariusze w mundurach. Jeden z nich sprowadził na nią prawdziwe kłopoty.
Nie chciała widzieć tego, co widziała na zapleczu klubu. Nie interesowały jej interesy, jakie prowadził z jednym z pracowników. Zainteresowało to jednak wydział wewnętrzny miejscowej policji. Była notowana, bogata kartoteka zdecydowanie nie działała na jej korzyść i w zasadzie nie miała wyjścia. Dostała ultimatum, którego nie mogła odrzucić. Miała obciążyć policjanta swoimi zeznaniami. Nie chciała. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, z czym to się wiąże i co może ją spotkać, jeśli oskarżony postanowi się zemścić. Wiedzieli to również jego przełożeni. Układ był prosty. Zeznania w zamian za ochronę przed procesem oraz nowa tożsamość już po jego zakończeniu. Nie miała wyjścia. Musiała na to przystać.

Jej prawdziwą tożsamość zna tylko jedna osoba - policjant przydzielony do pilnowania jej. Nikt więcej nie ma prawa się o tym dowiedzieć. Nikt.
Diane Mason
11.08.1997
Sydney
opiekunka do dzieci
na pół etatu
carnelian land
panna, hetero
Środek transportu
W obrębie swojej dzielnicy porusza się raczej pieszo. Kiedy ma korzystać z komunikacji międzymiastowej, wybiera te najtańsze (i najbardziej tłoczne) środki transportu, używa tylko biletów jednorazowych.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W obrębie Sapphire River, w Shadow lub w domu. Zazwyczaj w domu.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Nie ma rodziny. Ten, kto ma się dowiedzieć, i tak się o tym dowie.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, na wszystko poza ujawnieniem jej prawdziwej tożsamości.
Diane Mason
Daisy Edgar-Jones

: 07 wrz 2021, 23:12
lorne bay
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!